Subtelne rozświetlenie jest wciąż na topie. Dzięki prostym ruchom i odpowiedniemu produktowi, możesz odjąć sobie lat, dodać świeżości, a także podkreślić ładną cerę bez niedoskonałości. Mineralne rozświetlacze Ecolore zapewnią Ci naturalne, bezdrobinkowe podkreślenie kości policzkowych.
Odkąd moja cera ma lepsze dni, a kuracja przynosi zadowalające efekty, rozświetlacze stały się jednymi z moich ulubionych kosmetyków kolorowych. Wcześniej, przyznaję, traktowałam je po macoszemu, a tłusta cera, rozszerzone pory i nierówna faktura skóry wykluczały ich użycie. Jest także spory problem z wyborem idealnego rozświetlacza, począwszy od wykończenia (nie znoszę perłowego i metalicznego błysku), stopnia rozdrobnienia (duże drobinki zawsze wyglądają fatalnie), aż po odpowiednio jasny odcień. Ecolore, po raz kolejny już, idealnie trafiło w mój gust. Jestem przekonana, ze trafi także w Twój , rozświetlacze są dopieszczone pod każdym względem.
Nigdy nie byłam fanką słynnej Mary Lou Manizer, efekt końcowy, zawsze wydawał mi się strasznie tandetny i zbyt widoczny na co dzień. Nigdy nie rozczarowałam się aż tak bardzo pod względem kosmetycznym, a uwielbiany, ponoć niezwykle uniwersalny produkt, pasujący niemal do każdego, okazał się zbędny w mojej kosmetyczce. Jest niewiele osób, na których Mary wygląda bardzo naturalnie. Na pewno nie na mojej bladej, ciepło-neutralnej (przygaszonej) skórze - nie mogłam znieść metalicznego, złotego błysku, który psuł każdy makijaż, a grubo zmielone drobinki, osadzały się w wyjątkowo nieestetyczny sposób na porach, podkreślając niekorzystnie, nawet gładką fakturę skóry. Bardzo długo poszukiwałam upragnionego efektu, aż natrafiłam na firmę BECCA, kosztowną i niedostępną w Polsce. Dlatego wiadomość o rozświetlaczach mineralnych, ucieszyła mnie niezmiernie, znając fakturę i konsystencję różów, miałam tylko dobre przeczucia odnośnie nowości Ecolore.
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, nie sądziłam, że konsystencja i stopień zmielenia będzie na aż tak wysokim poziomie. Drobinki są niewidoczne na skórze, tworzą piękną, jednolitą i subtelną taflę, a zaaplikowane moją metodą płynną - dają efekt mokrej skóry. Doskonała miałkość i cudowna jedwabistość (aż dziwię się, że w produkcie nie ma pudru jedwabnego) jest na tym samym poziomie jak w przypadku pudru Transulent Silk z LilyLolo, a efekt jest intensywniejszy i bardziej widoczny. Są bardzo łaskawe dla niewielkich nierówności, dając efekt nawilżonej, zdrowej i młodej skóry. Nie osiadają niekorzystnie w porach, nie ma tutaj mowy o widocznych, topornych drobinkach. Rozświetlacze pięknie grają światłem, mimo że są bardzo subtelne i niemal niewidoczne po nałożeniu, w cudowny sposób odświeżają wygląd i nadają zdrowego blasku. Dobrze roztarte nie odznaczają się na mojej skórze, idealnie wtapiają się, dając upragniony efekt. Są także trwałe, przez zwiększenie przyczepności metodą płynną - wytrzymują cały dzień. Nie znoszę dużych drobinek i metalicznego efektu, dlatego mogę zacząć pisać pieśni pochwalne i prosić tylko o rozszerzenie oferty. Produkty dostałam w ramach zapoznania się z nową ofertą Ecolore, nieodpłatne przekazanie mi pełnowymiarowych produktów nie ma żadnego wpływu na moją końcową opinię.
W ofercie Ecolore znajdziesz dwa warianty kolorystyczne - dla ciepłej karnacji (Daylight) oraz chłodnej (Nightlight). Rozświetlacze są jasne, odpowiednie nawet dla bardzo jasnej karnacji, aczkolwiek dla tej bardzo bladej (poziom zero) polecam Nightlight, który jest subtelniejszy, delikatniejszy i pięknie się wtapia. Daylight, to złocisty pyłek, nałożony w dużej ilości, może widocznie odcinać się na cerze bardzo jasnej,a także tej z wyraźnymi, chłodnymi tonami. Wygląda przepięknie wieczorową porą, a także na muśniętej słońcem skórze. Będzie odpowiedni dla typów ciepłych, z poziomem jasności ( jeden- trzy)
Daylight No.251 to żółto-złocisty rozświetlacz dla ciepłej cery. Bardzo przypomina mi Stardust Lily Lolo, ale jest lepiej zmielony i ma mniej, wybijających się drobinek. Niestety, nie udało mi się uchwycić pięknego efektu, jaki dają rozświetlacze w słońcu, aczkolwiek uwierz mi, lśnią na każdy możliwy kolor w opakowaniu, nałożone cienką warstwą na skórę, doskonale imitują mokrość skóry, wyłapując światło i pięknie nim grając, a drobinki zanikają. Po roztarciu, Daylight idealnie wtapia się w skórę i staje się półtransparentny, najlepiej współgra z ciepłą i oliwkową tonacją, sprawdzi się nie tylko u osób z bladych, ale także na jasnej i średniej karnacji. Daylight, wydobywa swoje piękno, nałożony metodą płynną. To najpiękniejszy rozświetlacz w ciepłym, złocistym odcieniu, jaki aktualnie posiadam, choć dla mnie jest odrobinę za złocisty, wygląda przepięknie na opalonej skórze. Mieszam go z Nightlight, gdy chcę lekko ocieplić karnację.
Koszt 39.90 zł/4g
Daylightt No.251: Mica, Titanium Dioxide, CI 77492
Nightlight No.250 to absolutna perełka, neutralny, lekko beżowy pyłek w niespotykanym, rzadkim kolorze i leciutkim, różowym podbiciu. Doskonale przylega do skóry. Jest jeszcze bardziej dyskretny i delikatniejszy niż Daylight. W zależności od światła i karnacji, staje się bardziej chłodny lub ciepły, na mojej skórze uwidaczniają się lekko chłodne, różowe nuty, które uwielbiam w połączeniu z różem. Unikatowy i niepowytwarzany, jak dotąd, nie znalazłam miki, która choć w połowie dawałaby tak idealny, dzienny i naturalny efekt. Kolorystycznie jest mu najbliżej do Lightscapade MAC, chociaż Nightlight lepiej dopasowuje się do skóry i jest bardziej neutralny. Nightlight, to ideał dla większości bladych, jasnych i średnich karnacji. To czysta perfekcja, z moją cerą współpracuje idealnie, jest niewidoczny, niewiarygodnie subtelny, nie ma żadnych, widocznych drobinek, hit !
Koszt 39.90 zł/4g
Nightlight No.250: Mica, Titanium Dioxide, CI 77491, CI 77492
Rozświetlacze nałożone są grubszą warstwą, po roztarciu, wtapiają się w skórę i dają jedynie delikatną, subtelną poświatę. Nałożone na sucho.
Rozświetlacz Ecolore nałożony na sucho nie jest pudrowy, a przy tym, bardzo dobrze zmielony i przyczepny do skóry. Są dobrze napigmentowane, ale doskonale rozcierają się i efekt można stopniować, choć to kosmetyk, z którym ciężko jest przesadzić. Rozświetlacze Ecolore, w odróżnieniu od podkładów, nie są suche, a także doskonale przylegają do skóry. Nie pylą na wszystkie strony świata podczas nakładania, są mniej problematyczne w obsłudze niż czyste miki, które również wykorzystuję do wykonywania własnych rozświetlaczy. Nie wybijają żadne, duże drobinki, mikroskopijne są widoczne jedynie w ostrych promieniach słońca w opakowaniu (wszystko zanika po roztarciu produktu na skórze) - podobny efekt daje podkład Pixie Cosmetic w formule Amazon Gold, w przypadku rozświetlaczy Ecolore, efekt jest naturalnie mocniejszy i zdecydowanie bardziej konkretny.
Nałożone samodzielnie, dają bardzo ładny, naturalny efekt, jednak nie tak naturalny, jak płynny rozświetlacz. Na skórze bardzo suchej, mogą tak ładnie się nie wtapiać, a także będą bardziej widoczne, chociaż to i tak jedne z najsubtelniejszych i najdelikatniejszych rozświetlaczy jakie posiadam. Bardzo dobrze się rozprowadzają i rozcierają, tworzą subtelną mgiełkę rozświetlającą - zawsze dostaję komplementy, nosząc Ecolore, moja cera wygląda świetliście, trudno doszukać się rozświetlacza, gdyż idealnie stapia się z cerą. Na tym polega magia rozświetlenia, drogeryjne produkty, okrzyknięte hitami za grosze, nawet w połowie nie dają tak naturalnego, subtelnego efektu, a cena Ecolore nie jest szczególnie wygórowana, powiedziałabym, że okazyjna. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia - błyskotki Ecolore bronią się same,a uwierzcie, mam alergię na wybijające się, tandetne drobinki i brak kompatybilności z odcieniem skóry.
Rozświetlacze nałożone są grubszą warstwą, po roztarciu, wtapiają się w skórę i dają jedynie delikatną, subtelną poświatę. Nałożone metodą płynną.
Do suchego proszku, daję malutką kropelkę kremu z filtrem opartym na glicerynie (fenomenalnie sprawdza się La Roche Posay Ultra lekki oraz filtr Ziaja Sopot SPF 30) , całość mieszam i wklepuję delikatnie palcami w miejsca, które chcę rozświetlić. Krem z filtrem jest świetną bazą dla rozświetlaczy w płynie - doskonale przylega do skóry, pigmenty równomiernie rozprowadzają się i dają efekt mokrej skóry, gdyż baza kremu jest lekko lepka i daje błysk sama w sobie. Powyżej, możesz zobaczyć jak rozświetlacze Ecolore po małym podkręceniu bazą kremu, idealnie wtopiły się w skórę, dając niesamowity, mokry efekt. Tanim sposobem, możesz osiągnąć pożądany, wysokopółkowy efekt, jaki dotychczas dawały mi jedynie rozświetlacze w płynie BECCA.
Z racji proszkowej formuły i doskonałej pigmentacji (produkt doskonale rozświetla, ale przy roztarciu baza wtapia się w skórę - ważne jest określenie ciepła skóry, z moją cerą lepiej współpracuje Nightlight) produkt jest bardzo wydajny, a wcale go sobie nie żałuję, ponieważ rozświetlam nim także kąciki oczu, mieszam z transparentnym pudrem, tworząc puder rozświetlający (są doskonale rozdrobnione, więc jak najbardziej można je wykorzystać w ten sposób) , a czasami, dodaję odrobinę do płynnego podkładu, chcąc nadać skórze rozświetlającego wykończenia. Nie będą z nich zadowolone fanki mocnego błysku, są niezwykle subtelne, aczkolwiek idealnie rozświetlają wybrane partie twarzy i ciała. Ciągle poszukujące - to może być i Wasz ideał :)
Opakowania są minimalistyczne, jednak wizualnie podobają mi się. Mam aktualnie problem z doczyszczeniem białych wieczek (więc można usłyszeć mój estetyczny zgrzyt), jednak zawartość w pełni to rekompensuje. Pudełeczka są niemal identyczne jak w przypadku Lily Lolo - w środku jest praktyczna i niezacinająca się zasuwka,dzięki czemu pyłek nie będzie rozsypywał się. Mają także identyczną pojemność jak róże i bronzery. Cieszę się, że postawiono na mniejszą pojemność - 4g to i tak bardzo dużo proszku (kupujące minerały regularnie, wiedzą o co chodzi :D) i naprawdę ciężko zużyć taką ilość samemu :) Data ważności na minerałach jest jedynie umowna, dlatego odpowiednio przechowywane (suche miejsce) i regularnie odkażane minerały mogą służyć przez lata.
Rozświetlacze, stały się moim stałym elementem makijażu, cieszę się, że znalazłam świetny zamiennik tradycyjnej kolorówki, która aplikowana nawet w strategicznych miejscach, pogarszała stan mojej cery. Ecolore, to naturalny, subtelny, efekt zdrowej skóry. Jeśli nie lubisz mocnego rozświetlenia, jesteś na drodze poszukiwań idealnego produktu, poszukuejsz czystego i mineralnego składu bez substancji filmotwórczych i potencjalnie komedogennych, zachęcam do przejrzenia oferty Ecolore w sklepie producenta Ecobelle .
Pozdrawiam serdecznie,
Ewa
Faktycznie są piękne. I myślę, że genialnie sprawdzą się tez w makijażu oczu :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, zwłaszcza przy oczach głęboko osadzonych :)
UsuńOj zakochałam się, chyba muszę dać im szansę ;)
OdpowiedzUsuńWarto, na zdjęciach nie udało mi się uchwycić ich piękna :)
UsuńDaylight byłby dla mnie chyba za żółty, za to Nightlight wydaje się idealny! Dopeiro bedę rozpoczynać przygodę z minerałkami i chyba zacznę od tych produktów:)
OdpowiedzUsuńNightlight jest przepiękny , pięknie stapia się ze skórą :) Jestem bardzo zadowolona z kolorówki ecolore, o ile nie każdemu może spodobać się formuła podkładu, to róże, bronzery i rozświetlacze są świetne jakości :) Na pewno będziesz zadowolona z minerałów, dobrze dobrane, wyglądają bardzo naturalnie i cudownie stapiają się ze skórą - sama wręcz chorobliwie poszerzam swoją kolekcję, uwielbiam mineralne błyskotki :)
UsuńEWO,czy róże z ecolore mają mniej pudrową/ suchą konsystencję od podkładów?
OdpowiedzUsuńZ góry dziękuję za odpowiedź : )
Tak, są mniej pudrowe i bardzo dobrze się rozprowadzają. Przylegają także dobrze do skóry. Mimo rozświetlającego wykończenia i widocznych drobinek w opakowaniu, dają bardzo eleganckie, zdrowe wykończenie. Nie dają suchego wykończenia, drobinki nie osiadają w porach, jestem z nich bardzo zadowolona, choć są mniej napigmentowane niż LilyLolo.
UsuńSuper pomysł :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńEwo mam pytanie jaka jest teraz Twoja pielęgnacja,czy stosujesz jakiś retinoid,Twoja cera jest taka idealna.
OdpowiedzUsuńNie jest idealna, pozostały brzydkie przebarwienia, których chcę się pozbyć. Na amen, w tym roku ;)
UsuńUżywam ciągle tych samych produktów, o których piszę, wraz z każdą zmianą pielęgnacji, pojawia się stosowny wpis ;)
Rano: Żel Facelle wzbogacony olejkiem manuka i z drzewa herbacianego, tonik, następnie serum z witaminą C (aktualnie Orientana, ale nie jestem nim zachwycona) i koniecznie krem, moja cera bardzo się odwadnia w sezonie grzewczym, jeśli nie wychodzę na zewnątrz - Avene, Post acte, jeśli jednak muszę spędzić czas na zewnątrz, lub bije ostre słońce - krem z filtrem, La Roche Posay ultra lekki SPF 50+
Wieczorem, w zależności od tego, co mam na twarzy albo dokładny demakijaż olejkiem myjącym z BU (dodaję do niego olejku lawendowego, paczuli i kadzidłowca) + mydło węglowe czarna sztuka/lub jakaś nowość, którą testuję, tonizacja (woda termalna Uriage i aktualnie toniki z Orientany) . Jeśli zdecydowałam się jedynie na lekkie serum i kojący krem, powtarzam schemat jak o poranku, a zamiast serum - albo pozostawiam skórę czystą lub nakładam retinoid. W wyjątkowych sytuacjach nakładam krem nawilżający, ale to bardzo rzadko.
Dwa razy w tygodniu (czasami raz) wykonuję peeling enzymatyczny (e-naturalne, biochemiaurody, aktualnie maska enzymatyczna z AVA) i maseczka oczyszczająca ze spiruliny, błota termalnego z siarką i trawą jęczmienną :) Nie ma tego dużo, ale dobry stan cery, to efekt działania retinoidów, to już moja trzecia kuracja :)
Ewo, mam pytanie odnosnie filtru - czy lrp ultra lekkiego fluidu uzywasz rowniez przy luszczacej sie skorze po atre? Po Twojej pozytywnej recenzji tego filtru skusilam sie i go kupilam. Ogolnie jestem zadowolona, ale strasznie podkresla mi suche skorki w dzien luszczenia :/
UsuńAnonimie, niestety, krem z filtrem z LRP bardzo podkreśla suche skórki.. mam też wrażenie, że ukazuje nawet te, których jeszcze nie widać przed nałożeniem kremu ... Wtedy zazwyczaj stosuję krem z filtrem o zastygającej konsystencji (Lirene, emulsja do opalania do skóry wrażliwej sPF 50+ lub Pharmaceris S krem hydrolipidowy dla dzieci i dorosłych SPF 50+) i nic nie robię, bo każde nałożenie pudru, tylko pogarsza efekt końcowy.
UsuńGdybym nie miała tłustej cery to może bym się zainteresowała... Ale może kiedyś się zdecyduję :) W każdym razie dobrze wiedzieć, że są takie świetne produkty :)
OdpowiedzUsuńJakościowo są świetne, niedługo będzie post o bronzerach, a teraz mam chrapkę na kilka różów :)
UsuńWracając do tego wpisu: http://mademoiselleevebloguje.blogspot.com/2013/11/tradzik-masci-i-pyny-agodzaceodkazajace.html
OdpowiedzUsuńSzukam czegoś na szybsze gojenie się ran. Pojawiło mi się kilka wyprysków, które nie chcą zniknąć (a są już tak 3 tygodnie na twarzy), wygląda to nawet trochę jak jakieś uczulenie. Mam w domu remont i wydaje mi się, że to od kurzu pojawiają mi się takie czerwone kropki na twarzy. Czym najlepiej to posmarować, żeby szybko zniknęło? Mam w domu maść z witaminą A i olejek herbaciany. Dzisiaj na noc chyba położę grubą warstwę maści punktowo. Myślałam też nad maścią ichtiolową, cynkową, Sudocremem lub tormentiolem. Co myślisz? Oprócz tego działam tonikiem z glukonolaktonem i tym z azeloglicyną (na przemian, od czasu do czasu dokładam żel aloesowy zamiast toniku, kiedy cera potrzebuje nawilżenia albo ukojenia).
Sandra
Sandro, u mnie najlepiej sprawdza się olejek z drzewa herbacianego i olejek manuka - stosuję je punktowo, ale dodaję też do środków myjących. Niezawodne jest także błoto termalne z siarką. Jeśli nie masz pozostałych produktów, myślę, że maść z cynkiem da radę - np. wspomniany przez Ciebie Sudokrem.
UsuńBardzo dziękuję Ci za odpowiedź, jak zwykle jesteś bardzo pomocna. :*
UsuńSandra
Ja polecam odkazic octeniseptem i na to punktowo paste cynkowa, ale na mnie ani masc ichtiolowa, ani tormentiol, ani olejek herbaciany nie dziala.
UsuńNa jednym pojawiła się klasyczna, biała kropeczka, zastosowałam olejek z drzewa herbacianego i trochę do podsuszyło, ale zaczerwienienie jest. Natomiast na pozostałe zaczerwienienia nałożyłam grubą warstwę maści z witaminą A na noc. Jedno zaczerwienienie o połowę się zmniejszyło, reszta też troszkę, ale nie w takim stopniu jak to pojedyncze. Będę stosować jeszcze przez kilka nocy, zobaczymy czy się z tym uporam. A na resztę zastosuję tonik z glukonolaktonem i azeloglicynę. :)
UsuńSandra
Sandro, zapraszam do dzisiejszego wpisu, akurat napisałam o tym, jak radzę sobie podczas wysypu ;)
UsuńCudne rozświetlacze :)
OdpowiedzUsuńSą bardzo urocze, jedne z lepszych, jakie stosowałam. :)
UsuńPiękne rozświetlacze zapewniające naturalny efekt:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, są bardzo delikatne, a efekt na mokro wydobywa ich piękno ;)
UsuńBardzo ładny efekt dają :)
OdpowiedzUsuńJa jestem zachwycona, bardzo ciężko jest znaleźć rozświetlacz bez drobinek, a pozostawiający jedynie mokrą, bezpyłkową taflę :)
UsuńKilka dni temu zakupiłam maść Zorac ale po przeczytaniu ulotki mam wątpliwości,bo nie ma wskazania na trądzik,czy mogę w takim przypadku stosować tę maść.
OdpowiedzUsuńnie martw się możesz spokojnie stosować...
UsuńMożesz, głównym wskazaniem jest łuszczyca, gdyż tezaroten przynosi niesamowite efekty u pacjentów z klinicznymi objawami łuszczycy, ale to nadal retinoid i można stosować go u osób z trądzikiem. :)
UsuńEwo mam pytanie proszę pomóż, dostałam od lekarza dermatologa antybiotyk tetralysal i klindamycynę stosowaną zewnętrznie. Maść stosuję już od początku grudnia, teraz dostałam duac który też w składzie ma klindamycynę na kolejny miesiąc, czy to aby nie za długo??? Znalazłam taki teks w którym jest napisane że antybiotyk zewnętrznie można stosowac tylko 3-4 tygodnie - http://www.nazdrowie.pl/artykul/zasady-leczenia-tradziku-pospolitego. Zapomniałam powiedzieć, że nie stosuję Duacu bo mam po nim uczulenie, zamiast nie go sama na własną rekę zaczęłam stosowac Zorac.Co o tym myślisz, czy bezpieczne jest stosowanie tak długo klindamycyny , bo wizytę mam za miesiąc, razem będzie 12 tygodni( do następnej wizyty )i czy zastosowanie teraz Zoracu jest bezpiecznie? Chcę stosować 2-3 razy w tygodniu Zorac resztę Klindamycynę.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to Ci coś pomoże znalazłam ciekawy artykuł ale nie bardzo go sama rozumiem...Terapia naprzemienna dotyczy szczególnie
Usuńprzewlekłego leczenia preparatami zawierającymi
antybiotyki. Podczas długotrwałej
monoterapii antybiotykiem robione są wówczas
przerwy, w których włącza się do leczenia,
na minimum 5-7 dni, preparaty z nadtlenkiem
benzoilu lub retinoidem. Metoda ta
nie tylko redukuje ryzyko rozwinięcia się antybiotykooporności,
ale może także doprowadzić
do eliminacji istniejących już szczepów
opornych, ponadto zwiększa tolerancję leczenia
i skraca jego czasokres. Dodatkową zaletą
terapii naprzemiennej miejscowymi preparatami
jednoskładnikowymi, w odróżnieniu
od stosowania preparatów złożonych, zawierających
nadtlenek benzoilu bądź retinoid
w konkretnym stężeniu, które może okazać
się zbyt silne (podrażnienie skóry) lub też zbyt
słabe (brak efektów terapeutycznych) u danego
chorego, jest także możliwość dostosowania
ilości substancji leczniczych indywidualnie
do potrzeb pacjenta, co zmniejsza działania
niepożądane.
Leczenie powinno się stosować w terapii
krótkotrwałej w cyklach 4-7-dniowych [12],
dwa razy dziennie.
Może ktoś mądrzejszy zrozumie, wytłumaczy???
https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=81&cad=rja&uact=8&ved=0ahUKEwi8sJ7Tm7PKAhVqz3IKHbsEB0g4UBAWCBswAA&url=http%3A%2F%2Fwww.gabinetprywatny.com.pl%2Fdownload.php%3Fdokid%3D5583cf8d69728&usg=AFQjCNEyTYN8EeUPZppFIfIgzzSxihz11A
Kochana, naprzemienne stosowanie retinoidów i antybiotyków (dwie różne substancje aktywne), czy też przeplatanie klindamycyny z nadtlenekiem benzoilu, zapobiega powstaniu oporności. Inaczej przedstawia sie także stosowanie miejscowo,np. w preparacie łączonym, stosujesz antybiotyk na duże powierzchnie, a punktowo - tylko na wybrane. Według niektórych badań, oporność może także zanikać.
UsuńSuma summarum, możesz stosować antybiotyk miejscowo, z retinoidem na duże powierzchnie skóry twarzy. Opornośc najczęściej występuje, jeśli wydłużasz czas stosowania i stosujesz go na duże partie skóry,a tutaj, działasz tylko miejscowo :)
Wielkie dzięki już rozumiem :)
OdpowiedzUsuń