14:39

Bioderma, Photoderm MAX Ultra-fluide SPF 50+ / UVA 40 (wersja bezbarwna), czyli jak lekkie emulsje wyparły filtry typu dry-touch


Cześć kochani :) 

Nie ukrywam, że nowe filtry Biodermy wzbudziły we mnie ogromną ciekawość. W poprzednim roku mieliśmy dry-touch'e (suche w dotyku), w tym mamy ultra lekkie fluidy. Cóż mogę powiedzieć, koncerny farmaceutyczne w końcu idą w dobrą stronę.

Kosmetyk udostępniła mi firma Bioderma, niedługo po tym otrzymałam od nich kolejny produkt, który ciekawił mnie od samego początku (mianowicie krem z  filtrem UVA 42),a  do tego skromna karteczka z pozdrowieniami - to bardzo miły gest. Dziękuję :)


Firmę cenię za jakość produktów. Mimo że poprzednie Photodermy wywoływały u mnie spustoszenie, to nie mogłam odmówić im naprawdę wysokiej ochrony. Wskaźniki ochrony przed UVA nie są sobie równe, ale Bioderma jest zdecydowanie w czołówce jeśli chodzi o bardzo wysoką ochronę anty UV. No i przebija LRP, lekki fluid jest tak przepakowany alkoholem, że już po samym otwarciu powiedziałam mu NIE. Jeśli szukacie czegoś podobnego, ale o mniej drażniącym składzie - spróbujcie koniecznie Biodermy.

Może zacznę od tego, że filtr ma swoje zalety, ale i wady. Nie jest to nic dziwnego, filtry zawsze będą trudne w obsłudze, jeśli mamy zamiar skutecznie chronić skórę. No bo który kosmetyk nałożony w takiej ilości będzie wyglądał przyzwoicie? Żaden. Oczywiście możemy kombinować z frakcjami, pudrami naturalnymi, minerałami, diabeł wie z czym jeszcze, ale filtry są kosmetykami ochronnymi. Szkoda, że większość osób tego nie rozumie i ocenia je w kategoriach kosmetyków typowo pielęgnacyjnych.

Koncerny w końcu robią nam dobrze,w  końcu lekkie fluidy są lekkimi fluidami. I jakież było moje zdziwienie,  gdy przy pierwszej aplikacji byłam oszołomiona lekkością tego kosmetyku. Uwaga - osoby, które używają namiętnie Ziai, muszą zmienić sposób aplikacji. Bioderma wymaga innych, bardziej delikatnych ruchów, trzeba się nim trochę pobawić, by wyglądać przyzwoicie, ale zdecydowanie warto. Bo to naprawdę świetny produkt.


Ultra lekki fluid odznacza się naprawdę ultra lekkością. Ma konsystencję lejącego mleczka, które przelewa się między palcami. Produkt najlepiej jest wklepać, delikatnie wmasować. Nie jest lepki, ani tłusty, ale oleisty w dotyku.  Może kusić, by nałożyć go mniej (wtedy wygląda idealnie), ale niestety - nałożony w odpowiedniej ilości nie wygląda tak pięknie jak mogłoby się wydawać...


 Filtr pozostawia błyszczącą powłokę (nie tak nachalną jak inne Photodermy, ale jednak) , wersja bezbarwna delikatnie bieli. Bielenie niknie wraz z czasem. Jestem ciekawa wersji barwionych (tracą nieco na ochronie UVA), ale podejrzewam, że byłyby stanowczo zbyt ciemne dla mojej karnacji. Nie wchodzi w  pory, ale zostawia 'białe kropeczki' (jeśli zwarzył Wam się kiedyś podkład wiecie o co chodzi) , które nie wyglądają ani estetycznie, ani neutralnie. Trzeba się z nim pobawić, by odpowiednio to zakamuflować. I wyglądać przyzwoicie. Nie wchłania się i ciągle się rozsmarowuje. I niestety nie przebija pod tym względem Ziai, na skórze prezentuje się zdecydowanie gorzej, choć ma szereg innych zalet, o których zaraz napiszę. Na zdjęciu widzicie dokładnie efekt 'zwarzonego podkładu', nakładając go umiejętnymi ruchami można ten efekt zminimalizować. Nie roluje się, ale trzeba się przy nim namęczyć.

Kosmetyk przede wszystkim chroni - i jest to ochrona bardzo wysoka, którą cenię. W lipcu panowały wręcz tropikalne temperatury, takie, że po wyjściu na zewnątrz miałam od razu zawroty głowy ;) Był to chyba najlepszy czas, by skutecznie przetestować ten filtr. No i tutaj muszę pochwalić Biodermę za to, że mimo lekkości tego kosmetyku ani pot, ani łzy nie są mu straszne. Moja skóra twarzy poci się nadzwyczaj mocno w okolicach nosa, brody i w okolicach ust. Nie wiem czy ktoś cierpi jeszcze na taką przypadłość, ale po nałożeniu x filtru po 5 minutach w tych okolicach twarzy już go nie było. Poskutkowało to piegami na nosie (które już wybieliłam) i przebarwieniami w centralnej części brody. O ile Bioderma daje wrażenie zwarzonego podkładu, to chroni tak dobrze, że mogę wybaczyć mu nawet niezbyt komfortową aplikację.


Taaak, nie spływa. Wreszcie. To chyba jedyny filtr, który nałożony raz, pozostaje na twarzy tak długo, aż w końcu go zmyję. Moja skóra nie pociła się pod nim tak jak po Ziai, mając go na twarzy często o tym zapominam, to coś innego niż dotychczas.Można to w końcu nazwać pewną rewolucją w filtrach przeciwsłonecznych, to dobra droga.

Ale największym plusem jest jego piekielnie wysoka ochrona, nie doigrałam się żadnych poparzeń (o które jest łatwo ruszając do pracy o godzinie 12) i mam nadzieję, że żadnych przebarwień :) I nie nagrzewam się w nim jak w innych filtrach, mimo że zawiera jedynie filtry chemiczne, to nie pozostawia powłoki, która dodatkowo piętnuje ten efekt. Czuję, że moja skóra oddycha. Jest fotostabilny. Ochrona przed promieniowaniem UVA sięga 40.

Przy pierwszej aplikacji filtru odczuwałam delikatnie pieczenie, po zmyciu moja skóra była zaczerwieniona. Skóra nie paliła mnie żywym ogniem, ale w początkowym okresie stosowania niestety mnie podrażnił. Po 3 dniach moja skóra przestała tak na niego reagować i przyzwyczaiła się. Aktualnie nie podrażnia, nie wysusza, jest neutralny dla mojej skóry. Nie powoduje żadnych niespodzianek - ani zaskórników, ani stanów zapalnych. Nie pielęgnuje cery, ale też jej nie szkodzi. Jest to produkt odpowiedni dla wrażliwej cery - jest hypoalergiczny, nie zawiera parabenów oraz odznacza się naprawdę wysoką ochroną. Jest odporny na pot i muszę to potwierdzić :) Jestem z  niego tak zadowolona, że kupiłam go tym razem za własne pieniądze,a  nie oszukujmy się, do tanich nie należy :) Za tubę 40ml zapłacicie około 60 złotych. Oprócz wersji bezbarwnej dostępna jest także wersja barwiona: jasna i ciemna.

Nie udało mi się zrobić na nim makijażu, miałam wrażenie, że pędzel zbiera filtr. 


Nie mogę jednak zapomnieć o tym, że filtr mimo, że nie powodował u mnie pieczenia oczu, to po dostaniu się do oka skutecznie powodował ich łzawienie. Jest bezzapachowy. Przypomina mi bardzo filtr Uriage Hyseac SPF 50+, z tym, że jest łagodniejszy dla mojej skóry.

Produkt dostajemy w poręcznej tubeczce, z przyjemnym, zwężanym aplikatorem.  Produkt zużyłam w prawie 3 tygodnie (ograniczałam się do 2-3 reaplikacji w  ciągu dnia), dlatego dokupiłam drugie opakowanie, by mieć pewność, czy rzeczywiście nie ma wpływu na stan mojej cery.

Ultra lekki fluid z filtrem ochronnym producent zaleca osobom o bardzo jasnej karnacji, nadwrażliwym na słońce.Aplikację należy powtarzać co 2 godziny (jeśli cały czas przebywamy na słońcu), kiedy spędzamy czas w pomieszczeniach zamkniętych, czas reaplikacji nieco się wydłuża.

Kosmetyk zawiera octocrylen, bardzo wysoko w składzie. Przypisuje mu się właściwości alergizujące, ale jest to zależne od stężenia. W składzie znajdziemy stabilne i chroniące filtry zarówno przed promieniowaniem UVA, jak i UVB Tinosorby (S i M). Dość wysoko jest także filtr przenikający - BMDM. Oprócz tego w składzie znajdziemy składniki kondycjonujące - filtr chroni DNA komórek naskórka, bowiem zawiera opatentowany kompleks CELLULAR BIOPROTECTION®. Kompleks ten aktywuje naturalne mechanizmy obronne, chroni komórkowe DNA i zapobiega fotostarzeniu. Filtr Biodermy to filtr chemiczny, nie ma w nim ani grama filtrów mineralnych.

 INCI: AQUA/WATER/EAU, DICAPRYLYL CARBONATE, CYCLOPENTASILOXANE, OCTOCRYLENE, METHYLENE BIS-BENZOTRIAZOLYL TETRAMETHYLBUTYLPHENOL, BUTYL METHOXYDIBENZOYLMETHANE, GLYCERIN, ISONONYL ISONONANOATE, PROPYLENE GLYCOL, PEG-30 DIPOLYHYDROXYSTEARATE, BIS- ETHYLHEXYLOXYPHENOL METHOXYPHENYL TRIAZINE, LAURYL PEG/PPG-18/18 METHICONE, METHYL METHACRYLATE CROSSPOLYMER, ECTOIN, MANNITOL, XYLITOL, RHAMNOSE, FRUCTOOLIGOSACCHARIDES, LAMINARIA OCHROLEUCA EXTRACT, DECYL GLUCOSIDE, SODIUM CITRATE, STEARALKONIUM HECTORITE, XANTHAN GUM, LACTIC ACID, PROPYLENE CARBONATE, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, DISODIUM EDTA, PHENOXYETHANOL, CHLORPHENESIN. [BI 642]



Skusicie się ?

28 komentarzy:

  1. jak dla mnie za dużo zachodu i pewnie by podrażnił ten octocrylen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jednak warto spróbować. U mnie podrażnienie było przejściowe :)

      Usuń
    2. moim zdaniem nie fajnie wygląda na skórze, dla mnie to duży dyskomfort jeśli coś się na niej odznacza i za dużo zabawy z aplikacja

      Usuń
    3. Barbaro, filtr nie jest dobrze rozsmarowany, chciałam pokazać ten efekt maziajki :) Ale fakt, trzeba się z nim pobawić, czasem sama nie mam czasu, by go dobrze rozprowadzić i wybieram Ziaję.

      Usuń
  2. Ograniczałaś aplikacje do 2-3 razy dziennie?:P to ile razy normalnie w ciągu dnia nakladasz filtr na twarz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pracy reaplikowałam go raz dziennie (co daje 2 aplikacje w ciągu dnia), jeśli przebywam na słońcu powtarzam to około 4 razy. Filtry rozkładają się szybciej pod wpływem promieniowania UV :)

      Usuń
  3. Czesc Ewa :) cieszę sie ze znowu zaczelas czesciej pisac posty, bo w tym roku bylo zdecydowanie mniej niz w ubiegłym! :) Mam pytanie; napisalas, ze filtr skutecznie ochronil Cie przed sloncem, ale ile czasu dziennie mniej wiecej na nim spedzalas? interesuje mnie czy ten filtr przy dluzszych ekspozycjach na slonce rowniez by ją chronil. z gory dziekuje za odpowiedz, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dojazd do pracy rowerem około 40minut w jedną stronę. Muszę zaznaczyć, że często miałam drugie zmiany i wyjeżdżałam z domu w godzinach 11-12. Jeśli nie doczekałam się poparzeń, uważam że filtr zapewnia bardzo wysoką ochronę :)
      PS. Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać regularność w publikowaniu postów. Czasami wracając z pracy żyć mi się odechciewa i nici z sensownego wpisu ;/

      Usuń
    2. *ją znaczy skórę ;) i ok, spojrzałam dokladniej - na początku roku było rownie duzo wpisów, jedynie w ostatnich miesiącach jakoś ich mniej ;)

      Usuń
    3. Jasne, dokładnie Cie rozumiem :) Dużą zaletą Twoich wpisów jest własnie ich jakośc! wiec moze lepiej mniej, ale dokladniej :) pozdrawiam

      Usuń
    4. Dokładnie tak, muszę też zaznaczyć, że napisanie sensownego posta niestety zajmuje mi sporo czasu...

      Usuń
  4. Ewciu, a czy wersja barwiona Photoderm AR do cery naczynkowej też jest chemiczna czy zawiera zarówno chemiczne i mineralne filtry? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety to filtr chemiczny, ale Bioderma posiada w swojej ofercie filtr mineralny dla osób, które nie tolerują tych chemicznych, :)

      Usuń
  5. Mam pytanie trochę w innym temacie. Czy znasz jakieś produkty, które podobnie jak olej czy siemię lniane, w naturalny sposób wpływają na regulowanie hormonów? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość ziół ma wpływ na hormony, problem w tym że najpierw trzeba poznać swój typ hormonalny żeby wiedzieć jakie zioła dobrać.

      Usuń
    2. Dokładnie, można sobie zrobić nimi krzywdę. Ja tak załatwiłam się pokrzywą, fakt - zmniejszyła mi krwawienia, ale kompletnie rozregulowała mi cykl miesiączkowy. Najpierw badania, potem zioła :) Na mnie najlepiej wpływa fiołek trójbarwny, nie miesza w hormonach jak inne popularne zioła.

      Usuń
  6. witam, ja aktualnie używałm kilku kremów: Ziaja z wit. C, ETUDE HOUSE Sun Powder Cotton Touch SPF 50 PA +++, Iope- Whitegen suncream SPF 45 PA+++, Menrtum, Allie, Biore UV i Anessa (ostatnie 4 są japońskie). Ziaji używam w domu, kiedy nigdzie nie wychodzę a resztę do pracy. I gdyby Ziaja nie kosztowała 12 zł to z pewnością przerzuciłabym się kompletnie na kremy azjatyckie. Vichy matujący to przy nich bardzo kiepskiej jakości krem. Nie bielą, fajnie dają się rozsmarować i nie włażą w pory. Poza tym Biore, Allie i Etude House fajnie matują i w moim przypadku pomagają utrzymać moją tłustą cerę w ryzach na kilka godzin. Oglądają Twoje zdjęcia po użyciu kremu z Biodermy zastanawiam się dlaczego kremy anty UV dostępne u nas nie mogą być chociaż w połowie tak dobre jak te azjatyckie, nie wspominając już o cenach.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewciu, ja niestety nie polubiłam się z azjatyckimi kremami bb, ich deklarowana ochrona UV miała się nijak do rzeczywistej ochrony mojej skóry, dlatego ufam tylko aptecznym markom. A ziaja jest naprawdę niezła, chwaliłam już ją na blogu :)

      Usuń
    2. ja nie mam na myśli kremów bb, absolutnie nie. Szczerze też ich nie lubię bo dla mnie należą do kategorii podkładów. I absolutnie nie wyobrażam sobie nałożenia kremu bb w jednakowej ilości co filtra / filtru ;-)
      Mam na myśli najprawdziwsze "sunscreen" - kremy przeciwsłoneczne, mające na celu wyłącznie ochronę przeciwsłoneczną z naciskiem na wysoką ochronę przeciw UVA. Bez bajerów w stylu lekko barwiący / bb + ochrona przeciwsłoneczna.
      polecam szczególnie ten pierwszy z Etude House - moje odkrycie roku
      pozdrawiam ;-)

      Usuń
    3. Też jestem fanką azjatyckich kremów z filtrem (nie bb, a zwykłe filtry) i zgodzę się z Tobą, że na twarzy wyglądają przepięknie. Choć niektóre bielą, ale w połączeniu z pół-matowym, lekko satynowym wykończeniem nawet bielenie nie było takie straszne. Jest jedno ALE. Azjatyckie PA+++ oznacza ochronę PPD 8 lub więcej. Ostatnio został tam wprowadzony nowy rating PA ++++, co oznacza PPD 16 lub więcej. I jakoś nie chce mi się wierzyć, że PPD tych filtrów, przy zachowaniu niemal idealnych kosmetycznych właściwości, jest dużo większe od tej dolnej granicy. O ile PA ++++ może jeszcze konkurować z Vichy Dry Touch (PPD 17), to przy takiej Biodermie wypada słabo.

      @Ewa Szałkowska ten brak deklarowanej ochrony w BB wynikał pewnie ze zbyt cienkiej warstwy kremu. Osobiście uważam filtry w kolorówce za chwyt marketingowy, no bo kto nakłada min 1,25 ml podkładu? :-) P.S. Twój blog jest rewelacyjny!

      Usuń
    4. Kini, dokładnie ochrona PA jest zdecydowanie zbyt niska, a najbardziej zależy mi na ochronie przed promieniowaniem UVA. Gdyby tak nie było, to pewnie zostałabym przy minerałach albo ukręconym pudrze naturalnym z filtrami fizycznymi i miałabym efekt nieskazitelnej cery z lekkim matem. Bardzo dziękuję :)

      Ewka, z filtrów posiadałam Misshę - o ile nie doczekałam się poparzeń, to niestety na mojej skórze pojawiała się opalenizna. Może zbyt szybko zraziłam się do azjatyckich kosmetyków, może i dam im ponowną szansę, ale większe zaufanie mam do naszych przeliczników przed ochroną UVA :)

      Usuń
    5. Używasz filtru będąc w domu i nigdzie nie wychodząc? Moim zdaniem to jest już paranoja/

      Usuń
    6. To nie paranoja a znajomość działania uv 😊

      Usuń
  7. Ewo, a nie łatwiej by było przesiąść się w autobus skoro musisz dojezdżać aż 40min rowerem? Zawsze to jakaś dodatkowa ochrona :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aonimie, problem jest w tym, że nie mam prawie żadnych połączeń (urok mieszkania w takiej okolicy), owszem, czasem nadarzy się okazja i mam dojazd, ale często (zwłaszcza w soboty) muszę liczyć na siebie. No cóż, mówi się trudno, z resztą, jazda rowerem zwalcza wszelkie stresy :)

      Usuń
    2. No i jest świetna w rzeźbieniu sylwetki! Tak tylko chciałam doradzić, bo często wspominasz o poparzeniach, które Cię spotykają

      Usuń
  8. Hej :) mam takie pytanie.. kiedys na jednym z Twoich zdjec mialam wrazenie, ze masz takie drobne linie pod prawym okiem. Na tym zdjeciu skóra wydaje sie być gladziutka. Uzywalas czegos, by je zniwelować, a może ich nigdy nie było, tylko tak wtedy wyszlo na zdjeciu?:P przepraszam za pytanie, ale wlasnie takie malutkie, płytkie linie pod oczami są moją zmorą mimo mlodego wieku ;/ i zastanawiam sie czy znasz na nie jakiś sprawdzony sposob?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimie, rzeczywiście moja skóra stała się bardziej elastyczna, ale to dzięki dobrej dawce nawilżenia :)

      Usuń

Super, że jesteś! 👍👍👍

Jeśli komentujesz - podpisz się. Zwracam się tak jak Ty, do konkretnej osoby. Postaram się odpowiedzieć na Twój komentarz w przeciągu kilku, najbliższych dni.

Jeśli tracisz wiarę i wymagasz kompleksowej pomocy i opieki - napisz do mnie (mademoiselleeve@wp.pl), oferuję najwyższą i najbardziej profesjonalną jakość usługi w zakresie prawidłowej pielęgnacji. Nie udzielam rozbudowanych porad ani nie polecam konkretnych produktów w sekcji komentarzy - obejmuje go zakres moich odpłatnych usług.

Proszę nie umieszczać analiz składu - w sieci istnieją specjalne narzędzia, które wykonają to zarówno za Ciebie, jak i za mnie.

Proszę o niereklamowanie się na moim blogu. Reklama w tym miejscu jest płatna oraz stosownie oznaczana, a każdy jej nieopłacony i nieskonsultowany przejaw będzie skrupulatnie moderowany.

Artykuły sponsorowane na moim blogu mają dokładne oznaczenia - jeżeli taka informacja nie znajduje się na końcu artykułu, produkty, testy kosmetyków, zdjęcia oraz opracowanie tekstu pochłonęły jedynie moje własne zasoby finansowe i czas.

Pamiętaj, że umieszczenie komentarza to świadoma akceptacja regulaminu - jeśli zostaje on naruszony - podlega moderacji administratora. Nie tłumaczę się dlaczego - bądźmy tutaj dla siebie ludzcy.

Cześć!