Mimo niezbyt przyjemnych (no dobra, cholernie bolących) prób z peelingiem LHA, stwierdzam, że ma .. to coś. To coś, co sprawia, że mimo wyglądania jak rzodkiewka i straszenia wszystkich domowników, wykonuję go wyjątkowo często. Na czas stosowania Atredermu z pewnością będę musiała go ograniczyć (bo nie wiem czy dam radę znieść tak mocny ból) , ale jeśli dam radę, to z ogromną chęcią włączę go do stałej pielęgnacji.
Czytając o kwasie LHA, pewnie natrafiliście na informację, iż jest on nową pochodną kwasu salicylowego, a dzięki większemu powinowactwu do ludzkiego naskórka działa łagodniej. Faktycznie, kwas działa wyjątkowo skutecznie w małych stężeniach, nie podrażniając przy tym skóry, natomiast w peelingach chemicznych możecie włożyć sobie między bajki opowieści o jego łagodności. Kwas LHA posiada większą masę molową niż kwas salicylowy, a przez połączenie z łańcuchem lipidowym, wnika głębiej i ma szansę przebić się przez warstwę sebum. I co to oznacza w praktyce? Kwas mimo większej masy molowej, przez swoją lipofilność penetruje znacznie głębiej, a przez większą cząsteczkę wnika wolniej niż kwas salicylowy, potęgując pieczenie, zaczerwienienie i swędzenie wraz z czasem. Kwas salicylowy to potulny baranek w porównaniu do kwasu LHA, absolutnie nie ma co porównywać tych kwasów, bo moim zdaniem każdy z nich jest unikalny i wykazują zupełnie inne właściwości.
Kwas salicylowy działa głównie na wierzchnią warstwę naskórka. Penetruje skórę bardzo szybko, aż do momentu skrystalizowania, pozostawiając biały osad na skórze. Tym samym nieprzyjemne pieczenie i kłucie utrzymuje się przez dosłownie 2-3 minuty, po czym mija jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Łuszczenie skóry uważam za jedno z najobfitszych z jakimi spotkałam się po kwasach, zwłaszcza jeśli kwas salicylowy jest nakładany na podkładkę z kwasu mlekowego. Działa świetnie na istniejące wypryski, oczyszcza pory, usunął całkowicie moje zaskórniki, bardzo fajnie wyrównuje fakturę skóry. Poleciłabym go osobom z trądzikiem o słabym-średnim nasileniu, z bliznami i utrwalonymi przebarwieniami.
Lipohydroksykwas działa zupełnie inaczej i poleciłabym go zupełnie innej grupie osób. Przede wszystkim osobom, które nie mają aż takich problemów z cerą, borykają się głównie z trądzikiem zaskórnikowym, typową cerą tłustą, dojrzałą i.. z rozszerzonymi porami. Ten kwas to istny killer odnośnie rozszerzonych porów.. po prostu ich nie ma, żartuję sobie oczywiście, ale żaden kwas nie działał tak na pory, nawet retinoid Zorac. Przez swoją budowę wnika bardzo głęboko, co czuć zresztą (żaden kwas nie spowodował u mnie takich obrzęków, zaczerwień i cholernego pieczenia jak LHA), ale uwierzcie mi, że warto przecierpieć. Nie powoduje on też tak obfitej wylinki jak kwas salicylowy, bo działa raczej na głębsze warstwy naskórka, stąd zupełnie inne działanie. Spodoba się osobom, które już dawno pożegnały trądzik, jako dodatek do kuracji przeciwtrądzikowej, bądź nie miały nigdy z nim problemu, a borykają się z nadmiernym przetłuszczaniem i rozszerzonymi porami. Nie miałam po nim żadnego wysypu, miałam wrażenie.. że czyści wszystko od środka. To prawdziwy pogromca zaskórników zamkniętych. Uwielbiam wykonać taki peeling 2 tygodnie przed miesiączką, ponieważ skutecznie ogranicza powstawanie bolących, podskórnych gul i mam wrażenie, że niespodzianek jest zdecydowanie mniej. I to jest działanie przeciwzapalne, kiedy wszystkie syfki dusi się w zarodku, by nie ujrzały światła dziennego. Przy kwasie salicylowym niestety wszystko wyłazi na wierzch, co może być bardzo krępujące i trudne do ogarnięcia dla osób, które nie stosują żadnej urozmaiconej pielęgnacji oprócz peelingów chemicznych. Podobno nie wszyscy reagują tak ostro na kwas LHA, ale u zdecydowanej większości żre jak jakiś środek wybielający, trzeba to przeboleć, zacisnąć żeby, ale warto. Efekty są zauważalne już po tygodniu, a każdy kolejny zabieg potęguje efekty. A najdziwniejsze jest to, że mimo pieczenia i utrzymującego się zaczerwienienia kwas nie przyczynił się do rozszerzonych naczyń krwionośnych, pozostały bez zmian. Czego nie mogę powiedzieć o Atredermie, choć nie ma aż takiej uderzeniowej siły rażenia jak LHA (aplikacja Atredermu należy do niezwykle przyjemnych przy kwasie LHA), jeśli chodzi o ból podczas aplikacji. Skóra jest bardzo napięta, jędrna, bardzo wygładzona i wygląda genialnie przez dobrych kilka dni, łuszczenie jest symboliczne. Jest on odpowiedni dla osób odpornych na wszelkie pieczenie i kłucie, zaprawionych w kwasach i retinoidach, to jeden z najsilniejszych kwasów jakiego dane było mi używać. Jeśli narzekaliście na kwas salicylowy i powodował u Was obrzęki, to peeling lipohydroksykwasem nie jest dobrym pomysłem.
Kwas LHA może wywoływać reakcje alergiczne, dlatego przed wykonaniem peelingu należy wykonać próbę na najmniej wrażliwym miejscu na skórze.
Peeling kwasem LHA
Wykonanie peelingu LHA jest bardzo proste. Może Was nie pocieszę, ale niezależnie od rozpuszczalnika piecze tak samo mocno. Dlatego najbardziej polecam wykonać go na poczciwym spirytusie spożywczym, nie ma problemu z jego rozpuszczalnością, a gdyby coś takiego pojawiło się, wystarczy zaserwować mu krótką ciepłą kąpiel wodną. Peelingi wykonujemy do 10%, zaczynamy od 5 %, nie regulujemy pH. Zanim jednak wykonacie peeling, warto jest przygotować skórę oliwką z LHA, o której piszę poniżej.
Procedura jest prawie identyczna jak w przypadku kwasu salicylowego. Na umytą (około 30minut po oczyszczeniu skóry) i odtłuszczoną skórę, nakładamy roztwór kwasu LHA za pomocą płatka kosmetycznego. Kwas możemy nakładać warstwami, w zależności od wrażliwości skóry, najwięcej warstw u mnie wędruje na czoło, nos i brodę, aczkolwiek na samym początku zalecam Wam dosłownie 2 warstwy. Dlaczego? Bo kwas nie daje o sobie początkowo znać, o ile kwas salicylowy piecze na samym początku i powoduje drżenie rąk przy nakładaniu kolejnych warstw, o tyle kwas LHA przypomina o swoim istnieniu po około 15-30minutach, potęgując nieprzyjemne objawy wraz z czasem. A co najgorsze - pewnie odruchowo kiedy już nie wytrzymacie, pójdziecie umyć twarz wodą, albo wodą z mydłem. I to jest największy błąd, ponieważ woda niesamowicie podrażnia i ból jest tak przenikliwy, że macie ochotę drapać ściany (tak, na swoje nieszczęście tego doświadczyłam). Kwasu LHA nie spłukujemy, warto sobie oszczędzić dodatkowego podrażnienia. Po około 3 godzinach pieczenie i kłucie przestaje być tak przenikliwie, a zaczerwienienie utrzymuje się do następnego dnia. Stosowany odpowiednio (od 5%, raz w tygodniu) nie powoduje przesuszenia, a wręcz nawilża cerę. Daje efekt naturalnego glow, skóra jest bardzo wygładzona, jędrna i bardziej zwarta. Efekty jednak w pełni to rekompensują i zachęcają do dalszych peelingów.
Serum olejowe LHA
Jest to opcja dla osób, które nie dają rady znieść tak mocnego działania LHA, a którym zależy na efekcie zwężenia porów, wygładzenia i świetnym nawilżeniu. Zalecam rozpocząć od 2-3%, do maksymalnie 4-5%. Kwas LHA rozpuszcza się baardzo topornie, dlatego olej należy rozgrzać do około 80-90 stopni (dlatego najlepiej jest wybrać oleje rafinowane i odporne na wysoką temperaturę, polecam olej słonecznikowy i jojoba), lub włożyć go na kilka sekund do mikrofalówki. Wówczas rozpuszczenie kwasu zajmuje około 5-10 minut, przed każdym użyciem należy naszą oliwkę podgrzać, dlatego warto trzymać ją w szklanej butelce i ogrzewać w kąpieli wodnej. Nie jest to produkt do codziennego stosowania, najlepszą częstotliwością jest aplikacja co 3 dni. I w takiej formie zamierzam stosować kwas LHA, ponieważ jest o wiele lepiej przeze mnie tolerowany i nie będzie kolidować ze stosowaniem Atredermu. Dla zainteresowanych - kwas LHA bardzo fajnie rozpuszcza się w kremie Effaclar od La Roche Porsay, który swoją drogą nie przyniósł u mnie żadnych efektów.
Jak go zważyć?
Kwas LHA jest efektywny już w bardzo niskich stężeniach, dlatego należy zwracać szczególną uwagę na jego ilość. O ile wiele rzeczy robię na oko, to peeling z kwasem LHA zawsze wykonuję za pomocą wagi jubilerskiej . To bardzo silna substancja i nie jest on odpowiedni dla osób, które nigdy nie stosowały kwasów. Aby obliczyć odpowiednią wartość kwasu LHA, należy go ścisnąć w strzykawce, lub zważyć za pomocą wagi z dokładnością do setnych. Nie próbowałam za pomocą łyżeczek miarowych, ponieważ zawsze znajdzie się jakiś margines błędu. Natomiast jeśli nie posiadacie wagi, kwasu nie ściskamy, a określoną wagę kwasu mnożymy przez jego gęstość nasypową 0.7g/ml, otrzymując tym samym objętość w ml.
Na końcu muszę się powtórzyć - to peeling dla osób o pancernej, zaprawionej skórze. Na początku nie dawałam rady z tym peelingiem, ponieważ ból był tak silny, że łzy napływały mi same do oczu, a mam naprawdę odporną, grubą skórę . Z autopsji wiem, że najlepiej jest przygotować skórę oliwką z LHA. Peelingi salicylowe mają się nijak do peelingu LHA, działają one na innej zasadzie - przez wolniejsze uwalnianie kwasu i przez większą penetrację, kwas lipohydroksylowy powoduje obszerniejsze podrażnienie, zaczerwienienie, ale.. działa lepiej przeciwzmarszczkowo, genialne napina i ujędrnia skórę, tępi zaskórniki nie wywołując stanu zapalnego i sprawia, że skóra wygląda bardzo świeżo i młodo. JEDNAK wymaga wielu poświęceń, cierpliwości i silnej woli, by nie gmerać przy twarzy i broń Boże nie spłukiwać kwasu - zauważyłam, że woda bardzo rusza ten kwas i nigdy w życiu nie powtórzę swojej głupoty. Łuszczenie jest równomierne, przeciąga się przez kilka dni, ale jest tylko symboliczne i wszystkie skórki odchodzą po wykonaniu peelingu enzymatycznego.
Peelingi salicylowe działają głównie na wierzchnią warstwę naskórka, powodują najlepsze łuszczenie pośród wszystkich dostępnych samodzielnie kwasów (jeżeli jest to peeling wykonany na spirytusie, PEG skutecznie niweluje tak genialne działanie tego kwasu) i jest niezwykle przyjemny i komfortowy. Jest zdecydowanie lepszy na początek, a w szczególności dla osób, którym zależy na rozjaśnieniu przebarwień i spłyceniu bardzo powierzchownych blizn. Łuszczenie jest nierównomierne.
Słyszałam o nim, ale na razie nie skuszę się.
OdpowiedzUsuńjak na razie zaczynam dopiero przygodę z kwasami. Startuję z salicylem
OdpowiedzUsuńdawno temu robiłam sobie olejek ale nie działał u mnie:(
OdpowiedzUsuńMoże kwas był zwietrzały? Albo jesteś w bardzo wąskim gronie szczęśliwców, których LHA nie podrażnia ;)
Usuńjak na razie zaczynam dopiero przygodę z kwasami. Startuję z salicylem
OdpowiedzUsuńJa ostatnio, na dobry początek, nałożyłam na twarz 3% LHA na oleju i już to nie było przyjemne... Godzina piekącego bólu i łez :/ Ale nigdy nie miałam tak zwężonych porów, cudo! Także do końca marca będę się katować już wyższymi stężeniami :)
OdpowiedzUsuńPory zwęża genialnie, żaden kwas nie dawał tak świetnych efektów pod tym względem.;) Oliwka to pikuś, w porównaniu do peelingu na spirytusie. Toż to jakiś cichy zabójca jest, nie zapomnę tego dnia kiedy tak się nie załatwiłam. Dochodziłam do siebie przez tydzień, dlatego radzę uważać :)
UsuńMyślicie że jest sens w aplikacji tego kwasu tylko na nos i okolice? Bo ogólnie ze stanu cery jestem zadowolona, poza tym mam bardzo delikatną skórę, ale na nosie mam mnóstwo wągrów które tam siedzą już dobre kilkanaście lat i żadne plastry, maseczki z białka, żelatyny, ocm, nic ich nie ruszyło.
OdpowiedzUsuńMożesz, ale skóra będzie się łuszczyć nierównomiernie. Poza tym nie zapomnij o wysokiej ochronie całej twarzy, nie tylko okolic potraktowanych kwasem.
UsuńA czy myślisz, że można by jakiś tonik z nim w roli główej przygotować? Nie lubię peelingów kwasami, natomiast tonik z kwasem salicylowym i jabłkowym sprawdza się u mnie w codziennej pielęgnacji.
OdpowiedzUsuńMożna, ale musiałby zawierać sporą zawartość alkoholu/glikolu propylenowego lub innego rozpuszczalnika, a uzyskanie jednolitego i klarownego roztworu jest szalenie trudne. Odpuściłam sobie po kilku próbach z kwasem salicylowym, potem z lha, wolę go jednak w formie peelingów.
UsuńWiosna idzie, słońce idzie... jakie są twoje plany kwasowe na przyszłość? Uważasz, że latem można się bawić z kwasem mlekowym?
OdpowiedzUsuńStosuję Atrederm i zamierzam kurację pociągnąć przez 3-4 miesiące, do tego tonik żelowy z kwasem migdałowym Norel i jeśli dam radę - peelingi salicylowe lub lha. Po kuracji Atre, wracam do kwasu azelainowego i toniku z glukonolaktonem.
UsuńJeśli stosujesz wysoką ochronę przeciwsłoneczną i unikasz słońca - owszem, ale w okresie letnim warto zainteresować się kwasami pha, które nie uwrażliwiają skóry na słońce i działają antyoksydacyjnie.
Dopiero dotarło do mnie, jak bardzo czekałam na taki wpis. :) Kwas LHA jest dla mnie zbawienny, pamiętam jak Effaclar Duo ze 3 lata temu zrobił z mojej buzi ideał w ok. 2 tygodnie, niesamowite, szał ciał! Efekty trzymały się 3-4 miesiące, potem krem przestał działać i wszystko wróciło ze zdwojoną siłą.. Na dzień dzisiejszy nie mogę pochwalić się takim rezultatem, wszystko potrzebuje czasu. Oczywiście jestem w trakcie testowania Effaclar Duo+ i tutaj mam pytanie do Ciebie - w jakiej ilości, stężeniach mam wymieszać kwas LHA z Effaclarem, by stężenie wyszło 3%? Dziękuję za odpowiedź! :)
OdpowiedzUsuńNiestety u mnie Effaclar nie zdziałał nic, ale super, że u Ciebie przyniósł takie efekty. Niestety nie znam ciężaru właściwego tego kremu, zawsze dodawałam dosłownie szczyptę na jednorazową aplikację. Trzeba by było go ścisnąć w strzykawce i zważyć na wadze jubilerskiej.
UsuńEwa, na screen'ie dobrze są podane ilości, jeśli chodzi o peeling na oleju? :)
OdpowiedzUsuńhttp://ifotos.pl/z/wnhspsx
Ogólnie jest ok, ale wartości są zmienne, bo jednak oleje mają różną gęstość, można zaokrąglić do 0.90, ale daję zawsze 0.92 ;) Wartości na oleju z czarnej porzeczki wyszły mi następujące: Olej: 32.68 , kwas: 0.87, czyli podobnie.
UsuńEwo,a powiedz jakich filtrow stosujesz obecnie?Czy nadal ziaje matującą czy,przez wzgląd na wdrożenie atre do pielęgnacji,zmieniłaś ziaję na coś innego?:)
OdpowiedzUsuńAktualnie zrezygnowałam z Pharmacerisa, jest zbyt mało treściwy i okropnie podkreśla suche skórki, powróciłam do filtrów Ziaja, które mają bardziej otulającą konsystencję. :)
UsuńA co sądzisz o Biodermie Ultra Max,ktora kiedys recenzowałas?Nadal jestes na tak?;)
OdpowiedzUsuńTak, to świetny filtr, ale ciężko jest cokolwiek innego na niego nałożyć :) Powrócę do niego latem.
UsuńWiem, że pytanie nie na temat ale mam w planie kupić żel do twarzy Sylveco. I nie wiem który będzie dobry do mojej skóry, żeby nie wysuszał (czytałam, że potrafią wysuszać). Mam skóre mieszaną tzn. normalną na policzkach i czole a na brodzie i nosie lekko przetłuszczającą się i na nosie występują zaskórniki(ale mało). I nie jestem pewna który dla mojej skóry byłby lepszy, aby oczyszczał ale nie wysuszał. Z góry dziękuję za pomoc. :))
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wersja rumiankowa :)
UsuńZeby zrobic 5%peeling to na 50ml spirytusu ile musze dodac samego kwasu?ile gram? a ile mozna przechowywac taki zrobiony peeling?
OdpowiedzUsuń47.12 ml alkoholu i 2.84 ml kwasu LHA :)
UsuńEwo,
UsuńCzy mogłabyś wyjaśnić jak to policzyłaś? Jak długo można przechowywać taka mieszankę? I w czym najlepiej?
Ewo, zaglądam na wiele blogów kosmetycznych. A jednak jestem pod niezwykłym wrażeniem Twojego. Rzetelność, jasność, szczerość, ooolbrzymia wiedza zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Wspaniale opisujesz, niezmordowanie poszukujesz i testujesz. Twój blog jest dla mnie skarbnica wiadomości i porad choć należę do kobiet już dojrzałych. Bardzo dziękuję za Twoja pasję, bo trzeba ja mieć, żeby prowadzić takiego bloga. Tyle pochwał, choć z przyjemnością pisałabym i pisała szczere pochwały. Mam także pytanie: czy pieczenie, ból można jakoś złagodzić po peelingu, który opisujesz, czy trzeba wytrwać 3 godziny? Jestem po dwu miesięcznej zabawie z Atredermem- codziennie wieczorem na zmianę z kremem z 1% retinolu, już nie mam złuszczania ale twarz jest lekko podrażniona po smarowaniu jej nawilżaczem, zależy mi zwężeniu porów, mogę w nich chować monety, oraz na działaniu odmładzającym. Dziękuję i pozdrawiam. Beata
OdpowiedzUsuńEwa, ile kwasu, a ile spirytku jesli chce zrobic 2-3%? Dysponuje niestety tylko miarkami w postaci lyzeczek miarowych, wagi jubilerskiej nie posiadam niestety :/
OdpowiedzUsuńA bardzo chciałabym ukręcić LHA, miałam juz przygody z salicylem ale tak jak mówisz wyciąga wszystko na powierzchnie, co jest bardzo krępujące.
Bede b. wdzięczna za radę.
Witaj! Powiedz proszę, co ma na celu ściskanie kwasu w strzykawce i dopiero ważnie? Mam wagę jubilerską a LHA kupiłam już latem i powoli przymierzam się do zabiegów.
OdpowiedzUsuńJeśli masz wagę jubilerską wystarczy zważyć kwas, nie musisz ściskać kwasu. Ściskanie kwasu jest potrzebne jak przeliczasz na ml, a tak jest mi najwygodniej ;)
UsuńTeż mi się tak wydaje ale jest napisane "Aby obliczyć odpowiednią wartość kwasu LHA, należy go ścisnąć w strzykawce, a następnie zważyć." i to mnie nieco zastanowiło :).
UsuńWkradł się chochlik, dzięki za uwagę. Za chwilę edytuję post :)
UsuńEwo, chcę się podzielić wrażeniami. Do tej pory stosowałam głównie kwas migdałowy, który darzę miłością wielką, i PHA (glukonolakton i laktobionowy). Były to kremy, toniki, ale też peelingi. Sama w domu "dotarłam" maksymalnie do 20% migdała. Więcej nie chcę/nie potrzebuję/boję się. Ale zainteresował mnie bardzo ten LHA, że taki pogromca zaskórników. Nie da się ukryć, że to moja największa bolączka "twarzowa". Najpierw stwierdziłam, że pierdyknę sobie od razu peeling - przecież jestem zaprawiona! Potem jednak pomyślałam, że może ta oliwka na początek będzie lepszym pomysłem, tak wszyscy straszą...
OdpowiedzUsuńZmieszałam jojobę ze słonecznikiem (10ml - tak tylko na sprawdzenie, jak mój ryjek zareaguje), do mikrofalówki (do cierpliwych nie należę) i do tego 0.2grama LHA. RANY, ile to się rozpuszczało.... Mieszałam i mieszałam i mieszałam... grzałam i znów mieszałam, znów grzałam i znów mieszałam... Mieszałam tak chyba dwa dni - masakra. W końcu jakoś się rozpuścił. Pomazałam się za uchem i czekałam znów cały dzień. Nic nawet nie poczułam, stwierdziłam, że na darmo ten cały cyrk z olejem - trzeba się było wypilingować od razu spirytem. Ale nic to - jak już zrobiłam tę oliwkę, to się wysmaruję. No i posmarowałam się wczoraj na noc. NA PEWNO nie zrobię sobie żadnego peelingu na spirytusie i mocniejszego niż 2%. To jakiś zabójca ten LHA, naprawdę! Takie niby nic, smarujesz, nic się nie dzieje, a potem nagle czujesz jak rośnie temperatura na twarzy :) Przeżyłam tylko dzięki jakiemuś pamiątkowemu wachlarzowi haha :) Swoją drogą, dopiero przeczytałam Twój patent, żeby się schłodzić zimnym nawiewem suszarki - wypróbuję następnym razem. Cóż, na razie spektakularnych efektów nie widzę, no ale to był dopiero pierwszy raz. Myślę, że dam temu kwasikowi jeszcze szansę, ale na pewno z peelingiem się wstrzymuję. Może nigdy go nie zrobię, przeraża mnie, że nie da się go w żaden sposób "zmyć". Jak już nałożysz to koniec, musisz przecierpieć... Nie wiem, czy czyste pory są tego warte ;)
Pozdrawiam serdecznie!
P.S. Uzależniłam się od Twojego bloga :)
Diano, to cichy zabójca! Uwierz mi, że przetestowałam już prawie wszystkie kwasy i jedynie mlekowy 40% powodował u mnie drżenie rąk. Zmieniłam zdanie po 10% peelingu LHA. Ból był tak mocny, że spływające łzy po policzkach tylko nasilały pieczenie. Nic mnie tak dawno nie kopnęło, jestem w stanie stosować tretinoinę nawet 5 dni pod rząd i nie mam takich podrażnień jak po LHA. Kiedyś dobrnęłam do wspomnianych 10% na spirytusie i ten dzień bardzo zapadnie mi w pamięć. Śmieszy mnie pisanie o jego delikatności i doskonałej tolerancji,kwas salicylowy przy nim to potulny baranek.. Ten składnik potrzebuje fazy tłuszczowej , na domowe warunki jest zbyt mocny.
UsuńNo to jestem przerażona swoją głupotą. Stosowałam ten kwas w wersji olejowego serum ZSK,i to w lecie. Na początku na noc, ale ponieważ olej Taman bardzo brudził pościel, zaczęłam stosować na dzień (gdzieś wyczytałam że kwas jest delikatny i można go stosować również w lecie). I dopiero po przeczytaniu Twojego wpisu zrozumiałam że wyrządziłam sobie chyba krzywdę, bo nie używałam filtrów (mało czasu spędzam na słońcu, dlatego czasem stosowałam tylko olej z nasion malin). Nie odczułam żadnych efektów w postaci pieczenia, swędzenia, łuszczenia, więc uznałam, że rzeczywiście delikatnie działa. mam trochę przebarwień,ale to raczej po krostkach, które się pojawiają, a może i po tym kwasie, który stosowałam bez filtrowego zabezpieczenia, ślady nie są w każdym razie większe niż dawniej. Może kwas nie działał jak trzeba bo nie do końca się rozpuścił? Nie podgrzewałam serum, bo nie każdy olej dobrze znosi temperaturę. Zamierzałam tym razem zwiększyć jego stężenie, ale chyba się jednak wstrzymam. Co mogę zrobić? Bo choć cera nie zareagowała podrażnieniem, to chyba jednak kwas podziałał. W tej chwili stosuję krem z kwasem salicylowym, azelainowym i pirogronowym na noc. Jak powinnam chronić skórę, stosując kwasy. Czy filtr rano wystarczy?
UsuńTo wszystko zależy od Twojej skóry, inni natychmiast reagują przebarwieniami, gdy ich naskórek jest uwrażliwiony, widocznie masz oporną skórę i nic takiego się nie stało. Choć to bardzo pozytywne zakończenie, bo przebarwieniami mogą ujawnić się po miesiącach, a nawet latach :(
UsuńPrzy aktualnej pogodzie wystarczy poranna aplikacja stabilnego kremu z filtrem, zwróć uwagę, by ochrona UVA była bardzo wysoko - polecam krem z filtrem LRP (ultra lekki) i Pharmaceris krem hydrolipidowy dla dzieci i dorosłych SPF 50+.
albo inaczej: czy można równolegle stosować krem z kwasami (na noc) i krem na przebarwienia z filtrem (na dzień)?
OdpowiedzUsuńOczywiście, ze tak. :) Tylko co to za substancje odpowiadają za rozjaśnienie przebarwień? Nie uwrażliwiają na promieniowanie?
UsuńEwciu jestem totalnym głąbem! Pomogłabyś mi w wykonaniu 5% kwasu LHA? Dodam że nie mam wagi jubilerskiej, tylko łyżeczkę miarowa 0,5 g.
OdpowiedzUsuńBardzo Cię proszę.
I jeszcze mam pytanie o pięlegnacji skóry w czasie takich kuracji. Czy w czasie łuszczenia powinniśmy nawilżać skórę? Czy nie zaburzać tego procesu łuszczenia? I czy używać np peelingu gommage, tak aby ten schodzący naskórek nie zatykał porów naszej skóry?
Hej, jak zrobic serum z olejem jojoba i kwasem lha? Ile kwasu i oleju mam dac tak aby uzyskac 4% stezenie?
OdpowiedzUsuńEwo, a po 3-miesięcznej kuracji BHA/AHA 10% z BU wymagana jest jakaś dłuższa przerwa przed tym peelingiem LHA? Trądzik zmalał do minimum, jednak nad ustami w dalszym ciągu mam problem. Doszedłem do wniosku, że to przez zaskórniki zamknięte (zauważyłem je dopiero, jak naciągnąłem skórę), które się nadkażają i powstają ropne małe wypryski, które szybko "rosną" i szybko też znikają. Pomyślałem więc o LHA, tylko kwestia tej przerwy i myślę, że zacznę od razu od peelingu. Byłbym wdzięczny za odpowiedź :)
OdpowiedzUsuńWitaj, dzisiaj nałożyłam na twarzy kwas lha w stężeniu 2% zrobionym na spirytusie (do rozpuszczania w oleju nie miałam cierpliwości). Tylko, że po godzinie zero reakcji, skóra nie jest ani czerwona ani nie piecze. Czy zrobiłam coś nie tak?
OdpowiedzUsuńDodam jeszcze, że nie regulowałam pH, wynosiło ok. 4,5-5
UsuńJeżeli nie było żadnych negatywnych objawów i kwas był dobrze rozpuszczony w tym alkoholu, to wszystko przebiegło ok.
UsuńCzesc Ewo, chcialabym zrobic wersje 2% peelingu na spirytusie, biorac pod uwage powyższe wyliczenia to musiałam uzyc 1,136 ml kwasu na 47,12 ml spirytusu.? 1,136 ml to 1,62 gr (gęstość nasypowa kwasu 0,7g/ml)ml. Tak mi sie wydaje wole operować gramami bo mam wagę jubilerska. I pytanko jaki spirytus uzyc? Ja mam rektyfikowany 95%.Bardzo proszę Cie o komentarz. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKasia
Jeśli to już nieaktualne, to może przyda się innym:
UsuńRektyfikowany 95% jest jak najbardziej ok - i do rozpuszczania w nim kwasów, i do dezynfekcji.
http://pokonajlysienie.com/kalkulator.htm
- tylko uwaga, bo wartości "po przecinku" trzeba tu wprowadzać z kropką zamiast przecinka.
https://www.zrobsobiekrem.pl/pl/n/35
Czy można by połączyć LHA 2% z powiedzmy 1-2% kwasu alfa liponowego? Czy będzie to zbyt mocne połączenie?
OdpowiedzUsuńPodzielę się moimi doswiadczeniami z tym kwasem. Trafiłam na ten wpis juz jakis czas temu, jak zaczynałam swoją przygodę z LHA. Przekopałam internet i naczytałam się dość wyczerpująco. Przyznam szczerze, ze bardzo się bałam tego kwasu ale zamówiłam go ... przez przypadek, pomyliłam z kwasem laktobionowym XD Zorientowałam się dopiero jak otrzymałam przesyłkę, co wyszło mi na dobre. Ale do rzeczy. Mam skórę hiperwrazliwą, mieszaną i bardzo kapryśną. Strefa T z widocznymi porami. Niespodzianki wyskakuja mi przed okresem i tutaj bylam bardzo ale to bardzo milo zaskoczona tym kwasem. Zastosowałam go najpierw jako serum olejowe 1% (olej jojoba, kwas rozpuścił się bardzo szybko w kąpieli wodnej), lekko poszczypało przez kilka minut i tyle. Zrobiłam 2% i to juz mocniej szczypało ale tez tylko przez krótki czas. Stosowalam to przez prawie dwa tygodnie na noc w odstępach 2-3 dniowych. Liczyłam na to, ze pory szybciej mi znikną ale myślę, ze to za krótki czas stosowania, musialam niestety przestać stosować ten kwas, ze względu na porę roku. Większosc porów nieznacznie się zmniejszyła, natomiast mialam taką jedną dziurkę na nosie, która byla bardzo widoczna i ona zmniejszyła się bardzo mocno. Kwas pięknie oczyscił skórę, tak jak piszesz, jest takie wrażenie, że załatwia wszystko od srodka. Wylinka prawie żadna, słabo widoczna po 1%, aczkolwiek po 2% nie mogłam nałożyć cc czy bb, bo bylo widać delikatne skórki, ale to zupełnie nie przeszkadzało. Skóra była bardziej niż zwykle wrażliwa, wiec nawilzałam, nawilżałam i po kilku dniach juz bylo dobrze. Nie bylo zadnych zaczerwienień. Przed okresem nie wyskoczyło mi nic, co było dla mnie gigantycznym zaskoczeniem. Teraz testuję peeling z tego kwasu 5% na alkoholu, ale bałam się to nakladac na twarz, ze względu na pogodę, wiec najpierw testuję plecy i dekold. No i nalozyłam i nic. Nastawiałam się na wielkie szczypanie, pieczenie ale nic się takiego nie dzieje. O efektach nie mogę nic powiedzieć jeszcze, bo wlasnie siedzę sobie z tym kwasem na plecach i czekam :)
OdpowiedzUsuńEwo w jakich odstępach czasowych wykonywać te peelingi? Dzis zrobiłam 3 %. Chciałabym przejść do 5 % nast razem tylko kiedy? Jeśli chciałabym zrobić serię takich peelingow? Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie odkryłam i stosuje regularnie ten kwas. To co robi z moja cerą to magia. Działa jak żelazko do porów. Stosuje 2 razy w miesiącu w stężeniu 5% z alkoholem. Jedna warstwa lekko piecze ,przy 3 jest ciężko ale do przeżycia. Opłaca się bo rano budzę się z twarzą napięta i oczyszczoną. Zero złuszczania. Dzięki
OdpowiedzUsuńUwielbiam.Jest to najlepszy kwas, bez wątpienia. Przy cerze wrażliwej można zastosować niskie stężenia i też działa! Stosuje też piling na alkoholu, nawet nie wiem ile procent. DZiała po prostu super. Wyciąga wszystkie podskórne zaskórniki. Owszem, może podrażniać, ale na mojej cienkiej i wrażliwej skórze działa cuda. Podrażnia znacznie mniej niż kwas glikolowy na przykład. dZiała lepiej i skóra się nie luszczy jak po kwasie salicylowym.
OdpowiedzUsuńZrobiłam olejek z kwasem lha 2%. Czy to normalne, ze czuję tylko lekkie pieczenie na początku?
OdpowiedzUsuńGdzie mozna zakupić lha 2%?
OdpowiedzUsuń