Nie pamiętam kiedy ostatnio nałożyłam na moją twarz drogeryjną maskę - odkąd prowadzę bloga zawsze w szklanym naczyniu rozrabiam glinki, błota i algi. Efekty jakie widzę po domowych maskach przerastają moje najśmielsze oczekiwania - skóra jest gładka i delikatna w dotyku i doskonale oczyszczona i najważniejsze - nigdy żadna drogeryjna maska nie zadowoliła mnie nawet w połowie tak, jak te, które robię sama podczas wieczornego rytuału :) Do pewnego czasu moim ulubionym duetem było połączenie glinki multani mitti ze spiruliną, czy coś się zmieniło?
Moim odkryciem od kilku miesięcy są błota termalne z mazideł - a dokładnie wersja z siarką i z oligomentami, nie wiem czemu, ale jakoś wcześniej nie zwracałam na nie uwagi. To był mój ogromny błąd, gdyż sprawdzają się na mojej skórze fenomenalnie.
Ciężko jest mi powiedzieć czy swoim działaniem przebijają spirulinę, glinkę multani mitti, czy błoto z morza martwego, bo działają jednak trochę inaczej, ale jest to efekt, w którym można się realnie zakochać;) Jest inny niż w przypadku typowych glinek - są jedwabiste w dotyku, nakłada się je cienkimi warstwami, a skóra nie jest ściągnięta, a wygląda jak po ingerencji dobrego grafika :)
Błota termalne z mazideł pochodzą z Doliny Ebro, jest to niezwykle malownicza kraina, korytarz krystalicznie czystej rzeki przepływa pośród zielonych, zapierających dech w piersiach wzgórz. Samo wydobywanie błota i proces jego przetworzenia jest niezwykle ciekawy. Lecznicze błoto termalne gromadzi się w osadach termicznych lub dnie morza, te, które oferują Mazidła są wydobywane z około 3 metrowych przybrzeżnych gorących źródeł, zanim jednak będą gotowe do wydobycia - przez długi okres formują się na skutek erozji skał i mik, a proszek jest przenoszony przez prądy wodne - prawda, że ich proces powstawania jest intrygujący? Następnie są oczyszczane, suszone na słońcu, rozdrabniane i poddawane sterylizacji za pomocą promieniowania gamma. Stosowanie błot i glinek jest więc całkowicie bezpieczne, ostatnio pokochałam ziemisty, charakterystyczny zapach takich masek, dlatego zrezygnowałam z ich aromatyzowania - nigdy dotąd moja skóra nie była aż tak zrelaksowana, a zapach ziemi niezwykle odpręża i jest namiastką namacalnego kontaktu z naturą. Jakkolwiek to brzmi, ale musicie spróbować. ;)
Forma błot termalnych jest też inna niż typowych glinek, czy nawet błota z morza martwego. Błota wydobywane z doliny Ebro są doskonale rozdrobione, są tak gładkie, wręcz kremowe i jedwabiste, że ich samo rozrabianie jest czymś niezwykle przyjemnym. Nie ma w nich absolutnie żadnych wyczuwalnych drobinek, zmywanie błota termalnego z mazideł sprawia mi niezwykłą przyjemność i jakoś wcale mnie nie martwi to, że ich zmywanie zajmuje trochę czasu - chętnie sama przedłużam tę czynność :)
Błota nie posiadają aż takich właściwości higroskopijnych jak algi, dlatego nie należy przesadzać z dodawaniem wody. Nigdy nie wyjdzie Wam też gęsta pasta, sama początkowo popełniałam ten błąd i za pierwszym razem wysypałam połowę opakowania ;) Wodę należy stopniowo dodawać, najlepiej strzykawką, zawsze dążę do uzyskania w miarę dobrze zwartej masy. Do nakładania okładów z błota przyda Wam się także pędzel (w każdym sklepie malarskim taki dostaniecie) , ponieważ nakładanie palcami może okazać się zbyt żmudne (często przecieka między palcami) - błoto nakładam cienkimi warstwami, dokładając warstwę po warstwie. Należy pamiętać o ciągłym utrzymaniu wilgotności, w tym celu polecam wodę termalną Uriage - duet doskonały.
Wysycha ono dość szybko, dlatego zawsze dodaję kilka kropelek ulubionego oleju. Nic więcej - samo w sobie działa fenomenalnie, ale dodatek oleju znacznie przedłuża jego wilgotność (choć schnie najszybciej pośród wszystkich masek jakie posiadam), a wszystko, co nałożycie pod okład - idealnie wchłonie się w naskórek, dlatego przed nałożeniem maski aplikuję serum z witaminą C.
Jest specyficzne w użyciu - nakłada się je długo i tak samo długo zmywa, ale należy to do rzeczy przyjemnych. Podczas zmywania są bardzo jedwabiste w dotyku, nie są tak tępe jak spirulina, nie brudzą też wszystkiego jak algi. Nad dokładnym spłukaniem trzeba poświęcić trochę czasu, ale nie tracę tutaj cierpliwości. Spłukuje je pod bieżącą wodą, można wówczas zauważyć jak są dokładnie przemielone, barwią wodę i spływają zabarwionym strumieniem, spłukujemy warstwa po warstwie - podczas spłukiwania innych masek często odpadają grudki, zmywają się nierównomiernie.
Błota termalne( zwłaszcza z siarką) są moim odkryciem roku i polecam je każdej osobie, która ma jakiekolwiek problemy z trądzikiem - od przetłuszczającej się skóry i zaskórniki, aż po trądzik zapalny. Mimo że proces powstawania błota termalnego działa na tej samej zasadzie, jednak każde z nich jest na swój sposób wyjątkowe i posiada inny skład chemiczny (pierwiastkowy).
Chociaż skład i morfologia błot jest zróżnicowana, to mają one następujące wspólne charakterystyczne cechy:
- zawierają głownie hydratyzowane krzemiany glinu, magnezu i żelaza,
krystaliczne i amorficzne formacje termiczne zawierające nakryt, aż do
montmorylonitu, jak również stabilny kaolinit;
- mogą zawierać hydratyzowane tlenki glinu i żelaza;
- cząsteczki błota tworzą roztwory koloidalne o charakterystycznej smarowności;
- zawierają bardzo drobny piasek kwarcowy, skalenie, mikę,
sproszkowany opal, fragmenty skamielin, minerały o dużej gęstości takiej
jak siarczany i węglany nadające błotom pewien stopień ścieralności;
- mają wysoką zdolność adsorpcyjną i absorpcyjną - pochłaniają nadmiar płynów, tłuszczu, zanieczyszczeń, kurzu, toksyn;
- dzięki wysokiej zawartości siarczanu glinu, działają zabliźniająco na rany, egzemę i inne dolegliwości skórne;
- błota absorbują wiele promieni (słoneczne,
magnetyczne, radioaktywne itd.). Uwalniają je ponownie lecz w mniejszej
częstotliwości, dzięki czemu działają stymulująco na naturalny system
regeneracji
- wykazują działanie antybakteryjne – wysoka moc absorpcyjna błot unieczynnia działanie mikroorganizmów. źródło
Działanie lecznicze błot jest znane od wieków i było wykorzystywane już od czasów starożytności, okłady z błota były stosowane między innymi Egipcie, Mezopotamii i Krymie.
Dzisiaj skupię się na błocie termalnym z siarką i błocie z oligomentami, wersji z jodem nie poznałam na tyle dobrze, by o niej napisać, ale myślę, że za kilka tygodni podzielę się z moją opinią na jego temat ;) Błota są dostępne na Mazidłach w różnych pojemnościach, zakupicie je
w tym miejscu.
Błoto z siarką jest moim bezsprzecznym ulubieńcem, efekt, jaki pozostawia zachwyca mnie za każdym razem. Skóra jest niesamowicie gładka, miękka i wygładzona. Mogłabym jej dotykać przez cały czas, efekt nie znika też zaledwie po kilku godzinach, ale utrzymuje się przez kilka dni. Dzięki dużej zawartości siarki, błoto pzybiera barwę żółtą, delikatnie czuć zapach siarki, ale nie jest na tyle wyczuwalny, by z tego powodu rozpaczać. Błota termalne mają specyficzny ziemisty zapach, początkowo aromatyzowałam je olejkami eterycznymi, ale od pewnego czasu zapach ten niesamowicie mnie odpręża i ..oczyszcza umysł ;)
Jak już jesteśmy przy oczyszczaniu, to robi to bardzo porządnie. Skóra jest mocno oczyszczona, pory są doskonale domknięte i czyste, ale nie zaobserwowałam efektu ściągnięcia i wysuszenia, nawet jeśli niezbyt dobrze spłukałam okład z błota ;) Nie jest też mocno nawilżona, ale efekt jak po photoshopie jest gwarantowany ;) Co najważniejsze - efekt nie znika od razu, np. po glinkach domknięcie porów znika zaledwie po kilku godzinach, a w przypadku błota widocznie reguluje skórę i wygląda przy regularnym stosowaniu zdecydowanie lepiej. Moja skóra nadmiernie się nie przetłuszcza, ale myślę, że osoby z cerą tłustą powinny być zachwycone działaniem. Nie jest to też efekt, który widzę sama, od kilku tygodni dostaję komplementy i pytania, co robię, że moja skóra jest tak jedwabiście gładka bez nierówności (no wykluczając ostatnie 2 tygodnie, gdy płyn Garniera załatwił mnie jak żaden inny kosmetyk) . Jestem właśnie po wczorajszym rytuale i skóra znowu nabiera miękkości, a wypryski magicznie znikają. Właśnie dlatego polecam wersję z siarką osobom z cerą problematyczną - wypryski bardzo szybko się goją, przysuszają, giną nawet tego samego dnia. Kiedy moja skóra przeżywa gorszy okres, zawsze na mojej twarzy ląduje błotko :) Naprawdę warto! Nie pamiętam, kiedy byłam ostatnio zadowolona ze swojej skóry, puszczając w niepamięć incydent z Garnierem - jest naprawdę dobrze.
Skóra jest widocznie odprężona i zrelaksowana, wygląda młodziej, także dzięki rozjaśnieniu kolorytu. Błoto działa jak delikatny peeling, a efekt przyrównałabym do efektu, który osiągniecie primerem Prelude Satin z kolorówka.com - skóra nabiera takiego zdrowego blasku, rysy ulegają zmiękczeniu, skóra jest jaśniejsza, sprawia wrażenie zdrowszej, porów można ze świecą szukać :) Z tym że wersja z siarką doskonale likwiduje wypryski, usuwa wszelkie nierówności na skórze - jest niewiarygodnie gładka i zdrowa. Jest to efekt, nad którym będę zachwycała się przez jeszcze długi czas.
Błoto termalne z oligomentami jest także świetne i również bardzo je polubiłam, nie działa jednak tak magicznie jak błoto z siarką. Jest doskonałe dla skóry tłustej, trądzikowej jako kompleks remineralizujący. Dostarcza skórze potrzebnych składników mineralnych i jest bardzo dobrze odżywiona po użyciu.
To, co rzuca się w oczy to ukojenie. Niesamowite ukojenie. Doskonale odpręża i relaksuje, giną zaczerwienienia i również ma bardzo korzystny wpływ na skórę z problemami skórnymi. Pachnie iście ziemiście, przyjemniej niż wersja z siarką, gdyby nie potrzeba ciągłego utrzymywania wilgotności, mogłabym z nim zasnąć. A jak już jesteśmy przy spaniu, to mam ogromny problem z wysypianiem się, zauważyłam, że po błotach termalnych moja skóra i umysł są tak odprężone i zrelaksowane, że śpię po nich jak małe dziecko :) Również świetnie oczyszcza, domyka pory, niespodzianki goją się szybciej, ale nie tak dobrze jak po wersji z siarką.
Ale za to tak odżywia i regeneruje skórę, że zawsze po zmyciu nie mogę napatrzeć się jak piękną mam cerę. Jest tak jaśniutka i miękka, efekt zdecydowanie zachwyca. Wszelkie grudki, kaszki, podskórne niespodzianki - błota radzą sobie fenomenalnie i jak żadne inne doskonale wyrównują fakturę skóry z podskórnych zgrubień i nierówności. Skóra regeneruje się bajecznie szybko i... nigdy nie mam po nich wysypu ;) Zwłaszcza po spirulinie lubi coś mi wyskoczyć, ale błota nigdy nie przysporzyły mi większej ilości niespodzianek. Nie spowodowały podrażnienia, wysuszenia, uczucia ściągnięcia (efekt ściągnięcia może towarzyszyć tylko przy nieutrzymywaniu wilgotności okładu) , a efekt jaki pozostawiają jest wart wydania każdej złotówki.
Za około 50g opakowanie zapłaciłam około 12-14 złotych, taka ilość starcza na około 5 użyć, przy zakupie większej pojemności (co robię regularnie) wychodzi jeszcze taniej. Nie są więc tak wydajne jak glinki, czy algi, ale podzielcie to na pięć, doskonałych zabiegów, czy 3 złote to dużo ? No właśnie ;)
Zobaczcie jak są doskonale rozdrobnione, nawet mój puder bambusowy nie jest tak jedwabisty w dotyku, przypominają mi jedwab superfine z kolorówka.com. Ekskluzywnie ;)
Opakowania bardzo mi się podobają - są szczelne , wykonane z dobrego plastiku. Jedynie otwarcie może nie przypaść do gustu osobom z dłuższymi paznokciami, można je sobie połamać, czego byłam naocznym świadkiem ;)
No co mogę więcej napisać - błota termalne z mazideł są FENOMENALNE. Efekt jaki pozostawiają na mojej skórze jest wart każdej kwoty, a że mam to za tak niską cenę, to czego chcieć więcej ?:)
Pozdrawiam,
Ewa
O kurczę, bardzo zachęcający post ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, 150obs i rusza naprawdę konkretne rozdanie :D KLIK :)
UsuńDobrze, że napisałaś o nich teraz - zanim jeszcze złożyłam zamówienie na mazidłach i naturalissa (planuję to zrobić we wrześniu po powrocie do Polski) bo niesamowicie skusiłaś mnie serum antyoksydacyjnym ;))) A kwas alfa-liponowy mam w wersji zwykłej z ZSK, niestety. Dorzucę sobie te błotka do koszyka, czytając posta już wyobrażałam sobie efekt tej czyściutkiej, odżywionej buźki :D
OdpowiedzUsuńEfekt jest niesamowity na mojej skórze, to stały punkt moich zakupów na mazidłach od pewnego czasu ;) A serum antyoksydacyjnie, co tu dużo gadać, jest świetne :)
UsuńDziewczyny, a o którym konkretnie serum mówicie?
UsuńI jeszcze a propos serum antyoksydacyjnego. Już od dawna chciałam CIę, Ewo, o to zapytać, ale zawsze zapominałam. Co sądzisz o serum przeciwzmarszczkowe i antyoksydacyjne Caudalie Polyphenol C15. To ono: http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=70471
UsuńTak składowo to chyba nie umywa się do serum flavo c chociażby z BU, mam rację?
Kastoria o tym:
Usuńhttp://mademoiselleevebloguje.blogspot.com/2015/06/przepis-na-super-lekkie-antyoksydacyjne.html
:)
Wrzucam zaraz do koszyka to z siarką :) Razem z tonikiem z glukonolaktonem od nich (15%), który też jest GENIALNY!
OdpowiedzUsuńMasz jeszcze jakieś mazidłowe pewniaki?
Trikenol, beta-glukan i olejki eteryczne : bezkonkurencyjny olejek z rumianu rzymskiego(szlachetnego), doskonałej jakości olejek z mięty pieprzowej (który pachnie pieprzową miętą, taką, którą co rok mam w ogrodzie, a nie gumą do żucia) i olejek paczulowy (pachnie jak las, mocne, wilgotne drewno, uwielbiam ten zapach, ale nie każdemu przypadnie do gustu) i olej z czarnej maliny. Fenomenalny. Świetny jest też ocet ziołowy, robię z niego płukanki do włosów - pięknie się błyszczą, skóra głowy nie swędzi, coś świetnego. Mam w zbiorach jeszcze kompleksy ceramidowe i na naczynka oraz mleczko manuka, ale jeszcze ich nie używałam ;)
UsuńEve, tak mi przyszło do głowy: co byś powiedziała na post zbiorczy/posty przedstawiający/-e Twoje pewniaki ze sklepów, jak mazidła, BU, zsk, e-naturalne?
UsuńTak, tak, tak!!! :D Jestem za!
UsuńMam taki w planach, dlatego tak ochoczo testuję nowości ze sklepów z półproduktami :)
UsuńNo proszę ależ zachwyt z Twojej strony! Najbardziej z tego wszystkiego, podoba mi się to, że tak bardzo wspomaga proces gojenia! A propos spiruliny, serio, może coś po niej wyskoczyć? Ja osobiście uwielbiam tę algę, głównie za ujednolicenie kolorytu cery. Pozdrawia m:)
OdpowiedzUsuńZachwyt jak najbardziej uzasadniony, jest się nad czym zachwycać ;) Czasem po spirulinie wyskoczy mi jakiś pryszczyk, zwłaszcza jak czuję, że mam coś pod skórą. Ale nie zmienia to faktu, że uwielbiam spirulinę, ale ostatnio mieszam ją pół na pół z glinką i bardziej mi odpowiada jej działanie ;)
UsuńO, to ja może też wypróbuję, choć obawiam się, bo przeważnie po glinkach i tego typu rzeczach na następny dzień mam na twarzy masakrę, choć zaraz po zmyciu... jest cudnie. Podobnie sprawa ma się z peelingiem enzymatycznym z e-naturalne. Chyba coś ze mną nie tak :/
OdpowiedzUsuńGlinki i peeling usuwają martwy naskórek, może dlatego masz wysyp, bo pory zostają odblokowane, albo podrażniasz mechanicznie skórę :)
Usuńprzekonałaś mnie:) muszę je mieć, brzmi jak zbawienie na moje problemy z cerą:)
OdpowiedzUsuńSą świetne ;)
UsuńMam ochote mieć te błotka tu i teraz po Twojek recenzji :) i doskonale rozumiem Twoje upodobanie do ziemistego zapachu, przy blotku z zsk mam podobne odczucia ;)
OdpowiedzUsuńSuper, ze masz cos, co tak szybciutko ratuje skore i pomoglo po Garnierze.
Pozdrawiam, M.
Twój post bardzo zachęca do wypróbowania tego błota :)
OdpowiedzUsuńBo warto ! :D
UsuńNo nie kuś Ewcia nie kuś znowu :):)
OdpowiedzUsuńKochana, tęsknię za Twoimi włoskami, może jakieś zdjęcie czy podsumowanie pielęgnacji? ;)
Kasiu, u mnie włosowa bida - nie dbam o nie jakoś szczególnie, poleciałam mocno z długości i zazwyczaj ograniczam się dobrego szamponu i maski raz na tydzień ;)
UsuńWiem, że trudno to określić, ale sądzisz, ze te błota mogą podrażnić cerę naczynkową? Algi morskie ( ascophyllum nodosum, laminaria digitata, spirulina) podrażniły moje naczynka. Skóra twarzy i ramion nie piekła, była wygładzona, pory i krostki zmniejszone, ale była trochę zaczerwieniona i zwiększyła się ich tendencja do pękania.
OdpowiedzUsuńCiężko jest mi powiedzieć, ale nie rozgrzewają one tak skóry (w sensie pobudzenia krążenia) jak błota z morza martwego, czy algi. Myślę, że warto spróbować, zwłaszcza, że nie jest to aż taki spory wydatek ;)
UsuńDzięki. Ciężko z testowaniem nowości w wypadku takiej cery.
UsuńNiestety, każdy produkt to narażenie skóry na pogorszenie :) Spróbuj testować kosmetyki na plecach - to działa ;)
UsuńMoże się na nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńNie będziesz żałować :)
UsuńBędzie trochę nie na temat - wrócę do serum z wit. C.
OdpowiedzUsuńInteresuje ilość, którą powinno się nakładać na twarz, by efekt był jak najlepszy.
Czytałam już recenzje osób, które używają serum z wit. C w minimalnej ilości (nawet w ilości dwóch kropli). I nie mieście mi się w głowie, że skóra może czerpać profity z tych "marnych" dwóch kropli. Może jednak się mylę? :)
W sumie taka ilość byłaby mi na rękę, jako że moje aktualne serum z olejową formą wit. C nie jest super-lekkie, i o ile solo spisuje się całkiem ok, to niczego już bym na nie nie nałożyła. A czasem ciężko umieścić wszystko w jednym kosmetyku.
Neestix, ja sobie nigdy serum z witaminą C nie żałuję, mogłabym wklepać kropelkę, ale zawsze wylewam prawie całą pipetę. I jest super ;) To zależy przede wszystkim od konsystencji serum, po mojej wersji lekkiej mogę wylać i pół butelki i wszystko się wchłonie, tak świetnie się wchłania, a przy tłustych mazidłach mam wrażenie, że ciągle mam coś na twarzy i wszystko co położę' na ' potwornie się warzy. Prosiłaś o dawkę gramową przy przepisie koło serum, ale wiesz co - cholercia, gdzieś zaprzepaściłam swój zeszyt z przepisami, jestem załamana :(( Nie mam pojęcia co z nim zrobiłam, kiedy odpisywałam na Twoją wiadomość, miałam go w rękach!
UsuńUf. Więc kuku raczej sobie nie zrobię kładąc więcej, okay. Tak, to jest ogromny minus serum, którego aktualnie używam (na mleczku winogronowym) - nie ma szans, bym coś nałożyła "na". Jednakże - bardzo przyjemnie się nakłada.
UsuńMoże następnym razem częściowo zastąpię mleczko hydrolatem (plus inne zmiany z tym związane).
Nie ma problemu - może przy okazji znajdzie się. :) Łyżeczki miarowe mam, ale na pewno dla wielu osób posiadających wagi skład procentowy byłby praktyczniejszy (choć i tak niewiele czytelniczek, zakładam, posiada wagę jubilerską).
No cóż, w takim razie serum będzie "nie dla leni". :D
Btw. - pamiętam, że cerę masz wrażliwą. Czy nadal u Ciebie ta wrażliwość, zwłaszcza naczynkowa lub objawiająca się zaczerwienieniem występuje, czy wyciszyła się?
Ciekawi mnie, czy jest sposób na okiełznanie, "odwrażliwienie", zahartowanie, hm. ;) Mnie potrafią naczynka uwidocznić się nawet po, jak mi się wydaje (zgaduj-zgadula), dużym (15%) stężeniu glukonolaktonu - tragedia.
Dobrej nocy - spokojnej dla skóry :D
Moja cera jest wrażliwa, ale tę nadwrażliwość powodują kosmetyki drogeryjne. Micel z BeBeuaty podrażnił mnie bardziej niż Atrederm ;) Jeśli chodzi o kwasy i retinoidy, to moja skóra początkowo nieśmiało się czerwieniła, ale aktualnie mam bardzo oporną skórę i rzadko co mnie podrażnia. Myślę, że to kwestia pielęgnacji ;) Wrażliwość skóry znacznie ograniczyły w moim przypadku kremy z filtrem przeciwsłonecznym. ;)
UsuńFiltry? Czyżby reakcja słońce-niektóre składniki powodowały różne niechciane reakcje? Zaciekawiłaś mnie, poważnie. Może jednak dam filtrom którąś z kolei szansę - wrażliwość mojej skóry jest nawet bardziej uciążliwa niż nietragiczny trądzik.
UsuńW tym rzecz, że na ogół nie widzę większego podrażnienia/zaczerwienienia niż zwykle, a później nagle dostrzegam, że naczynka są w gorszym stanie - także ciężko stwierdzić co szkodzi, a co nie. ;)
Dzięki Ci za odpowiedzi. :)
Hej Ewa:) chciałam prosić o poradę :( od jakichś dwóch tygodni mam wysyp i nie wiem, który z produktów uznać za prawdopodobnego winowajcę: filtr Vichy formuła matująca, micel Garnier (ten sam, o którym Ty pisałaś), minerały Anabelle Minerals, czy płyn do higieny intymnej Facelle (używany jako żel do mycia twarzy)? Ciężko mi wytypować winowajcę, bo wszystkich produktów używam już około 2 miesięcy, jako ostatni jakieś 2-3 tygodnie temu wprowadziłam Anabelle Minerals, ale gdy w przeszłości go używałam nie spowodował problemów. Zauważyłam też, że być może mamy podobną skórę, bo np. na kremy Sylveco tak samo reaguje jak Ty, więc może to ten micel. Możesz coś doradzić?:( Czy dany produkt wystarczy odstawić na 2 tygodnie i czekać na poprawę czy trzeba więcej czasu? Może w przyszłości będzie jakiś post o tym jak radzić sobie z wysypem? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPo filtrze Vichy strasznie mnie wysypało, to jakaś tragedia. Po micelu z Garniera podobnie :) Myślę, że na początku powinnaś wykluczyć te dwa produkty i obserwować skórę (już po kilku dniach zauważysz, czy jest lepiej) - jeśli będzie się to utrzymywało, następne metodą eliminacji. Postaraj się włączać po jednym nowym produkcie, łatwo jest wykluczyć produkty, które ewidentnie szkodą skórze ;)
UsuńDziękuję za odpowiedź, tak zrobię :) mój błąd, nie miałam w ogóle pojęcia, że takie kosmetyki jak micel czy żel do mycia twarzy mogą spowodować takie nieprzyjemności;[
UsuńPo jakim minimalnym czasie, można stwierdzić, że dany kosmetyk jednak nam nie pasuje ? Ile trzeba go używać, żeby się upewnić co do jego działania?? Pozdrawiam
UsuńCykl wymiany komorek naskorka trwa 30 dni, wiec okolo tyle (a na pewno nie mniej).
UsuńZależy pod jakim względem, np. pod względem komedogenności - zaskórnik na powstanie potrzebuje minimum 8 tygodni, więc jest to minimalny czas, by ocenić dobrze kosmetyk, choć u mnie testy trwają co najmniej 12 tygodni.
UsuńDzieki dziewczyny :-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTak mnie zaciekawiłaś błotem termalnym z siarką, ze już sobie zamówiłąm 100 g opakowanie. Mam nadzieję, że i mi pomoze choć trochę uporać się z trądzikiem ;/.
OdpowiedzUsuńJa nadal czekam aż będzie dostępne :( Mam nadzieję, że się sprawdzi!
UsuńJa tez kochamm te blotko z siarka.Mam wielkie opakowanie w zapasie.Jak mnie w lipcu zapachal krem z filtrem 50 to dzieki temu blotku doprowadzilam skore do stanu pokazywalnemu swiatu.
OdpowiedzUsuńEwa D,Sztokholm
Działanie ma niesamowite!
UsuńOj, jak czesto dodaja produkty? Blota wciaz nie ma ;(
OdpowiedzUsuńNiedawno je uzupełnili, ale od razu się wyprzedało ;)
UsuńPani Ewuniu a jakiego serum z witaminą C Pani używa? Błotko już zakupiłam...uff udało się, fajnie byłoby coś jeszcze nałożyć pod maskę ;-)
OdpowiedzUsuńCześć :) Serum z witaminą C tworzę niezmiennie według własnej receptury na ultralekkie serum :) Przepis jest tutaj: http://mademoiselleevebloguje.blogspot.com/2015/06/przepis-na-super-lekkie-antyoksydacyjne.html
UsuńZazdroszczę tak pozytywnych efektów po błocie z siarką. Niestety na mnie działania sprawdzić za bardzo nie mogę - moje oczy po zmyciu tego błotka nie dawały mi żyć, prawdopodobnie alergia. Nie mam pojęcia jak się dostało do oczu, przecież dokładnie omijałam ich okolice podczas nakładania i podczas zmywania też tego nie robiłam z otwartymi oczami. Nigdy wcześniej też na nic nie byłam uczulona, także niemiło się zaskoczyłam, cóż więc, produkty z siarką niestety u mnie odpadają. Szkoda ;)
OdpowiedzUsuńDzień dobry! Mieszkam za granicą i chciałam znaleźć odpowiednik tego produktu. Jak myślisz czy dobrze trafiłam?
OdpowiedzUsuńhttps://www.amazon.co.uk/gp/product/B01GBHM7G0/ref=ox_sc_act_title_1?ie=UTF8&psc=1&smid=A15LB8CUKH2TNB
Mogę to błotko z oligoelementami stosować wraz z enzymem z dyni, ponieważ jestem w ciąży i walczę już jakiś czas z 'kaszką' na czole...nie chciałabym tego zaniedbać...? Co polecisz do codziennej pielęgnacji na ten problem w moim stanie?:)
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczna zapodpowiedź!