18:00

CLARE BLANC | MINERALNY PODKŁAD PRASOWANY


Podkłady prasowane  mineralne z wielu powodów mogą okazać się lepszym wyborem od tradycyjnego, sypkiego pyłku, choć nie jest to regułą i wszystko zależy od techniki sprasowania produktu oraz substancji scalających pigmenty mineralne, bowiem kosmetyk może wprowadzać tak szybko w zachwyt, jak i zrażać do siebie za każdym razem, gdy zostaje zaaplikowany na skórę.

SŁOWEM WSTĘPU

Na właściwości podkładu prasowanego wpływ ma ogrom różnych czynników: metoda sprasowania, siła sprasowania, ilość pigmentów mineralnych oraz substancji scalających, a i tak nie wymieniłam wszystkich dostępnych możliwości. Ze względu na formułę, produkty prasowane zazwyczaj zawierają niezbędne emolienty, które zwiększają przyczepność podkładu, waloryzują jego krycie, poprawiają walory aplikacyjne oraz finalnie przedłużają trwałość. Ze względu na substancje okluzyjne, których brakuje w sypkich podkładach mineralnych (chociaż coraz częściej firmy produkujące kosmetyki mineralne otaczają pigmenty mineralne w estrach, najczęściej z jojoby), podkłady prasowane mogą okazać się lepszym wyborem dla osób, które walczą z przesuszeniem skóry i tradycyjne podkłady okazują się zbyt suche, agresywne, drażniące. To taka mediana między podkładami mineralnymi sypkimi, a kremowymi naturalnymi.

Zazwyczaj skład produktu analizuję na końcu recenzji, natomiast dzisiaj, postąpię przekornie i zrobię to na samym początku. Naturalne, mineralne podkłady prasowane można traktować jak produkty pielęgnacyjne. Jak najbardziej nie muszą one wymagać wcześniejszego przygotowania skóry - zawierają one związki, które na pewnych typach cery mogą okazać się w zupełności wystarczające. 

INCI: MICA CI 77019, TITANIUM DIOXIDE CI 77891, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERYDE, ZINC OXIDE CI 77947, SERICA, MAGNESIUM STEARATE, CITRUS GRANDIS (GRAPEFRUIT) SEED EXTRACT, SOY LECITHIN, ROSA CANINA FRUIT OIL, TOCOPHEROL OIL, VITIS VINIFERA (GRAPE) SEED OIL, ALGAE EXTRACT, MELALEUCA ALTERNIFOLIA (TEA TREE) LEAF OIL, JOJOBA ESTERS. MAY CONTAIN: CI 77491, CI 77492, CI 77499, CI 77007.

Podkład Clare Blanc, oprócz składników tradycyjnych, takich jak mika oraz tlenki mineralne zapewniające krycie oraz kolor, zawiera dodatkowo emulgator kokosowy, który ułatwia jego równomierne rozprowadzanie i oczywiście zwiększa przyczepność (krycie), związek typowo przyczepny stearynian magnezu oraz typowe składniki wiążące tłuszczowe: witamina E, estry jojoba, lecytyna sojowa, olej z dzikiej róży oraz pestek winogron. Składnikiem pielęgnującym jest ekstrakt z alg oraz olejek eteryczny z drzewa herbacianego, który dodatkowo działa antybakteryjnie i pełni rolę naturalnego środka konserwującego.

Czy podkłady prasowane mogą powodować pogorszenie stanu skóry? Oczywiście, jak najbardziej. Jeśli Twoja skóra nie wymaga żadnej okluzji i bardzo negatywnie reaguje na emolienty, mimo że w pudrze prasowanym jest ich niewiele i służą głównie po to, aby poprawić walory aplikacyjne, mogą sprzyjać nasileniu trądziku, zwłaszcza zaskórnikowego. 

KOCHAM, A CZASEM NIENAWIDZĘ...

Muszę przyznać, że z prasowanym podkładem marki Clare Blanc wiążą mnie trudne, ambiwalentne i zupełnie skrajne relacje, z ogromną trudnością dobieram słowa i staram się zlepiać je w miarę logiczną całość. Myślę, że natrafiłam na właśnie ten typ produktu, który albo się pokocha miłością bezwarunkową (i jak najbardziej może być to Twój ulubiony podkład mineralny), albo zupełnie znienawidzi, nie trafiając na odpowiednią grupę docelową.


Stan mojej skóry bywa chwiejny, dlatego też, podkład na mojej tłustej skórze potrafi prezentować się absolutnie perfekcyjnie i nieskazitelnie przez cały dzień, czyniąc niezaprzeczalne cuda z moją niedoskonałą skórą, a czasami, kompletnie bez żadnego schematu, i co nie zawsze jestem w stanie przewidzieć, okropnie podkreśla po dość krótkim czasie każdą, nawet najmniejszą niedoskonałość, powodując dosłownie taki pogrom na mojej biednej skórze jak potężna Irma nad Florydą. Na jego niekorzyść przemawia również mizerna, zupełnie niesatysfakcjonująca trwałość.

Chciałabym móc napisać: tak, to jest to, odnalazłam swój idealny podkład mineralny. Ale niestety, nie zawsze tak jest - przy stosowaniu podkładu Clare Blanc czasami popadam w ogromny zachwyt, by następnego dnia przeżywać gorzkie rozczarowanie.

Konsystencja podkładu prasowanego Clare Blanc jest dość specyficzna - nie jest jedwabiście delikatna, palec nie gładzi subtelnie powierzchni pudru, choć nie napotyka przy tym pewnej, nadmiernej suchości i oporu, sporo produktu zostaje na dłoni, nawet przy dyskretnym dotyku.  Wersja prasowana jest niezwykle łagodną formułą, co zadowoli osoby, których skóra wysusza się i bardzo szybko odwadnia - mimo że powoduje u mnie delikatne podszczypywanie podczas aplikacji, jest niesamowicie komfortowa w noszeniu oraz co cieszy mnie najbardziej - sama w sobie nie generuje nadmiernego łojotoku i tym samym nie powoduje trądziku toksycznego objawiającego się zapaleniem mieszków włosowych oraz większą ilością zaskórników otwartych. Produkty prasowane bywają różne, ale Clare Blanc z pewnością nie jest typem pylistym, suchym, o słabym kryciu, wręcz napisać muszę, że jest bardzo dobrze (o ile nie za bardzo) przyczepny, ale bez wyczuwalnej kremowości: zarówno pędzel z włosiem syntetycznym, jak i sam opuszek palca zbiera znaczną ilość produktu, co w zupełności wyjaśnia, czemu podkład na mojej skórze zachowuje się w różny sposób oraz dlaczego tak szybko kończy się.

Światło dzienne surowe. Od lewej: skóra bez makijażu, cera po nałożeniu pierwszej warstwy podkładu prasowanego Clare Blanc
Z Clare Blanc pracuje się bardzo szybko i o ile aplikacja sypkich produktów mineralnych może wydawać się problematyczna, gdyż wymaga pewnych umiejętności i odpowiedniego przygotowania stanowiska pracy, o tyle w przypadku wersji prasowanej problemy z obsługą minerałów uchodzą w niepamięć, jest to zatem idealne rozwiązanie dla osób, które nie mają czasu, nie lubią i z pewnych przyczyn nie chcą obchodzić się z kosmetykami o konsystencji pudrowej: podkład nie pyli, nie brudzi ubrań i zapewnia średnie, zadowalające krycie już przy pierwszej warstwie, a kolejna, druga, w zupełności wystarcza, aby pokryć niedoskonałości, które znajdują się na skórze. Określiłabym je jako średnie-mocne, zdecydowanie pierwsza warstwa kryje mocniej niż 2-3 poziomy podkładu regulującego oferowanego przez Clare Blanc (pełną recenzję podkładu regulującego Clare Blanc znajdziesz tutaj>).

Wysoka przyczepność jest jednak problematyczna, choć w pewnych sytuacjach jest jak najbardziej korzystna (bardzo dobre krycie, ale i niska wydajność produktu, mocne chwytanie się skóry, większa tendencja do warzenia się, spływania, podkreślania niedoskonałości) - kosmetyk łapie się skóry wybitnie, nie sprawia to jednak kolejnych problemów z równomiernym roztarciem produktu, o ile baza jest sucha, wówczas przepięknie rozciera się, nawet niedbałe posunięcia pędzlem pozwalają na zniewalający efekt końcowy. I tutaj w zasadzie znajduje się kwintesencja dzisiejszej recenzji podkładu prasowanego Clare Blanc.

To jest dokładnie ten typ produktu, który wymaga subtelnie nawilżonej, zdrowej, zadbanej i wyleczonej skóry - cery, która ani nie eksploduje nadmiarem sebum, ale też nie jest typowo sucha (może podkreślać przesuszenia), skrajnie odwodniona. Jest znormalizowana, delikatnie mieszana, nie sprawia w zasadzie problemów pielęgnacyjnych i skarży się na wysuszające działanie sypkich minerałów, ale, i jest to kwestia kluczowa, na co chcę zwrócić szczególną uwagę - wysusza się, ale nie jest przy tym pobudzony nadmierny łojotok, więc pomimo pewnych ograniczeń - nadal podkład prasowany Clare Blanc może sprawdzić się na wielu typach i rodzajach skóry. Jeśli możesz w taki sposób opisać swój typ skóry, to właśnie znalazłeś swój idealny podkład mineralny.

Podkład Clare Blanc prezentuje się absolutnie fantastycznie tuż po nałożeniu. Nie podkreśla wyzywająco suchych skórek (ale miej na uwadze, że każdy produkt o takiej formule, choćby delikatnie, zawsze będzie to robił), zmian zapalnych (choć po kilku godzinach może z nich delikatnie schodzić), nie wchodzi w pory, przepięknie, równomiernie okala skórę równomierną, kryjącą woalką. Wykończenie jest zdrowo satynowo-matowe (ale bardziej w stronę matu), takie, w którym skóra prezentuje się młodo, świeżo, nie ma nadmiernego, niezdrowego blasku. Jestem autentycznie zachwycona.

Światło dzienne surowe. Od lewej: pierwsza warstwa podkładu prasowanego Clare Blanc, dalej: cera po nałożeniu drugiej warstwy

Powyższe zdjęcia zostały wykonane w surowym, bardzo niekorzystnym oświetleniu - można zobaczyć, że podkład bardzo dobrze przylega do skóry. Pomimo pojawiających się niedoskonałości - wcale nadmiernie ich nie podkreśla. Nie wchodzi w załamania, zmarszczki, bruzdy, blizny.

Właśnie ze względu na swoją doskonałą przyczepność, podkład negatywnie reaguje na konsystencje mokre. Nie jest to kosmetyk, który nadaje się do ponownego nakładania w ciągu dnia, ani tym bardziej matowienia podkładów mokrych (przylepia się, warzy, tworzy smugi, plamy, ściera się, podkreśla pory, załamania). Nie sprawdza się również aplikowany na mokre i tłuste bazy, z tego prostego względu, niekorzystnie zachowuje się na skórze typowo tłustej oraz wymagającej mocnego zabezpieczenia przed aplikacją kosmetyków mineralnych. Nie współpracuje również dobrze z pędzlami syntetycznymi o zbitym, gęstym włosiu, zalecam do jego stosowania pędzle elastyczne, o mniejszej ilości włosia - Lily Lolo baby kabuki, czy pędzle marki Clare Blanc, które doskonale współpracują z oferowanymi produktami.

Ogromną rolę odgrywa właściwe przygotowanie skóry. Wersja prasowana nie lubi baz ani zbyt suchych (staje się mniej kryją, bardziej pylista i nieco gorzej się rozciera oraz podkreśla przesuszone miejsca na twarzy), ani jeszcze bardziej mokrych, tłustych (podkład przylepia się, źle się rozprowadza, tworzy zacieki, plamy, podkreśla każde załamanie, pory). Historia podkładu Clare Blanc złudnie przypomina mi sytuację z formułą Pixie Cosmetics Minerals Love Botanicals (pełną recenzję podkładu znajdziesz tutaj>), który na mojej cerze zachowuje się najlepiej aplikowany właśnie od razu na skórę, bez żadnych baz, kremów i pudrów matujących, które dodatkowo wysuszają skórę i prowokują ją do nadmiernej aktywności gruczołowej. Rożnica między nimi jest jednak taka, że Pixie MLB genialnie sprawdza się w okresach, gdy moja cera podąża w kierunku skóry tłustej, zaś formuła prasowana Clare Blanc: typowo suchej. Formuła nie jest wymagająca w stosowanych akcesoriach, choć woli pędzle o włosiu mniej zbitym, bardziej elastycznym, wówczas podkład rozciera się łatwiej i starcza na o wiele dłużej.

Światło dzienne miękkie. Od lewej: cera tuż po nałożeniu podkładu prasowanego Clare Blanc, dalej: po dodatkowym zaaplikowaniu kosmetyków mineralnych (róż Lily Lolo w odcieniu sunset, rozświetlacz Dust of Illumination Pixie Cosmetics w odcieniu Moonlight)

Kosmetyki zaaplikowane na podkład, o ile prawidłowo i ładnie osiądzie na skórze, co tu dużo pisać: prezentują się pięknie. Nie ma żadnych dziwnych, oryginalnych sytuacji, konsystencje pudrowe, mineralne oraz sprasowane bajecznie otulają cerę - nie wchodzą w pory, nie podkreślają suchych skórek, nie rozwarstwiają się, mika, nawet błyszcząca, tworzy jednolitą taflę.

Sytuacja zmienia się, gdy podkład zaczyna się rozwarstwiać i nie współpracuje ze skórą, ale jest to do przewidzenia: jeśli podkład wygląda kiepsko, to równie nędznie prezentują się nawet najbardziej ulubione kosmetyki do makijażu.

KOMPAKTOWY I PORĘCZNY, ALE CZY TO WYSTARCZY?

Na pewno ogromną zaletą produktu Clare Blanc jest jego kompaktowość. Ponadto, opakowanie jest porządnie wykonane oraz zawiera niezniekształcające lusterko. Mimo tego, w moim odczuciu, nie jest to kosmetyk, który sprawdza się w ponownej reaplikacji, pomijając już sam fakt, że brzydzi mnie aplikacja pudru na spocony, przechodzony makijaż po kilku godzinach. Kosmetyk brzydko osiada na skórze, tworzy plamy, zacieki, wyjątkowo niekorzystnie osiada w porach. Osobiście nie tykam makijażu po kilku godzinach i jeśli już - ograniczam się do domowych bibułek matujących, wykonanych z papieru śniadaniowego.

Jeśli czytasz uważnie moje recenzje produktów mineralnych, wiesz, że nie wymagam od podkładów mineralnych zniewalającego krycia i powalającego efektu tuż po ich nałożeniu, ale domagam się dobrej trwałości oraz równomiernego, stopniowego i zdrowego schodzenia produktu ze skóry. Jeśli decyduję się na wykonanie makijażu (a wiąże się to z zastosowaniem większej ilości kosmetyków w mojej pielęgnacji), chcę osiągnąć trwały, może transparentny, ale estetyczny efekt kryjący (nawet subtelnie) przez cały dzień. I tutaj mam pewien problem z podkładem Clare Blanc.

Podkład Clare Blanc prasowany po 12 godzinach noszenia, bez poprawek, bez odsączania sebum, bez pudrów matujących.
Bowiem są dni, gdy podkład prasowany Clare Blanc trzyma się (i piszę to z niedowierzaniem, ale faktycznie tak jest) mojej skóry cały dzień: nie obserwuję wówczas, nadmiernego błyszczenia się (a jest to raczej efekt scalenia i głównie w moich najbardziej problematycznych partiach - bruzdach nosowo wargowych), ścierania, klejenia, wzmagania łojotoku, wchodzenia w pory ani tym bardziej ciastolenia po nawet dobrych 10-12 godzinach noszenia, pomimo tego, że zapewnia bardzo dobre krycie, oczywiście bez żadnych poprawek. Nieznacznie blednie, ale nie znika ze skóry. Może minimalnie schodzi z wypukłości, i zmiany zapalne są bardziej widoczne, ale nie rozpaczam z tego powodu. Dosłownie dreams comes true dla tłustej cery. I wtedy jest to zdecydowanie i bezapelacyjnie najbardziej trwały, najlepszy, bezkonkurencyjny podkład mineralny jaki posiadam - prezentuje się dokładnie tak samo po nałożeniu, jak i po kilku godzinach. Nie mam czego się uczepić.

Aż nagle, po tygodniu, a nawet następnego dnia i przez kolejne 10, mimo stosowania tych samych produktów pielęgnacyjnych, makijażowych, bez dużych zmian w mojej pielęgnacji: rozgrywa się dramat. Wystarczy, że moja skóra minimalnie bardziej zacznie się przetłuszczać, wystarczy za lekka konsystencja produktu, która podsuszy moją cerę, klimatyzacja, nieco cieplejszy klimat, nie ten cykl miesiączkowy i wszystkie moje zachwyty nad podkładem marki Clare Blanc diabli biorą. Nie ma trwałości, nie ma naturalnego efektu, nie ma krycia. Jest bożonarodzeniowy sernik pieczony na parze. Podkład niemiłosiernie warzy się, spływa, podkreśla przeokrutnie pory oraz każdą krostkę i zmianę jaka pojawia się na twarzy. Mam dobre 10 lat więcej. Nie grzeszy również trwałością, w niekorzystnych warunkach już po niecałej godzinie nie mogę znieść jego widoku.

Patową sytuację nieco ratuje właściwa baza - w moim przypadku primery glinkowe (Clay Delights Pixie Cosmetics pełna recenzja> / Puder Neutral primer glinkowy Annabelle Minerals pełna recenzja>) skutecznie przygotowują skórę na przyjęcie podkładu prasowanego, chociaż nie zapewniają wybitnej trwałości podkładowi, jeśli moja skóra nagle ma ochotę trochę się poprzetłuszczać.

Myślę, że to świetny podkład dla skóry dojrzałej, która z założenia nie jest aż tak chwiejna jak młoda cera, która jednak jest bardziej aktywna pod wpływem wydzielania sebum i ma większe skłonności do łojotoku (choć niekoniecznie tak bywa). 

EKONOMICZNIE? NIEKONIECZNIE. 

Dobrą stroną z całą pewnością nie jest wydajność kosmetyku Clare Blanc. Raz, że zastosowanie niewłaściwego pędzla o zbyt zbitym włosiu może go rozpylić w przeciągu dwóch tygodni, to nawet przy właściwym akcesorium i oszczędnym stosowaniu, ale takim, aby zapewnić sobie wyrównanie kolorytu, wystarczy na maksymalnie 10 tygodni. Jest to jednak typowe dla produktów prasowanych - mimo że mają sporą gramaturę, są mniej wydajne od kosmetyków sypkich.

Kolejną łyżką dziegciu do połknięcia i przetrawienia jest jego wysoka cena: 129.90 zł /opakowanie (11g). I tutaj świetną opcją byłoby wprowadzenie wkładów refillowych.

Gdyby podkład za każdym razem czynił takie cuda, jakie możesz zobaczyć w dzisiejszej recenzji, prawdopodobnie, pomimo jego słabej wydajności i wysokiej, jak na produkt mineralny, ceny, zdecydowałabym się na ponowne, pełnowymiarowe opakowanie, zwłaszcza, że nie wykonuję na sobie makijażu codziennie. Jeśli tylko trafiasz w grupę docelową - myślę, że warto spróbować, to jeden z najlepszych podkładów prasowanych mineralnych, jaki wpadł mi ostatnio w ręce.


Pewnym minusem może być uboższa dostępność kolorystyczna, i dotyczy to zwłaszcza kolorów jasnych i żółtych (powyżej zamieściłam pełną gamę dostępną w wersji sypkiej). Z tego powodu wybrałam dla siebie odcień Warm 520, który bardzo dobrze dopasowuje się do mojej karnacji, zresztą gama kolorystyczna marki Clare Blanc jest wyjątkowo udana i myślę, że absolutnie każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Warto mieć na uwadze, iż kolory sprasowane są o pół tonu ciemniejsze od gamy kolorystycznej klasycznej, sypkiej.

Polecam: skóra mieszana, znormalizowana, nieprzetłuszczająca się, rogowaciejąca ale bez łojotoku, delikatnie odwodniona, młoda, cera dojrzała w kierunku suchym/ lub nieznacznie przetłuszczająca się.

Odradzam: skóra typowo tłusta, łojotokowa, odwodniona z tendencją do nadmiernego łojotoku.

Trwałość: 24 M po otwarciu.

ARTYKUŁ NIE JEST SPONSOROWANY.  

Pozdrawiam serdecznie,
Ewa

48 komentarzy:

  1. Ewo, a jaki mineralny podkład oraz puder możesz polecić dla cery z przetłuszczającą się strefą T? Mam aktualnie podkład Neauty. Ładnie wygląda na skórze, pudruję go Kapokiem z Pixie. Ale po jakichś 3-4 godzinach rusza wydzielanie sebum w strefie T - najbardziej ten fakt przeszkadza mi tam gdzie mam rozszerzone pory - nos i strefa obok nosa; na czole oraz brodzie jest błysk, dość duży, ale jednak nie aż tak odrzucający jak na nosie i w jego okolicach. Co zmienić w swojej pielęgnacji? Albo w jakie kolorowe kosmetyki uderzyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam dokładnie Twojej pielęgnacji i nie wiem w czym tkwi problem, ale może bardzo dobrze sprawdzić się regulujący podkład Clare Blanc, Meow Flawless Feline oraz Minerals Love Botanicals od Pixie Cosmetics. Możliwe również, że dodatkowe pudrowanie minerałów nasila łojotok.

      Usuń
  2. Skoro podkład wymaga idealnej cery, to chyba pozostanę przy wersji sypkiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idealny podkład dla idealnej cery, tak niestety jest w przypadku tego prasowańca, ale zerknij na Mineral Fusion Pressed Powder - ten produkt z kolei super sprawdza się na tłustych typach cery! :)

      Usuń
    2. Już szukam, dzięki!

      Usuń
  3. Ewo czy mogłabyś porównać la Roche Posay wersję podstawową effaclar duo (+) z nowymi wersjami a mianowicie tonującą unifiant oraz wersję zawierającą filtr spf30. Czy warto je kupić,czy posiadają mniejszą zawartość składników aktywnych. Twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna. Pozdrawiam Cię w Nowym Roku i samych sukcesów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi bardzo służy Effaclar Unifiant (krem tonujący), kryje słabiutko ale mi to nie przeszkadza. Nie nasila trądziku a nawet pomaga. Ja polecam :)

      Klaudia.

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję za podpowiedź

      Usuń
    3. Bardzo dziękuję za życzenia!

      Niestety nie znam tych produktów, najbardziej aktywnym preparatem z założenia powinien być produkt głównym regulujący (Effaclar Duo), a pozostałe powinny jedynie wzmagać jego działanie. Jak jest w rzeczywistości nie wiem, ale dzisiaj jestem w stolicy i wpadnę do apteki, aby wypróbować te konsystencje. Zerknę na ten krem tonujący, może sprawdzi się jako baza barwiąca pod minerały ;)

      Usuń
  4. Cześć Ewo,
    Puder niestety poza moim typem skóry i poza moim budżetem, ale mam do Ciebie inne pytanie - czy możesz polecić jakiś rozświetlający korektor, puder, cokolwiek pod oczy? ;) dotychczas używałam podkładu rozświetlającego anabelle ale obawiam się że może za bardzo wysuszac. Panie z anabelle polecaly z kolei jeden z ich cieni, ale odcień byl zupełnie od czapy. Masz może jakiś inny pomysł? Czy myślisz że podkład anabelle ma taką formule że nie wysuszy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podkładu używałam w odcieniu golden i chętnie bym coś takiego kupiła, co będzie w kolorze skóry, albo ewentualnie jakieś takie wpadające w żółć @_@

      Usuń
    2. Polecam korektory Ecolore, zwłaszcza odcień Light Lemon. Korektory posiadają półtransparentną, lekką konsystencję oraz bardzo ładne, rozświetlające wykończenie. Nie obciążają skóry pod oczami i nie dają bardzo mocnego koloru, więc prezentują się niezwykle naturalnie. Ja wybieram odcień Beige (najjaśniejszy), z tego względu że ma lekko morelowy odcień i lepiej neutralizuje moje niedoskonałości pod oczami. Na blogu jest już recenzja tych produktów, więc zerknij:

      http://www.ewaszalkowska.com/2017/04/doskonae-lekkie-rozswietlajace.html

      Mają lekką konsystencją, jak nie masz ogromnego problemu z przesuszeniami, to sprawdzą się aplikowane samodzielnie, ale też świetnie współpracują z kremowymi produktami, poza tym cena również jest bardzo w porządku :)

      Usuń
    3. Super, dzięki wielkie! Faktycznie wiele razy je polecałaś, a ja głupia zapomniałam :)

      Usuń
  5. Niestety cena tego podkładu jest zbyt wysoka by można było pozwolić sobie na tak nieprzewidywalne efekty. Dodatkowo niska wydajność tego produktu to kolejny minus który być może przeważa kwestię odpuszczenia zakupu. Najlepiej żeby cera była bez zmarszczek, bez niedoskonałości, bez rozszerzonych porów i do tego niezbyt przetłuszczająca się - niewiele z nas może pochwalić się na tyle piękną cerą, by ten podkład zachowywał się nienagannie. Ostatnio w komentarzach wspominałaś o podkładzie 100% Pure, mogłabyś napisać o nim coś więcej? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Clare Blanc ma tylko jeden wymóg - skóra nie powinna mocno się przetłuszczać i powinna być dobrze nawilżona. Świetnie wygląda na skórze dojrzałej, która nie jest tak chwiejna jak skóra młoda :)

      Napiszę podczas pełnej recenzji, teraz jest nie ten czas, i nie ta chwila :) Potrzebuję jeszcze kilku tygodni (używam od 12 tygodni)

      Usuń
  6. Witaj Ewo!
    Pisze do Ciebie z pewnym problemem. Pisalam juz pod jednym z postow o tym, ze mineraly przesuszaja mi cere. Co za tym idzie pojawia sie na twarzy wieksza ilosc sebum (tragedii nie ma, troche gorzej jest jak czesto zmieniam temperature otoczenia, wtedy tego sebum na twarzy pojawia sie wiecej). Co za tym idzie zanieczyszczaja sie pory. Zmywanie makijazu i mycie twarzy nie pozbywa sie zanieczyszczen z porow, ale za to sciaga cere, jezeli dobrze rozumiem sposob za slabo oczyszcza, ale za bardzo odwadnia. Czy w takim przypadku olejek myjacy mialby szanse sie sprawdzic? Olej doczyscilby pory z racji tego, ze tluszcz najlepiej zmyc tluszczem (zanieczyszczenia w porach to raczej zanieczyszczenia zwiazane z sebum, nie sa to jeszcze utrwalone zaskorniki, gdyz ladnie znikaja po maseczce spirulinka+glinka+niacynamid), a detergenty w olejku myjacym domylyby tlustosc. Probowalam kiedys sam olej na twarz, a potem domywanie detergentami, ale twarz z czasem wygladala jeszcze gorzej.
    Mam nadzieje, ze w dobra strone kombinuje, wiem, ze mam problem z oczyszczaniem, a od tego powinnam zaczac. Mam problem glownie z zaskornikami otwartymi, mniej z zamknietymi przez co nabawilam sie tradziku z zadrapania, bo wszystko probuje wyciskac, choc wiem, ze potem bedzie jeszcze gorzej.
    Moge jeszcze dodac, ze cera po maseczce z bielendy jelly (rozowej nawilzajacej) wyglada jak kraterowisko - mega powiekszone pory, takze podejrzewam ze mnie rozpulchnia i cera wcale.nie potrzebuje takiej dawki nawilzenia (to samo bylo po domowej maseczce z zelu z siemienia lnianego). Za to esencja fermentowana wraz z lotionem slimakowym Benton sprawiaja, ze po nalozeniu na noc na drugi dzien mam uspokojona, promienna i nieprzetluszczajaca sie cere, oczywiscie bez makijazu. Krem slimakowy Benton jest natomiast za bardzo okluzyjny, bo powoduje rowniez powiekszenie porow i po chwili na twarzy pojawiaja sie kropelki sebum.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, olejek mógłby się sprawdzić, ale tylko konkretna formuła - całkowicie domywająca się, np. Whamisa Cleaning Oil. Olejek musiałby mieć bardzo lekką konsystencję i doskonałe właściwości spłukujące się, ale jednocześnie na tyle łagodną siłę działania, aby skóry nie wysuszać. Ewentualnie mogłyby też sprawdzić się kremowe, domywające się cleansery (np. Esse Cream Cleanser) stosowane samodzielnie lub w połączeniu z gąbeczką konjac :)

      Wydaje mi się, że Benton nie jest za okluzyjny, a nie odpowiada Tobie jego wodnista formuła, potrzebujesz równoznacznej ilości nie tylko składników wiążących wodę, ale również powlekających - zapotrzebowanie masz niewielkie, ale jednak jest, dlatego też za suche produkty lub też za tłuste, natychmiast powodują pogorszenie stanu skóry.

      Usuń
    2. Dziekuje serdecznie za odpowiedz! Whamisa i Esse lądują na wishliscie w takim razie :)
      A czy na razie jako bardziej ekonomiczna wersja wystarczy olej z SLP wedlug Twojego przepisu w stosunku 1:1?
      Pozdrawiam, Marta.

      Usuń
    3. Marto, tak, ale musisz dopasować odpowiednie proporcje SLP i użyć oleju o lżejszej strukturze, np. z pestek winogron, orzechów laskowych :)

      Usuń
    4. Dziekuje!

      Usuń
  7. Witaj w Nowym Roku Ewo :)
    Pod postem o podkładzie regulującym CB pisałam, że używam też wersji prasowanej. Nie mam idealnej cery - dojrzała, naczynkowa, z rozszerzonymi porami, okresowo przetłuszczająca się w strefie T jednak to najlepszy prasowany podkład mineralny jaki miałam.
    Jak zwykle świetna analiza i recenzja :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz! To prawda, Clare Blanc to świetnie podkłady dla skóry dojrzałej, która w wielu przypadkach nie jest aż tak nieprzewidywalna jak skóra młoda (choć różnie bywa i nie jest to reguła). Jeśli ten łojotok nie jest mocno nasilony, to nie mam żadnego ale do podkładu CB, ale niestety, a może stety, moja cera jest tłusta, więc moje relacje z tym produktem bywają skrajnie odmienne :)

      Usuń
  8. Ewo, co myślisz o serum-masce LIQ CE? Będzie okej przy retinoidach i odwodnieniu, czy jednak postawić tradycyjnie na wit E w kapsułce?

    Skład: Aqua (Water), Propylene Glycol, Tocopheryl Acetate, Xylitol, Sodium Hialuronate, Citric Acid, Polysorbate 20, Methylparaben, Propylparaben

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli odwodnienie jest daleko posunięte i drażnią Cię lekkie konsystencje,to serum LIQ może okazać się za drażniące, ponieważ bazuje na wodzie i glikolu propylenowym, które nasilają ucieczkę wody i witamina E niestety tej sytuacji nie uratuje. Jeśli jednak Twoja cera aż tak mocno nie jest przesuszona i bardzo źle znosisz oleje, tłuszcze w pielęgnacji, to serum może okazać się strzałem w dziesiątkę. Planuję w tym roku recenzję tego produktu :)

      Usuń
  9. Ewo czy nadal polecasz tonik z kwasem migdalowym norel? Mam cere zanieczyszczona z licznymi sladami pozapalnymi. Obecnie uzywam effaclar duo na noc i effaclar k w dzien. Jestem z nich bardzo zadowolona bo widze ze pryszcze przestaly sie pojawiac a cera mimo ze nie nawilzam niczym innym jest brdzo dobrze nawilzona. Chcialabym jednak troche podkrecic ich dzialanie tym tonikiem. Jak myslisz czy moge nakladac tonik pod effaclar duo na noc? Czy te kwasy nie beda sie ze soba klocic?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej stosować ten tonik oddzielnie, o innej porze dnia, i najlepiej wieczorem. Musisz też sama ocenić, czy włączenie kolejnego preparatu opartego na kwasach nie zaowocuje odwodnieniem skóry :( Generalnie tonik ma bardzo dobre właściwości nawadniające, ale są to składniki wiążące wodę - a Ty już stosujesz preparaty oparte na kwasach, które potencjalnie wysuszają skórę.

      Usuń
  10. O tak... pamietam ten podklad, używałam go rok temu... i skończyłam go uzywac bardzo szybko wlasnie przez to, że nasilał wydzielanie sebum i potwornie się ciastkowal. Regulujący sypki niestety nie lepszy :(
    Moimi ulubionymi minerałami jak dotąd są te z Lily Lolo gdyż są lekkie i bardzo ładnie współpracują z moją cera. Mają jednak wielki minus - słabe krycie. Odkryłam jednak pewien kosmetyk, ktory w połączeniu z podkładem LL daje krycie rewelacyjne :) a mam co zakrywać bo nieustannie walczę z trądzikiem i przebarwieniami pozapalnymi. Mianowicie chodzi mi o krem bb Sylveco (wersja jasna). Próbowałaś go moze ? Ma świetny skład, nie zapycha i daje ładne krycie, a z minerałami to juz w ogole sztos :) polecam wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie próbowałam tego kremu BB, ale również zauważyłam od pewnego czasu, że kremy BB na mojej skórze samodzielnie sprawdzają się średnio, ale aplikowane jak krem, bardzo cienką warstwą, zwłaszcza, gdy również zawierają mineralne pigmenty, są świetną bazą pod makijaż - minerały świetnie chwytają się skóry, są bardziej trwałe, nie odwadniają tak skóry. Dzisiaj jestem w stolicy, więc wpadnę do hebe po ten produkt :)

      Usuń
  11. Ja ten podkład najbardziej lubię nakładać zbitym pędzlem, bo inaczej nie ma u mnie parktycznie krycia. Na minus jest dla mnie dość matowe wykończenie, bo wolę jednak zdecydowaną satynę. Kolory za to dla mnie na plus: tonacja golden jest odpowoednio żółta:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ewo, mam pewien problem, z którym nie wiem jak sobie poradzić :/ jakieś pół roku temu zaoszczędziłam i kupiłam sobie urządzenie do kawitacji firmy Yonelle, ma sporo ciekawych funkcji, choć i tak korzystam głównie z kawitacji,- niestety po każdym "zabiegu" , który wykonuje sobie raz na tydzień wieczorem moja cera ulega pogorszeniu i nie wiem z jakiego powodu, w wielu miejscach twarzy mam skupiska takich małych czerwonych pryszczy, jakby zaczopowanych porów. Zauważyłam, że dzieje się tak za każdym razem, niezależnie od tego, czy po kawitacji użyję kremu, czy tez go sobie odpuszczę. Mam cerę cienką, wrażliwą i ze względu na niedoczynność tarczycy często skóra mi się i odwadnia i zanieczyszcza, ale jak dotąd wszelkie peelingi, czy to ziarniste, mniej ziarniste , czy enzymatyczne nie sprawdzały się u mnie , czyli z jednej strony cera jakby nie lubi złuszczania ,a z drugiej go potrzebuje ...ale byłam pewna, że kawitacja nie będzie wywoływała takich podrażnień :( martwię się co zrobić ze swoją cerą :( czy mogłabyś Ewo mi coś doradzić ?? pozdrawiam Cię - też Ewa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie nawet kawitacja jest dla Ciebie za agresywna, najodpowiedniejszą metodą regulacji będzie dla Ciebie jedynie mycie skóry raz na jakiś czas czymś mocniejszym o lekko zasadowym pH i zabiegi medycyny estetycznej, które omijają warstwę rogową i nie powodują jej złuszczania - czyli dermapeny z dłuższymi igiełkami oraz mezoterapie igłowe ;)

      Usuń
    2. Ewo a czy mycie twarzy raz na jakiś czas preparatem o lekko zasadowym ph nie złuszcza czasem warstwy rogowej?

      Usuń
    3. Złuszcza, dlatego może być to metoda regulacji, zerknij na mój wpis o złuszczaniu zasadami: http://www.ewaszalkowska.com/2016/07/zuszczanie-zasada-czy-alkaliczne.html

      Usuń
  13. Hej, hej :) Bardzo mi się tu podoba, zagoszczę na dłużej :) I zapytam przy okazji: który kolor z Pixie odpowiadał będzie Clare Blanc warm 520 czy też 530? Mam z AM Sunny fairest i jest wg. mnie za żółty dla mnie :(. Mam Ecolore Nude 03 i nie wyglądam w nim zdrowo :(. Mam ciepłą karnację, ale nie typowo złotą, żółtą, do tego szyję zdecydowanie odcinającą się od twarzy (i moim zdaniem wpadająca nawet w tony neutralne, podczas gdy twarz w tony ciepłe). Pozdrowienia zasyłam serdeczne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj zamówić próbki - celowałabym w neutrale z lekką przewagą żółtych tonów: Barely Beige, Antique Beige, Vanilla Delight i Cashmere, prawdopodobnie natrafisz na swój kolor ;)

      Usuń
  14. Ewo, stosuje od dwóch miesięcy izotretynoinę (maść Izotziaja), przepisaną przez dermatologa, walczę z zaskórnikami zamkniętymi na całej twarzy, chociaż największe skupisko mam na policzkach, niestety nie widzę efektu, czy mogę zacząć jednocześnie stosować kwasy np. acnederm i dalej kontynuować leczenie izotretynoiną czy może lepiej poprosić dermatologa o zmianę maści?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy co jest przyczyną trądziku zaskórnikowego - zachęcam do przeczytania artykułu na ten temat, linkuję go poniżej :)

      http://www.ewaszalkowska.com/2016/09/tradzik-zaskornikowy-jak-pozbyc-sie.html

      Usuń
  15. Ewo, może napiszesz post o Twojej obecnej pielęgnacji?

    Każdy powinien mieć swoją i indywidualnie dopasowaną ale myślę, że wiele Twoich czytelniczek jest ciekawych Twojej pielęgnacji jak i DIETY :)

    Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że się nie obrazisz za taką sugestię :*

    MARTA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w planach artykuł o diecie katogenicznej, ale nadal szkolę się w tym temacie - jak stwierdzę, że mogę o tym wystarczająco dużo napisać - oczywiście :)

      Jeśli chodzi o pielęgnację - cały czas żongluję produktami, poznaję nowe konsystencje, kosmetyków używam w różnej częstotliwości, łącząc itp. Artykuł o mojej aktualnej pielęgnacji mija się z celem, bo moją pielęgnacją jest jej brak :)

      Usuń
  16. Cześć :)
    Kupiłam podkład ecolore w wersji nude, jednak ten kolor wydaje mi się na mnie pomarańczowy. Moja cera jest oliwkowa i chciałabym to podkreślić. Czy myślisz, że warto zakupić pigmenty z kolorówki i poprawić kolor?
    Pozdrawiam,
    Ola :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez mam cerę oliwkowa i mi pasuje podkład ecolore golden 1. Moge go nakladac punktowo i nie odcina sie od miejsc gdzie go nie nakladam. Polecam, kasia

      Usuń
    2. Pewnie jakbym wybrała gamę golden to też bym była zadowolona ;) ale szkoda mi kupować od nowa jak mam cały produkt... dlatego zastanawiam się czy spróbować poprawić kolor :D
      pozdrawiam Ola

      Usuń
    3. Olu jest typowo oliwkowo-ziemista, czy oliwkowo-złocista?

      Usuń
    4. Zdecydowanie bardziej oliwkowo- złocista. :)
      Ola

      Usuń
  17. Pewno, ze szkoda. Ewa na pewno cos podpowie. Ja tylko tak na przyszłość chcialam polecic;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. A jaki będzie Ewo odpowiednik Ecolore Warm 1/Warm 2 w Pixie i w lily Lolo? W ogóle tam sobie myślę, że może dobrze byłoby stworzyć taki post, gdzie byłyby konkretne kolory i ich odpowiedniki w różnych markach. Wiem, że coś "podobnego jest", ale no właśnie podobnego, ale nie dającego jednoznacznej odpowiedzi. A sporo dziewczyn pyta właśnie w ten sposób "Mam taki a taki kolor z takiej firmy a takiej, jaki byłby najbardziej zbliżony z firmy X" CO Ty na to Ewo? W komentarzach dziewczyny na pewno też dawałby swoje typy czy uwagi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam inny projekt w planach, więc tę kwestię pozostawię otwartą :)

      W LL celowałabym w Warm Peach, natomiast w Pixie możesz mieć problem: albo Butter Cream (mocno żółty), albo Light Sunset (może być za ciemny) albo neutralne, które mają ładną domieszkę żółci: np. Creamy Natural (moze być za jasny), Barely Beige, czy Antique Beige :) Bez próbek niestety się nie obejdzie.

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję za podpowiedzi. Będę sprawdzać te kolorki. Ja w tzw. międzaczasie myślałam a propos Pixie o Satin Sand?

      Usuń

Super, że jesteś! 👍👍👍

Jeśli komentujesz - podpisz się. Zwracam się tak jak Ty, do konkretnej osoby. Postaram się odpowiedzieć na Twój komentarz w przeciągu kilku, najbliższych dni.

Jeśli tracisz wiarę i wymagasz kompleksowej pomocy i opieki - napisz do mnie (mademoiselleeve@wp.pl), oferuję najwyższą i najbardziej profesjonalną jakość usługi w zakresie prawidłowej pielęgnacji. Nie udzielam rozbudowanych porad ani nie polecam konkretnych produktów w sekcji komentarzy - obejmuje go zakres moich odpłatnych usług.

Proszę nie umieszczać analiz składu - w sieci istnieją specjalne narzędzia, które wykonają to zarówno za Ciebie, jak i za mnie.

Proszę o niereklamowanie się na moim blogu. Reklama w tym miejscu jest płatna oraz stosownie oznaczana, a każdy jej nieopłacony i nieskonsultowany przejaw będzie skrupulatnie moderowany.

Artykuły sponsorowane na moim blogu mają dokładne oznaczenia - jeżeli taka informacja nie znajduje się na końcu artykułu, produkty, testy kosmetyków, zdjęcia oraz opracowanie tekstu pochłonęły jedynie moje własne zasoby finansowe i czas.

Pamiętaj, że umieszczenie komentarza to świadoma akceptacja regulaminu - jeśli zostaje on naruszony - podlega moderacji administratora. Nie tłumaczę się dlaczego - bądźmy tutaj dla siebie ludzcy.

Cześć!