10:00

Sylveco | Lekki krem nagietkowy


Mimo przeogromnej sympatii do firmy Sylveco, muszę z bólem stwierdzić, że ten produkt po prostu im się nie udał. Oczywiście co skóra, to inna reakcja (czego dowiodę w dzisiejszej recenzji) , ale dla mnie ten produkt jest kompletną pomyłką.Co poszło nie tak ?

Może zacznę od samego początku - obwiniałam każdy produkt za aktualny stan cery, tylko nie ten krem. Za każdym razem, gdy go odkładałam, cera była w lepszym stanie. Co więcej, nie tylko ja zauważyłam takie 'efekty' stosowania tego kremu. Na wizażowym wątku dla trądzikowców bezapelacyjnie stwierdziłyśmy, że ten krem nam szkodzi. Jak będzie z Wami, nie wiem, ale na cerach mieszanych, tłustych, z tendencją do zaskórników prawdopodobnie ten krem się nie sprawdzi. Nie wiem co obwiniać.. czy formułę, czy ekstrakt z nagietka. Być może wypróbuję jeszcze wersję brzozową i zrobię małe porównanie tych kremów ;)

Już tradycyjnie na samym początku przejdę do analizy składu - mimo bardzo podobnej formuły do lekkiego kremu brzozowego widzę tutaj kilka modyfikacji i dodatkowe wzbogacenie kremu ekstraktem z nagietka. Informacje o poszczególnych składnikach tego produktu pochodzą ze strony producenta. Etykietę możecie powiększyć.


Aqua - woda
Vitis Vinifera Seed Oil - olej z pestek winogron. Jest bogatym źródłem witaminy E, będącej antyutleniaczem, dzięki wysokiej zawartości nienasyconych kwasów tłuszczowych zapobiega nadmiernej utracie wody.
Glycine Soja Oil - olej sojowy. Bogaty we flawonoidy, fitosterole i wiaminę E, nawilża i uelastycznia skórę
Sorbitan Stearate - naturalny emulgator z oleju kokosowego
Sucrose Cocoate - naturalny emulgator z oleju kokosowego
Butyrospermum Parkii (Shea Butter) Fruit- zawiera witaminy A, D, E i F, jest naturalnym filtrem, chroniącym przed niekorzystym działaniem promieni UVA i UVB, poprawia elastyczność skóry i zapobiega jej wysuszaniu
Glyceryl Stearate - składnik pochodzenia roślinnego. Jest to ester kwasu stearynowego i gliceryny. W kosmetykach pełni rolę emulgatora, ponadto zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry i włosów tworzy na powierzchni warstwę okluzyjną, czyli działa pośrednio nawilżająco (zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody).
Argania Spinosa Kernel Oil - olej arganowy. Chroni naskórek przed wysychaniem, uspokaja podrażnioną skórę, wygładza, ma działanie przeciwstarzeniowe.
Simmondsia Chinensis Seed Oil - olej jojoba. Płynny wosk składający się z wielu cennych kwasów tłuszczowych, witamin oraz skwalenu, wykazuje duże powinowactwo ze skórą, dzięki czemu wzmacnia jej strukturę
Stearic Acid - kwas stearynowy. Organiczny związek chemiczny, należy do nasyconych kwasów tłuszczowych. Pełni funkcję emulgatora i stabilizatora emulsji. Dodatkowo stosuje się go w preparatach myjących jako tzw. substancję renatłuszczającą, która odbudowuje barierę lipidową i częściowo hamuje proces wymywania lipidów z warstwy rogowej naskórka.
Cetearyl Alcohol - alkohol cetylostearylowy. Głównymi składnikami są alkohol cetylowy i alkohol stearylowy (alkohole tłuszczowe). Jest to emolient stabilizujący emulsję i nadający jej odpowiednią konsystencję. Zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry i włosów tworzy na powierzchni warstwę okluzyjną, która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody (jest to pośrednie działanie nawilżające), przez co kondycjonuje, czyli zmiękcza i wygładza skórę i włosy.
Benzyl Alcohol - alkohol benzylowy. W postaci estrów występuje naturalnie w olejkach eterycznych, uniemożliwia rozwój i przetrwanie mikroorganizmów w czasie przechowywania produktu, pełni więc rolę konserwantu. Jest ważnym rozpuszczalnikiem dla innych substancji hydrofilowych zawartych w kosmetyku. Regulator lepkości, rozrzedza preparat kosmetyczny. Jako substancja konserwująca, jest dopuszczony przez instytucje certyfikujące kosmetyki naturalne.
Betulin - betulina. Hamuje reakcje apalne, odpowiedzialne za zmiany uczuleniowe, zmniejsza obrzęki i likwiduje objawy świądu.
Tocopheryl Acetate - witamina E. W postaci octanu tokoferolu, posiada wysoką zdolność neutralizowania wolnych rodników, wzmacnia ściany naczyń krwionośnych, chroni przed zniszczeniem lipidy naskórka, włókna kolagenowe i elastynowe, dzięki czemu znacznie spowalnia procesy starzenia się skóry.
Aloe Barbadensis Leaf Extract - ekstrakt z aloesu. Otrzymuje się z liści aloesu. Znajdują się w nim następujące związki: aloina, aloinozydy, aloe-emodyna, a także polisacharydy, białka, aminokwasy, żywice, antrazwiązki, kwasy organiczne (bursztynowy, cynamonowy), naturalny kwas salicylowy, lupeol, minerały oraz witaminy (A, grupa B, C, wszystkie rozpuszczalne w wodzie)
Allantoin - alantoina. Łagodzi podrażnienia, przyspiesza gojenie i zmiękcza skórę
Xanthan Gum - guma kstantowa. Polisacharyd otrzymywany w procesie fermentacji cukrów przez bakterie Xanthomonas campestris. Nadaje wyrobom kosmetycznym odpowiednią gęstość i stabilność, zwiększa lepkość preparatu.
Dehydroacetic Acid - Kwas dehydrooctowy. Konserwant dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych. Jest to układ wyjątkowo efektywny przeciwko grzybom, wykazuje pewną aktywność przeciwbakteryjną.
Calendula Officinalis Flower Extract - ekstrakt z nagietka lekarskiego. Posiada silne właścwości antybiotyczne (zwłaszcza na bakterie trądzikowe) oraz przeciwzapalne, działa oczyszczająco, ułatwia goejenie i regenerację skóry
Saponaria Officinalis roqt Extract - ekstrakt z mydlnicy lekarskiej. Działa zmiękczająco i oczyszczająco na skórę. Przyspiesza wchłanianie i dystrubcyję składników aktywnych
Lupeol- naturalny kwas salicylowy, występujący w wielu owocach i roślinach (m.in. oliwki, mango, truskawki, winogrona, aloes). Badania naukowe pokazują, że związek ten zwalcza ludzkie i zwierzęce komórki rakowe. Ponadto ma właściwości antyoksydacyjne, przeciwmiażdżycowe i przeciwzapalne. Lupeol stymuluje biosyntezę kolagenu i zapewnia dobrą jakość kolagenu, a także pobudza namnażanie fibroblastów, poprawiając tym samym jędrność i elastyczność skóry.
Oleanolic Acid - kwas oleanolowy . Związek z grupy triterpenów, wykazuje własności przeciwzapalne i antymikrobowe, ma kluczowe znaczenie dla pracy gruczołów łojowych (ogranicza wydzielanie łoju). Udowodniono, że kwas oleanolowy hamuje rozwój nowotworów poprzez wpływ na różne procesy związane z cyklem życiowym komórek, jak naprawa DNA, podziały komórek i ich samobójcza śmierć.
Betulinic Acid - kwas betulinowy.


Producent lekki krem nagietkowy poleca każdemu typowi skóry, szczególnie skórze łuszczącej się, podrażnionej, wysuszonej, zaczerwienionej, skłonnej do infekcji, zanieczyszczonej, szorstkiej i podczas leczenia trądziku pospolitego, różowatego, odmrożeń i oparzeń. Oczywiście kremu nie testowałam tylko na sobie - kupiłam od razu trzy opakowania i obdarowałam siebie i rodzeństwo - tylko mi bohater dzisiejszej recenzji szczególnie zaszkodził, reszta używa go bardzo chętnie i widzi tylko plusy ;)

Krem ma dziwną konsystencję. Sprawia wrażenie lekkiej, ale gdy nakładam go na twarz zostawia lepką, tłustą powłokę. Mam wrażenie, że krem w ogóle się nie wchłania. Kładłam go i na noc, i na dzień, pod filtr. Zawsze miałam wrażenie czegoś ciężkiego na skórze, w moim przypadku krem prowokował nadmierne wydzielanie sebum, a nie mam z  tym problemu. I rzecz niewybaczalna - u mnie wywoływał trądzik. Już po kilku dniach na mojej twarzy pojawiały się bomby ropne (i to dość sporych rozmiarów) , twarz sprawiała wrażenie tłustej, bardzo zanieczyszczonej, iście trądzikowej. Wystarczyło odłożyć krem, i po 4 dniach wszystko wracało do normy. Nie wiem co wywołuje u mnie takie spustoszenie, ale tego kremu z  pewnością nie kupię ponownie!

Miałam spore wyrzuty sumienia, że uraczyłam moje rodzeństwo tym produktem, ale jak się okazało im ten produkt nie szkodzi. Brat jest na antybiotyku Damelium, ma odwodnioną, łuszczącą się skórę, siostra ma cerę normalną, od czasu do czasu wyskoczy jej jakiś pryszcz. Tutaj krem nagietkowy rzeczywiście się sprawdza.

Postaram się jednak znaleźć zalety tego produktu, choć będzie mi bardzo ciężko ;) Krem rzeczywiście koi i łagodzi - cerom podrażnionym, odwodnionym, uszkodzonym, mogę ten krem polecić. Mojej skóry nie nawilżał (jedynie natłuszczał), ale rodzeństwo chwali jego działanie i twierdzi, że skóra jest widocznie bardziej gładka, miękka, nawilżona.Mnie nie uczulał. Duży plus za brak kompozycji zapachowej i małą ilość konserwantów (krem po otwarciu ma ważność do 6 miesięcy)


Sprawy techniczne, czyli opakowanie, użytkowość, wydajność i ogólny rozrachunek.
Szata graficzna jest prosta, skromna, miła dla oka. Krem dostajemy w 50 ml buteleczce w opakowaniu typu air-less. Dzięki temu aplikacja kosmetyku przebiega higienicznie i mamy szansę wykorzystać produkt do samego końca.  Produkt jest wydajny, wystarczy niewielka ilość kremu, by posmarować nim twarz, szyję i dekolt. Cena także nie powala, 20 złotych to bardzo atrakcyjna cena w stosunku do ilości składników aktywnych i wydajności.

Kremu nie mogę polecić cerom takim jak moja (choć możliwe, że u Was się sprawdzi), ale cery suche, normalne, podrażnione, łuszczące się, powinny być z niego zadowolone. Krem otrzymuje bardzo wysokie noty i jest mi aż przykro, że muszę tak mu popsuć ocenę.



Lubicie produkty Sylveco? Co o nich sądzicie?




Pozdrawiam ;*

38 komentarzy:

  1. Ja miałam tylko próbkę i po takiej małej ilości wydawał się być dobry :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko jest ocenić działanie kremu na podstawie próbki. Zanim zorientowałam się, że ten krem tak mi szkodził wykorzystałam około 20ml produktu... ;/

      Usuń
  2. Oj taaak, jakie było moje zdziwienie gdy po tylu wyslawiajacych pod niebiosa kremu tego i brzozowego opiniach stwierdziłam, że mi one wręcz szkodzą... Syfki, zaskorniki i okropne uczucie 'pocienia się' twarzy.. Ble. Teraz testuje też zachwalany Fitomed nawilazajacy tradycyjny, mam nadzieję, że będzie się sprawował lepiej niż te dwa od Sylveco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, skóra dziwnie się pod nimi poci, bardzo jest je czuć, coś okropnego ;/

      Usuń
  3. Mam wersję rokitnikową tego kremu i przypadła mi do gustu :) Po twojej recenzji nie wiem, czy zdecyduję się kiedyś na ten nagietkowy - mam cerę raczej mieszaną i dość problemową jeśli chodzi o zaskórniki i inne niespodzianki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może się sprawdzi, ale radzę podejść do niego bardzo ostrożnie... :(

      Usuń
  4. Pod lupę powinnaś wziąć emulgatory w tym kremie, zwłaszcza te emolientowe. Ja bym się bała to położyć na twarz i nie dziwię Ci się, że tak Twoja skóra reaguje, za dużo niepotrzebnych emulgów, wypełniaczy, nie wszystko co naturalne jest dobre, zwłaszcza dla problemowych cer, dlatego nie zamierzam się nawet zapoznawać próbkowo z kremami Sylveco. Obecnie testuję krem Featherlight nowej polskiej marki Make Me Bio. Jestem zachwycona, zerknij sobie na skład, 2 razy droższy od Sylveco, ale wydajny i nie trudno o promocje w sklepach internetowych, no i przede wszystkim robi skórze dobrze, skład mówi sam za siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno zerknę. Właśnie zastanawiałam się nad tymi emulgatorami (wyjątkowo mi szkodzą) i olejem arganowym. Po tej niezbyt udanej przygodzie chyba jednak zrezygnuję na stałe z kremów...

      Usuń
    2. Fajnie jest zrezygnować z kremów latem, oczywiście zastąpić kremy jakimś głęboko nawilżającym serum o przezroczystej konsystencji, bez emulgatorów, ze śladowymi ilościami olejów w składzie, na bazie wód i np aloesu. Ja nawet zimą nie używam kremów codziennie, a co drugi dzień na noc albo krem albo olej. Jest też taka kwestia, że filtry niestety też obciążają trądzikową cerę, ja ich nie używam, jak muszę wyjść na silne słońce, to tylko podkład z filtrem nakładam, bo jednak się delikatnie kwaszę. Latem mam najgorzej, ale filtra nie nałożę, pod każdym wyższym moja skóra się dusi, a potem wygląda strasznie, nie jestem w stanie. Ale ze mnie to taki ekstremalny przypadek chyba. Chcę spróbować tego koloryzującego filtra Schiseido niebieskiego, jeśli on też mi obciąży gębę, to już nigdy nie sięgnę po żadne filtry.

      Usuń
    3. Akurat filtry w kremie aż tak bardzo mi nie szkodzą, zwłaszcza jeśli oparte są na silikonach i filtrach chemicznych. Przykładowo Uriage był jednym z moich ulubionych filtrów, ale toporna aplikacja jakoś go przekreśliła w moich oczach...
      Mi nie służą emulgatory - robiłam te same formuły z nimi i bez, wersja bez zawsze sprawdzała się lepiej... Co krem, to zawód.

      Usuń
    4. To mamy ten sam problem. Niektóre kremy o dobrych składach się u mnie sprawdzają, ale i tak nie do codziennego stosowania. U mnie w grę wchodzą raczej tylko chemiczne filtry, mam uczulenie na mineralne.

      Usuń
  5. Miałam cerę odwodnioną na jesieni po stosowaniu kwasów i ten krem wcale nie nawilżał , jednak gdy cera się unormowała był ok , póki nie nastały mrozy. O tym działaniu pro-trądzikowym nie pomyślałam , zawsze stosuje tyle rzeczy, że ciężko mi dojść przyczyny co spowodowało wysyp?
    Aktualnie mam Rokitnikowy , ale w większym stopniu zużyłam go do ciała jako balsam .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat zmieniłam pielęgnację, więc obwiniłam kwasy za aktualny stan cery, ale jak się okazało, to ten krem powodował stany zapalne. Zwłaszcza, ze takich bomb, jak po tym kremie dawno nie widziałam.. :(

      Usuń
  6. Miałam tylko próbkę kremu nagietkowego, więc ciężko mi się wypowiedzieć na temat jego działania, ale jak dla mnie ma za lekką konsystencję (tak tak, wiem, 'lekki' krem...), więc pełnowymiarowego opakowania na pewno nie kupię. Natomiast lekki krem brzozowy po prostu ubóstwiam, jest troszkę bardziej gęsty, idealnie nawilża, łagodzi, sprawdza się i na dzień pod makijaż, i na noc (stosuję kremy z kwasami i effaclar k).
    Cięższa wersja brzozowego z betuliną też jest w porządku, ale to bardziej na zimę. Ma też krótszą datę ważności (tylko 3 miesiące) więc stosowałam go też na usta i łokcie i w tej roli też się sprawdził.
    Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może spróbuję jeszcze lekkiej wersji brzozowej :)

      Usuń
  7. w takim razie i dla mnie by się nie sprawdził zresztą pierwszy raz spotykam się z tą firmą ;o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Firmę Sylveco darzę ogromnym zaufaniem, ale zastanowię się jeszcze z pięć razy zanim kupię od nich ponownie jakiś produkt.

      Usuń
  8. Powiem tak : ja kilka miesięcy temu zaopatrzyłam się lekki brzozowy. Wtedy przeżywałam ogromne łuszenie skóry po retinoidzie. Doceniłam jego działanie nawilżające, mimo, że ta konsystencja także mi nie leży. Ogólnie stosowałam go chyba tylko miesiąc, bo potem zwyczajnie mi nie wystarczał - skóra przestała być jakoś dobrze nawilżona.. Nie dalej niż miesiąc temu kupiłam żel rumiankowy i gratis dostałam próbkę kremu, o którym mówisz Ty . Chyba to prawda, że ludzie z trądzikiem nie powinni go stosować. Na mojej twarzy wyglądał dziwnie, nic nie robił a czy zapychał to nie wiem, bo po próbce ciężko stwierdzić, a nie zwróciłam na to uwagi. Teraz mam zamiar kupić ten w słoiczku, tłustawy. Ciekawe jak się sprawdzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten tłusty to prawie same oleje, zero emulgatorów. Ciekawią mnie, ale jakoś przez ten krem nie mam ochoty na zakupy :D Krem nagietkowy też wyglądał dziwnie na mojej skórze, robił jakąś tłustą powłokę, jakby zalepiał skórę.

      Usuń
  9. Aktualnie stosuję ten krem na dzień, zaczęłam jakis czas temu z dozą ostrożności po Twoim alarmie na Wizażu. Powiem tak, póki co sie sprawdza, szczególnie jako lekki nawilżacz/baza pod makijaż, jednak obawiam się, że przy cieplejszych miesiącach może powodować pocenie się twarzy. Nie wiem dlaczego, ale od jakiegoś roku mam z tym problem i to nie tylko w przypadku kremów Sylveco... Może Ty coś więcej wiesz na ten temat, dlaczego tak się dzieje? Wracając do nagietkowego to mi póki co krzywdy nie robi i z przyjemnością zużyję produkt do końca. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak mam, gdy nakładam na krem dodatkowo filtr/makijaż. Może kładź jakieś lekkie serum ? Może skóra jest zbyt obciążona.

      Usuń
  10. U mnie było dokładnie to samo. :( Liczyłam na ten kremik bo chciałm coś lekkiego, a również był przyczyną pogorszenia się stanu cery. Odstawiłam, problem zniknął. Mam balsam do ciała, taki zielony tej marki - ten się sprawdza. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, dziękuję ;) Bardzo zawiodłam się na tym kremie :(

      Usuń
  11. Rozglądam sie za tymi kremami i zdecydowanie wybiorę inną wersję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możesz poprosić o próbki, na stronie producenta podczas realizowania zamówienia zawsze są wysyłane ogromne ilości próbek ;)

      Usuń
  12. Czyli pewnie u mnie spisałby się idealnie, ja ostatnio kocham nawet czyste awokado, argana czy shea na twarz ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj. Jestem tu pierwszy raz ale na pewno nie ostatni:) Twoje wpisy są genialne. Co do kremu też go używam od niedawna. I chyba też nie dla mnie a pokładałam w nim duże nadzieje:( mam skórę skłonną do trądziku i raczej tłustą. Po nałożeniu kremu świecę się szybko i wcale nie mam wrażenia że jest lekki. Siostra natomiast ma brzozowy (nie ma problemów ze skórą i ma raczej suchą) i jest z niego bardzo zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło jest mi to słyszeć, cieszę się, że będziesz tutaj wracać ;) Niestety krem bardzo mi zaszkodził. Jestem ciekawa wersji brzozowej, ale na razie muszę wykończyć swoje zapasy i może na jesieni trafi do mojej kosmetyczki :)

      Usuń
    2. Ja po nieprzyjemnej przygodzie z rumiankowym boje się spróbować brzozowego. I nadal szukam idealnego kremu dla siebie Ale na żel Sylveco chyba się skuszę bo czytałam dużo fajnych opinii o nim.
      A mam jeszcze jedno pytanko:) używałaś może kremu Lumene?

      Usuń
    3. Niestety nie, nie miałam kosmetyków pielęgnacyjnych tej firmy. Z lumene miałam jedynie podkład matujący Natural Code. :(

      Usuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. używam tego kremu, dla mnie jest OK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U każdego może zadziałać inaczej. Super, że u Ciebie się sprawdza :)

      Usuń
  16. U mnie tez na + używam go od dawna i zaobserwowałam, że mam mniej wyprysków i nawilżoną cerę:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj Ewo,
    od kilku lat kręcę sama kremy na emulgatorze Olivem i choć zarzekałam się, że nigdy więcej nie kupię gotowego, skusiłam się na kremy Sylveco.
    Krem nagietkowy rzeczywiście ma dziwną konsystencję przy aplikacji, ale za to pozostawia film na mojej skórze, czego nie udało mi się nigdy osiągnąć robiąc kosmetyki sama.
    Zmartwiłam się Twoją negatywną opinią, mam także cerę problematyczną. Zastanawiam się jednak, jaki składniki powodują łatwą jego wchłanialność do pełnego matu i właśnie ten upragniony film? Czy mogłabyś je wskazać? Czy są one dostępne w sklepach z półproduktami?

    Pozdrawiam serdecznie

    Iwona

    OdpowiedzUsuń
  18. U mnie również powodował wysyp. Zapewne ze względu na masło shea, unikam tego składnika jak ognia. Jeszcze 3 lata temu nie miałam pojęcia, że właśnie ten składnik mnie zapycha i używałam tego kremu! Niemądra ja.. Dlatego też moja przygoda z tym kremem trwała 2-3 miesiące i wyrzuciłam go. W naturalnych kosmetykach bardzo często możemy spotkać wysoko w składzie masło shea. We wszystkich lekkich kremach Sylveco występuje masło karite. Trzymam się od nich daleko. W kremach Make Me Bio również możemy znaleźć masło shea. Tylko w Featherlight nie ma i kupiłam ten krem, na razie sprawuje się ok.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dopiero co zaczęłam go używać, ale.. nigdy żaden krem mnie tak nie podrażnił, więc zdecydowanie nie polecam. Szkoda, że wcześniej nie widziałam takie recenzji, bo rzeczywiście zam. nawilżania natłuszcza, udało mi się zmatowić skórę, a tutaj efekt błysku fleszy i czuję nieprzyjemne ściągnięcie na twarzy. Kupiłam go, bo chciałam zastosować coś innego wymiennie z kremem Orientany (kurkuma, żeń-szeń) w podobnej cenie. Orientana rewelacja, a Sylveco chyba mnie odstraszyło z całą linią kosmetyków.

    OdpowiedzUsuń

Super, że jesteś! 👍👍👍

Jeśli komentujesz - podpisz się. Zwracam się tak jak Ty, do konkretnej osoby. Postaram się odpowiedzieć na Twój komentarz w przeciągu kilku, najbliższych dni.

Jeśli tracisz wiarę i wymagasz kompleksowej pomocy i opieki - napisz do mnie (mademoiselleeve@wp.pl), oferuję najwyższą i najbardziej profesjonalną jakość usługi w zakresie prawidłowej pielęgnacji. Nie udzielam rozbudowanych porad ani nie polecam konkretnych produktów w sekcji komentarzy - obejmuje go zakres moich odpłatnych usług.

Proszę nie umieszczać analiz składu - w sieci istnieją specjalne narzędzia, które wykonają to zarówno za Ciebie, jak i za mnie.

Proszę o niereklamowanie się na moim blogu. Reklama w tym miejscu jest płatna oraz stosownie oznaczana, a każdy jej nieopłacony i nieskonsultowany przejaw będzie skrupulatnie moderowany.

Artykuły sponsorowane na moim blogu mają dokładne oznaczenia - jeżeli taka informacja nie znajduje się na końcu artykułu, produkty, testy kosmetyków, zdjęcia oraz opracowanie tekstu pochłonęły jedynie moje własne zasoby finansowe i czas.

Pamiętaj, że umieszczenie komentarza to świadoma akceptacja regulaminu - jeśli zostaje on naruszony - podlega moderacji administratora. Nie tłumaczę się dlaczego - bądźmy tutaj dla siebie ludzcy.

Cześć!