Mimo wielu korzyści płynących ze stosowania witaminy C... jej regularne użytkowanie nie zawsze idzie w parze z brakiem ochrony przeciwsłonecznej i cóż - zamiast rozjaśniać przebarwienia, ujednolicać koloryt i chronić skórę przed wolnymi rodnikami, działa zupełnie na odwrót, sprzyjając powstawaniu przebarwień, zanieczyszczeń i nie chroniąc przed szybszym starzeniem. Jaką zatem stosować ochronę antyoksydacyjną, jeśli najbardziej popularna witamina nie do końca stoi na wysokości działania i nie sprawdza się na skórze, która nie jest zabezpieczona przed działaniem słońca?
CZY WITAMINA C MOŻE SZKODZIĆ?
Jak najbardziej, ale moje uwagi dotyczą głównie witaminy C w formie kwasu askorbinowego oraz pory dnia, w której produkt jest stosowany. Oczywiście, że witamina C witalizuje skórę, rozjaśnia ją, nadaje promiennego, zdrowego blasku, ale nie zapominajmy, że wyodrębniony kwas askorbinowy to nadal substancja chemiczna, która wymaga niskiego, kwaśnego pH, ma spore właściwości drażniące i jak najbardziej może mieć negatywny wpływ na kondycję naskórka. Co więcej, nie zawsze prócz szeregu wad, znajdziesz u niej i zalety - np. skóra odwodniona, sucha, bardzo wrażliwa, podatna na powstawanie przebarwień i skłonna do rumienia znacznie lepiej zareaguje na witaminę C w formie tłuszczowej, która jest o niebo lepiej tolerowana, a do tego uelastycznia naskórek i poprawia stopień nawodnienia. Znajdziesz też witaminę C w formie soli, który ma słabsze działanie wybielające, ale nie wymaga kwaśnego pH i nie wywołuje podrażnień. Obecnie witamina C doczekała się szeregu pochodnych, zarówno rozpuszczanych w wodzie, jak i tłuszczach, choć te ostatnie są moim zdaniem najbardziej godne polecenia i znajdą zastosowanie na każdym typie i rodzaju skóry - mają najwyższą efektywność, a przy tym dzięki lipofilowej cząsteczce bezproblemowo przenikają przez naskórek i nie drażnią go w tak agresywny sposób jak kwas askorbinowy rozpuszczalny w wodzie. Spośród wszystkich pochodnych witaminy C, to właśnie tetraizopaltyminian askorbylu ma największą szansę sprawdzić się na skórze niechronionej dodatkowo filtrami, ponieważ jako jedna z niewielu form nie kumuluje się w skórze i rzadko kiedy wywołuje podrażnienia.
Niestety witamina C jest bardzo nietrwała, tak, jak w przyrodzie, podobnie jest w kosmetyce. Pomijam już bardzo niską stabilność takich preparatów, ale przede wszystkim działanie witaminy C na skórze - ona nigdy nie zastąpi kremów z filtrem i nigdy nie powinna być stosowana jako ich substytut, a szczególnie jeśli jest to kwas askorbinowy. Witamina C w kontakcie ze słońcem niemal natychmiast ulega degradacji (lub też staje się oksydantem, wiele związków antyoksydacyjnych w niesprzyjających warunkach wykazuje właściwości utleniające), podobnie dzieje się w przypadku infekcji, stanu zapalnego, uszkodzenia tkanek - jej poziom także spada do zera. Zapotrzebowanie na witaminę C w takiej sytuacji rośnie i nie należy jej dostarczać małą dozą i kontrolować poziomu jak np. w przypadku suplementacji witaminą D, czy innymi witaminami tłuszczowymi - jej zażywanie powinno mieć charakter ciągły. Podobnie jest z preparatami z witaminą C - działają, póki witamina C jest aktywna i występuje w komórkach naskórka. Owszem, możemy mówić o nasyceniu skory witaminą C - ale im dłuższy kontakt masz ze słońcem lub jeśli w ogóle nie stosujesz kremów z filtrem - jej poziom znacznie szybciej spada i rzadko kiedy można mówić o nasyceniu tkanek witaminą C i ochronie, skóra jest jedynie uwrażliwiona przez kwas askorbinowy i bardziej podatna na negatywne działanie słońca. Ponadto szereg badań udowadnia pozytywny wpływ witaminy C na ludzki naskórek, ale wówczas, gdy jest jednocześnie stosowana z ochroną przeciwsłoneczną - samodzielnie nie chroni przed uszkodzeniami słonecznymi, jeśli jest aplikowana przed ekspozycją słoneczną jak i po ekspozycji.
NATURALNE FORMY WITAMINY C I ANTYOKSYDANTY
Są alternatywą dla wyodrębnionych form witaminy C - należy zwrócić uwagę, że witamina C naturalna, nie jest tym samym co witaminą C jako substancja chemiczna. Naturalna witamina C zawiera owszem kwas askorbinowy, ale także kompleks substancji stabilizujących i zapobiegających utlenianiu się witaminy C, są to głównie naturalne antyoksydanty, dlatego czasami ekstrakty roślinne gwarantują bardziej widoczne efekty niż ogólnodostępne kosmetyki z witaminą C, które albo uległy rozkładowi, albo posiadają drażniący skład, odpowiedni do stabilizacji kwasu askorbinowego.
Naturalne antyoksydanty to głównie barwniki roślinne - intensywne barwy, jakie posiadają dojrzewające w słońcu warzywa i owoce to najsilniejsze substancje o działaniu redukującym ilość wolnych rodników, a szczególnie te o barwie ciemnej, jaką mogą pochwalić się cudowne polskie czarne porzeczki, czarny bez, czy przepyszne polskie, leśne jagody, jeżyny i lekko słodkie maliny. Owoce jagodowe mają najsilniejszą moc antyoksydacyjną i jeśli chcesz zapewnić sobie odżywczy koktajl - w składnikach poszukuj wyciągów właśnie z roślin jagodowych.
Warto także zwrócić na owoce i warzywa o barwie żółtej, pomarańczowej oraz czerwonej - zawarty w nich beta-katoren oraz likopen wzmacniają barierę ochronną skóry i nadają jej lekko opalony wygląd, dzięki temu naskórek jest bardziej odporny na wzmożone działanie promieniowania. Bogatym źródłem tym składników są polskie, wspaniałe warzywa: marchew, dynia, czy pomidory (aktywność i ilość likopenu wzrasta im pomidory są bardziej przetworzone, dlatego najlepszym źródłem naturalnego barwnika jest domowy koncentrat pomidorowy!), nie zapominajmy także o soczystym, gaszącym pragnienie arbuzie oraz słodkich morelach :)
Na uwagę zasługują także polifenole, które nie tylko neutralizują wolne rodniki, ale także zapobiegają ich powstawaniu oraz mają zdolności chelatacyjne (wiążące metale ciężkie), do tej grupy należą miedzy innymi antocyjany zawarte w owocach leśnych, ale także i resweratrol - bardzo silny antyoksydant zawarty w czerwonym winie (jest bardziej biodostępny, im dalej posunięta fermentacja winogron) i katechiny- herbaciane antyoksydanty, których najbogatszym źródłem jest wysoko jakościowa zielona herbata.
No i oczywiście chlorofil - otóż zielony barwnik posiada ogromną moc antyoksydacyjną, a szczególnie jego aktywność i zawartość szeregu anty utleniających związków wzrasta w młodych pędach roślin - kiełkach, źdźbłach trawy jęczmiennej, czy pszenicznej. W pierwszej fazie wzrostu rośliny kumulują wszystkie siły i ich aktywność biologiczna oraz odżywcza znacznie wzrasta, dlatego korzystaj z sezonowości świeżych, polskich warzyw i owoców, a jeśli zastanawiasz się nad suplementacją - najlepiej, aby były to sproszkowane, młode trawy, które mają najwyższą ilość składników odżywczych i związków antyoksydacyjnych.
WEWNĘTRZNA OCHRONA ANTYOKSYDACYJNA
Przy braku ochrony przeciwsłonecznej niezwykle ważna jest ochrona antyoksydacyjna wewnętrzna, ale nie w formie suplementów - tylko urozmaiconej diety, bogatej w naturalne związki przeciwutleniające. Okazuje się, że wiele suplementów przy dłuższym zażywaniu nie do końca spełnia swoje zadanie - związki antyoksydacyjne mogą mieć negatywny wpływ na organizm, jeśli są zażywane w nadmiarze, a szczególnie, jeśli sięgają po nie osoby palące i nadmiernie spożywające alkohol (a paradoksalnie to grupa, która najbardziej narażona na stres oksydacyjny), badania dotyczyły także osób narażonych na działanie azbestu. Wolne rodniki, które tak usilnie chcemy zwalczyć, pełnią bardzo ważną funkcję w organizmie człowieka - gdyby były niepotrzebne, to stałyby się czymś obcym, a wpływają na szereg bardzo ważnych funkcji, między innymi niszczą uszkodzone komórki, na podobnej zasadzie sprzyjają zwalczeniu infekcji. Aktywne formy tlenu mają znaczenie zarówno w powstawaniu chorób jak i mechanizmach im przeciwdziałających. Wolnym rodnikiem jest na przykład tlenek azotu - molekuła niezbędna do prawidłowego funkcjonowania układu krążenia - dlatego faszerowanie się antyoksydantami nie zawsze przynosi oczekiwany skutek i moim zdaniem powinny być dostarczane jedynie ze zrównoważoną dietą, wówczas organizm sam je spożytkuje w odpowiedni sposób, nierzadko naturalne siły (mechanizmy utrzymywania równowagi oksydacyjno-redukcyjnej) okazują się bardziej skuteczne niż zielone diety, czy kompleksy antyoksydacyjne w formie magicznej pigułki.
Nie oznacza to, że antyoksydantów nie należy dostarczać! Trzeba, ale w formie zdrowej, urozmaiconej diety, w której nie brakuje dobrze przyswajalnego białka, węglowodanów oraz tłuszczy w odpowiednich dla nas proporcjach. Antyoksydanty w formie suplementów nie są podstawą zdrowego żywienia - powiedziałabym, że są przereklamowane, lepiej w tym czasie suplementować się witaminą C, postawić na sezonowe, kolorowe warzywa oraz owoce oraz zapewnić sobie odpowiednią dawkę ruchu i dostępu do świeżego powietrza.
Dlaczego jednak warto postawić na zwiększoną ilość antyoksydantów w diecie wiosną i latem, gdy masz dłuższy kontakt ze słońcem? Matka natura dobrze wie co robi i dieta w naszym regionie jest znacznie bardziej kolorowa, gdy jest więcej słońca - organizm staje się lepiej odżywiony i lepiej radzi sobie ze wszystkimi podrażnieniami i uszkodzeniami, także typu posłonecznego. Warto zwrócić uwagę na naturalne barwniki - a szczególnie na barwnik czerwony likopen i żółto-pomarańczowy beta-karoten, które bardzo dobrze przygotowują naskórek na większą dawkę słońca oraz nadają mu lekkiego opalonego koloru (beta-karoten), dzięki temu skóra rzadziej ulega poparzeniom słonecznym, choć taka naturalna ochrona nie zastąpi kremów z filtrem i nie daje przyzwolenia na wygrzewanie się plackiem na gorącym słońcu, mimo wszystko sprawia, że skóra lepiej dogaduje się z większą dawką promieniowania, a to szczególnie ważne gdy posiadasz bardzo jasną karnację i cały czas skrywasz ją pod warstewką kremów z filtrem.
→ Likopen. Jest jednym z najsilniejszych i najlepiej przebadanych antyutleniaczy - ma bardzo podobne działanie do beta-karotenu, ale zdecydowanie silniejsze. Jest czerwonym barwnikiem - najwięcej likopenu znajduje się w pomidorach oraz arbuzach, ale potwierdzono także obecność tego związku w niedojrzałych, żółtych pomidorach. Szereg badań potwierdza jego pozytywne działanie w chorobie niedokrwiennej serca, miedzy innymi likopen zmniejsza uszkodzenia mięśnia sercowego, zwiększa krążenie krwi i zmniejsza peroksydację lipidów, a to wszystko dzięki tłumieniu stresu oksydacyjnego. Likopen jest najlepiej wychwytywany przez ludzki organizm, jeśli jest poddany obróbce cieplnej (przerywane są kompleksy białkowo-karotenowe i likopen jest uwalniany ze ścianek komórkowych), dlatego najlepszym źródłem cennego likopenu nie są drogie suplementy, a tani, dobrej jakości koncentrat pomidorowy. Likopen jest powszechnie stosowany jako zagęstnik oraz naturalny barwnik, nadaje produktom spożywczym czerwonej barwy. Co ważne - jest to składnik rozpuszczalny w tłuszczach, dlatego likopen powinien być spożywany zawsze w towarzystwie lipidów.
→ Beta-karoten. Najlepiej przebadany barwnik roślinny. Beta-karoten posiadają wszystkie warzywa o barwie żółto-pomarańczowej, między innymi marchew, dynia, morele oraz ku zaskoczenia wspaniała i aromatyczna natka pietruszki i chrupiący jarmuż. Naturalny beta-karoten jest znacznie lepiej przyswajalny, bowiem wykazuje 4 krotnie (a czasami nawet 10 krotnie) lepszą biodostępność, ponadto, moc antyoksydacyjnego naturalnego beta-karotenu jest o wiele wyższa niż sztucznego, co jest zupełnie naturalne - wyodrębnione substancje aktywne zawsze przyswajają się gorzej i organizm nie zawsze ich potrzebuje, dostarczając organizmowi bogatych w składniki odżywcze świeże warzywa i owoce, sam wybiera czego akuratnie potrzebuje i jakie związki są mu niezbędne do funkcjonowania. Spośród karotenoidów beta-karoten cechuje największa aktywność witaminy A (retinolu), natomiast do przemiany dochodzi tylko wówczas, jeśli posiłek jest tłuszczowy i nie masz problemów z wchłanianiem - nadmienię, iż dieta bogata w beta-karoten wspaniale redukuje niedobory witaminy A bez ryzyka toksyczności, w odróżnieniu od tradycyjnego suplementowania witamin tłuszczowych - hiperwitaminoza tłuszczowa jest szczególnie niebezpieczna dla zdrowia, dlatego warto korzystać z darów natury i uzupełniać niedobory tego składnika właśnie w ten sposób. Niektóre próby kliniczne wykazały, że suplementacja beta-karoten poprawia niektóre parametry układu odpornościowego, takich jak zwiększenie liczby białych krwinek i aktywność naturalnych komórek zabójców (NK) mogą również hamować utlenianie tłuszczów w pewnych warunkach. Beta-karoten jest często stosowany w przemyśle spożywczym do barwienia margaryn i naturalnego masła, nadaje im ładny żółty kolor.
→ Resweratrol. Związek z grupy polifenoli, jest to barwnik zawarty między innymi w ciemnych winogronach, ale jego najwyższą aktywność, biodostępność i ilość obserwuje się w produktach naturalnej fermentacji - czerwonym, ciemnym winie. Resweratrol posiada ogromną moc antyoksydacyjną - wspiera naturalne procesy enzymatyczne antyoksydacyjne (w badaniach stwierdzono w mitochondriach 6-krotne zwiększenie stężenia dysmutazy ponadtlenkowej SOD-2 i 14 razy większą aktywność tego enzymu, katalizującego redukcję O2− do H2O2), ale także ogromny zakres aktywności biologicznej, między innymi wykazuje działanie przeciwzapalne, przeciwdziała osadzaniu się płytek beta-amyloidu (mniejsze ryzyko zachorowania na chorobę Alzheimera), chroni przed schorzeniami układu krążenia i neurodegeneracyjnymi - to zdecydowanie jeden z najsilniejszych naturalnych antyoksydantów, szereg badań potwierdza, iż regularne dostarczanie resweratrolu chroni przed chorobami serca i krążenia, czego poświadczeniem jest wysoka długość życia między innymi Francuzów.
→ Antocyjany w owocach leśnych. Kolejne związki polifenolowe - ciemne barwniki posiadają ogromną moc i aktywność antyoksydacyjną, szereg badań udowadnia, iż antyoksydanty zawarte w jagodach i roślinach jagodowych mają najwyższą wartość odżywczą i przeciwutleniającą. Polskie jagody, maliny, czarne porzeczki i czarny bez to najbogatsze źródła tych cennych związków.
→ Katechiny. Zawarte między innymi w zielonej herbacie, odpowiadają za cierpki, lekko gorzki smak - posiadają właściwości przeciwzapalne i antyoksydacyjne. Zielonej herbacie poświecono szereg badań naukowych i niemal większość z nich zgodnie potwierdza, iż duża ilość pitej zielonej herbaty przez ludy wschodnie pozytywnie wpływa na układ krwionośny, ale także posiada silne właściwości chelatujące (zielona herbata wiąże metale ciężkie i usuwa je z organizmu), antybakteryjne i przeciwwirusowe oraz oczywiście antyoksydacyjne, dzięki temu wzmacnia układ odpornościowy.
→ Ostropest plamisty, n-acetylocysteina i selen jako aktywator glutationu. Tripeptyd jest głównym czynnikiem detoksykującym w organizmie człowieka, koncentruje się głównie w wątrobie. Glutation neutralizuje nawet do 60% wolne rodniki i pestycydy zawarte w żywności, chroni przez rozwojem infekcji, stanów zapalnych oraz spowalnia proces starzenia - jego aktywność niestety maleje z wiekiem oraz przy uszkodzeniach wątroby. Zanieczyszczenie organizmu, poprzez zaleganie niestrawionych resztek pokarmu, które nie zostały spożytkowane w formie energii mogą stać się przyczyną pojawienia się wielu schorzeń wątroby, żołądka, nerek, trzustki, a nawet serca. Stopniowe gromadzenie toksyn upośledza również prawidłowe funkcjonowanie układu odpornościowego, a wiec zwiększa się podatność na infekcje i ogólną zachorowalność. Organizm ludzki nie jest przystosowany do przyswajania glutationu z zewnątrz, dlatego jedyną drogą do zwiększenia jego niedoboru pozostają witaminy i substancje, stymulującego jego wzrost - jedną z nich jest ostropest plamisty, bowiem zawarte w nim flawonolignany są w stanie podnieść aktywność glutationu nawet do 35-50%. Ostropest plamisty usprawnia także pracę wątroby, dlatego mielone na świeżo ziarenka są niezwykle odżywcze i zbawienne dla zdrowia, szczególnie jeśli posiadasz problemy z układem pokarmowym. Stosowanie ostropestu ma solidne podstawy naukowe. Większość badań przeprowadzono w Niemczech, gdzie ostropest jest oficjalnie uznany za lek pomocniczy w leczeniu marskości wątroby i stanów przewlekłego zapalenia tego organu. NAC natomiast jest znana jako odtrutka (między innymi na kaca, czy zatrucie acetaminofenem), ale takie działanie aminokwas zawdzięcza pobudzaniu glutationu - bowiem n-acetylocysteina jest jego najsilniejszym prekursorem - niestety, działanie to jest krótkotrwałe (poziom glutationu jest podniesiony przez krótki czas) i bardzo szybko spada, często poniżej poziomu wyjściowego. NAC nie nadaje się więc do trwałej suplementacji, podnosi także poziom homocysteiny, która jest potężnym oksydantem i jej zwiększona ilość w krwi zwiększa ryzyko śmiertelności nawet o 49%. Nie sposób wspomnieć także o selenie, który jest silnym antyoksydantem oraz także wspomaga działanie glutationu - wiele osób z niedoczynnością tarczycy (dejodaza tyroninowa zawiera w swoim centrum aktywnym selenocysteinę, która jest niezbędna do prawidłowego funkcjonowania tego enzymu, a sam enzym odpowiada za równowagę hormonów tarczycy) zbija selenem przeciwciała (ale z drugiej strony ale nie powoduje to możliwości zmniejszenia dawki tyroksyny), należy jednak pamiętać, że zbyt duża ilość selenu i niewłaściwa suplementacja zwiększa ryzyko wystąpienia chorób serca, krążenia oraz pojawienia się cukrzycy, dlatego należy trzymać się ścisłych, zalecanych dawek na obecny stan wiedzy.
SIŁA PRZECIWUTLENIACZY NA POWIERZCHNI NASKÓRKA
Ważne jest nie tylko dostarczanie tych składników od wewnątrz, ale także od zewnątrz! To, że zażywasz wewnętrznie suplementy antyoksydacyjne, nie daje żadnego zapewnienia, że Twój organizm, a tym bardziej Twoja skóra będzie chroniona związkami neutralizującymi przed zmasowanym atakiem wolnych rodników na powierzchni naskórka. Tkanka skórna poddana wpływowi zwiększonej ilości form reaktywnego tlenu wymaga wzbogacenia pielęgnacji o antyoksydanty nieenzymatyczne, których organizm i skóra sama nie wytwarza, a trzeba je dostarczyć, najlepiej w formie bezpośredniej - aplikowanego kosmetyku. Bo o ile wolne rodniki w organizmie pełnią bardzo ważną funkcję, o tyle na skórze najczęściej indukują poważne, negatywne zmiany w białkach, lipidach, kwasach tłuszczowych, przez co skóra ulega częstszym podrażnieniom, stanom zapalnym, ciemnieją przebarwienia (i ogólnie koloryt) oraz dochodzi do szybszej utraty elastyczności naskórka. Przeciwutleniacze stosowane zewnętrznie, na skórze, mają charakter nieenzymatyczny, czyli chronią przed reaktywnymi formami tlenu poprzez bezpośrednią reakcję z wolnymi rodnikami lub też pośrednimi produktami metabolizmu redukcji oksydantów (pozostałościami po ich rozłożeniu), nie liczyłabym tutaj na magiczne działanie enzymatycznych mechanizmów naprawczych - skóra po prostu ciemnieje pod wpływem słońca i to zwiększa jej odporność na większą dawkę słońca, a jedynie antyoksydanty stosowane zewnętrznie mogą ten proces znacząco spowolnić lub też zniwelować przy jednoczesnej ochronie przeciwsłonecznej. Antyoksydanty są aktywne, podobnie jak w formułach kosmetycznych w fazie hydrofilowej (chronią środowisko wodne komórki) oraz hydrofobowej (chroniące wnętrze błon komórkowych), dlatego często nie widzisz efektów po samym kwasie askorbinowym, który chroni głównie środowisko wodne komórki, a po formule tłuszczowej, która ma lepszą przenikalność i neutralizuje reaktywne formy tlenu we wnętrzu komórki, a nie tylko jej otoczki :) Warto łączyć antyoksydanty rozpuszczalne w wodzie z tymi w rozpuszczalnymi w tłuszczach - wówczas zapewniają najsilniejszą ochronę neutralizującą, nie tylko w obrębie komórki, ale także w jej wnętrzu.
→ Kwas ferulowy znany także jako kwas tiooktanowy, jest pochodną kwasu cynamonowego, rozpuszczalnego w wodzie i etanolu. Łatwo przenika przez warstwę rogową, nie wymaga kwaśnego pH, jest bezpieczny dla skóry. Kwas ferulowy wykazuje nie tylko silne działanie neutralizujące wolne rodniki, ale także przeciwzapalne i rozjaśniające - co więcej, sam w sobie zapewnia, niewielką, ale jednak ochronę przed promieniowaniem UVB i UVA. Nie uwrażliwia skóry na słońce, ma łagodne właściwości nawilżające. Jedyny minus to rozpuszczalność w glikolach i alkoholu, ale pięknie rozprasza się też w lipoderminie.
→ Kwas alfa-liponowy w niewielkich ilościach jest wytwarzany przez organizm - wykazuje działanie antyoksydacyjne i naprawcze ale także bierze udział w metabolizmie spożywanych pokarmów. Kwas alfa-liponowy określa się mianem idealnego przeciwutleniacza, ponieważ w przeciwieństwie do wielu innych takich substancji potrafi zwalczać wolne rodniki zarówno w środowisku wodnym, jak i tłuszczowym, a także wewnątrz i na zewnątrz komórek. Ponadto zastosowany w formułach kosmetycznych delikatnie zwęża pory, wpływa na nawilżenie oraz czuwa nad prawidłowym funkcjonowaniem skóry. Podobnie jak kwas ferulowy wykazuje także działanie nawilżające i nie uwrażliwia skóry na słońce.
→ Glukonolakton. Kwas z grupy PHA - nie uszkadza bariery naskórkowej, działa jedynie na powierzchni naskórka, nawilżając go i zmiękczając. W bardzo łagodny sposób usuwa martwe komórki naskórka i jednocześnie wykazuje działanie antyoksydacyjne. Ma także właściwości przeciwzapalne i obkurczające naczynka krwionośne.
→ Witamina E zwana witaminą młodości. Tokoferol poprawia nawilżenie i elastyczność naskórka, wymiata wolne rodniki, posiada także właściwości przeciwzapalne - likwiduje obrzęki i uspokaja zaczerwienienia. Witamina E nie bez przyczyny jest witaminą młodości - odbudowuje barierę lipidową naskórka, łagodzi wszelkie podrażnienia, uspokaja skórę i przyspiesza proces gojenia. Jedyny minus to spore właściwości komedogenne.
→ Witamina B3. Inaczej niacynamid, oprócz antyoksydacyjnych właściwości, niacyna posiada silne właściwości przeciwzapalne, zwęża ujścia gruczołów łojowych oraz ogranicza ilość sebum. Rozjaśnia także przebarwienia i poprawia krążenie, dlatego w zbyt wysokim stężeniu może zaogniać rumień. Witamina B3 ma także właściwości nawilżające - zwiększa bowiem ilość ceramidów w barierze ochronnej naskórka oraz skraca proces gojenia.
→ Ubichinion (koenzym Q10). Koenzym Q10 to naturalny składnik ludzkiego organizmu , bierze on udział w procesach energetycznych i procesie oddychania. Największe stężenie tego składnika występuje w organach, gdzie procesy metaboliczne są najbardziej intensywne, czyli w sercu, nerkach i wątrobie. Koenzym Q10 to bardzo popularny składnik miedzy innymi kremów przeciwzmarszczkowych - likwiduje wolne rodniki, zapobiega utracie kwasu hialuronowego i chroni przed rozpadem kolagenu, te trzy, podstawowe właściwości ubichinonu sprawiają, że znajduje zastosowanie głównie w pielęgnacji skóry dojrzałej i widocznie tracącej elastyczność.
W JAKIEJ FORMIE STOSOWAĆ ANTYOKSYDANTY
Ze względu na ich różne podłoże - w formie kremu, emulsji i serum dwufazowego, które powstają z połączenia fazy wodnej i tłuszczowej lub np. w formie rozbitej: wodnego serum i zabezpieczającego kremu, np. z filtrem, ale także każdego innego zawierającego fazę tłuszczową, aby móc w nim rozpuścić olejowe związki takie jak tetraizopaltyminian askorbylu, witamina E, czy kwas ferulowy i znany koenzym Q10 ;) Jeśli ograniczasz ilość emolientów tłustych w pielęgnacji i tym samym nie stosujesz kremów, ani emulsji, możesz postawić na lekkie serum o poranku, a treściwsze konsystencje wieczorem. Antyoksydanty można także dodawać do masek algowych, szczególnie antyutleniacze rozpuszczalne w tłuszczach, to świetne rozwiązanie gdy stawiasz na bardzo lekką pielęgnację, a nie chcesz włączać do akcji kolejnego kosmetyku o cięższej konsystencji, najlepiej jednak wpleść antyoksydanty w normalną pielęgnację lub jeśli jesteś fanem warstwowej pielęgnacji - w formie lekkiego serum.
I KIEDY?
Tu już nie ma reguły, tak naprawdę zależy to od Ciebie i rozbicia Twojej pielęgnacji, najlepiej, aby za antyoksydantami stała stabilna ochrona przeciwsłoneczna, wówczas większość z substancji możesz bezproblemowo wpleść w poranną pielęgnację. Gdy unikasz ciężkiej konsystencji kremów ochronnych, musisz samodzielnie ocenić co bardziej służy Twojej skórze - czy bogatszy schemat po przebudzeniu, czy też odżywianie wieczorem, ponieważ większość związków jest rozpuszczalna w tłuszczach, a są to substancje, które stosuje się w określonym, niskim stężeniu, więc wymagają dobrego rozproszenia w konsystencji kremowej. Wymienione substancje nie uwrażliwiają skóry i nie wywołują podrażnień, ale pamiętaj, że kluczową rolę odgrywa przede wszystkim
Twoja bariera naskórkowa, tolerancja kosmetyków, w których będziesz umieszczać antyoksydanty oraz pH produktu. Pamiętaj jednak, że ochrona antyoksydacyjna nie jest tym samym co ochrona przed słońcem i przebarwieniami, dlatego jeśli ulegasz częstym poparzeniom, masz bardzo wrażliwą skórę i jesteś w grupie szczególnego ryzyka - nigdy celowo nie unikaj stosowania kremów z filtrem, szczególnie gdy wiesz, ze spędzanie czasu na zewnątrz przeciągnie się na dłużej niż pół godziny.
PRZEPIS NA PROSTE SERUM Z ANTYOKSYDANTAMI
Serum antyoksydacyjne nie musi być skomplikowane i nie musisz posiadać szczególnych umiejętności, aby wykonać je samodzielnie w domu.
→ Serum z kwasem ferulowym (wersja z glikolem roślinnym i wersja z lipoderminą)
Wersja glikolem roślinnym 30 ml
90% Woda / 24.7 ml
7% Glikol roślinny / 1.9 ml
1% Kwas ferulowy / 1.7 ml
2% Ekstrakt pine bark/ 1.7ml
Konserwant FEOG
Instrukcja wykonania: w glikolu roślinnym (lub propylenowym, ewentualnie butylenowym) umieść kwas ferulowy i dokładnie go rozpuść. Połącz z wodą, dokładnie wymieszaj. Dodaj ekstrakt pine bark. Jeśli serum nie będzie mieć jednolitej konsystencji (ekstrakty sypkie czasami osadzają się na dnie serum), odmierz 10 kropelek polysorbate 80. Całość zakonserwuj 7 kroplami konserwantu FEOG.
Wersja z lipoderminą (lipoderminę kupisz na mazidła.com) 30ml
87% Woda / 23.9 ml
7% Lipodermina / 1.9 ml
1% Kwas ferulowy / 1.7ml
2% Ekstrakt pine bark/ 1.7 ml
3% Polysorbate 80 / 0.8 ml
Konserwant FEOG
Instrukcja wykonania: postępuj analogicznie jak w przypadku serum z glikolem - kwas ferulowy umieść w lipoderminie, bardzo dokładnie go wymieszaj i umieść w wodzie, po wymieszaniu składników rozpuść polisorbat 80. Na końcu dodaj odpowiednią ilość ekstraktu z pine bark i całość zakonserwuj. Do serum nie dodawaj żadnych glikoli i alkoholu. Lipodermina jest świetnym nośnikiem substancji aktywnych, a przy tym nie wysusza i nie podrażnia skóry - to bardzo zgrany duet z kwasem ferulowym, serum oprócz właściwości antyoksydacyjnych, zapewni skórze lekkie nawilżenie.
→ Serum z kwasem alfa-liponowym (wersja dwufazowa i wersja olejowa)
Wersja dwufazowa 30ml
FAZA A:
85%Woda / 25.4 ml
5% Kwas askorbinowy / 1.3ml
5% Glikol roślinny / 1.5 ml
FAZA B:
4% Polysrobate 80 / 1.2 ml
1% Kwas-alfa-liponowy / 0. 6 ml
Konserwant FEOG
Instrukcja wykonania: w wodzie rozpuść glikol i kwas askorbinowy, w oddzielnej zlewce w polisorbacie umieść kwas alfa-liponowy i dokładnie wymieszaj. Wlej do fazy wodnej i połącz fazy ze sobą. Na końcu zakonserwuj serum 7 kropelkami FEOG.
Wersja olejowa (możliwy dodatek tetraizopaltyminianu askorbylu, tłuszczowej pochodnej witaminy C) 30ml
94% Wybrany olej / 27.9 ml
1% Kwas alfa-liponowy / 0.6 ml
5% olejowa witamina C w formie tetraizopaltymianu askorbylu / 1.5 ml
Instrukcja wykonania: w kąpieli wodnej lekko podgrzej olej, gdy olej będzie lekko ciepły, umieść w nim kwas alfa-liponowy i mieszaj do całkowitego rozpuszczenia kwasu. Gdy olej przestygnie, możesz dodać witaminę C rozpuszczalną w tłuszczach. Mieszanka nie wymaga konserwantów, ale możesz w niej rozpuścić kapsułkę witaminy E, która wzmocni działanie antyoksydacyjne i zapobiegnie szybszemu jełczeniu oleju.
→ Proste serum żelowe z glukonolaktonem i witaminą B3 30ml.
90% Hydrolat różany / 26.2 ml
5% Glukonolakton / 1.8 ml
3% Witamina B3 / 1.5 ml
2% d-pantenol 75% / 0.5 ml
Guma ksantanowa
Konserwant FEOG
Instrukcja wykonania: w hydrolacie różanym (możesz też użyć zwykłej wody oczyszczonej, ale wówczas będziesz musiał stabilizować pH) rozpuść dokładnie glukonolakton, a następnie witaminę B3. Każdy składnik dodawaj osobno, dokładnie mieszając. Na małej płytce umieść panthenol, dosyp 0.10 ml gumy ksantanowej i wymieszaj razem, aż nie będzie żadnych grudek, do jednolitej, gładkiej konsystencji. Panthenol z gumą wlej do fazy wodnej, wstrząśnij. Całość zakonserwuj 7 kroplami FEOG. Serum nabierze żelowej konsystencji po kilku minutach, dlatego nie dodawaj większej ilości zagęstnika.
Wszystkie serum można stosować bezpiecznie bez jednoczesnej ochrony przeciwsłonecznej, ale nie działają na tej samej zasadzie i nie uchronią przed wystąpieniem poparzeń, przebarwień i reakcji zapalnych, dlatego nie unikaj kremów z filtrem, jeśli planujesz dłuższą ekspozycję na zewnątrz.
Istnieje szereg antyoksydantów, które mogą zapełnić pustkę po witaminie C - wystarczy po nie sięgnąć, szczególnie w formie naturalnej, świeżych warzyw, owoców i ziół, a nie w formie suplementacji. Nie zapominaj także o przeciwutleniaczach w codziennej pielęgnacji - oprócz działania neutralizującego wolne rodniki, większość z nich działa silnie przeciwzapalnie, wzmacnia barierę ochronną naskórka oraz delikatnie rozjaśnia przebarwienia.
Pozdrawiam serdecznie,
Ewa
Ewo, co myślisz o łączeniu peelingow, np w jednym tygodniu aza, w kolejnym migdał? Mam cerę wrażliwą, mieszaną, że śladami po stanach zapalnych
OdpowiedzUsuńMożesz spróbować, łączenie właściwości różnych kwasów zwiększa ich efektywność, ale jest też spore ryzyko efektów niepożądanych (chociaż planujesz je w sporej rozpiętości czasowej i tak zalecam obserwację skóry i ostrożność). A myślałaś o włączeniu witaminy C? Świetnie przyspiesza wchłanianie przebarwień pozapalnych i współgra z większością kwasów, kwas migdałowy nie posiada właściwości wybielających, a AzA i witamina C świetnie współgrają :) Na uwagę zasługuje także glukonolakton :)
UsuńGlukonolakton niestety powoduje u mnie nadwrażliwość mieszkow-chodzi mi o tonik, np serum z witamina C czy peeling witamina C?
UsuńMusisz sama zdecydować, czy bardziej sprawdza się u Ciebie nasycanie witaminą C raz na jakiś czas, czy codzienne aplikowanie tej witaminy, co wiąże się z jednoczesną, stabilną ochroną przeciwsłoneczną.
UsuńA czy można połączyć kwas alfa liponowy, kwas ferulowy i vitasource (ostatnio jakaś czytelniczka o nim pisała i mnie zainteresował)z jak najmniejszą ilością oleju?
OdpowiedzUsuńNa mazidłach jest napisane że kwas alfa liponowy powinno się stosować w stężeniu 10-50%.
Zapomniałam dodać że kwas alfa liponowy mam w liposomach. Przepraszam ze dodałam ten komentarz poniżej ale piszę z tel.i coś mi się tu miesza:-)
UsuńJak masz kwas alfa liponowy w liposomach, to nie umieszczaj go w oleju, faza tłuszczowa rozbija cząsteczki liposomalne. Możesz w tym liposomie rozpuścić kwas ferulowy, umieścić całość w wodzie i dodać vita source ;) Bez żadnych olejów ;)
UsuńPierwsze i ostatnie zdjęcie - CUDO !!! Mega klimatyczne :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, staram się, aby zdjęcia i tekst był na coraz wyższym poziomie :)
UsuńGdzie lepiej kupić witaminę E? Na stronie z półproduktami typu ZSK czy w aptece w kapsułkach? Chciałam zrobić krem z witaminą E i B3 na rano i wieczór (mam skórę suchą, takie gęste, dość treściwe kremy przynoszą mojej skórze duży komfort)
OdpowiedzUsuńObojętnie, gdzie Tobie wygodnie ;)
UsuńZapomniałam dodać że kwas alfa liponowy mam w liposomach.
OdpowiedzUsuńWow ! Twoje zdjęcia są wspaniałe !!! A drugie zdjęcie NIESAMOWITE !
OdpowiedzUsuńMam pytanie odnośnie peelingu kawitacyjnego. Zastanawiam się nad kupnem ale mam dwa pytania .
1. Gdy zacznę stosować peeling czy może dojść do pogorszenia cery ? Niestety nawet po najmniejszym pryszczu zostają mi przebarwienia i nie mogę sobie pozwolić na pogorszenie cery .
2. Jeżeli Zdecydowałabym się na kupno urządzenia to mogłabyś mi doradzić z jaką częstotliwością stosować peeling kawitacyjny ? Jak go połączyć z używaniem zoracu (co drugi dzień stosuje zorac i klindacin t) .
Serdecznie pozdrawiam
Bardzo dziękuję, dokładam wszelkich starań, aby i tekst i grafika była na coraz wyższym poziomie :)
Usuń1. Nie powinno. Kawitacja nie podrażnia naskórka, to jeden z najmniej inwazyjnych zabiegów - na tle regulacji chemicznej, czy manualnego ścierania naskórka, kawitacja daje bardzo dobre rezultaty oczyszczające, przy jednoczesnym bardzo niskim ryzyku wystąpienia reakcji niepożądanych.
2. Najlepiej w ostatniej fazie łuszczenia, jeśli stosujesz jednocześnie retinoidy, to po prostu przeciągnęłabym raz w tygodniu / raz na dwa tygodnie (w zależności o preferencji) stosowanie Zoracu, aby zrobić sobie lukę na stosowanie peelingu kawitacyjnego, kiedy skóra nie jest podrażniona i nie obchodzi jednocześnie ze skóry, aby nie podrażniać manualnie nowego naskórka.
Twoj blog jest super , z przyjemnością codziennie go odwiedzam . Uwielbiam czytać komentarze pod postem :)
UsuńDziękuję za pomoc :)
Tylko nie rozumiem co masz na myśli pisząc przeciągnęłabym stosowanie zoracu . Czyli tak jakby odstawić ? Stosując np poniedziałek zorac Wtorek klindacin t środa kawitacja czwartek klindacin ...
Co mogłabym zaaplikowac na buzię po kawitacji ? Chciałabym włączyć witaminę C ,niestety nie wchodzi w grę gotowe serum (jakiekolwiek gotowe serum zapycha mnie ) . Posiadam polprodukty takie jak kwas askorbinowy,witaminą B3 ,kwas kojowy ferulowy oraz wode destylowana .
Tak, przeciągasz ten czas stosowania np. jeśli planujesz peeling kawitacyjny, to odkładasz go 2 dni przed zabiegiem i dzień po zabiegu. Chodzi o to, aby nie prowokować łuszczenia przed wykonaniem kawitacji, bo tylko podrażnisz sobie naskórek, kawitacja mimo że jest mało inwazyjnym zabiegiem, nie powinna być wykonywana na świeżo złuszczonym naskórku.
UsuńMożesz zrobić sobie serum z kwasem ferulowym i witaminą B3 na wodzie destylowanej z glikolem np. roślinnym, ewentualnie kwas ferulowy możesz rozpuścić w kilku kropelkach alkoholu ;) Możesz zainspirować się serum z KF na glikolu, tylko zamiast pine bark dodać witaminy B3 - około 1-1.4 ml ;)
Czyli ta olejowa vitamina c rowniez wplywa na zanieczyszczanie sie skory??? :(
OdpowiedzUsuńJA to juz nigdy nie uzyje serum z c w formie kwasu askorbinowego na dzien. Gdybysci widzialy jaka mialam brązową twarz po nim!!! Cos strasznego! Do tej pory mi sie to troche utrzymuje.
do postu - Ewa Szałkowska9 sierpnia 2016 21:13
UsuńCzyli mam rozumieć, że jesli testosterony wolny i całk., prolaktyna, dhea, beda ok to nie ma sensu rozszerzać ich o pozostale tak?
Usg rodnych mialam robione, jest ok. Tarczycowe tez są ok. CRP nie wykazalo zadnego zapalenia w organizmie. W kale nie mam nic negatywnego.
Badania krwi mam jak pisalam juz wczesniej troche rozchwiane ale minimalnie i to moze przez ta diete, moze zbytnio przesadzilam z eliminacja niektorych produktów.
Łykam teraz potas i mgB6, za ok 2 tyg ponowię badanie.
Pozostaly mi jeszcze nietolerancje pokaromowe. Planuję zrobic ten podstawowy na 60 produktów. Jesli wyjdzie ok to odpuszczam.
W sensie utleniania - nie, ale to witamina tłuszczowa, więc wymaga jednocześnie konsystencji kremowej do rozpuszczenia, więc może przyczynić się do zatykania porów.
UsuńNie, że bez sensu - napisałam, że testosteron wolny i całkowity, glukoza i krzywa insulinowa, prolaktyna, pełen zestaw badań tarczycowych, dhea/dheas oraz próby wątrobowe z ciśnieniem tętniczym pozwalają rozpoznać większość schorzeń hormonalnych (+ usg do tego oczywiście), gdyby coś było nie tak w tych podstawach (a na pewno by było), to obligowało by to lekarza to pójścia albo w androgeny albo w hormony przysadki.
Hipopotasemia może być objawem hiperaldosteronizmu ;) Odradzam suplementację tabletkami z magnezem - polecam zakup magnezu w formie siarczanu magnezu i wykonanie prostej oliwy magnezowej - magnez jest świetnie wchłaniany przez skórę :) Wyjdzie i taniej i zdrowiej :) Wystarczy zakupić siarczan magnezu do analiz i wymieszać w proporcji 1:1 z lekko ciepłą wodą :)
Ewo, a orientujesz się na jakiej zasadzie lekarz różnicuje czy przyczyna leży po prostu w androgenach czy w przysadce (jeśli powiedzmy jakieś androgeny wychodzą powyżej normy)?
UsuńEwo, ja wciąż nie potrafię zrozumieć o co chodzi z suplementacją magnezu "przez skórę". Dlaczego tak wiele innych substancji nie może przejść w głębsze warstwy skóry (a naczynia włosowate znajdują się w skórze właściwej), potrzeba promotorów przejścia a i to nie zawsze działa jak by się chciało? A tu jest przecież tylko magnez + woda. Zdrowa skóra działa przecież jak blokada dla całej masy substancji i organizmów szkodliwych. Mam wrażenie, że to niewiele więcej jak moda na zamianę suplementacji doustnej "oliwką" magnezową. Skąd skóra miałaby wiedzieć, żeby magnez przepuszczać, a inne to już nie ;)?
UsuńŻeby nie było - próbowałam na sobie. Obecnie stosuję oliwkę magnezową na naparach ziołowych jako codzienny dezodorant, od jakichś już 2 lat, jednak jeśli nie włączę doustnie dobrego leku z magnezem w lepiej przyswajalnej formie to męczące mnie skurcze nie przechodzą, przy dobrej suplementacji doustnej znikają.
Bada białko shgb i wykonuje dokładne usg nadnerczy i jajników jeśli nic z tego nie wyniknie - idzie w kierunku przysadki, czasami bywa tak, ze trądzik jest androgenowy, ale nie w surowicy krwi, ale przy mieszkach, wówczas pozostaje jedynie zniszczenie gruczołów łojowych doustną izotretinoiną.
UsuńBo magnez jest minerałem i mineralizuje skórę, znacznie lepiej wchłania się przez tkankę skórną niż przez przewód pokarmowy. Nie wiem w jakiej formie stosowałaś magnez, ale siarczan magnezu akurat nie ma aż tak dobrze przepuszczalności (czytelniczce poleciłam go celowo, ponieważ przy zaburzeniach hormonalnych nie powinno się stosować chlorku magnezu) i można nim mineralizować płyny i wypijać - niedobory świetnie uzupełnia także ogólnodostępna Muszynianka, chociaż i tak zalecam mineralizację zewnętrzną, po co obciążać układ pokarmowy. Chlorek magnezu doskonale przyswaja się przez skórę - nie bez przyczyny kąpiele magnezowe uchodzą za jedne z najzdrowszych. Składniki mineralne są wchłanianie przez skórę, między innymi glinki tak działają na skórę - zdrowa skóra działa jak blokada dla czynników drażniących, jony mineralne bez problemu dostają się do krwiobiegu.
UsuńU mnie magnez na dolnej granicy, w zasadzie nie mam niedoboru. Ale z tego co wiem, wiele ludzi ma niski magnez.
UsuńRobie juz tyle tych roztworów, ze nie bede dokladac kolejnego;)
Wczoraj robiłam 25% aza peel i powiem szczerze ze mam lepsze odczucia niż po niższych stężeniach. Dziś pory są zwężone, łojotok "w miarę" w ryzach. Tylko, że ten roztwór jest znowu trochę zbyt gęsty;) ciężko się nakładało.
A wysyp krostek łagodnieje po ponownym wprowadzeniu kremu nawilżającego (oczywiście w małej ilości). Od razu poczułam ukojenie.
Połykam te tabletki(Potas + Mg) przez ok 2 tyg. zrobię kontrolne badania i zobaczymy co się okaże.
Jeśli chodzi o hormony-wizytę u dermatologa mam dopiero pod koniec miesiąca. Czy uwazasz Ewo ze powinnam isc juz z wykonanymi (prywatnie) badaniami podstawowymi? Nie sądze żeby lekarz dał mi skierowanie...Ginekolog w kazdym razie nie chcial mi dac.
Moze prędzej udać się do endokrynologa?
Czy odklejania się rogówki nie jest Twoim zdaniem przeciwwskazaniem do leczenia doustną izotretinoiną?
Ps. A jesli nie chcąc się już za przeproszeniem "pieprzyć" i błagać o skierowanie lekarza to, gdy wykonam wszystkie z wymienionych badań przez Cb prywatnie i pojde z tym do lekarza to bedzie juz mogl stwierdzić czy to androgenny trądzik czy jakiś tam inny?
UsuńTo przyspieszyłoby cały proces...
co o tym myslisz?
Hej Kasienka:-)
UsuńSorki ze się wtrącam ale osobiście tak właśnie robie badania prywatnie i od razu lekarz ma komplet przed sobą a tak stracisz bardzo dużo czasu bo dopiero jak Ci on wpisze skierowanie to je zrobisz i kolejne oczekiwanie na wizytę żeby pójść z wynikami nie mówiąc już o tym ze te hormony bada się na początku cyklu (to straciłabyś jeszcze więcej czasu czekając na okres żeby móc je wykonać) mam nadzieje ze o tym nie zapomniałaś?
Oczywiście to wiąże się z większymi wydatkami ale uważam że warto.
Pozdrawiam Sylwia.
Hej Sylwia:) Wtrącaj się śmiało, każda podpowiedź jest cenna:)
UsuńNp o tym, że się robi na początku cyklu nie wiedziałam:(
Czyli co-najlepiej isc i zrobić cały "sort" 1 dnia cyklu?
To Ty zrobiłas cały pakiet tych badań?
Robiłam pół roku temu i będę powtarzać znowu w tym miesiącu ale z tego co pamiętam to te hormony plciowe(testosteron, DHEA, ANDROSTENDION, prolaktyna i reszta) robi się w 1,2 albo maksymalnie 3 dniu cyklu (tak mi zalecil ginekolog i pamietam, że to ma duże znaczenie).Jeśli chodzi o hormony tarczycy robisz dowolnego dnia,cukier tez. Chodzi tylko o te hormony plciowe.
UsuńW zależności jakie będziesz robić badania możesz je sobie podzielić np na 2 razy- np teraz cukier i tarczyca a na początku cyklu hormony plciowe :-)
Kasieńka, ja też robiłam hormony płciowe prywatnie i większośc miałam zrobić 2-5 dzień cyklu, ale niektóre później więc musisz się konkretnie dowiedzieć kiedy co robić, żeby nie było jakiś fałszywych wyników potem. Równiez polecam zrobić badania przed wizytą - zaoszczędzisz czas i pieniądze. A co do odklejania rogówki to koniecznie skonsultuj to z jakimś dobrym okulistą - ja się aż tak nie znam, ale u mnie izotretynoina dość porządnie dała w kość moim oczom ;)
UsuńDziękuję dziewczynki:*
UsuńAnonimowy z 12 sierpnia 2016 16:24
A na cerę chociaż pomogła?:)
Dlaczego nie można stosować chlorku magnezu przy zaburzeniach hormonalnych i o jakie zaburzenia chodzi?
UsuńGłównie w zaburzeniach tarczycowych wskazane jest unikanie dostarczania dodatkowych jonów pierwiastków z grupy halogenów jak chlor, brom i fluor, mogą nadmiernie pobudzać gruczoły przytarczycy.
UsuńEwa, jakie cudowne zdjęcia! Takie mroczne :O i oczywiście multum starannie opracowanych informacj, jak zwykle :) ech, ja mam do Ciebie kilka pytań... Moja skóra w końcu po 4 miesiącach przeżywa nawrót po odstawieniu antykoncepcji, antybiotyku wewn i zewn. Nie jest jeszcze jakoś tragicznie, ale obawiam się, że za miesiąc znowu bd się bała w lustro spojrzeć. Ale do rzeczy :) Dermatolog przepisała mi wczoraj Skinoren na rano, na wieczór mam Epiduo(już rok! ) i jestem trochę w kropce. Bo ciężko odstawić środki regulujące skórę, jeśli ona się pogarsza, a z drugiej strony wiem, jak niebezpieczne jest przyzwyczajanie jej do róznych substancji. Moja pielęgnacja nie jest jakaś skomplikowana; żel Biolaven rano, hydrolat z kocanki i lipy albo tonik z kwasem azaleinowym, jeśli makijaż to minerały, a zmywam Surgassem, a 2 razy w tygodniu robię dwuetapówkę, Ponadto peeling enzymatyczny i maska z białej glinki z jakimiś dodatkami :D wiem, ze każda skóra jest inna, ale myślisz, ze powinnam zaufać lekarzowi i stosować te maści w dalszym ciągu? Bo chciałabym zrobić przerwę, ale sama widzę, że teraz moja skóra ma nienajlepszy okres. Zastanawiam się czy mogłabym jeszcze w miarę bezpiecznie używać leków do wiosny, a wtedy spróbować odstawić na chwilę? Ech, trochę chaotycznie wyszło, przerpaszam :) i dziękuję z góry za jakiekolwiek sugestie, pozdrawiam Karolina ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńJeśli Twoja ma zły okres, nie unikałabym regulacji - jej odłożenie tylko zaostrzy stan zapalny, który będzie ciężko Tobie ogarnąć. No, chyba, że regulacja powoduje ten wysyp, wtedy faktycznie rezygnacja z regulacji wyjdzie na dobre. Może pomyśl o włączeniu peelingu kawitacyjnego? Albo bardziej oczyszczającej maski? Np, z błota z morza martwego, błoto termalne z siarką? Takie maski oczyszczające bardzo dobrze podregulowują skórę i mogłabyś stosować regulację trochę rzadziej, może nawet stopniowo z niej schodzić.
Cześć Ewo :) Ostatnio mniej piszę, bo i mniej internetu i czasu. Czasem swoimi wpisami trafiasz dokładnie w to o czym myślę, jak i tym razem. Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie, po kompletnym zawodzie serum LiqCC (mam w wersji Riche - póki się nie utleniło, w zasadzie z dnia na dzień, po jakimś miesiącu od otwarcia lekko zżółkło, to żadnych ochów i achów w związku z nim nie zaliczyłam, więc po co przepłacać ;)), co by tu innego antyoks zrobić. Na Antipodes mnie nie stać, wiec chciałam wymyślić coś samorobionego z ekstraktami, jednak nie lubię się z nimi, bo mi się wytrącają albo nie chcą rozpuścić. Pewnie wrócę do alfa-liponowego w liposomach, ale chodzą mi po głowie i pine bark i winogronowy albo jagodowy jakiś. Może coś na bazie Twoich przepisów się ukręci.
OdpowiedzUsuńOgólnie cera mi się chyba poprawiła. Chyba, bo wrócił wzmożony łojotok, jednak "dzięki" niemu nie jest tak bardzo reaktywna, sebum działa trochę jak kołderka (no, raczej solidna pierzyna ;)) ochronna. Trądzikowo jest przyzwoicie, obecnie tylko jedna zmiana zapalna przy okazji okresu, jednak zaskórniki mają się nieprzyzwoicie dobrze, niestety.
Pozdrawiam serdecznie!
ps. Zdjęcia, zwł. 2 i 3, mistrzowskie!
Shilo, właśnie z ekstraktami sypkimi tak jest(a szczególnie z tymi ze zróbsobiekrem! mazidłowe do rozpuszczania są najlepsze) ,dlatego ja zawsze daję trochę glikolu, wtedy wszystko ładnie się rozpuszcza. Super też działa dodatek polisorbatu 80 - spróbuj koniecznie, serum nabierają jedwabistej i niezwykle milej konsystencji :)
UsuńZazdroszczę, mojej skórze odwidziała się równa faktura i przeżywa swoje gorsze dni. No cóż, co zrobić, taki urok trądzikowca.
Bardzo dziękuję :)
Ewo chciałam zrobic tonik z wody demineralizowanej i kwasu kojowego(0.58g/ml). Wyczytałam dzies na blogu ze na 150 ml wody trzeba dodać 2,5ml kwasu i to bedzie stężenie 1.5%.ja obliczałam na kalkulatorze stężeń i wyszło żeby dodać 3.8 ml kwasu . pierwszy raz obliczałam dlatego proszę o sprawdzenie bo nie jestem pewna swojego działania:-)
OdpowiedzUsuńDane na pewno dotyczyły 100 ml a nie 150 ml, wtedy zgadza się moja miara 2.5 ml kwasu kojowego :) Twój przelicznik na 150 ml jak najbardziej jest prawidłowy - wraz z ilością wody, wzrasta i ilość kwasu jeśli chcesz utrzymać stężenie na takim poziomie :)
UsuńCześć Ewo!
OdpowiedzUsuńWłaśnie się edukuję odnośnie wit c i znowu spadłas z nieba tym postem pewnie nie tylko mi:-)
Dwa posty wcześniej pytalam Cię o radę w związku z trądzikiem najprawdopodobniej androgennym. Pisałam ze jestem w trakcie badań i oczekiwania na wizytę. Do radziła ze na obecną chwilę warto spróbować adapalen i tak też zrobiłam- zdobyłam receptę na niego tylko zastanawiam się czy kupić łagodniejszy krem czy lepiej żel? Jak sądzisz? Mam rumień wiec nie wiem co robić..
Jestem też w poszukiwaniu od wczoraj serum Liq cc light o którym kiedyś pisałaś na blogu.
Czy taki schemat ma sens? np adapalen będę stosować co 2 wieczor sam bez żadnych dodatkowych kremów, w pozostałe wieczory serum iwostin re-liftin na to krem na noc wianek, a co rano serum z wit c i na to vichy ideal soleil emulsja matująca 50 spf. Czy mogę z takim schematem zacząć jak myslisz? Oczywiście wraz z obserwacja skóry bo nawet ja sama nie wiem jak zareaguje. Albo adapalen 1x co trzeci wieczór? Po jakim czasie smarować można częściej jeśli skóra dobrze reaguje?
Będę bardzo wdzięczna za wskazówki. Cały czas wczytuje się w Twoje posty i jestem pod wrażeniem Twojej wiedzy:-)
Pozdrawiam, Sylwia.
Pomyłka- na noc krem biolaven a nie vianek:-)
UsuńMasz rumień, ale masz jednocześnie skłonność do odwodnienia i tym samym nasilenia łojotoku? Jeśli tak, to wybrałabym krem. Przy bardziej nawilżającej pielęgnacji i skórze dobrze nawodnionej brałabym żel.
UsuńJak najbardziej może być, przy aktualnej pielęgnacji jednak postawiłbym na żel - masz sporo emolientów w pielęgnacji i nie będą jeszcze dodatkowo potrzebne w formie kremu. Na początku stosowałabym go rzadziej np.co 3 dni, a potem w miarę tolerancji możesz zwiększyć jego stosowanie. Obserwuj tylko skórę,lek powinnaś dobrze tolerować, absolutnie nie powinno dojść do takiej sytuacji, że będziesz drażnić skórę retinoidem, a potem wszystko nadganiać kremami, bo skóra się zbuntuje i pojawi się wysyp ;)
**Ewentualnie możesz wybrać formułę kremową i ograniczyć stosowanie kremów, nie wiadomo jak zareagujesz na preparat w żelu, czy czasem nie będzie ruszał nadmiernie naczynek.
UsuńBardzo Ci dziękuję Ewciu za odpowiedź:-) wiec mogę biec do apteki, faktycznie spróbuję z tym żelem bo zauważyłam, że po nocy z re liftin i kremem biolaven skóra jest na tyle dobrze nawilżona ze nie stosuje rano kremu. Wiec zel powinien być ok.
UsuńZastanawiam się jeszcze tylko czy taki retinoid 3 generacji działa(chodzi mi o skutki)tak samo jak np Atrederm?
Jakoś w naszych umysłach jesteśmy przekonani ze jak mamy naoczne zmiany na skórze (wysyp,łuszczenie) to działa on lepiej niż te niedrazniace środki tego samego pokroju. Nie daje mi to spokoju :-)
Działa, ale retinoidy z generacji III mają silniejsze działanie przeciwzapalne i są lepiej tolerowane, te z I bardziej działają na rogowacenie (tretinoina) lub łojotok (izotretinoina), dlatego na każdego działa coś innego. U mnie przykładowo najlepiej sprawdza się Atrederm, bo to rogowacenie w moim przypadku nasila trądzik.
UsuńSylwio, jeśli masz rumień, to czy filtr Vichy Ci go nie nasila? Mi np. bardzo szkodził, zaogniał nawet to, czego nie było ;)
OdpowiedzUsuńCo do schematu, wg mnie trochę tego wszystkiego dużo, ale nie jestem Ewą, więc się nie będę mądrzyć, bo nie wiem ;)
Pozdrawiam i powodzenia w kuracji :)
Hej anonimku:-) no właśnie filtr vichy jest dla mnie super bardzo dobrze matuje i nie pogarsza rumienia. Bardziej boje sie o reakcje skory na serum z wit c. No i teraz moze skora tez inaczej zareagowac na filtr nakladany na vit c.... musze sprawdzić:-)
UsuńDzięki za podpowiedź czekam jeszcze na opinie Ewy czy dużo tego wszystkiego czy mało.
Pozdrawiam, Sylwia:-)
Sylwio, odnośnie tej witaminy C, jak masz rumień, to odradzam serum lIQ CC - dorzucając jeszcze retinoid takie połączenie może rozruszać naczynka krwionośne, kwas askorbinowy dosyć mocno drażni skórę. lepiej kupić sobie witaminę C w formie tetraizopaltyminianu askorbylu i dodawać kropelkę na świeżo do kremu z filtrem ;) witamina C w takiej formie dodatkowo przyspiesza gojenie i wykazuje działanie łagodzące.
UsuńDziękuję za wskazówkę na szczęście wstrzymałam się wczoraj z zakupem Liq cc w oczekiwaniu na Twoja odpowiedź:-) i dobrze zrobiłam !!
UsuńJeszcze mam dylemat z tym retinoidem ale chyba jednak postawie na krem ewentualnie przy kolejnej tubce zamienię na żel :-) bo jak mam mieć jeszcze wiekszego buraka to lepiej zacząć łagodniej;-)
Zachwycam się Twoimi zdjęciami, sa cudwone, mają niesamowity klimat :* Ewciu powiedz mi co mogłabym zrobić z przebarwieniami, które nie są po wypryskach, szczerze powiedziawczy nie wiem po czym sa, obstawiam jakieś zmiany hormonalne, goszczą u mnie już ok 2-3 lata pojedyńcze kropeczki, które jak pieprzyki, ale nie brazowe tylko brunatne. Czy mogłabym coś zrobić b je usunąć? Jakoś rozjaśnić czy byłoby trzeba iść do kosmetyczki z tym? Małgosia,
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję ;)
UsuńMałgosiu, niestety z przebarwieniami utrwalonymi, od słońca bardzo ciężko jest walczyć, nawet jak je wybielisz, mają tendencję do nawrotów przy kontakcie ze słońcem, więc jedyne co zostaje do łagodne wybielanie skóry - np. tłuszczowa witamina C w formie tetraizopaltyminianu askorbylu, glukonolakton, kwas ferulowy - słowem, bardzo silna ochrona antyoksydacyjna i ochrona przeciwsłoneczna. Chciałabym polecić jeden zabieg, ale skórę trzeba albo złuszczyć chemicznie (ale przy skłonności do przebarwień jest dużo ryzyko, że przy uwrażliwieniu naskórka pojawią się kolejne) albo wybielać antyoksydantami i chronić skutecznie przed słońcem ;(
Dziękuję za pomoc, a czy mogłabyś mi powiedzieć gdzie preparaty z wyżej wymienonymi składnikami mogłabym kupić?
UsuńPolecam zakupić półprodukty - kosmetyki z kwasem ferulowym są cholernie drogie (np. CE Ferulic), tak jak witamina C. Polecam wykonać np. sobie takie serum antyoksydacyjne z KF i pine bark, albo zakupić tetraizopaltymian askorbylu i dodawać kropelkę do kremu, który zawiera fazę tłuszczową.wszystko zakupisz na mazidłach, olejowa witamina C jest też tanio na naturalissie i chyba beuatyever, ecospa też ma ją na stanie i kwas ferulowy. Z glukonolaktonem jest mnóstwo gotowych składników - zerknij na naturalissa 7% pha, ma łagodny skład i producent nie użył zbyt wysokiego stężenia kwasów.
UsuńObecnie stosuję i sobie baaardzo chwalę serum z witaminą C LIQ CC - oczywiście z polecenia Ziemoliny :)świetne serum, polecam każdemu :)
OdpowiedzUsuńEwo mam do Ciebie pytanie. Od września planuję rozpocząć kurację Atredermem i poszukują jakiegoś dobrego kremu nawilżającego/łagodzącego na noc kiedy nie będę stosowała retinoidu. Polecisz coś o dobrym, prostym składzie?
W czasie kuracji planuję myć twarz olejkiem z BU i mydełkiem afrykańskim + woda termalna, dzień serum z witaminą C (wspomniane wyżej) i oczywiście filtr. Noc Atrederm (2 razy w tyg). Potrzebuję jeszcze czegoś nawilżającego, kojącego na noc.
Pozdrawiam ciepło :)
Tak - Avene Cicalfate, nawet ta cięższa wersja stosowana w razie potrzeby, w kryzysowych sytuacjach nie powinna zaostrzyć trądziku, świetnie uspokaja i otula skórę. U mnie wystarczająca była Post Acte, ale musisz ocenić, czy potrzebujesz treściwej, otulającej kołderki, czy lekkiego nawilżacz, przy sporym przesuszeniu Post Acte może się nie sprawdzić i zaogni objawy. Z naturalnych nie za bardzo mam co polecać, jakoś wyjątkowo ostatnio nie lubię się z olejami, 100%pure ma świetne emulsje, ale mają sporo ekstraktów roślinnym i może być z nimi różnie przy jednoczesnym stosowaniu retioidu - bariera ochronna jest uszkodzona, łatwiej o uczulenie i rumień po ekstraktach roślinnych.
UsuńDziękuję, poczytałam u Ciebie o tym kremie i zdecyduję się na Post Acte :-) powinien się sprawdzić :-)
UsuńEwo, mam pytanie odnośnie olejku herbacianego. Zakupiłam dziś nowy i z przykrością stwierdzam, że na opakowaniu jest napisane 'olejek eteryczny'(skład:melaleuca alternifolia leaf oil, limonene, linalool, geraniol). Poprzedni olejek, który miałam to 100% , bez żadnych dodatków. Czy można olejek eteryczny stosować punktowo na twarz?
OdpowiedzUsuńMożna, to normalny składnik zapachowy, zawierają go głównie olejki cytrusowe,tylko obserwuj skórę, niektórych drażni limonen, chociaż olejki eteryczne stosowane punktowo same w sobie są mocno drażniące. A skąd kupowałaś ten olejek? Ecospa lubi rozcieńczać olejki eteryczne, dlatego zawsze kupuję olejki eteryczne na mazidłach i zsk, tam nie dostaje się takich cudów :(
UsuńOlejek kupiłam w aptece
UsuńNiestety nie jest to najlepsze miejsce na zakup olejków, najlepiej kupować olejki w sklepach organicznych, naturalnych, albo na stronach chemicznych, sprzedających pojedyncze surowce do wykonania samodzielnie kosmetyków :)
UsuńDziekuję za ten wpis:)Na pewno wykorzystam jakiś przepis na serum,muszę tylko dokupic kilka składników:)Czy sera,które polecasz mozna uzywać na zmiane z serum z wit.C.?Nie chciałabym z niej zrezygnować .Albo serum z dzisiejszego przepisu rano pod krem z filtrem,a serum z wit.C wieczorem?
OdpowiedzUsuńMam jeszcze pytanie czy błoto termalne z siarka mozna nałozyc punktowo na ropny wyprysk i zostawic na noc?Papka wtedy zaschnie na skorupke.
Pozdrawiam i jeszcze raz dziekuję za to,ze jesteś i piszesz dla nas takie mądre rzeczy.
Asia
Jasne, ze tak :)
UsuńTak, możesz, ale niestety pozostawienie takiej pasty dosyć mocno wysusza i czasem zasycha na amen, póki strupek sam nie odejdzie- co jest plusem, jeśli zmiana jest zapalna, tylko potem możesz mieć problem ze zmyciem takiego okładu - kiedyś tak mi zasuszyło wyprysk, że nie chcąc naruszać faktury skóry musiałam iść z taką papką do ludzi i odpadła samoistnie dopiero podczas demakijażu :D
Dziękuję, również serdecznie pozdrawiam ;)
Jeju Ewo, właśnie zdałam sobie sprawę jak bardzo uwielbiam Twoje wpisy :D Naprawdę z wielką przyjemnością tu zaglądam i jeszcze ta świadomość, że "wychodzę" mądrzejsza to już w ogóle ;)
OdpowiedzUsuńMam pytanie odnośnie tego tetraizopalmitynianiu askorbylu - czy lepiej dodawać go do porannej porcji kremu z filtrem czy na noc do emulsji Avene Post Acte? (chciałabym wybrać opcję jak najlżejszą dla skóry, żeby ją jak najmniej obciążyć i trochę się boję, czy t.askorbylu z filtrem to nie za ciężko?) Wystarczy 1 kropelka do jednorazowej porcji kremu? I myślisz, że w przypadku skóry 20-letniej jest sens używać jej codziennie czy lepiej np. 3 razy w tygodniu?
Pozdrawiam :)
Kaja
Bardzo mi miło :D Dziękuję za mile słowa :)
UsuńJak chcesz - jeśli wychodzisz od razu na zewnątrz i masz długi kontakt ze słońcem, to lepiej stosować witaminę C wieczorem, jeśli chcesz nawilżać naskórek w ciągu dnia, masz mało aktywny tryb życia, a kremy z filtrem nosisz dosyć długo - wtedy wzbogacałabym nią filtry. Wybierz taki kosmetyk, który masz po prostu dłużej na skórze, wtedy witamina C ma szansę działać i nie ulegnie zaraz degradacji pod wpływem słońca np ;)
Tak, wystarczy jedna, malutka kropelka, ważne, aby nie przekraczać tych 8-10% :) Czy ja wiem czy ciężko - szczerze nienawidzę olejów i używam ich sporadycznie, ale odkąd stosuję witaminę C w taki sposób, moja cera natychmiast stała się bardziej elastyczna i lepiej odżywiona, ale co skóra, to reakcja, może Tobie np. nie służyć codzienna aplikacja. Obserwuj skórę, a na pewno dobrze na tym wyjdziesz :)
na naturalissie jest napisane ze nie powinno sie dodawac olejowej wit. C do filtrow:
Usuń"jako dodatek do kremów i żeli o prostym składzie (z wyłączeniem kremów z filtrami UV)– wystarczy dodać do porcji kremu lub żelu i wymieszać na dłoni"
Można dodawać witaminę tłuszczową do filtrów, wiele kremów ochronnych zawiera witaminę C - działa stabilizująco na emulsję i zapewnia ochronę antyoksydacyjną, sęk w tym, by nie przesadzać z ilością, bo rozrzedzisz krem i zaniżysz ochronę przeciwsłoneczną ;)
UsuńEwo za Twoją porada zaczęłam stosować krem nizoral na mój swedzacy,krostkowy trądzik zlokalizowany głównie na rzuchwie. Po roku bezowocnej walki jaka stoczylam wcześniej w końcu zaczęłam widzieć poprawę po jego zastosowaniu wraz ze skinorem na zmianę. To był dla mnie przełom. Moja skóra każdego dnia wyglądała lepiej. Przez dwa tygodnie stosowałam również lek przeciwgrzybiczny Flucofast od wewnątrz ponieważ miałam afte na migdalku. Nie wiem co zadziałało ale po 2 latach w końcu szczęśliwa patrzyłam w lustro. Teraz wyjechałam za granicę na 4 miesiące i wszystko zaczyna powoli wracać. Widzę to każdego dnia. Jestem w panice. Stosowałam ciągle skinoren. Odstawiłam jedynie nizoral. Teraz do niego wracam. Stąd moje pytanie.czy mogę się nabawić lekoodpornej grzybicy? Czy jeśli mój obecny trądzik jest spowodowany czymś innym to mogę sobie narobić więcej szkody niż pożytku? Błagam Ciebie o odpowiedz bo już zaczynam wariowac!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Asia
Asiu, niestety infekcje grzybicze mają tendencję do nawrotów, jeśli dobrze zareagowałaś na leczenie, to prawdopodobnie zmiany były spowodowane zainfekowaniem przez drożdżaki. Drożdże rzadko kiedy uodparniają się na leki, zazwyczaj wytwarzają biofilm, albo mutują pod wpływem stosowanych leków, dlatego dają o sobie znać po kilku tygodniach, miesiącach, latach, nie da się ich pozbyć w 100%, najczęściej nawracają, bo żaden lek ich nie wytępi, kto choć raz miał infekcję grzybiczą, pewnie będzie miał ją i ponownie, dlatego tak ważne jest utrzymanie higieny i właściwej pielęgnacji, chociaż czasami nawet i to nie pomaga- wystarczy uszkodzona bariera ochronna, albo zaburzenie flory bakteryjnej i znowu zaczną kolonizować, leczenie grzybów często ma charakter ciągły. Może spróbuj mocniejszego działa? Np. przemywaj skórę płynem steiprox? Dla odróżnienia zrezygnowałabym chwilowo z ketonazolu i postawiła na cyklopiroksolaminę - często leki w leczeniu grzybicy trzeba zmieniać i stosować je zamiennie, wiele kuracji ma charakter ciągły.
UsuńDroga Ewo, pozwoliłam sobie przekleić pytanie z tego posta o witaminę C https://mademoiselleevebloguje.blogspot.com/2016/05/witamina-c-w-kosmetykach-formy-witaminy.html?showComment=1470297018989&m=1#c7088355621090584710 :)
OdpowiedzUsuńMam tylko jedno pytanie, mam nadzieję, że znajdziesz chwile, żeby na nie odpowiedzieć. W poście wspominasz, ze tetraizopaltyminian askorbylu jest formą wit c polecana dla kobiet w ciąży, czyli z innych form lepiej w ciazy zrezygnować? Dlaczego?
Pozdrawiam!
Możesz je stosować, ale olejowa witamina C jest najlepiej tolerowana i najmniej drażniąca :) Witaminę C można spokojnie stosować w każdej formie, tylko kwas askorbinowy najbardziej drażni skórę i może ją uwrażliwiać, w połączeniu z wysokim poziomem estrogenów mogą pojawić się niechciane przebarwienia :)
UsuńOk, rozumiem :) Dziękuję za odpowiedź
UsuńHej Ewka:)
OdpowiedzUsuńPrzygotujesz post o swojej pielegnacji? Buzke masz sliczna:) pozdrawiam
Niestety nie, moja cera ma aktualnie gorszy okres, ciągle coś zmieniam - wciąż poszukuję idealnego zestawienia dla siebie, wiem, ze wiele osób inspiruje się moim planem pielęgnacyjnym, dlatego opublikuję go dopiero wówczas, gdy naprawdę będę zadowolona z kondycji mojej skóry ;)
UsuńRozumiem:) w takim razie zycze powodzenia, bo sama tez poszukuje swojego zestawienia:)
UsuńPozdrawiam
Ewo, czy mogę udać się na opalanie natryskowe gdy stosuję retinoidy? Czy są jakieś przeciwwskazania ku temu? Jestem świadkową na ślubie u przyjaciółki i chciałabym być choć troszkę "muśnięta" (co prawda sztuczną) opalenizną :) Pozdrawiam serdecznie, Paulina
OdpowiedzUsuńPS. Przepiękne zdjęcia, w szczególności drugie :) Naprawdę
Takie mieszanki opalające na pewno drażnią skórę, ale najbardziej obawiałabym się nierównomiernego pokrycia skóry - jednak stosując retinoidy skóra się łuszczy. Musiałabyś je w porę odstawić, abyś nie miała 'łaciatej' opalenizny - kiedy naskórek np. zamierza zejść, a Ty pokryjesz skórę natryskiem, po kilku godzinach będziesz mieć przebicia jasnej skóry ;)
UsuńPaulino, bardzo dziękuję :)
Ewo mam pytanie dotyczące serum z Resibo (czytałam, że rozważasz jego zakup ;)), czy można je łączyć z emulsją Avene Post Acte czy lepiej pozostać przy olejowej formie wit. C? Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńJeśli potrzebujesz większej okluzji - serum Resibo, jeśli oczekujesz lekkiej pielęgnacji - sama witamina C. Resibo to same oleje, witaminy C jest w nim niewiele, więc stosując serum zapewniasz sobie głównie okluzję ;)
UsuńEwo jak robisz okłady z zielonej herbaty po pęknieciu naczynka to ile trzymasz taki okład? Ja po pół godziny i żadnych efektów. Robisz je codziennie? Poza tym czy Skinoren w kremie można przechowywać dłużej niż miesiąc po ootwarciu? Nie widzę nigdzie informacji ale wiem, że na Acnedermie jest napisane, że ma ważność około 30 dni po otwarciu. Będę wdzięczna za odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńAleksandro, okłady z zielonej herbaty mogą pomóc, ale jeśli Twoje naczynka mają tendencję do rozszerzania się, już takie może pozostać, u mnie zielona herbata jedynie wspomaga ich wchłanianie - dwa razy dzienne robię sobie taki 20 minutowy okład, a gdzieś po tygodniu (może 4-5 dniach) po naczynku nie ma śladu, ale ja nie mam tendencji do rozszerzania naczyń, dlatego inaczej to wygląda na takim typie skory, a inaczej na tendencji do trwałego poszerzania naczyń ;(
UsuńMożesz, ważne tylko, aby opakowanie było szczelnie zakręcone. Im częściej otwierasz produkt, tym szybciej się napowietrza i kwas azelainowy będzie miał po prostu słabszą efektywność, ale przy kwasie azelainowym ten czas można spokojnie wydłużyć, największe właściwości utleniajace się ma kwas askorbinowy, a zaraz po nim tretinoina ;)
Ewus, czy do zmycia jedynie żelu aloesowego i podkładu annabelle minerals wystarczy np pasta migdalowa lub olejek myjący? :)
OdpowiedzUsuńP.s. Ależ tajemnicze zdjęcia! :D pięknie!
Nakladasz sam żel aloesowy na twarz? Jak się sprawdza?
UsuńDziękuję :)
UsuńWystarczy olejek myjący, nie wiem czy pasta migdałowa da radę, ale każdy, delikatny żel poradzi sobie z podkładem mineralnym :) Przed myciem warto odsączyć nadmiar sebum w chusteczkę, wtedy możesz zastosować mniejszą siłę myjącą ;)
Do anonima : tak :) obecnie mam ten z holika holika i jestem z niego zadowolona :) Moja skóra nie potrzebuje nie wiadomo jakiego nawilżania:)
UsuńDziękuję Ewus za odpowiedź! :)
Internety bez Ciebie byłyby straszne! :D
Haha :D
UsuńCzesc Ewo,
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny wpis.
Przy okazji chcialabym zapytac o serum Sesdermy AZELAC RU. Nie moge nigdzie znalezc informacji, jakie stezenia kwasu azelainowego i retinolu zawiera ten preparat? Moze Ty albo ktoras z czytelniczek bedzie wiedziala? Serum jest bardzo przyjemne w stosowaniu, a poniewaz mam w pamieci okropne szczypanie twarzy po kremie Skinoren, zaczelam sie zastanawiac, czy tego kwasu jest tam jakas sensowna ilosc?
Pozdrawiam,
Ania
Aniu, nie pamiętam dokładnie gdzie znalazłam taką informację, ale Sesderma jak dobrze pamiętam zawiera 3 albo 4% kwasu azelainowego i 0.5% retinolu, ręki sobie nie dam uciąć, ale stężenie substancji aktywnych nie było jakoś szczególnie wysokie - no ale nie od tego zależy efektywność preparatu, tylko od formuły, składniki są umieszczone w liposomach, wiec są lepiej tolerowane i są efektywniejsze.
UsuńEwo (i dziewczyny) - macie jakieś doświadczenia z dodawaniem do gotowych produktów myjących olejków eterycznych? Chciałam nieco wzmocnić działanie delikatnych środków myjących i dodać olejek lawendowy/tymiankowy jako czynnik antybakteryjny, ale nie wiem jak się za to zabrać żeby nie spieprzyć sprawy;) Właściwie to nie wiem nawet czy to dobry pomysł przy cerze naczynkowej...
OdpowiedzUsuńA właśnie, co do cery naczynkowej - czy ktoś próbował na takiej maseczki z kurkumy? Myślę o dodawaniu kurkumy do maseczek z glinki, ale jednak trochę się martwię o tą nieszczęsną buzię....
Mam skórę wrażliwą, suchą, i delikatny problem z naczynkami. maseczka z kurkumy sie u mnie nie sprawdziła- O dziwo działała na przebarwienia ale tylko przez pierwsze 2 tygodnie stosowania. Później zero efektów, próbowałam do niej wracać po miesiecu przerwy, ale również nic, jedyne co pozostawiała to nieprzyjemne uczucie ściągnięcia, trochę wysuszała, a skóra w rejonie naczynek była dość mocno zaczerwieniona. ja do niej nie wrócę, ale warto pamiętać, że u każdego reakcja może być inna :) Mam nadzieję, że chociaż troszkę pomogłam.
UsuńPewnie, dziękuję za podzielenie się wrażeniami:*
UsuńJasne, że możesz, ja zawsze dodaję olejków eterycznych, wtedy skóra jest lepiej oczyszczona i pory są lepiej odblokowane, olejki eteryczne bez problemu rozpuszczą się w tłuszczu, tylko należałoby i tak mimo wszystko wstrząsnąć taki olejek przed każdym użyciem. Jeśli masz cerę naczynkową, to niestety nie wiem czy dodatek olejków eterycznych będzie dobrym pomysłem - masaż olejkiem sam w sobie pobudza krążenie, a olejki eteryczne wzmacniają tren efekt. Na pewno unikałabym rozmarynu i olejków o działaniu ujędrniającym - polecam olejek z rumianku rzymskiego, lawendę, olej z nasion marchewki, ewentualnie werbena i szałwia, krzywdy zrobić nie powinny, uważaj tylko, aby masaż nie był zbyt intensywny, ucisk i intensywność ruchów najbardziej pobudza skórę. Nie przesadzaj też z ilością. 10 kropli starczy na 100 ml ;)
UsuńU mnie kurkuma wywołała rumień, to tego nie mogłam jej dobrze spłukać. U mnie się nie sprawdziła, ale sporo osób widzi po niej efekty. Gdybym miała zrobić do niej drugie podejście, rozpuściłabym ją w jogurcie naturalnym, a nie wodzie i Tobie też to polecam jeśli nie jesteś ciekawa jej działania ;)
Właśnie szczególnie kusi mnie olejek lawendowy, ale skoro może być tak jak mówisz to zacznę chyba od jeszcze mniejszej ilości, tak na próbę...
UsuńCo do maseczki z kurkumą to właśnie miałam zamiar wymieszać ją z jogurtem i pół na pół z glinką marokańską albo białą, ale póki co chyba jednak daruję sobie ten eksperyment.
Jeszcze tylko wspomnę, że po wpisie o różach kupno Coralisso tak chodziło mi po głowie, że w końcu nie wytrzymałam i od kilku dni jestem szczęśliwą posiadaczką tego cuda:)
Mam nadzieję, że jesteś zadowolona z zakupu :)
UsuńEwo powinnaś chyba zająć się fotografią bo twoje zdjęcia są przepiękne! Widać, że masz zmysł artystyczny :) oj miałabyś wzięcie jako fotograf :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) Znacznie łatwiej fotografować kogoś niż siebie i tym samym przekazać to, co ma się w głowie, niestety to, co pojawia się na blogu nie do końca jest odzwierciadleniem mojego stanu umysłu, może po przeprowadzce do stolicy znajdę więcej chętnych na zdjęcia ;)
UsuńWitaj Ewo :) Chcę wybrać dla siebie hydrolat, chciałabym aby nie ściągał , był odpowiedni dla suchej, naczyniowej skóry na policzkach. Zastanawiam się między lipowym a różanym, który byłby lepszy? A może masz inne typy? Warto zamawiać hydrolaty na E-naturalne?
OdpowiedzUsuńDziękuję za odpowiedź :)
Niestety nie znam jakości tych hydrolatów z e-naturalne, polecam ecospa, nie mają żadnych konserwantów i są wysokiej jakości - postawiłabym na wodę lipową, woda różana też jest dobrym pomysłem, tak jak rumianek rzymski (nie pospolity, czy hydrolat z malwy :)
UsuńProwadzisz wspaniałego bloga, dopiero niedawno go odkryłam i staram się w miarę możliwości przeczytać jak najwięcej jednak mam pytanie. Jeśli o tym pisałaś to wybacz, że mi umknęło. Mam szarą zmęczoną, zestresowaną cerę, całą w zaskórnikach. Nie maluję się, nie kremuję, mam problemy z hormonami. Zaplanowałam swoją pielegnację w ten sposób: maseczki z glinek i błota raz na jakiś czas, serum raz na jakiś czas, codziennie wieczorem emulsja myjąca Vianek, ewentualnie stworzę sobie olejek myjący DIY z emulgatorem i będę stosować przed emulsją Vianek + hydrolat. Mam jedynie kłopot z wyborem czegoś myjącego rano. Co byłoby odpowiednie do delikatnego oczyszczenia buzi z samego sebum (nie kremuję się na noc)? Czy micel lipowy z Sylveco byłby ok? Czy troszkę zbyt mocny? Wiem, że polacasz wiele kosmetyków na blogu ale większość jest nie na moją kieszeń, czy znalazłoby się coś w miarę przystępnego? A może warto samemu coś ukręcić, tylko nie wiem co? Z góry bardzo dziękuję za wszelkie wskazówki. Kinga
OdpowiedzUsuńKingo, zaczęłabym od łagodnego żelu - np. Biolaven do mycia, jeśli masz tendencję do odwodnienia i pielęgnacja jest na ogół lekka, często sprawdza się rezygnacja z porannego mycia na rzecz odświeżenia skóry tonikiem lub łagodne mycie sparzonymi płatkami owsianymi, do oczyszczania rano przy łojotokowej skórze natomiast świetnie sprawdzają się wszelkie pasty na bazie glinki - np. Make Me Bio proszek do oczyszczania (można zrobić podobny w domu, na jedną porcję glinki białej dać jedną porcję płatków owsianych zmielonych na mąkę) czy takie kremowe z glinką np. 100% pure pasta myjąca ;)
UsuńZainteresowało mnie mycie sparzonymi płatkami owsianymi. Ewo, mogłabyś coś więcej o tym napisać?
UsuńWystarczy zalać wrzątkiem płatki owsiane, aby powstała gęsta papka, a po przestudzeniu umyć nimi skórę, można też zalać płatki owsiane chłodną wodą i odstawić na całą noc, aby napęczniały.
UsuńBardzo dziękuję za szybką odpowiedź. Ja jakoś skaczę po artykułach i dopiero teraz trafiłam na artykuł z 13 czerwca, on również wiele mi wyjaśnił. Zrobiłam już pastę: biała glinka + zmielone na mąkę płatki owsiane, będę stosować na zmianę z żelem z Biolaven bo mam bardzo tłuste i świecące czoło po przebudzeniu. Kinga
UsuńEwciu, no NIE MOGĘ SIĘ NAPATRZEĆ NA TE ZDJĘCIA !!! :D
OdpowiedzUsuńTak "w tajemnicy" przyznam się, że codziennie sprawdzam czy nie został dodany kolejny post... :)
Moja skóra przeszła rewolucję odkąd zaczęłam stosować Twoje rady odnośnie pielęgnacji :) Szczególnie ogromny wpływ miało oczyszczanie dwuetapowe.
Nadal jednak walczę z czołem.. cała masa zaskórników, "skorupa" nawet po mocniejszym złuszczaniu. Będę musiała zastanowić się nad porządnym kremem z mocznikiem i jeszcze raz przeanalizować Twoje posty na temat skóry odwodnionej.
Trochę kusi mnie również zakup Foreo Luna, bo ewidentnie mam problem z zalegającym martwym naskórkiem, czasami jestem wręcz zdziwiona, jakim cudem nawet mocne peelingi nie dają rady z suchymi skórkami na czole :D
Bardzo cieszę się, że trafiłam na twojego bloga i czekam z niecierpliwością na kolejne posty ;)
Bardzo mi miło :)
UsuńJeśli masz problem z rogowaceniem - polecam łagodne peelingi manualne np. peeling z nasion czarnuszki, peelingownie się glinką białą/marokańską lub np. zmielonymi płatkami owsianymi. Super na tak szybko rogowaciejącą skórę działają pasty oczyszczające o lekkiej formule kremowej z glinką i enzymami roślinnymi, powoli opracowuję recepturę, ale świetnie w tej roli sprawdza się enzym z dyni. Bardzo polecam także na taką przypadłość szczoteczki soniczne, ale trzeba dopasować sobie odpowiednią częstotliwość, przy lekkiej pielęgnacji łatwo o zaostrzenie rogowaceń, bo szczoteczki sprzyjają odwodnieniu naskórka. Odkąd mam maksymalnie uproszczoną pielęgnację i nie stosuję żadnych kwasów (powoli przygotowuję się na Atrederm) uważam szczoteczkę za najlepszy zakup, obok kawitacji ostatnich lat, a kilka miesięcy temu nie byłam kompletnie zadowolona z jej działania - musisz zastanowić się, czy mocniejsze oczyszczanie wchodzi w grę, bo w pewnym momencie nie byłam wstanie używać takiego urządzenia, bo cały czas nasilała trądzik i odwodnienie, a aktualnie skutecznie go ogranicza.
Zdjęcia - klimat - uwielbiam, najcudowniejsze!!! <3
OdpowiedzUsuńCieszy, że piszesz także o działaniu wewnętrznym - jakże istotnym. Oczywiście każdy ostatecznie sam wybierze jak chce dbać o siebie, ale fajnie, że pokazujesz różne ścieżki i patrzysz na różne aspekty wielowymiarowo. :)
W ogóle - czytając Cię będę tęsknić za swoją codzienną pielęgnacją. :(
Mam nadzieję, że za niedługo będę mogła włączyć jakieś etapy swojego rytuału (dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak dużą sprawia mi przyjemność!).
Ewa, co w ogóle sądzisz o stosowaniu steroidów zewnętrznie? Moja maść robiona ma w składzie 0,3% steroidu, słabego, ale jednak... Prawdopodobnie do dziś odbija mi się czkawką 'przedawkowanie' maści sterydowej, a było to jakieś 9 lat temu. Bardzo chciałabym zaufać dermatolog, ale mam mieszane uczucia w niektórych kwestiach, no i ten steryd (mówiłam jej jak kiedyś zaszkodziła mi maść, która prawdopodobnie była maścią steroidową). Nie chcę nikomu ufać w 100% "tylko" dlatego, bo uczył się 15 lat i ma dobre opinie w internecie (to, że potrafi leczyć pewne schorzenia, nie oznacza, że jest specjalistą w kwestii np. trądziku pospolitego, czy nużycy), a bardzo boję się, że za kilka miesięcy zamiast być uzdrowiona, to skończę z jeszcze cieńszą skórą, bardziej podatną na infekcje etc. Raz myślę "ok, weź zaufaj, daj temu czas", ale później znowu świruję, zwłaszcza w powodu tego sterydu... Rozumiem zastosowanie antybiotyków (wyniki antybiogramu), ale nie rozumiem wdrożenia sterydu do kuracji.
UsuńDodam, że moje diagnozy to: trądzik różowaty (zmiany na brodzie - choć nie miałam wtedy aktywnych zmian zapalnych i moim zdaniem akurat w tej kwestii źle się wyraziłam, zapomniałam dodać, że z podskórnych zmian powstaje zmiana z czubkiem, a takie w TR już nie występują, poza tym mam te zmiany od około 15-tego roku życia), ŁZS na nosie, nużyca (w każdym razie była mowa o prawdopodobnie bytującym nużeńcu w okolicy nosa bodajże - to mnie akurat nie dziwi) plus zmiany trądzikowe na nosie. Nie wiem, czy możesz coś powiedzieć na ten temat?
Z jednej strony mam wrażenie, że dermatolog jest 'nowej daty' i w nowościami jest na bierząco, a z drugiej, sama nie wiem co myśleć o metodach leczenia.
Swoją drogą, w głowie się nie mieści, by podważać wiedzę osoby, która uczyła się tyle lat. A jednak różnie to z dermatologami bywa... Włos mi się jezy na głowie po tym wszystkim, co gdzieś tam przy okazji przeczytałam nt. czyichś doświadczeń. Dlatego jestem tak wystraszona... Wiadomo, że wypowiadają się w dużej mierze osoby, które są niezadowolone, a osoby zadowolone siedzą sobie z piękną buźką na portalach niezwiązanych z problemami skórnymi, ale, mimo wszystko, nie potrafię ot tak odpuścić sobie kontrolę i zaufać...
Usuń... po prostu myślę sobie, że bez sensu jest leczyć np. każde zaburzenie z osobna, jeśli przyczyna prawdopodobnie jest wspólna dla wszystkich (obstawiam, że kiepska bariera ochronna skóry oraz nadmiar sebum plus zalegający martwy naskórek). Nie chcę przecież jedynie panować nad objawami i później dodatkowo męczyć się z następstwami leczenia objawowego. :(
UsuńZ drugiej strony - gronkowiec z wymazu... Więc może nie ma innego wyjścia niż zastosowanie antybiotyków. Ale znowu - nie rozumiem zastosowania sterydu. Oczywiście to tylko część całej kuracji, no ale.
Do czytelników - czy ktoś z was był leczony (w terapii skojarzonej, nie monoterapii) lekkimi sterydami, bez skutków ubocznych, z dobrymi wynikami? Jakie macie doświadczenia?
*w głowie się nie mieści, że w ogóle istnieje potrzeba podważania kompetencji (doświadczenia różnych osób)
UsuńKiedyś dermatolog przepisał mi steryd na mój trądzik. Nawet recepty nie wykupiłam, ale nie przyznałam się do tego i na następnej wizycie powiedział mi, że mam posterydowe zapalenie skóry. Ach ci lekarze;)
UsuńStwierdziłam, że w takim razie aktualnie do części zaleceń będę się stosować, do części nie... Porozmawiam też na następnej wizycie na temat brody (bo moim zdaniem nijak ma się do trądziku różowatego, no może poza tym, że poza tymi przebarwieniami pozapalnymi jakiś tam lekki rumień może być).
UsuńTak samo jak nie będę brała leków na alergię - ani nie jest alergiczką (przynajmniej nic mi nie wiadomo), ani moje zmiany mnie nie swędzą, a jeśli już, to rzadko. Może dermatolog ma w tym jakiś cel, nie wiem, zapytam, najwyżej wezmę następnym razem.
Obawiam się, że koniec końców stwierdzę, że jeśli nie chcę przez x lat szukać dobrego dermatologa, to będę musiała radzić sobie sama. :/ No, ale, nie wiem, może na następnej wizycie zmienię zdanie.
Ech, nie wiem co mam myśleć...
Dziękuję :)
UsuńSterydy zazwyczaj stosuje się w zmianach zapalnych trudnych do określenia,kiedy nie ma określonego planu działania i wiedzy na temat pochodzenia tych zmian, a trzeba szybko zahamować stan zapalny, często to element kuracji łączonej, np. podczas silnych wysypów przy łzs, czy w trądziku z podrażnienia, kiedy skórę trzeba natychmiast uspokoić. Jestem bardzo na nie na leczenie sterydami, często bardziej szkodzą niż pomagają, szczególnie, gdy ktoś przeciąga kurację, albo tylko na nich opiera się leczenie. W kuracji skojarzonej mam podzielone zdanie, wiadomo, ze to leczenie objawowe, ale czasami nie ma czasu na myślenie, tylko trzeba szybko działać, a w trakcie kuracji szukać przyczyny.
Nie podważam tylko kompetencji lekarzy, lekarz ma często związane ręce, leczy zgodnie z wymogami nfz, ja też jestem za tym, aby leczyć przewodnią przyczynę, ale nie zawsze możliwe jest jej rozpoznanie, a jeśli jest - wymaga czasu, wiedzy i zaangażowania lekarza. Teoria teorią, w praktyce większość lekarzy jest niedouczona, dopiero kontakt z pacjentami i serce do zawodu i chęć pogłębiania wiedzy sprawia, że lekarz faktycznie nabiera 'fachu' i wie jak działać. Szkoda, że większość spoczywa na laurach i leczy tak, jak wygodniej i bezpieczniej dla nich samych - objawowo. Niejednokrotnie zasiadałam na fotelu u dermatologów i dyktowałam nazwę leku i substancje czynna - serio? Jak taka osoba ma mi dopasować leczenie i zająć się mną kompleksowo. Dla mnie problem zaczyna się już w kształceniu lekarzy, we wrześniu podejmuję naukę także na kierunku medycznym i jestem w szoku, ile jest w niej bezużytecznej wiedzy.
No właśnie nie wydaje mi się, żeby mój stan wymagał włączenia sterydów. Nie miałam też nagłego pogorszenia (no ok, ostatnio tak, ale z mojej winy).
UsuńMówiłam też dermatolog o mojej negatywnej reakcji w przeszłości, mówiłam również o negatywnym działaniu Effaclar Duo+ na rumień. A co dostałam? Maść z kwasem salicylowym i steroidem, no i antybiotykiem, ale to rozumiem - gronkowiec (choć i tak zadomowił się, a właściwie rozmnożył być może z powodu nadmiaru sebum, tak samo jak nużeniec).
Ja rozumiem, że to całokształt może mieć jakiś sens, ale skoro tak reagowałam w przeszłości, to, gdybym ja była lekarzem, oczywistym byłoby dla mnie, żeby wyjaśnić co i jak, aby osoba siedząca po drugiej stronie przez cały miesiąc każdego dnia nie przeżywała stresu związanego z ew. skutkami ubocznymi (nie mogłam wcześniej o tym porozmawiać - nie znałam składu maści, fakty faktem - mogłam zapytać, tu sprawdza się maksyma - chcesz liczyć, licz na siebie)...
Ech, problemem jest przede wszystkim to, że teoretycznie wizyta trwa 20 minut, a w tym czasie nie da się wszystkiego przedyskutować. :/ Chyba już wolałabym zapłacić podwójnie, przynajmniej na 2-3 pierwszych wizytach, posiedzieć i godzinę, ale mieć pewność, że działania są celowe i mają DŁUGOTERMINOWY sens...
Niestety, takie mamy czasy, że idąc do lekarza człowiek zastanawia się, czy nie będzie z tego większej szkody niż pożytku. :( Baaardzo chciałabym, by na następnej wizycie okazało się, że jednak - wg opinii w internecie - trafiłam na bardzo kompetentnego lekarza, i mam nadzieję, że moje obawy zostaną rozchwiane.
Tak poza tym - myślę, że główną przyczyną moich problemów (oprócz płytkounaczynionej cery) jest łojotok/nadmiar sebum - w końcu to w strefie T lokalizują się głównie moje problemy, począwszy od rumienia, kończąc na drobnych grudkach, stanach zapalnych, podskórnych bolących bombach - i bez sensu jest działać na każdy problem z osobna. Tyle że - tutaj właściwie rola dermatologa zamyka się w podaniu izotretynoiny doustnej / niekończącej się regulacji (co w moim przypadku nie wchodzi w grę)...
Może moje żale są przesadzone, ale takie niepewności powodują u mnie kompletne rozregulowanie... :/
Ja akurat byłam prywatnie, także lekarz pewnie ma tutaj nieco więcej możliwości, tyle dobrze... Tylko nie po to płacimy składki, żeby później iść do lekarza prywatnie (przemilczę tutaj ten temat...)...
Mam więc nadzieję, że trafiłam na dermatolog z sercem do zawodu i jednak stwierdzę, że znalazłam skarb.
Ewa - ciekawi mnie co to za kierunek, w każdym razie życzę Ci powodzenia! :)
Sama jestem tak bardzo sfrustrowana, że niejednokrotnie zastanawiam się, czy nie pójść w tym kierunku zawodowo... Nie chciałabym jednak, by kierowała mną złość, a rzeczywista chęć pomocy.
Swoją drogą, miałam chwilowo nadzieję, że ktoś odciąży mnie od ciągłego szukania przyczyn, obserwacji tak skomplikowanej cery, ale dochodze do wniosku, że nic i nikt nas z tego obowiązku wobec siebie (jeśli zależy nam na tym, by nie tylko dobrze wyglądać, ale także na zdrowiu)nie zwalnia. Choćby nie wiem ile się zapłaciło - do pewnych rzeczy trzeba dojść samemu, a jedynie (i aż!) sugerować się czyimiś poradami, opinią etc..
UsuńI to mi się w Tobie podoba - że niejako zmuszasz do SAMODZIELNEGO myślenia, nie odwalasz (złudnie! bo tego nie da się zrobić w stu procentach) za nikogo całej roboty obiecując gruszki na wierzbie. :) Nikt oprócz nas samych nie jest w stanie przewidzieć reakcji cery ani obserwować jej stanu 24h na dobę.
Samoobserwacja czasem jest frustrująca, zabiera mnóstwo energii, ale - coś za coś. Chyba najlepszą opcją jest akceptacja tego, że to stan permanentny i albo się człek nauczy z tym żyć, albo będzie z niechęcią patrzeć w lustro zaburzając swoje poczucie estetyki. ;)
A! Jeszcze dodam, że moje obawy apropo maści nie są bezpodstawne - wystarczyło stosować ją 2 dni i wystarczył płacz, a pojawiło się całe mnóstwo porozszerzanych naczynek pod oczami (bardziej w okolicach policzków - ciężko ominąć to miejsce jednocześnie nie omijając lekko zanieczyszczonej strefy w okół :/).
UsuńSkrupulatnie zaplanowałam co chcę powiedzieć na tej wizycie (bo nie chcę płacić tylko za wypisanie recepty), nie po to, by nie brać moich reakcji pod uwagę. Nie bez przyczyny mówiłam o tym, że to, co pomaga na stany zapalne zaognia mi rumień... I do następnej wizyty będę się zastanawiać, czy moje słowa przeszły bez echa, czy może jednak nie.
Nie chcę wyjść na histeryczkę, ale naprawdę polecam mieć rękę na pulsie, nie ufać bezgranicznie, zwłaszcza, jeśli pojawia się sygnał alarmowy, czerwona lampka...
Ja mam tylko nadzieję, że te naczynka (za zamykanie których sporo zapłaciłam..) wchłoną się, tak jak dotąd miały to w zwyczaju, przynajmniej po takim jednokrotnym podrażnieniu.
Podkreślam, że ja nie skreślam (;)) wszystkich specjalistów, dermatolog, o której piszę także zamierzam dać szansę (zwłaszcza zważając na sporą ilość pozytywnych opinii, raczej nie wzięły się znikąd), dobry dermatolog to prawdziwy skarb, ale domyślam się, że ciężko ten skarb znaleźć.
Hej.
OdpowiedzUsuńCzy zamiast Feog moge dodac do serum z twojego przepisu konserwant Leucidal Eko(jesli tak to w jakiej ilości)?Chciałabym zrobic to z kwasem ferulowym i pine bark na glikolu roslinnym.Wszystko jest na Mazidłach oprócz konserwantu.
Pozdrawiam.:)
Tak, możesz , musisz dodać około 0.7-0.8 ml konserwantu na 30 ml tego serum.
UsuńKochana Ewo, czy moglabys mi polecić jakas baze lub podklad do tlustej cery. Zalezy mi na silnym dzialaniu matujacym, gdyz bede sie sama malować na swój ślub cywilny a kazdy podklad splywa mi z twarzy juz po godzinie.
OdpowiedzUsuńDzieki Twoim radom moja cera wyglada super,jest lepiej nawilżona, niespodzianki pojawiaja sie sporadycznie, przebarwień tez nie mam tylko ten ogromny łojotok.
Niestety podejrzewam ze to wina hormonów. Juz kiedys pisalam ci o moich wynikach, SHBG, TSH i prolaktyne mialam podwyższona. Reszta hormonów w normie.Glukoza i insulina tez. Brałam euthyrox,teraz jednak jestem w ciąży wiec o regulowanie hormonów pomartwie sie pozniej:)
Ale nadal nie moge poradzic sobie z nadwrazliwymi mieszkami na dekolcie i ciągłymi wypryskami na plecach i na ramionach. Stosowalam kilka razy peeling aza na peg-400 i moze dwa razy peeling mocznikiem a do nawilzania zel Sulphur i moje plecy sa w jeszcze gorszym stanie. Wysypalo mnje okropnie, juz nie wiem czy to rogowacenie czy zwykły tradzik,zmiany wyglądają po prostu jak zwykle ropne pryszcze, mnóstwo tez zaskornikow zamkniętych.
Dekolt zas caly w czerwonych, drobnych krosteczkach i do tego troche swedza.Potrafia pojawic sie w przeciagu kilku godzin, np. jak zdarzylo mi sie zasnąć wieczorem ze zmęczenia bez wziecia prysznica, tak rano obudziłam sie z dekoltem pełnym czerwonych krostek.
Przeczytalam po raz kolejny Twój wpis o nadwrazliwych mieszkach i juz nie wiem co mam zastosować. Nic nie pomaga i mam wrecz wrażenie ze wszystko ten stan zaostrza. Jedyne jeszcze czego nie próbowałam to cos przeciwgrzybicznego. Może problemem sa grzyby a nie bakterie jezeli nie ma zadnej poprawy po metronidazolu ani Klindacne.
Myslisz ze próbować jeszcze z peelingami aza czy moze ten peg-400 mógł mnie zapchać. Myślałam o glikolu roslinnym ale nie mam teraz dostępu do półproduktów.
Jak Tobie udało sie wyleczyć plecy i dekolt? Z twarza jest jednak latwiej, a na plecy troche trudno nakładać wszytskie maseczki, peelingi itp...
Magdalena L.
Polecam zapoznać się z wpisem o bazach pod makijaż:
Usuńhttp://mademoiselleevebloguje.blogspot.com/2016/03/bazy-pod-makijaz-charakterystyka-i.html
Polecam szczególnie bazy żelowe,np. żel z aloesu, ale jeśli makijaż ma u Ciebie tak niską trwałość, konieczne będzie utrwalenie makijażu fixerem - polecam kryolan ;)
A próbowałaś zamiast regulacji chemicznej, ścierania manualnego? może regularne szczotkowanie ciała, by tutaj najbardziej pomogło? Jeśli mają znamiona rogowacenia, to na zmiany zapalne najlepiej powinna zadziałać tretinoina (ale jesteś w ciąży) i częste usuwania martwego naskórka w mechaniczny sposób. Zastosowanie kwasów, szczególnie delikatniejszych, teoretycznie mniej drażniących często zaostrza takie zmiany i powoduje, że ropieją, naskórek trzeba przede wszystkim złuszczyć - albo enzymatycznie, albo manualnie.
U mnie jest na odwrót - łatwiej mi było wyleczyć dekolt i plecy, bo na nie nic nie nakładam, na twarz co jakiś czas mimo wszystko ląduje krem z filtrem, makijaż, ma częstszy kontakt z kosmetykami. Pośród wszystkich kuracji najbardziej pomogły mi mega dawki witamin z grupy B - B2 (10-15mg), B3 400mg i B6 150-200mg rozdzielone na trzy, różne pory dnia, do tego wysoka zawartość cynku, 27 jonów. Przez długi czas nie wiedziałam do końca co mi dolega, ale zdałam sobie sprawę, że mam ogromne ubytki pamięci, leczenie depresji wpłynęło w pierwszej fazie pozytywnie na moją skórę, ale potem było coraz gorzej, w lipcu stało się coś strasznego i cała moja skóra była pokryta wypryskami, teraz mam czyste plecy, dekolt, twarz jest nadal zmieniona zapalnie, ale jest lepiej, z każdym kolejnym dniem. I tak nie uniknę kolejnej kuracji retinoidem, bo nie wytrzymam zbyt długo z taką ilością przebarwień i łagodnych blizn, ale po raz kolejny widzę OGROMNĄ zależność miedzy stanem psychicznym a stanem mojej skóry. Mam wrażenie, że trądzik wywołałam sobie sama przez moje zaburzenia nerwicowe i ogromne narażenie na stres, gdy się uspokajam i mam lepsze dni, moja skóra jest bez skazy - w lipcu przeżywałam kolejne załamanie i moja skora twarzy to jakaś czarna rozpacz. No i mam tendencję do rogowacenia - pewnie gdybym nie była takim nerwusem, wystarczyłaby mi lekko złuszczająca pielęgnacja peelingami ziarnistymi, a tak pozostaje mi tylko tretinoina, aby posprzątać po moich rozchwianiach emocjonalnych...Co więcej, robię badania hormonalne regularnie, a ostatnio wyszła mi lekka niedoczynność tarczycy, to tylko dowód jak destrukcyjny wpływ na zdrowie ma przewlekły stres...
** dawki witamin łącznie o takiej wartości (B2 po 5mg x3, B3 100mg,200mg i 100mg oraz B6 - po 50mg x3 lub 50mg, 100mg i 50mg) cynk raz dziennie 27 jonów.
UsuńCzy w serum olejowym z kwasem alfa liponowym trzeba mierzyć ph? :)
OdpowiedzUsuńNie ma takiej potrzeby ;)
UsuńHejka,
OdpowiedzUsuńNiestety u mnie rowniez lipa po peelingu aza na glikolu. Niby jak zrobilam ten 25% to pory byly ladnie sciagniete, lojotok bardziej opanowany, niektore krostki jakby mi sie przysuszyly. Jednak pojawilo sie ich wiecej, jedna obok drugiej dolownie. Teraz mam gdzies po 15 na jednej zuchwie i na drugiej. Kilka na policzku. To sa takie male krostki z plynem surowiczym/ropa. Bez zaskornika w srodku w kazdym razie. Zastosowalam to bloto termalne z siarka i nawilzam na noc. Wszystko sie powoli wycofuje (taka mam nadzieje przynajmniej). No i coz moge powiedziec-jestem bardzo zawiedziona a to dlatego ze przed tym calym eksperymentowaniem moja buzia nie byla w az tak zlym stanie:( mialam tam moze zawsze ze 3 pryszcze ale nie to co teraz...
Smarowalam sie ju dzis na noc duaciem bo przeciez jak to subie z tym poradzic bez antybiotyku...Ten trikenol tez jest niezly, punktowo ladnie podsusza zmiany.
Nietety juz widze ze mam po tym wysiewie sporo przebarwien.
Wczoraj sie tak wkurzylam ze wypilam pare piw i najadlam sie kurczakow kfc:P A nigdy tego nie robie bo to zle na buzie,wiem ze to glupie ale pomyslslam zobie ze teraz pryszcz w ta czy w tamta to juz nic nie zaszkodzi:D
Jutro planuje sie zapisac na peeling w gabinecie, no niestety ale one chyba wplywaly na mnie najlepiej. Mysle ze taka regulacja 1 raz w miesiacu w gabinecie odpowiadala mi najlepiej. Wszystkie pryszcze od razu sie podsuszaly i po 2-3 znikaly. Przebarwienia rowniez zredukowane.
Peeling aza jest o wiele wiele tanszy ale dla mnie chyba sie nie nadaje:(
Niestety musze przebolec te 170 zl miesiecznie i chodzi regularnie a w domu nawilzac, chronic sie przed slonkiem i stosowac peelingi enzymatyczne.
Nie wiem czy mam dobry tok rozumowania Ewo? Strasznie mi szkoda ze nie wyszlo bo pokladalam wielkie nadzieje do tego aza.
Fretka-bo zapomnialam zapytac, jak sytuacja wyglada u Ciebie?:)
Usuńpozdrawiam Cie kochana
Kasiu, nie odpowiadam za to, co dzieje się na Twojej skórze po peelingach aza, naprawdę nie jest fajnie czytać komentarze, jest mi też przykro, ze się nie sprawdziły, ale zawsze jest takie ryzyko (co więcej, na odbiór kwasów nie wpływa tylko aktualna kondycja skóry, ale także bieżąca pielęgnacja). To Ty przeprowadzasz peelingi na własną odpowiedzialność, na blogu jest cała masa wpisów na temat pozytywnego, ale też i negatywnego działania kwasów (a szczególnie kiedy powiedzieć stop), co więcej, na pewno poinformowałam Cię o tym, że każda skóra jest inna i nie zawsze regulacja chemiczna jest wyjściem z sytuacji. Jeśli następuje pogorszenie - należy preparat drażniący odłożyć. Wielokrotnie na blogu był poruszany temat trądziku wywołanego, toksycznego, pokwasowego, poretinoidowego - jest też wpis o regulacji pielęgnacją, który nawet ostatnio podlinkowałam na stronie głównej, aby jeszcze ostrożniej decydować się na działanie kwasami. Widocznie Twoja skóra wymaga złuszczania, ale mocniejszego, raz na jakiś czas, a nie delikatnego,przeprowadzanego często peelingami aza - kwas w takiej formie może drażnić mieszki, to szczególnie częste, gdy skóra jest zanieczyszczona, albo z prędkością światła rogowacieje.
UsuńTo co można by stosować zamiast tych peelingów z aza? Mam taki sam problem, a sam tonik z glukonolaktonem, peelingi enzymatyczne i maski to jednak za mało:-(
UsuńPeelingi manualne, peeling kawitacyjny, szczoteczki sonieczne stosowane z rozwagą.
UsuńJeszcze dochodze do siebie po tym peelingu. Tak mysle, ze to po peelingu, bo nigdy jeszcze nie mialam takiej reakcji na twarzy, a wyszlo to dzien po nim. Mnostwo takich malych krostek, poczatkowo niektore bez wydzieliny, po 3 dniach jakby dojrzaly. Ten wysyp byl nagly, pojawil sie w ciagu nocy, a siedzialy i dojrzewaly (siedza nadal, zreszta) przez kilka dni, czuje pod palcami, ze sie uspokaja. Moze moja skora jest po prostu zaszokowana tym zabiegiem, dlatego tak zareagowala, z kazdym moze bedzie lepiej. Czy to mozliwe, Ewu?
UsuńOczywiscie, ze jestem troche zawiedziona, ale to sobą, moja rozkapryszona cera, jak juz i w zadnym wypadku nie jest to twoja wina, Ewciu. Moja buzia od ok. 3 tygodni przechodzi najgorszy okres jaki tylko pamietam. Krosty, wyprystki, a to co mnie najbardziej przeraza, to nierownomierna faktura skory. Jest doslownie CHROPOWATA. I to nie wyprystki, ale sama skora. Czy to nadmierna keratynizacja? Czy rogowacenie? Stawialabym bardziej na to drugie. Moja cera staje sie chropowata juz na 2gi/3ci dzien po peelingu mechanicznym. Mam wrazenie, ze tylko on sobie z nia radzi.
Ewo, nie mam pretensji:) Wiem, ze chcialas dobrze:) Duzo informacji tu przyswoiłam i to ze mną zostanie.
UsuńNp kupilam sobie to bloto termalne z siarka, enzymatyczny i poznalam hydrolaty, o ktorych nie mialam pojecia. No i jeszcze trikenol-cos co zapowiada byc sie czyms bardzo fajnym gdyz super przysusza zmiany.
No i stronki e naturalne,ecospa,mazidla. Nie slyszalam o nich wczesniej. Wiem rowniez jakie badania mam wykonac.
Napisalam jednak szczerze co sie dzieje po zabiegach aza. Ja rowniez nie jestem zawiedzona Toba lecz tym, ze mi nie pomoglo:( a bardzo na to liczylam...nie ukrywam ze podratowaloby to nie tylko skorę ale i budżet;)
Ze swojej strony mogę polecić peeling pirogronowy, juz kilka razy tu o nim mowilam. Po nim moja skora jest gladziutka, bez żadnych grudek, nierownosci. Jak przejezdzam po niej palcem jest jednolita. Polecam tez karboksyterapie, nie wiem jak to dziala ale pod wplywem tego cudownego gazu blizny mi sie bardzo poznmniejszaly, koloryt wyrownal i syfki mniej mi sie robily.
Fretka-mam tak samo jak Ty. Identyczne syfki mi sie potworzyly i to tez w mgnieniu oka. Az sie zastanawiamal "hmmm, co ja wczoraj zjadlam ze az tak mnie wysypalo?"
Ja to nawilzam, jest troche lepiej. Trikenol punktowo.
...
UsuńEwo patrząc na reakcję mojej skory-czy mam rozumiec, ze te domowe peelingi sa nie dla mnie? Czy to moze kwas AZA sie u mnie nie sprawdza?
Jak myslisz?
Co w takim razie radzisz? Moze coś Ci sie nasunęło patrząc na to co się dzieje?
Ps. jest jeszcze cos-jak ruszam policzkami to czuję, że mam na nich podrażnioną skorę. Tego nie widac bo nie są czerwone ani nic, jednak czuję taki dyskomfort, jakby lekkie pieczenie jak np dotykam buzią do poduszki. Jak sobie z tym radzic?
pozdrawiam Cie serdecznie
iii
Usuńi jeszcze jedno pisalam o vitaminie B. A na co Ci ona pomogla? Na łojotok? Co sadzisz o vitaminie PP?
Fretka, u mnie skóra staje się taka "chropowata", jeśli zbyt delikatnie ją oczyszczam (jednak detergenty są u mnie niezbędne, no może ew. olejki myjące plus manualne ścieranie naskórka wchodziłoby w grę, mam zamiar spróbować - kto wie, może i delikatne zdzieraki okażą się mniej drażniące od detergentów).
UsuńJest to, z tego co dzięki Ewie zrozumiałam, martwy naskórek, z którym najwidoczniej nie radzi sobie delikatne oczyszczanie. :)
Z resztą, nie tylko czoło na tak delikatnym traktowaniu traci na urodzie (;)), ale także nos - sterczy mi wtedy cała masa skórek z porów (z angielskiego - tzw. sebaceous filaments bodajże).
Nie znam całej Twojej pielęgnacji, ale może u Ciebie na etapie oczyszczania pojawia się błąd, przez co ten naskórek ekspresowo się nadbudowuje?
Dziewczyny, to, o czym piszecie to prawdopodobnie nadmierna keratynizacja, która powstaje na skutek nie tylko wysuszenia, ale także nadmiernego drażnienia skory, widocznie zostały zachwiane proporcje - albo pielęgnacja do stosowania kwasów w takiej formie i częstotliwości była za lekka, albo skóra wymagała dobrego złuszczenia, a tak rogowacenia zaczęły narastać. To częsty problem, z którym także się borykam, tylko u mnie najlepiej działa tretinoina - w moim przypadku wszystko stało się przez remont - ograniczyłam stosowanie masek i peelingu kawitacyjnego,wiec skóra rogowacieje nie tylko na skutek zaniedbania (do którego się przyznaję), ale czasami za bardzo rozbudowanej pielęgnacji, która sukcesywnie odwadnia lub za bardzo natłuszcza naskórek. Kasiu, wydaje mi się, że u Ciebie lepiej sprawdza się regularne, rzadsze złuszczania, zgodnie z cyklem komórkowym, wówczas skóra nie ma zdolności do silniejszych rogowaceń - niestety kwasy pobudzają skórę do odnowy i stosowane za często mogą nie tylko drażnić naskórek, ale też i powodować hiperkeratynizację. Natomiast Fretka- peelingi AzA prawdopodobnie przyczyniły się do wysuszenia naskórka i stopniowo zaczęły nasilać rogowacenie, pamiętam, jak pisałaś mi o jakimś kremie i widocznie Twoja cera najszybciej rogowacieje, kiedy nie ma wystarczającej wilgoci, a jednak glikole mocno odwadniają skórę. Wykonałabym na Twoim miejscu porządną kawitację, albo szybki peeling tretinoinowy.
UsuńNest, zwróciłaś uwagę na ważny element, bo dopowiem, że jak przez jeden wieczór po prostu umyję dwa razy buzię olejkiem myjącym, bez masażowania, to rano budzę się z chropowatą mordką. Wystarczy jeden wieczór, jeden raz bez masażu i następnego dnia nie poznaję mojej buzi. Chodzi mi o masaże przy demakijażu, wykonuję je regularnie (zdarzają mi się dniówki, ale raczej rzadko) od września czy lata zeszłego roku.
UsuńEwo, tak właśnie się zastanawiałam jak glikol mógł wysuszyć mi buzię, skoro po peelingu nie czułam przesuszenia, ale wręcz nawilżenie. Czy ma na to wpływ fakt, że glikol jest tłusty i nawet po neutralizacji (porządnej), mogło coś tam zostać i drażnić mi buzię przez całą noc i dzień, aż do demakijażu? Jak moja buzia dojdzie do siebie, to spróbuję po peelingu nałożyć Avene Post Acte, chociaż boję się, że będzie zbyt lekka, a jeśli nie Avenka, to olej tamanu wymieszany z żelem hialuronowym.
Niestety, nie mam ani urządzenia do kawitacji ani tretinoiny, mój Atrederm zwietrzał pewnie już dobre pół roku temu.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJuż mi się nawet pisać nie chce ale jak czytam wasze komentarze to jakby o sobie czytała.obwiniałam kwas azelainowy ale już nie jestem taka pewna bo kilka dni nie robiłam peelingu i dziś znów cała jestem wysypana.moze rzeczywiście błąd leży w zbyt delikatnym oczyszczaniu? Męczące to jest takie ciągłe oglądanie się w lustrze.dbanie o siebie jest bardzo przyjemne ale już ciągłe zamartwianie co zobaczę rano w lusterku zaczyna mnie strasznie denerwować.
UsuńJeszcze jedno.ja zawsze nakładam avene, czasem tą cięższa wersję, były teź oleje (w tamanu) i żel aloesowy i różne inne cuda.i ciągle to samo:-(
UsuńFretka, ja ostatnio boleśnie się przekonałam jak ważne jest usuwanie martwego/zrogowaciałego naskórka. Widzę, że nie jestem sama. :)
UsuńZ resztą, kiedyś wysyłałam Ewie zdjęcia, później także robiłam je kilka razy 'dla siebie' i zauważyłam, że brak skórek wystających z porów (bo tutaj jest to najbardziej widoczne gołym okiem) = duużo mniejsze natężenie zmian zapalnych i grudek (policzki). Generalnie - ten zalegający martwy naskórek sprawia, że na twarzy mam pobojowisko - podskórne zmiany na brodzie, chropowate czoło i drobne zmiany zapalne, chropowaty nos, zmiany zapalne na nosie i grudki na policzkach. A! Nawet okolice pod oczami usiane są wtedy kaszką... :)
Musze tylko dojść do tego jaką formę złuszczania (masaż/mechaniczne złuszczanie/kwasy/retinoidy/maski oczyszczające/detergenty) wybrać, by jednocześnie nie zaogniać rumienia. Żeby tego mało - problem z odwodnieniem chyba jednak także mam w gratisie. Mieszanka trudna do okiełznania. :/ Dlatego ciągle myślę nad izo. Nawet, jeśli antybiotyk wypleni nadmiar gronka, to i tak nie usunie podłoża, które powoduje, że skóra jest podatna na działanie, rozrost bakterii etc. ...
Wiem już też dlaczego podczas mycia mydłem nie miałam problemu z policzkami. ;)
U mnie do tego dochodzi (moim zdaniem spory) nadmiar sebum w strefie T, więc może dlatego u mnie efekty uboczne są szybko zauważalne. :/
No nic, kobiety, trzeba walczyć o siebie i kombinować. :D
Potrzebowałam sporo czasu, by dojść do wniosku, że (u mnie) prawdopodobnie kluczowe jest (w jaki sposób - od wyboru do koloru!) usuwanie zaległego naskórka.
Aneta M - "Męczące to jest takie ciągłe oglądanie się w lustrze.dbanie o siebie jest bardzo przyjemne ale już ciągłe zamartwianie co zobaczę rano w lusterku zaczyna mnie strasznie denerwować" - tak, zgadzam się, mocna pjona! ;)
UsuńTo bardzo męczy psychicznie. :/ A brak obserwacji skóry = skutki uboczne... :( A trochę trzeba się nagłówkować, by dojść do konkretnych wniosków.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńKurcze, maseczka trójalgowa z mazideł nie bedzie juz dostępna. Producent zaprzestał produkować. Znacie i polecicie coś równie dobrego?:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Polecam maski algowe typu peel off z e-naturalne, mają krótki, dobry skład i są w okazyjnej cenie, na zróbsobiekrem znajdziesz nawet bazę do tworzenia masek algowych peel off i możesz sobie taką zrobić z obojętnie jakimi składnikami - dodatkiem glinki, błota, ekstraktów itp :)
Usuńhttps://www.zrobsobiekrem.pl/pl/p/Baza-dla-maseczek-PEEL-OFF/35
Ewo,
OdpowiedzUsuńSuper wpis!!
W komentarzach znalazłam ciekawy przepis na kolejne serum- moim zdaniem rewelacyjny- tylko pytanie w jakich proporcjach?
kwas alfa liponowy w liposomach, kwas ferulowy, vita source
Dziekuje i pozdrawiam,
Agata
Dodałabym około 30% liposomów i rozpuściłabym w nich 0.5% kwasu ferulowego (może nawet 1% da radę, ale wtedy trzeba by było dać więcej liposomów), dopełniła wodą i dodała vita source w ilości 1-1.5%, czyli to by się przedstawiało następująco: 78% woda, 30% liposomy z kwasem alfa-liponowym, 1.5% vita source oraz 0.5% kwas ferulowy ;)
UsuńDokładne miary w ml przeliczysz sobie tutaj:
http://zachowajwlosy.pl/kalkulator.htm
Trzeba tlyko wpisać ile chcesz tego serum otrzymać oraz nie zapomnij o wpisaniu gęstości produktów lub ciężarze nasypowym ;)
A ja piję sok z camu camu z ekamedica. Jagody te mają baaardzo wysoką zawartość naturalnej witaminy C, bo drugą na świecie :)
OdpowiedzUsuńCześć Ewo :) Bardzo ciekawy wpis. W tym roku przygotowałam się do walki ze smogiem z kosmetykami antyoksydacyjnymi. Tonik/krem z serii Parsley seed anti-oxidant ASEOP + serum antyoksydacyjne Antipodes / krem pod oczy kiwi antipodes, na zmianę z hydrolatem lawendowym / kremem elemental barrier cream. Nagle na mojej normalnej skórze pojawiają się zaczerwienienia, mam straszne wągry na nosie. Co się stało, koszmar..pomocy
OdpowiedzUsuńCześć, trafiłam na bloga przypadkiem i jestem zachwycona! Dawno nie spotkałam takiej bazy informacji, martwię się jedynie czy znajdę czas na przeczytanie wszystkiego :) zakupiłam ostatnio 40%r-r kwasu ferulowego w glikolu polietylenowy. Producent sugeruje zastosowanie go na 3-4 minuty i zmycie neutralizatorem. Mam wątpliwości, ponieważ byłam na zabiegu, na którym kwas ten zostawialo się na 8 godzin i zmywalo woda. Czy. Mogę prosić o podpowiedź jak użyć taki produkt? Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńJak długo można stosować serum z witaminą C? Dermatolog cały czas zaleca mi jego stosowanie. Mija już rok. Kończę też kurację Izotekiem, która w końcu pomogła mi wyleczyć demodekozę.
OdpowiedzUsuń