14:06

Whamisa Cleansing Oil | Delikatny, esencjonalny olejek do demakijażu



Wciąż odkrywam nowe formuły kosmetyczne i nie poprzestaję na tym, co było mi dane już poznać, bowiem każdy produkt, mimo że zalicza się do pewnej kategorii, może zupełnie inaczej oddziaływać na skórę i tym samym sprawdzi się bardziej lub też mniej na pewnych typach skóry. Mimo że olejki myjące mogłabym zaliczyć do dość agresywnych form oczyszczania skóry (zwłaszcza, gdy spłukują się całkowicie), ich łagodność, właściwości nawilżające i powlekające, delikatność oraz skuteczność jest całkowicie uzależniona od doboru składników oraz zastosowanych detergentów i emulgatorów, dlatego olejki myjące mają zupełnie różny wpływ na skórę i jeden kosmetyk, nie jest równy innemu produktowi z tej samej kategorii. 

KONSYSTENCJA

Różnice między olejkami azjatyckimi, a europejskimi można odczuć już przy pierwszym dozowaniu produktu. Whamisa Organic Flower Cleansing Oil jest mniej oleisty, gęsty, tłusty, treściwy, w dotyku przypomina leciutką, esencjonalną emulsję wodno-silikonową. Ma bardzo dobry poślizg, rozprowadza się w dłoniach jak typowa baza silikonowa, a nie jak lepki olej roślinny. Przy pierwszym kontakcie nie do końca wiedziałam jak postępować z konsystencją tego typu, ponieważ olejek zachowywał się dosłownie jak woda i miałam wrażenie, że za każdym razem, gdy próbowałam wykonać demakijaż - wchłaniał się w dłonie i pozostało go zbyt mało, aby móc usunąć makijaż lub kremy ochronne, a tylko do takich zabrudzeń używam olejków myjących. 

Olejek Whamisa ma bardzo delikatną konsystencję. Jego lekkość po części jest i plusem, i minusem, w zależności od tego, do czego olejek ma służyć i co chcesz nim dokładnie zmywać. Na pewno delikatna formuła, która jest całkowicie pozbawiona uczucia lepkości i nieprzyjemnego, obcego filmu na skórze, doskonale spłukuje się i jest to jeden z niewielu olejków myjących, którego nie muszę niczym domywać, ponieważ doskonale i łagodnie się emulguje, nie ściągając  i nie wysuszając przy tym skóry. Skóra po demakijażu jest oczyszczona, ale w bardzo subtelny sposób, nie można wyczuć także żadnego filmu po, który jest znamienny dla olejków myjących oferowanych przez firmy z półproduktami. Podczas kontaktu z wodą, olejek emulguje się w dość specyficzny sposób - tworzy białą, trzymającą się powierzchni skóry zawiesistą emulsję. Prawidłowa emulgacja, wymaga zastosowania ciepłej wody, choć akurat w przypadku Whamisa Oil, nawet zastosowanie chłodnego strumienia, nie utrudnia usuwania oleju ze skóry (jedynie nieznacznie spowalnia proces usuwania olejku ze skóry i lepiej powleka skórę). Emulgacja jest bardzo łagodna i z pewnością jest to zasługa lekkiej formuły, bowiem nawet podczas tego etapu nie wyczuwam specyficznej konsystencji oleju, a coś wyjątkowo przyjemnego, gładkiego. 

Podczas aplikacji na skórę, olejek delikatnie chłodzi i koi skórę, nie wymaga mocnego tarcia i wmasowywania, ponieważ jego konsystencja mimo że jest bardzo lekka i wodnista, ma doskonały poślizg i pozwala bardzo szybko rozprowadzić produkt na skórze. Nie wchodzi nadmiernie w pory i nie mam wrażenia rozpulchnienia i obciążenia oraz potrzeby natychmiastowego usuwania olejku z powierzchni naskórka. Jest to także bardzo udany produkt do masażu, i jeden z niewielu, którym nie bałabym się tego zrobić, mianowicie cały czas daje pożądany poślizg i nie wchłania się w skórę, dając efekt lepu na muchy, choć przy pierwszej aplikacji miałam dokładnie takie wrażenie. Gdybym miała jednym słowem opisać produkt koreańskiej, organicznej marki, z pewnością użyłabym określenia: delikatny. Ma delikatną konsystencję, delikatnie się rozprowadza, delikatnie spłukuje i delikatnie oczyszcza naskórek z zabrudzeń. 

Jest to akurat taki typ produktu, który sprawdzi się w delikatnej pielęgnacji, ale również na wymagających typach skóry do stosowania samodzielnego. Łagodność tego produktu nie zapewni dokładnego zmycia zabrudzeń tłuszczowych (niestety, Whamisa samodzielnie nie usunie kremów z filtrem, wymaga zastosowania akcesoriów doczyszczających), ale jednocześnie nie obciąży i nie wysuszy naskórka. 

WŁAŚCIWOŚCI OCZYSZCZAJĄCE I EMULGUJĄCE


Olejek Whamisa ma średnie właściwości oczyszczające, co jest zasługą bardzo lekkiej konsystencji. Efekt oczyszczający można oczywiście wzmocnić ściereczkami z mikrofibry lub froty ręcznikowej, ale samodzielnie Whamisa zmyje bezproblemowo codzienne zanieczyszczenia takie jak lekki podkład kremowy i nadmiar sebum. Podkłady mineralne ze względu na swoją sypką formę, będą wymagać usunięcia manualnego (np. ściereczką) lub kosmetykiem bazującym na wodzie, ponieważ olej w kontakcie z wodą stworzy zawiesinę i olejki myjące samodzielnie nie będą efektywnie usuwać sypkich produktów z powierzchni skóry (chyba, że podkład całkowicie połączy się z sebum i stworzy lekki podkład kremowy, co jest jak najbardziej możliwe). Emulgacja przebiega bardzo szybko, nie ślimaczy się i nie tłuści między palcami, nie trzeba stawać na rzęsach, aby go domyć, ponieważ domywa się doskonale sam w sobie, ale w wyjątkowo subtelny sposób, bez usuwania naturalnego bio-filmu. 

Czy lekkość produktu Whamisa jest minusem? Tak, jeżeli chcesz zakupić produkt właśnie w celu usuwania konsystencji ciężkich, wymagających podobnej, tłuszczowej bazy - np. kremów z filtrami lub wodoodpornych podkładów kremowych. Nie, jeżeli wymagasz mocnego powleczenia skóry podczas mycia (duża tendencja do odwadniania naskórka) i jednocześnie nie obciążasz nadmiernie skóry, więc wymagasz łagodniejszego demakijażu. 

Olejek spłukuje się ze skóry całkowicie, nie daje efektu lepienia się i nie pozostawia żadnego tłustego oleju w porach, dając efekt rozpulchnienia. Nie wzmaga przetłuszczania naskórka, ale też nie maltretuje skóry, poprzez agresywne, całkowite zmywanie się. Dzięki temu nie wzmaga pobudliwości naczyniowej (rumień z odwodnienia, podrażnienia), łagodzi pieczenie i swędzenie, ale nie zatyka porów przez niewłaściwe spłukanie oleju. Absolutnie się nie pieni, ale bardzo dobrze usuwa się ze skóry dzięki mieszance emulgatorów, tworząc delikatną, zawiesistą, przyjemną emulsję. Po osuszeniu, skóra jest delikatna i gładka, ale nie ma tutaj żadnego, nieprzyjemnego efektu natłuszczenia. Whamisa może bardzo dobrze sprawdzić się na typach skóry, które wymagają bardziej emolientowego oczyszczania, ale jednocześnie nie tolerują ciężkiej, przytłaczającej warstewki. Olejek jest niezwykle przyjemny w użyciu, choć jest bardzo niewydajny w porównaniu do innych olejków myjących, przez swoją specyficzną konsystencję - muszę zużyć co najmniej 2-3 pompki produktu, aby móc zemulgować cięższe zabrudzenia, wykonać masaż i usunąć je ze skóry. Jasne, że słaba wydajność produktu (przy codziennym użytkowaniu około 10-12 tygodni) nie jest najlepszym punktem programu, ale niestety, taka formuła wymaga zastosowania większej ilości olejku - coś za coś. Whamisa jest bardzo łagodna, subtelna i delikatna, dlatego jestem w stanie jej to wybaczyć, zwłaszcza, że nie używam jej codziennie. Wybaczą jej to także osoby, które mają skomplikowaną skórę i wymagają zastosowania takiej konsystencji w demakijażu, ale nie tolerują żadnej ohydnej, powlekającej, obciążającej warstewki. 

Jeżeli chodzi o właściwości pielęgnujące... jest to olejek do demakijażu, który ma przede wszystkim usunąć zabrudzenia. Whamisa ma krótki kontakt ze skórą, przejściowy, ale delikatność i neutralność olejku zaskakująco i widocznie poprawiła kondycję mojej cery, szczególnie w kierunku nawilżenia. Wielokrotnie powtarzam, że właściwie środki myjące również pielęgnują skórę, albo chociaż nie zakłócają jej czynności, co również finalnie poprawia kondycję cery. Tak jest w tym przypadku - cera jest delikatna, gładka, subtelnie oczyszczona, nie obserwuję uczucia ściągnięcia i pieczenia, choć mam coraz większą tendencję do odwadniania się skóry. Whamisa nie wysusza i nie wzmaga odwodnienia, dlatego, gdy pojawiają się problemy z utrzymaniem prawidłowej wilgotności skóry - może przynieść pozytywne efekty w tym kierunku. Dodatkowo bez problemu usunie delikatniejsze, tłuste zabrudzenia, więc jednocześnie może jak najbardziej zmniejszyć ilość zaskórników, stanów zapalnych, ograniczyć łojotok, jeżeli problem tkwi w za agresywnej lub niewłaściwie oczyszczającej pielęgnacji. Ze względu na dobre domywanie się, olejek Whamisa może okazać się za lekki i wzmagać odwodnienie - nie przez bazę, ale przez brak mocniejszych właściwości powlekających po umyciu. Olejek ze względu na mnogość składników pochodzenia naturalnego, może alergizować. 

Kosmetyk nie zawiera żadnych detergentów, nie usuwa powierzchownie zabrudzeń, ale emulguje je, co nie wymaga napięcia powierzchownego, usuwania naturalnego filmu ochronnego i tym samym wzmagania wysuszania naskórka i przeznaskórkowej ucieczki wody. 

NAJLEPSZY SPOSÓB UŻYTKOWANIA

Olejek polecam rozprowadzać w suchych dłoniach, na suchą skórę, w ten sposób olejek zmyje zabrudzenia typu tłuszczowego. Aby wzmocnić efekt oczyszczający i usunąć cięższe zabrudzenia (kremy ochronne), polecam zastosować ściereczki o nierównomiernej, ręcznikowej strukturze, które doskonale chwytają brud (Emma Hardie, rękawica Glov) i świetnie współpracują z oleistą konsystencją. Samodzielnie Whamisa ma średnie właściwości oczyszczające, co jest wystarczające, gdy nie stosujesz ciężkich kremów i wodoodpornych, trwałych podkładów płynnych. Efekt ten można wzmocnić przez akcesoria i osłabić, przez rozcieńczanie olejku wodą lub emulsjami kremowymi. 

Zwilżanie skóry lub dłoni przed użyciem olejku, złagodzi jego właściwości myjące, olejek będzie słabiej oczyszczał skórę z zabrudzeń tłuszczowych, szybciej i łatwiej domyje się oraz będzie miał większą tendencję do wysuszania naskórka. 

Olejek polecam spłukiwać ciepłą wodą, wtedy usuwa się najszybciej i najłatwiej. Zimna woda nieznacznie utrudnia ten proceder i mocniej powlekaj skórę, ale nie jest to tak ogromna różnica jak przy bardziej gęstych olejkach myjących. 

Olejek można dodatkowo domywać detergentami (oczyszczanie dwuetapowe), choć polecam spróbować stosować go samodzielnie, dzięki swojej domywającej się formule, świetnie sprawdza się w formie jednoetapowego oczyszczania. Świetnie reaguje także na dodatek emulsji oraz wzorcowo współpracuje ze ściereczkami, które nie zawierają detergentów, a świetnie oczyszczają naskórek z zabrudzeń, których nie zdołał zemulgować i usunąć olejek myjący. 

SKŁAD, ILOŚĆ, CENA, DOSTĘPNOŚĆ I TERMIN WAŻNOŚCI

Whamisa jest koreańską marką organiczną. Producent wyszczególnia zastosowane składniki w formie procentowej zawartości, co jest pomocne, nie tylko przy odtworzeniu produktu w warunkach domowych, ale także określenia faktycznej zawartości składników aktywnych i interpretacji składu, co jest, moim zdaniem, godne naśladownictwa. Nie ma co się dziwić takiemu podejściu producenta, ponieważ już od samego początku można przekonać się, że stawia on zdecydowanie na jakość wypuszczanych produktów i przykłada sporą uwagę do zastosowanych surowców. Można zastanowić się, czy olejek do demakijażu wymaga aż takiej ilości substancji aktywnych, ponieważ jest spłukiwany ze skóry (a spłukuje się bardzo dokładnie) i to w bardzo szybki sposób, ale dla mnie, jako osoby wsiąkniętej w temat pielęgnacji, liczy się głównie ogólna formuła, która faktycznie się sprawdza, a obietnice producenta nie pozostają bez pokrycia. Zastosowane surowce są bardzo dobrej jakości, pewnego pochodzenia, nie ma tutaj ściemy, producent w przejrzysty sposób przedstawia co znajduje się w produkcie i w jakim, konkretnym stężeniu, a także jasno i przejrzyście opisuje ich pochodzenie. 

Skład produktu, jak na kosmetyk myjący, jest zdumiewająco bogaty. Brak domywania olejku, pozostawia przy takim sposobie użytkowania, delikatną, choć praktycznie niewyczuwalną, warstewkę emolientową, która zabezpiecza cerę przed wysuszeniem - taka jest już bowiem specyfika olejków myjących - inne powlekają słabiej, inne odczuwalnie, wręcz niekomfortowo. Bazą olejku jest naturalny olej z orzechów laskowych, w składzie można odnaleźć także mieszanki innych, naturalnych, roślinnych olejów: awokado, oliwę z oliwek, olej z nasion herbaty, arganowy, jojoba. Są to oleje o średnich łańcuchach, które posiadają dosyć lekką, ale jednak odżywczą, powlekającą formułę. Charakterystyczną cechą tych olejów jest bardzo dobry, przyjemny, kojący poślizg, dzięki kwasom  tłuszczowym omega-9 oraz omega-6. 

Olejek Whamisa, co jest już znakiem rozpoznawczym marki, zawiera bogate, naturalne wyciągi probiotyczne, które koją skórę i wspomagają regenerację, są także lepiej tolerowane i aktywne od tradycyjnych wyciągów. W przypadku olejku myjącego, są to biofermenty z kwiatów, co jest zgodne z zapewnieniami producenta: bioferment ze złocienia wielkokwiatowego (chryzantemy), lotosu i mniszka. Oprócz tego w olejku znajdziesz mnóstwo wyciągów pochodzenia roślinnego: z korzenia tarczycy bajkalskiej, korzenia peonii drzewiastej, lukrecji gładkiej oraz naturalne olejki eteryczne, które zapewniają produktowi delikatny, subtelny, rześki, świeży zapach kwiatów: olejek z drzewa różanego, geranium oraz bergamoty. 

Za właściwości emulgujące odpowiada emolient tłusty trójgliceryd kaprylowo-kaprynowy. Posiada on bardzo dobre właściwości emulgujące oraz zapewnia bardzo dobry poślizg, co poprawia właściwości użytkowe produktu. Emulgacja tego emulgatora jest prawidłowa nawet przy niskim temperaturach. Wykazuje pośrednie właściwości nawilżające, poprzez właściwości powlekające.

INCI:  *Corylus Avellana (Hazel) Seed Oil, ☆Caprylic/Capric Triglyceride, *Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, *Persea Gratissima (Avocado) Oil, *Camellia Japonica Seed Oil, *Argania Spinosa Kernel Oil, *Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, **Scutellaria Baicalensis Root Extract, **Paeonia Suffruticosa Root Extract, **Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract, *Lactobacillus/Chrysanthemum Sinense Flower Ferment Filtrate, *Lactobacillus/Nelumbium Speciosum Flower Ferment Filtrate, *Lactobacillus/Dandelion Leaf/Root Extract Ferment Filtrate, Aniba Rosaeodora (Rosewood) Wood Oil, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Oil, Geranium Maculatum Oil, ***Fragrance
*Certified Organically Grown ** Natural Origin**Natural Preservative ***Natural Fragrance

Koszt olejku myjącego Whamisa waha się w granicach 100-140 złotych za 150 ml. Jest to dość wysoka kwota jak za jeden produkt, szczególnie taki, który ma krótki kontakt ze skórą. Nie mniej, biorąc pod uwagę jakość zastosowanych surowców oraz delikatną, niespotykaną formułę, moim zdaniem, przy sporych problemach z cerą lub w poszukiwaniu produktu o dokładnie takich właściwościach myjących jakie zapewnia koreańska marka - warto przeznaczyć niemałą sumę na kosmetyk myjący. Kosmetyk jest umieszczony w porządnej jakości plastiku, posiada także sprawnie działającą pompkę, która niestety bardzo szybko ucierpiała przy pierwszym kontakcie z ziemią :(


GRUPA DOCELOWA

Kwiatowy olejek myjący sprawdzi się w delikatnej, łagodnej pielęgnacji, gdy istnieje potrzeba usuwania i rozpuszczania tłustych zabrudzeń lub naskórek błyskawicznie odwadnia się podczas czynności oczyszczania. Sprawdzi się zatem w pielęgnacji skóry, która wymaga powlekania podczas mycia. Można go także bez większych problemów wpleść w bardziej tłustą pielęgnację, doczyszczając go. Biorąc pod uwagę łagodność olejku Whamisa i jego bardzo dobrą, subtelną emulgację, mogę go polecić nawet bardziej skomplikowanym typom skóry, chociażby osobom walczącym z łojotokowym zapaleniem skóry, czy trądzikiem różowatym. Olejek jest podatny na wszelakie modyfikacje, dlatego sprawdzi się w łagodnej pielęgnacji, pozbawionej środków okluzyjnych, ale także przy umiejętnym stosowaniu akcesoriów - usuniesz sprytnie, acz delikatnie nawet ciężkie zabrudzenia. Jest to kosmetyk zdecydowanie dla tych, którzy wspominają olejki albo bardzo negatywnie przez ich niedomywanie i pozostawianie tłustej warstwy i tym samym rozpulchnienie i szybkie zanieczyszczanie się naskórka lub pozytywnie pod względem skuteczności usuwania zabrudzeń, ale inne aspekty, takie jak użytkowość i potrzeba domywania, przekreśliły je ostatecznie z pielęgnacji. 

U KOGO SIĘ NIE SPRAWDZI

Olejek jest bardzo delikatny, dość specyficzny, przez swoją lekką konsystencję, nie łączy się aż tak wzorcowo z cięższymi zabrudzeniami, więc z jego działania mogą być niezadowoleni wszyscy Ci, którzy wymagają porządnej emulgacji tłuszczu. Domywa się także bardzo dobrze sam z siebie, dlatego przy wysokim zapotrzebowaniu na emolienty, nie tylko podczas mycia, ale także tuż po nim, może okazać się za lekki i wzmagać tym samym wysuszenie naskórka, powodując rumień, swędzenie, pieczenie i ściągnięcie. Efekt ten nie jest wynikiem łagodnej bazy myjącej, a jej niemalże całkowitym domywaniem się.  

OCENA KOŃCOWA

Reasumując, kwiatowy olejek Whamisa, to bardzo interesujący i godny polecenia produkt. Polecam go wszystkim tym, którzy zniechęcili się do tradycyjnych olejków myjących, ale także problematycznym, odwodnionym typom skóry, które mają zazwyczaj wyższe zapotrzebowanie na emolienty podczas oczyszczania, a często znacznie niższe tuż po umyciu. Kosmetyk można bez większych problemów stosować jednoetapowo, jak i wpleść zgrabnie w dwuetapówkę. 

WPIS NIE JEST SPONSOROWANY.

Pozdrawiam,
Ewa

68 komentarzy:

  1. Zaintrygowałaś mnie tym kosmetykiem .Z pewnością będzie na moim zakupowym celowniku.Zdjęcie super!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Artykułu jeszcze nie przeczytałam, ale napisać muszę. Zdjęcia CUDNE! :D Ewo, powinnaś pomyśleć o dodatkowym zawodzie fotografa! tak hobbistycznie, wzięcie miałabyś niemałe :D

    A teraz biorę się za czytanie :D

    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zawsze, ale to zawsze najpierw oglądam wszystkie zdjęcia, a potem czytam tekst. :D Żadne inne zdjęcia nie ciekawią mnie tak, jak te robione przez Ewę. Rewelacja :)

      Usuń
    2. O to to! najpierw przewijanie całego postu w dół i oglądanie zdjęć, a później powrót do góry i czytanie tekstu :D

      Usuń
    3. też się jaram :D :) Ewa sama podkręcasz jakoś te kolorki w jakimś programie, czy masz jakieś sprawdzone filtry? :)

      Usuń
    4. Ewa chyba nakłada filtry, ale włosa sobie za to wyrwać nie dam, niech Ewcia odpisze :)

      Usuń
    5. Myślę, że dystrybutorzy powinni odpalić działkę Ewie, bo nawet oni takiej roboty nie robią, jak ona. Aż chce się sięgnąć po produkt! :D

      Usuń
    6. Dziewczyny, bardzo dziękuję za miłe słowa :) Bardzo się staram, aby szata graficzna była na coraz lepszym poziomie, choć nadal nie jestem w 100% zadowolona ze zdjęć, jakie wstawiam, ale myślę, że to kwestia czasu i praktyki.

      Manipuluję kolorami w programach graficznych, zdarza się, że stosuję gotowe filtry w Photoscape, ale najczęściej zapisuję zdjęcia w formacie RAW i wszelką obróbkę przeprowadzam w programie ViewNX2 ;)

      Usuń
  3. Zgadzam się z dziewczynami ;) Nie dość, że tekst dopracowany i merytoryczny, to jeszcze cudne zdjęcia. Ewo niebawem w rossmannie będzie promocja 2+2 na pielęgnację do twarzy. Z reguły nie korzystam z takich promocji, ale akurat większość produktów niedługo dobije dna i może mogłabyś coś polecić :) Mam skórę mieszaną, ze skłonnością do zapychania z przodu policzków i brodzie oraz odwodnienia. Dzięki Tobie uporałam się z problemem zamkniętych zaskórników i cera w końcu wygląda ładnie. Nie chciałabym tego popsuć nietrafionym zakupem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :)

      Na pewno przyjrzałabym się ofercie Bielenda, ostatnio wypuścili sporo ciekawych produktów np. fajne,lekkie emulsje do mycia z serii Dr Medica, ale też kremy do oczyszczania z serii Emolienty, czy uszlachetniony olejek do demakijażu z olejem arganowym. W najbliższym czasie ma się pojawić kremowy peeling Alterra, który może ciekawie się sprawdzić na takim typie skóry. Do tego błoto z morza martwego (chociaż nie wiem czy nie zalicza się do pielęgnacji ciała), czy nowe essence Bielendy, które mogą służyć jako toner do skóry odwodnionej, ale też jako lekkie serum nawilżające. Z masek warto też zerknąć na te z serii Carbo z Bielendy :)

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź :)

      Usuń
  4. Ciekawy produkt, ale te cena... :D Nie na moje możliwości. Jak na razie olej sojowy z emulgatorem SLP spisują się dobrze ;)
    Ewo, mam do Ciebie pytanie dotyczące zeszłorocznego posta o ciemnej skórze twarzy... Czy borykając się z tym problemem mogłaś dostrzec granice ciemnej skóry? Pytam, ponieważ u mnie ta granica jest widoczna, zwłaszcza na skroni ciemniejsza skóra przeplata się z normalną, wygląda to trochę jak starcze plamy :| Nie wiem za bardzo, jaka jest u mnie przyczyna tego stanu rzeczy. Z początku myślałam, że zaszkodził mi olejek z drzewa herbacianego (dodałam kilka kropel do serum), ale potem przeczytałam Twój post i już nie jestem pewna :D Od miesiąca stosuję skinoren, ale nie wiem, czy nie lepiej powoli go wycofać i skupić się na peelingach. Po jakim czasie widziałaś poprawę u siebie i jak długo zajęło Ci całkowite wyeliminowanie problemu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety tak bez zobaczenia zdjęć jest mi ciężko, możliwe, że to przebarwienia posłoneczne. Jeżeli zmiany przebarwione są wrażliwsze, np. podczas oczyszczania ulegają zaczerwienieniu, to prawdopodobnie są z podrażnienia i można to odwrócić. Przy utrwalonych przebarwieniach jest trudniej, i problem przy każdym kontakcie z promieniami słonecznymi będzie nawracał.

      Usuń
  5. Miałam go jako mini produkt, niezwykle skuteczny i przyjemny,używałam jako drugi krok po przetarciu wodą micelarną, byłam bardzo zadowolona, teraz czas na pełnowymiarową buteleczkę, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że produkt tak dobrze się sprawdził, bardzo lubię kosmetyki Whamisa, szczególnie ich maski hydrożelowe i Water Cream ;)

      Usuń
  6. No, nie znam jeszcze tak dobrych olejków do zmywania jak tych azjatyckich, to co jest u nas w drogeriach to słabizna, nawet kultowy olejek z BU (który mi ostatnio wytworzył dziwne brązowe plamki). Natomiast mój faworyt to DHC, jest bardziej treściwy i kosztuje podobnie (około 150 za 200ml). Tak poza tym robisz śliczne zdjęcia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) Miałam próbkę olejku DHC, zamierzam go w najbliższym czasie wypróbować, jak tylko wykończę Whamisę :)

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Używałam kilku japońskich olejków do demakijażu (mieszkam w Tokio, wiec są dla mnie najłatwiej dostępne). Póki co, najlepiej sprawdził się u mnie olejek... muji. Chociaż byłam do niego sceptycznie nastawiona :) pod pewnymi względami brzmi podobnie do olejku whamisa - jest bardzo delikatny dla skory i świetnie się domywa, ale chyba głębiej oczyszcza, bo nigdy nie miałam problemu z domyciem nim makijażu. Na whamisa raczej się nie skuszę, dopóki tu mieszkam, bo wychodzi za drogo - nie zdarzyło mi się zapłacić za olejek do demakijażu więcej niż 50 zł, nastepny w kolejce mam dhc :) niemniej jednak recenzja ciekawa i bardzo dopracowana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać, ze od kilku miesięcy w zasadzie się nie maluje, a moja pielęgnacja jest bardzo lekka i obecnie do wieczornego oczyszczania bardzo dobrze sprawdza się u mnie polecana przez Ciebie emulsja alterra :) fajnie, ze podzieliłas się taka perełka

      Usuń
    2. Cześć Klaudio :) Fajnie mieć tutaj kogoś doświadczonego w azjatyckiej (dobrze piszę) pielęgnacji. Zazdroszczę Ci samowystarczalności przy Alterze, ja wieczorem koniecznie muszę użyć olejku myjącego, nieważne czy się malowałam czy nie. Bałabym się nie używać go do wieczornego demakijażu :D Stosujesz esencje, lotiony, sleeping pack'i?

      Usuń
    3. Aż z ciekawości sprawdziłam ile kosztuje olejek Muji i najtańsza wersja 200 ml, kosztuje w przeliczeniu na złotówki - ok. 69zł, a pisałaś, że nigdy nie wydałaś na olejek więcej niż 50zł, to znaczy, że cena olejku na miejscu u Ciebie jest znacznie niższa?

      Usuń
    4. Hej Fretka :) jeśli chodzi o azjatycka pielęgnacje, to próbowałam na przestrzeni lat wielu produktów, np obecnie popularnych w Polsce koreańskich marek, tj mizon, skinfood itp, pamietam do tej pory, jak zdziwiony byl moj kolega Koreańczyk, kiedy zaproponowal, ze przywiezie mi coś z Korei, a ja poprosiłam go o krem missha - bo to przecież taniocha dla nastolatek :) z japońskich kosmetyków, używałam lotionow (np osławionych hada labo) i różnych maseczek w płachcie. Powiem tyle - od dłuższego czasu wiekszosc kosmetyków przywożę z Polski / dostaje w paczkach ;) wszystkie te azjatyckie mazidla mi nie służyły, są napakowane silikonami i bardzo obciążały moja cerę, ale wierze ze mogą się sprawdzić u niektórych, np osób zaniedbujących pielęgnacje, albo z bardzo sucha skóra, które nagle dostarcza jej odpowiednia dawkę nawilżenia.
      Generalnie uważam cały ten szał w polskim internecie na azjatycka pielęgnacje za mistrzostwo marketingowe - tym bardziej, ze wszystkie te popularne marki są sprzedawane za wielokrotnie większe pieniądze. Np lotiony hada labo to w Japonii produkty z najniższej polki cenowej - cena nie przekracza 30 zł za opakowanie (w Polsce widziałam je za 150!). Podobnie w przypadku mizon, czy tony moly. Olejek muji, którego używam, kosztuje dokładnie 44 zł - mam te wersje https://www.muji.net/store/cmdty/detail/4548076450382?rank=2 Co nie zmienia faktu, ze na pewno na azjatyckich rynkach jest wiele świetnych marek, jak polecana przez Ewę whamisa. A swoją droga, w Azji furorę robią marki europejskie, apteczne, jak Avene, LRP :)
      Wybacz tyradę, trochę się rozpisałam :D jakbyś miała jakieś pytania, to pisz śmiało

      Usuń
    5. Tam miało być w nawiasie "(dobrze piszę?)", to miało być pytanie, a wyszło jakbym się wywyższała, no nie.. :|

      Zerknęłam na stronę, którą podałaś, a tam tyle krzaczków :D

      Domyślam się, że ceny są druzgocąco różnią się od siebie, ale kto nie chciałby tyle zarabiać? :)

      Używałaś może coś z wyższych półek? Typu SK II, Su:m37, Hera?

      Tak właśnie się zastanawiałam jak buzie Azjatek wytrzymują taką dawkę nawilżenia? Toż u mnie od razu buzia niczym ser szwajcarski z tymi porami..

      Używasz maseczek w płachcie? :D Zastanawia mnie czy te Tony Moly bądź Missha są w ogóle warte uwagi i dają coś więcej poza silikonami i nawilżeniem?

      O, przypomniało mi się jeszcze jedno.. Te ślimakowe kosmetyki - jest jakieś ślimakowe azjatyckie cudo godne polecenia? :D Bo czaję się na jakiś kremik, ale póki co na linii ognia mam krem One Ingredient, ale kosztuje 250zł, więc nie chcę być jakaś napalona i przepłacać czy cuś.

      Przepraszam za taki nawał pytań, naprawdę, uczepiłam się jak rzep psiego ogona - było się nie ujawniać :D Nie no, żartuję.

      Co do długich tekstów.. Ewy blog taki jest i to jedyne tak wartościowe miejsce na blogu, gdzie można od samego autora (szczególnie) i też od innych czasem dowiedzieć się fajnych rzeczy.

      Usuń
    6. Wiesz,co do cen, ja rozumiem, ze importowane kosmetyki siła rzeczy musza kosztować więcej, ale moim zdaniem w przypadku wymienionych przeze mnie Marek, ceny są absolutnie niewspółmierne do jakości produktów, niestety... ale, odpowiadając na Twoje pytania:
      Sk II nie próbowałam - zasięgnęłam języka i wiekszosc źródeł zgodnie twierdziła, ze produkty te są mocno przereklamowane :( na suum37 i hera miałam ochotę, ale nie mogłam znaleźć stacjonarnie
      Odnosnie maseczek w płachcie, a osobiście nie lubię tych tanich azjatyckich, zostawiają na mojej twarzy lepki film i momentalnie mnie zapychają, obwiniam te wszystkie silikony :(
      Kremów ze dluzemslimaka próbowałam, najlepiej sprawdzał się mizon, niestety nie na tyle, żebym chciała sięgnąć po kolejne opakowanie... z innych popularnych składników, próbowałam kremów z jadem żmij i wnioski jak wyżej :)

      A jeśli chodzi o cery Japonek i ich pielęgnacje, to żadna ze znanych mi kobiet nie stosuje żadnych 10 kroków pielęgnacji - używają natomiast bardzo kryjących matujących podkładów i matujących pudrow, ponadto namiętnie używają kremów z filtrem, stad moim zdaniem ogromna popularność agresywnych olejków i pianek myjących, No i w konsekwencji lotionow, kremów i masek, które maja wyrównywać nawilżenie - dodatkowo silikony dają takie złudne uczucie miłej, gładkiej skory

      Usuń
    7. Jejku wybacz literówki - pisałam z telefonu, na kolanie :):)

      Usuń
    8. Nie przejmuj się niczym :D Pisz jak Tobie akurat wygodnie :)

      Pytałam o SK II, bo niemal każda szanująca się jutuberka, która wdrożyła pielęgnację azjatycka posiada coś od SK II, mam na myśli tutaj lotiony czy esencje. Nie mówię, że wszystkie i tak mnie zastanawia czy pod ceną kryje się jakość. Kupowałam w testerach Su:m37 Secret Essence, ale do dzisiaj nie wiem wiem co o niej myśleć. Zbyt rzadko używam, a codziennie też się boję ze względu na potencjalne zapychanie, itd. Od Whamisy chciałabym wypróbować FLowers Toner Original, może kiedyś, jak odżałuję.

      Też myśląc o maseczkach w płachcie od razu mam przed oczami pryszcze na buzi.. Pewnie pomyślicie, że jestem przewrażliwiona :D Może.. A co myślisz ogólnie o Innisfree? Ich maseczki i produkty? Ponoć jedne z najlepszych, jeśli chodzi o tę półkę cenową i nie tylko.

      Do mnie przyszła dzisiaj próbka ślimakowego kremu od One Ingredient. Za 10zł można kupić próbkę (akurat jest darmowa wysyłka). Krem z 250zł przeceniony na 200.. Zwariuję zaraz.

      Ostatni akapit - to co napisałaś jest bardzo logiczne. To takie błędne koło po troszę. Te całe 10 kroków jest wypromowane po prostu na większą sprzedaż?

      Usuń
    9. Fretko, nawet nie mów, że przecena... Mogłam dla spokojnej głowy o tym nie wiedzieć. Kiedyś pewnie się przełamię i kupię, ale w tym miesiącu muszę coś jeść :p Wmawiam sobie, że na pewno diametralnie zmieniła mi się cera od zużycia próbki (ta jasne) i wyrzucę pieniądze w błoto.

      Usuń
    10. Anonimek, to Klaudia czy ktoś inny? :D

      Też muszę coś jeść, dlatego ta przecena tak boli.. Ale kiedy już od co najmniej roku na niego czyham, to w końcu trzeba, nie? 50zł to hoho, majątek. Pozostało Męża przekonać. XD

      Usuń
    11. Klaudio, słyszałaś coś o marce Leejiham? :)

      Usuń
    12. Nie, to ktoś inny, nie próbuję się podszywać :D Hahaha, boże, ja też już prawie rok. Wydawało mi się, że o nim zapomnę, ale niestety.

      Usuń
    13. W porządku, to witam w takim razie :D

      Dokładnie, zdawałoby się, że człowiek zapomni, a gdzie tam.. Nie mam chyba innego wyjścia jak go kupić. Po co mam kupować Mizony, itd., skoro mam szansę mieć coś ekstra? I to polskie! Czego chcieć więcej? Kasy, no.

      Usuń
  9. Dziewczyny, mam zamiar kupić olejek Shu Uemura Ultime8 na ebayu. Dwa opakowania 50 ML za jakies 19,25 USD. Czy jest tutaj chętna na drugie opakowanie? Wyszloby jakies ok. 11dolarow za opakowanie (bo jakaś prowizja, którą mi naliczą, itd.)

    OdpowiedzUsuń
  10. (Pytałam pod postem o przebarwieniach, ale powtarzam tu, żeby komentarz nie umknął uwadze (; )

    Hej Ewo! Co sądzisz o serum z wit. C z Ecospa? Zapoznałam się z twoim wpisem - w Ecospa jest hydrolat z neroli i brakuje kwasu ferulowego.
    Nigdy nie robiłam kosmetyków sama, więc chciałam kupić gotowy zestaw. Czy sądzisz, że kupienie osobno kwasu ferulowego i dodanie go do serum wystarczy, aby związać cokolwiek złego, co mogłoby pochodzić także z hydrolatu?

    Pełny skład i opis jest tutaj:
    http://ecospa.pl/produkt/zestaw-serum-z-witamina-c-10-3-x-10-ml

    A miesza się (3 porcje):
    15 ml Potrójnego kwasu hialuronowego 1,5%
    12 ml Hydrolatu neroli eko.
    3 x 1 g Witaminy C (kwas askorbinowy).

    Tak jak pisałam, po przeczytaniu Twojego postu chciałabym dodać kwasu ferulowego (nie wiem niestety, ile) - w tym zestawie kusi mnie to, że wszystko jest odmierzone, nie muszę kupować nadmiaru surowców, buteleczek, robić kilku zamówień...
    Będę bardzo wdzięczna za pomoc! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kw.askorbinowy to najbardziej nietrwała forma witaminy C. Szybko się utlenia i potrzebuje chelatora,a i tak czas zużycia serum to kilka dni. Do tego by miał być efektowny potrzeba niższego ph(poniżej 4). Osobiście testowałam i moja cera nie lubi tak kwaśnego ph,zdecydowanie wolę wydać pieniądze na olejową witaminę c,po której chociaż mam efekty i nie boję się,że produkt się utlenił ani,że mnie podrażnił.
      Kwas felurowy(wg ZSK) użycie do 1%. Nie wiem ile to będzie na ml,ale na zsk są przeliczniki:
      https://www.zrobsobiekrem.pl/pl/n/35
      Trzeba siąść i rozpisać ;).
      Możesz też użyć innego kwasu jako chelatora,nie musi to być tylko kw.felurowy. Może to być glukonolakton czy kw.fitowy(przykłady).

      Usuń
    2. Przy tak niestabilnej substancji, polecam wykonywać serum na bazie wysoko oczyszczonej wody (najlepiej klasy farmaceutycznej). Witamina C w formie kwasu askorbinowego jest mocno kwaśna, zniszczy większość właściwości hydrolatu, a dodatkowo serum będzie mieć bardzo krótką trwałość - maksymalnie tydzień. Dlatego moim zdaniem lepiej kupić oddzielne surowce. Najprostsze serum wykonasz za pomocą kwasu askorbinowego i wody oczyszczonej. Polecam także dodatek kwasu ferulowego około 1% lub 1-2% glukonolaktonu, które pełnią rolę chelatora i przedłużają trwałość serum. Procentowo obliczysz to wszystko w kalkulatorze stężeń :)

      Usuń
  11. Hej Ewo,
    Mam do Ciebie pytanie dotyczące mojej pielęgnacji. Stosuję ją od około miesiąca i moja skóra zaczyna się poprawiać, ale chciałam się upewnić czy nie jest ona może zbyt agresywna i ostatecznie nie pogorszę stanu skóry. Moja cera jest mieszana, z rozszerzonymi porami na policzkach i wągrami na nosie. Jest też bardzo skłonna zarówno do zapychania się i rozpulchniania porów, ale także do odwodnienia. Aktualnie mój plan pielęgnacji cery wygląda tak:
    Rano:
    1.Myję twarz Cetaphilem.
    2.Wklepuję w twarz nawilżający tonik (np. SVR Physiopure).
    3.Nakładam na twarz serum z wit.C Liqpharm Liq CC.
    4.Nakładam na twarz krem z filtrem- Emulsję z Lirene.

    Wieczorem:
    1.Myję twarz kremowym żelem La Roche-Posay Lipikar Surgras.
    2.Wklepuję nawilżający tonik.
    3.Nakładam serum Liqpharm z kwasem glikolowym Liq CG.
    4.Jako produkt nawilżający na całą twarz stosuję serum Liqpharm Liq CE z wit. E.

    Chciałam się tylko upewnić czy np. w stosunku do produktów jakich używam nie oczyszczam skóry zbyt mocno czy za słabo.

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia, prawidłowo. Lipikar zmyje bez problemu te zanieczyszczenia, Cetaphil jest dosyć lekki i lejący, stosujesz go do odświeżenia. Surgras zawiera mocne detergenty połączone z bazą emulgatorową, dlatego może wysuszać i ściągać skórę, Cetaphil też nie powleka niczym skóry. Dodatkowo często tonizujesz skórę i stosujesz substancje nasilające przeznaskórkową ucieczkę wody - kwasy. Po części nawilżenie wyrównujesz koncentratem z witaminą E oraz kremem z filtrem. Jeżeli się to u Ciebie sprawdza, to ok. Każda skóra ma inne potrzeby :)

      Usuń
  12. Droga Ewo, napisalam jeszcze komentarze pod poprzednim postem na temat ŁZS. Bardzo prosze Cie o pomoc. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć :) ja jeszcze odnośnie postu o ŁZS. Mam takie trzy suche placki- dwa na policzkach obok nosa i jeden na czole. W pewnym sensie wyglądają podobnie do tych przedstawionych w poście - czasem są zaczerwienione, czasem swędzą, a zdrapany naskórek jest żółtawy. Jednak te zmiany wyglądają najlepiej, są praktycznie niewidoczne, gdy pokryte lekką warstwą sebum. Stają się zaczerwienione, gdy np. rano przetrę twarz hydrolatem albo płynem micelarnym też (po tym przetarciu na zmiany nakładam krem). Ogólnie mam właśnie cerę przetłuszczająca się, najbardziej chyba na nosie, z zaskórnikami, rozszerzonymi porami i gdzieniegdzie wypryskami. Czy to może być właśnie ŁZS?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może, ale może to być też to dopiero etap przejściowy, czyli odwodnienie skóry. Jeśli naskórek uspokaja się pod warstwą własnego sebum, to znaczy, że wymaga większej dawki okluzji i za mocno go odtłuszczasz lub drażnisz :)

      Usuń
  14. Hej, dawno nic nie komentowałam, ale czytam wpisy, czytam:)
    rozwiniesz kiedyś tematykę masażu twarzy? domyślam się że ciągnięcie jej w dół przy nakładaniu kremu jej nie służy, ale nie wiem co powinnam robić/komu zaufać. robię czasem różne masaże, np tanaka(https://www.youtube.com/watch?v=V4ANcs7oh9s) ale wciąż nie wiem czy bardziej sobie pomagam czy szkodzę. myślisz, że to źle stosować ten masaż w trakcie mycia twarzy? o wiele mniej wtedy ciągnę niż kiedy robię to przy pomocy olejku/kremu.

    z ostatnich twoich wpisów super był ten o jałowych gazikach - całe życie używam wacików i jakoś nigdy by mi przez myśl nie przeszło, że można je czymś zastąpić:)

    co do tematu wpisu: jezu, jaki długi tekst:D na ten olejek pewnie długo się nie skuszę(cena), ale jak już używam jakiegoś kosmetyku to te wpisy są bomba. np na temat alterry do mycia czy emulsji do twarzy avene - istna skarbnica wiedzy. rozważam zainwestownie w swój pierwszy olejek myjący(ten zwykły z BU), tylko z mojej strony może to być nieptrzebny zakup - nie mam aż takich problemów z przetłuszczaniem się skóry jak niektórzy i nie wiem czy nie będzie to zbyt agresywne. z drugiej strony całe swoje życie mam uparte wągry na nosie i brodzie, więc może nie jest to takie głupie:D na pewno przed zakupem przeczytam jeszcze milion razy twoje posty na temat oczyszczania:) chociaż nawet jeśli przeczytam to zmiana pogody robi swoje - mega pocę się w lato, również na twarzy, dzięki bogu za klimatyzowane biura, bo aż wstyd:d

    Ewo, nie wiem jakie masz plany na rozwój swojej działalności, ale BŁAGAM nie zarzucaj tego nigdy. po prostu musisz być gdzieś stale obecna, wśród tego zgiełku, gdzie każdy poleca co chwilę inny produkt, bo akurat taki producent złożył mu ofertę współpracy. naprawdę marzę o twoim kanale na yt, wydaje mi się, ze taka wiedza byłaby o wiele łatwiej przyswajalna dla ogółu. mam nadzieję, że kiedyś o tym pomyslisz.

    wiem, że piszę trochę chaotycznie, ale ciężko mi monitorować składność(:p) całego komentarza, bo okienko na wpisanie go jest dość małe, a komentarz już dość długi. anyway, twoje serie o różnych problemach skórnych są super dla osób, których to dotyczny. ostatnio tematy dość mocno odbiegają od moich potrzeb, dlatego też nie komentuję itp, ale dla osób zainteresowanych musza być super. btw mam nadzieję, że przygotujesz kiedyś taką serię o cerze naczynkowej:))

    pozdrawiam, trzymaj się:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ewo,Dziewczyny,jak Wy aplikujecie filtry by się nie rolowały? Ostatnio doczytałam,że powinno się nakładać 1,25ml na twarz by filtr działał efektywnie. Na raz nie da się takiej ilości rozprowadzić,a warstwami - gdzieś w połowie owej objętości zaczyna mi się wszystko rolować. Robiłam test z serum pod filtrem i solo z samym filtrem i nie wiem jak go nałożyć w takiej ilości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam na to tylko niestety jedną radę... Wsmarowywać filtr z prędkością światła. Jak chcesz, to między nałożeniem pierwszej a drugiej warstwy filtru, porządnie umyj ręce i porządnie osusz, chociaż nie wiem czy coś to da. A jakiego filtru używasz?

      Usuń
    2. Fretka,ale tego nie da się wsmarować z prędkością światła :(. Taką próbę całość na raz też zrobiłam i oczywiście wszystko się rolowało,a ostatecznie nie wchłonęło sie to w skórę. A używam tej emulsji Lirene 50+ do skóry wrażliwej(dużo osób ją tu chwaliło to w końcu zakupiłam :)). Sam kremik wydaje się fajny(w pojedynczych warstwach tak do 4-5 jest wszystko ok,a kremik fajnie mi się komponuje z cerą),ale jak pisałam wyżej, gdzieś w połowie tych 1,25ml to zaczyna się to rolować przy nakładaniu następnej warstwy. Chyba musi być jakiś sposób na rozłożenie tego bez takiego dodatkowego 'efektu'. Poza tym przyznam,że mam problem z nadpotliwością,więc w ciągu dnia na pewno będę musiała nałożyć nową warstwę filtru. Jak to zrobić w ciągu max 5min,tak by naprawdę mieć tę ochronę?
      Fretka,a Ty jakiego filtru używasz? Naprawdę wchłania Ci się taka ilość w całości bez pozostawienia tych farfocli?

      Usuń
    3. To Ci powiem, że i ja używałam Lirenki, o której wspominasz :D I to też w sporych ilościach. Ale szczerze nigdy nie mierzyłam. To zawsze było tak.. Po jednym groszku na czoło, policzek jeden, policzek drugi, broda i nos, ale nigdy nie wiedziałam czy to są te przepisowe 1,2 ml. Nigdy nie wystawiałam twarzy bezpośrednio na słońce, nie opalałam się plackiem, więc nie panikowałam. Starałam się nie przebywać długo na słońcu. Ochrona fizyczna poprzez kapelusze czy cień jest najlepsza i na to nic się nie poradzi. Zawsze nakładałam jedną warstwę, tak jak pisałam, po groszku wszędzie i jazda, jak najszybciej. Inaczej doradzić nie umiem.. :( Sprawdziłabym teraz, ale Lirenka mi się skończyła i używam z przymusu Pharmacerisa. Aż jutro czy kiedy tam specjalnie odmierzę ilość i zobaczymy czy naprawdę ochraniam buzię czy nie.

      Usuń
    4. To powiem Ci,że taka ochrona jaką stosujesz to jest nic. Te groszki to może łącznie wyjdzie 0,2ml-0,3ml(ale sprawdź i daj znać :)). Ja wiem,że ochrona fizyczna jest najlepsza,ale czasami też niemożliwa. Dlatego zastanawiam się jak zaaplikować te 1,25ml na samą twarz(a przecież za chwilę dojdzie do tego reszta odkrytego ciała :/)..

      Usuń
    5. To nie są groszki wielkości groszku, tylko większe, chciałam po prostu zobrazować jak aplikuję. Nie wiem, może Ewa się wypowie na teb temat.

      Usuń
    6. Fretka,ok. Nie miałam zamiaru na Ciebie naskakiwać czy coś :). Sama tak robiłam jak Ty i się zdziwiłam skąd lekkie opalenie na twarzy,a byłam na słońcu może koło 40min. Poczytałam i odmierzyłam ile to jest 1,25ml. To jest naprawdę ogromna ilość i sama nie mogłam uwierzyć,że mam tyle nakładać. Zresztą sprawdź sama i podejrzewam,że zrobisz minę jak ja :).
      Dlatego właśnie pytałam jak nałożyć taką dużą ilość i uniknąć efektu rolowania,bo dla mnie to jest niemożliwe by przez 30min aplikować filtr warstwami. Już się zastanawiam czy dodatek jakiegoś półproduktu mógłby poprawić tę smarowywalność,ale nie wiem nawet w co uderzyć. Natomiast nie odbieraj mojej wypowiedzi jak jakieś negowanie czy potępianie czy wymądrzanie,wiem,że chciałaś pomóc :). Może te Twoje groszki są większe niż moje,ale jestem pewna,że nadal nie osiągasz nawet połowy ochrony jaką masz napisaną na filtrze. I przypuszczam,ze więcej jest tu takich osób,które nigdy nie sprawdziły ile tak naprawdę muszą nałożyć filtru by mieć tę skuteczną ochronę.

      Usuń
  16. To ja też dołączę do morza pytań :) ale głupio nie skorzystać.. Mam pytanie z tematyki, którą pewnie jeszcze nie do końca się interesujesz, ale gdybyś mogła coś poradzić na bazie swojej imponującej wiedzy, byłabym niezwykle wdzięczna.
    Zrobiła mi się na linii bruzdy nosowo-wargowej zmarszczka czyli zarysowana linia od nosa do ust. Jest to już, niestety, dosyć wyraźne załamanie/wgłębienie. Choruję od paru miesięcy i skóra, wiadomo, zrobiła się też dosyć papierowa. Brakuje jej jędrności i gęstości. Nawilżenie ulatuje w trakcie dnia. Zastanawiam się czy mogę swoją bruzdę trochę spłycić/rozmyć... tylko czym, jakie składniki wprowadzić do pielęgnacji. Myślę o toniku z kwasem tylko nie wiem jaki kwas (biorąc pod uwage, że pani wiosna zawitała) - lepiej 2% BHA czy iść w PHA?
    Retinoidy zostawiam na jesień, bo wiadomo. :)

    Czy coś jeszcze możesz mi polecić na bruzdę i poprawę gęstosci/jedrnosci skory? Czy regularne peelingi mogłyby coś zdziałać?

    Korzystając z okazji muszę napisać, że uwielbiam Twojego bloga. Drukuje sobie posty i je czytam z ogromną uwagą.. Uważam, że to jedno z niewielu naprawdę wartościowych i bardzo merytorycznych miejsc w sieci poświęconych pielęgnacji. Podoba mi się też Twoje podejście, uczysz czytelników samodzielnie myśleć i układać plan pielegnacji a nie narzucasz konkretnych rozwiązań czy produktów. Szkoda tylko, że wiele osób preferuje aby im podać zloty środek na tacy i nie potrafią tego docenić. Nie ma co się takimi przejmować.. Pozdrawiam serdecznie. Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marto, bardzo mi miło :)

      Moim zdaniem przy "papierowej" strukturze naskórka i jego sporej delikatności, kwasy zaostrzą problem. Bardziej poszłabym w zabiegi mobilizujące skórę do regeneracji i odżywienia ale bez wywoływania stanu zapalnego i odwodnienia (w końcu zaburzają barierę hydrolipidową i drażnią mieszki). Jeżeli już, to spróbowałabym z kwasami PHA, ale w formule kremowej. Polecam także mezoterapię igłową i osocze bogatopłytkowe, to po nich w takim przypadku, zauważysz największą poprawę. Kwasy mogą, niestety, problem dodatkowo nasilić. Mogą dać efekt poprawy, ale przy naskórku, który niema zaburzonej wymiany wodnej i sam w sobie jest dość gruby i szybko regenerujący się, wtedy pozytywnie zareaguje na takie mikrozłuszczanie, cienka i deliaktna skóra zazwyczaj tylko ulega pogorszeniu :(

      Usuń
  17. Witam Ewo,mam pytanie odnośnie oczyszczania.Używam poleconego przez ciebie hydrolipidowego krem z filtrem Pharmaceris i podkładu płynnego najczęściej bourjois. Mam rogowacenie okołomieszkowe na policzkach i cerę naczynkową.
    Jak oczyszczać skórę wieczorem a jak rano?
    Jakich olejków używać do skóry rogowaciejącej szybko?
    Czy przedstawiony olejek można jakoś wpleść do mojej pielęgnacji czy jakiś inny aby zmywać filtr?
    Do tej pory używałam rano biolaven żel , a wieczorem płyn miceralny Biolaven i potem żel rumiankowy sylveco.Nie tonizuję skóry.
    Nie wiem czym i jak.:(
    Czy twój tonik azeloglicyną byłby odpowiedni czy jakiś hydrolat z kocanki?
    Czy do hydrolatu mogę dodać b3, ekstrakt z zielonej herbaty i lukrecji? jak do toniku???

    Czytelniczka Magdalena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczyszczasz skórę aż potrójnie i wszystkimi preparatami na bazie wody, przez co wysuszasz intensywnie skórę i nasilasz rogowacenie. Przy ciężkich kremach z filtrem, należy usunąć je tą samą bazą, przy rogowaceniu największe znaczenie ma nie olejek jaki zastosujesz, ale w jaki sposób się go pozbędziesz.

      Musisz zadać sobie pytanie, czy wymagasz całkowitego domycia olejku myjącego, czy jednak ta warstewka byłaby nawet pożądana. Jeżeli chciałabyś coś zupełnie neutralnego, nie ingerującego, bez filmu, polecam Whamisa lub olejek DHC + szmatka muślinowa dobrej jakości (polecam Emma Hardie), jeśli jednak chciałabyś zostawić ochronny woal, wtedy możesz olejki myjące (np. z BU) stosować w połączeniu pół na pół z tłustymi emulsjami (np. Bielenda emolienty / Alterra myjąca z granatem / krem oczyszczający Arkana) i ewentualnie domywać szmatką lub nie, albo zastosować coś na bazie wody, np. żel.

      Tak, ale polecam wszystkie toniki z kwasami wykonywać na wodzie demineralizowanej, najlepiej klasy farmaceutycznej.

      Tak :)

      Usuń
  18. chciałam jeszcze skorzystać z mini porady najlepiej telefonicznie lub mailowo. Gdzie i jak mam się zwrócić?
    Czytelniczka Magdalena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, napisz na mój e-mail: mademoiselleeve@wp.pl :)

      Usuń
  19. Ewo, a co sądzisz o lotionach i tonerach z Whamisa?

    OdpowiedzUsuń
  20. ooo ja używam tonera z whamisy właśnie. Bardzo fajnie na moją skórę działa. Delikatnie nawilża i tonizuje. Jestem pod dużym wrażeniem, bo ta marka dopiero wchodzi do nas. A olejek chętnie też przetestuję :)

    OdpowiedzUsuń
  21. skusiłam się na ten olejek Whamisa po Twojej recenzji i jestem super zadowolona. Bardzo ładnie oczyszcza i pielęgnuje cerę.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ewo, cieszę się niezmiernie że szykujesz nowy posty z kolorowki. Odnosnie tego tematu... od kilku dni szukam podkładu o dobry skladzie który nie będzie zawierał silikonów bądź będzie to znikoma ilość i to tych niezapychajacych. Moja cera zmienia się co chwilę przez hormonów raz Sucha raz mieszana. Slyszalam o Organic Wear Bb cream dostępnym w sephorze.. za propozycje jakim podkładki mogę się przyjrzeć będę wdzięczna bo potrzebuję coś na już a nie chce kupić czegoś co mi zaszkodzi. Pozdrawiam serdecznie Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam na oku Physicans Formula - i krem BB, i CC oraz ich puder mineralny w formie prasowanej. Muszę jednak zdobyć odpowiednio jasne kolory, ponieważ te dostępne w Polsce nadają się tylko do średniej karnacji :( Będzie sporo testów !

      Usuń
  24. Jesteś bardzo uprzejma zdradzajac rabek tajemnicy przyszłych artykułów. Zapytałam Jeszce spytać jakie polecasz. Lekkie. Serum nawadniające. Patrzę na kosmetyki lush botanicals ale jestem. W kropce ☺️

    OdpowiedzUsuń
  25. Fakt, zdjecia genialne! Ale olejek tez jest swietny, wlasnie mam go na wkonczeniu wiec musze sie zabrac za kolejne zakupy :D

    OdpowiedzUsuń
  26. słyszałam sporo dobrego o tym olejku, generalnie lubię whamisę. szczególnie jeden lotion do ciała z organic flowers :D

    OdpowiedzUsuń
  27. postarali się:) miałam kiedyś ich balsam nawilżający, konsystencja i zapach na 5+ ale słyszałam że whamisa ma też rewelacyjne szampony do włosów, niestety jeszcze nie testowałam-wszystko przede mną, może Ty masz jakieś doświadczenia?

    OdpowiedzUsuń

Super, że jesteś! 👍👍👍

Jeśli komentujesz - podpisz się. Zwracam się tak jak Ty, do konkretnej osoby. Postaram się odpowiedzieć na Twój komentarz w przeciągu kilku, najbliższych dni.

Jeśli tracisz wiarę i wymagasz kompleksowej pomocy i opieki - napisz do mnie (mademoiselleeve@wp.pl), oferuję najwyższą i najbardziej profesjonalną jakość usługi w zakresie prawidłowej pielęgnacji. Nie udzielam rozbudowanych porad ani nie polecam konkretnych produktów w sekcji komentarzy - obejmuje go zakres moich odpłatnych usług.

Proszę nie umieszczać analiz składu - w sieci istnieją specjalne narzędzia, które wykonają to zarówno za Ciebie, jak i za mnie.

Proszę o niereklamowanie się na moim blogu. Reklama w tym miejscu jest płatna oraz stosownie oznaczana, a każdy jej nieopłacony i nieskonsultowany przejaw będzie skrupulatnie moderowany.

Artykuły sponsorowane na moim blogu mają dokładne oznaczenia - jeżeli taka informacja nie znajduje się na końcu artykułu, produkty, testy kosmetyków, zdjęcia oraz opracowanie tekstu pochłonęły jedynie moje własne zasoby finansowe i czas.

Pamiętaj, że umieszczenie komentarza to świadoma akceptacja regulaminu - jeśli zostaje on naruszony - podlega moderacji administratora. Nie tłumaczę się dlaczego - bądźmy tutaj dla siebie ludzcy.

Cześć!