Mogłabym napisać trzystustronicową dysertację negującą regularne stosowanie kremów przeciwsłonecznych. Nie kryję się ze swoimi, nierzadko nonkonformistycznymi poglądami i tym, jak głoszone przeze mnie przekonania znacznie ewoluowały pod wpływem nie tylko jałowej teoretycznej wiedzy, a własnych, nabytych doświadczeń. Dzisiejszy artykuł nie jest świadectwem zaawansowanej neurotyczności, daleko mi bowiem do pełnej kategoryczności: wśród morza negatywów, dostrzegam i spore plusy użytkowania ochrony przeciwsłonecznej, dlatego też z dużym entuzjazmem zapoznałam się z najciekawszymi dla mnie nowościami aptecznymi oraz formułami, których wcześniej nie znałam, lub też znałam dość mgliście.
Formuły Antheliosów nie do końca odpowiadają mi w pełni swoimi walorami użytkowymi, ale biorąc pod uwagę ich akceptowalną konsystencję, wysoką trwałość oraz świetną ochronę przed słońcem - nie mogło zabraknąć ich w dzisiejszym zestawieniu filtrów ochronnych bez których nie wyobrażam sobie tegorocznego sezonu wakacyjnego.
Krem-żel to kremowa, nieprzytłaczająca, przyjemnie zastygająca konsystencja. Dużym atutem jest brak podkreślania suchych skórek tuż po wchłonięciu się preparatu oraz przyjemne, naturalne, delikatnie świetliste wykończenie, a także duży komfort noszenia kremu wraz z doskonałymi właściwościami nawilżająco-natłuszczającymi, co pozwala go rozpatrywać w ramach pielęgnacji, a niekoniecznie niechlubnego generatora problemów skórnych. Rzeczywiście, moja skóra przy optymalnym stosowaniu preparatu wygląda dobrze zarówno podczas jego noszenia (przyjemne nawilżenie, wyciszenie podrażnień, zaczerwienień), jak i tuż po demakijażu (brak potrzeby dodatkowego nawilżania). Na skrajnie odwodnionych oraz suchych typach cery może generować świąd.
Kremy ochronne wymagają aplikacji dużej ilości preparatu na stosunkowo niewielkiej powierzchni skóry, doceniam zatem, że filtr La Roche Posay nie sprawia żadnych trudności w aplikacji, a dodatkowo daje możliwość nałożenia nawet dwukrotnie wyższej objętości na skórę. Kosmetyk nie lepi się, ale również nie zastyga całkowicie, dzięki temu nie powoduje ściągnięcia, wysuszenia i pieczenia, co zdarza się nierzadko przy zbyt lekkich formułach. Najważniejsza kryterium jest jednak ochrona, gdyż po produkty specjalistyczne z tak wysokim stopniem ochrony sięgam przy rzeczywistym narażeniu na ekspozycję słoneczną. Jestem świadoma określonej żywotności preparatów oraz ich ograniczonego działania, ocenię zatem widoczne działanie produktu, przestrzegając podstawowych zasad aplikacji oraz ponownej reaplikacji preparatu: krem-żel skutecznie zapobiega poparzeniom słonecznym i nabyciu jakiejkolwiek opalenizny na twarzy, szyi i dekolcie przy intensywnym, nie zawsze kanapowym stylu życia. Nie do końca współpracuje z kosmetykami mineralnymi przez swoją delikatnie mokrą konsystencję. Moja ocena: zasłużona piątka.
INCI: AQUA / WATER, HOMOSALATE, ETHYLHEXYL SALICYLATE, SILICA, ETHYLHEXYL TRIAZONE, STYRENE/ACRYLATES COPOLYMER, BIS-ETHYLHEXYLOXYPHENOL METHOXYPHENYL TRIAZINE, DROMETRIZOLE TRISILOXANE, BUTYL METHOXYDIBENZOYLMETHANE, ALUMINUM STARCH OCTENYLSUCCINATE, OCTOCRYLENE, C12-15 ALKYL BENZOATE, GLYCERIN, PENTYLENE GLYCOL, POTASSIUM CETYL PHOSPHATE, DIMETHICONE, PERLITE, PROPYLENE GLYCOL, ACRYLATES/C10-30 ALKYL ACRYLATE CROSSPOLYMER, ALUMINUM HYDROXIDE, CAPRYLYL GLYCOL, DISODIUM EDTA, INULIN LAURYL CARBAMATE, ISOPROPYL LAUROYL SARCOSINATE, PEG-8 LAURATE, PHENOXYETHANOL, STEARIC ACID, STEARYL ALCOHOL, TEREPHTHALYLIDENE DICAMPHOR SULFONIC ACID, TITANIUM DIOXIDE [NANO] / TITANIUM DIOXIDE, TOCOPHEROL, TRIETHANOLAMINE, XANTHAN GUM, ZINC GLUCONATE
Grupa docelowa: odwodnione, trądzikowe, wysuszone, rogowaciejące typy skóry.
LA ROCHE POSAY, ANTHELIOS XL SPF 50 MGIEŁKA DO TWARZY PRZECIW BŁYSZCZENIU SIĘ SKÓRY
Nie ukrywam, jest to produkt, po który sięgnęłam z czystej, ludzkiej wygody. Jestem aktywna zawodowo i nie zawsze mogę pozwolić sobie na kiepskie dni bez makijażu: aplikując preparaty ochronne unikam nakładania czegokolwiek na skórę w obawie przed zaniżeniem ochrony (zarówno chemicznie, jak i mechanicznie - ścierając kosmetyk palcami, włosiem pędzli) oraz po prostu kiepskim wyglądem makijażu.
Mgiełka Anthelios równomiernie rozpyla preparat ochronny, i choć nie jest to ochrona rzędu preparatów kremowych, skutecznie przeciwdziała poekspozycyjnym skutkom niepożądanym działania promieniowania słonecznego oraz nie zaburza, a nawet sprzyja zaaplikowanym produktom do makijażu, szczególnie kosmetykom w pełni mineralnym. Dużą trudnością jest brak wyczucia w zaaplikowaniu właściwej ilości preparatu ochronnego, dlatego nie opierałabym się jedynie na działaniu mgiełki w skrajnie słonecznych warunkach, ale jest to niezastąpiony i niezwykle wygodny kosmetyk do utrwalania oraz zabezpieczania przygotowanego makijażu bez jego naruszania (przedłuża trwałość kosmetyków kolorowych oraz nadaje skórze bardzo ładnego, gładkiego, korzystnie świetlistego, aczkolwiek nie tłustego wykończenia). To również doskonały produkt w podróży, by ponownie, bezpiecznie i higienicznie zaaplikować filtry, bardzo często, w niesprzyjających warunkach - gdy nie ma możliwości dokładnej dezynfekcji, umycia rąk pod bieżącą wodą, czy starcia poprzedniej warstwy preparatu ochronnego. Plusem jest również bardzo lekka formuła oraz jej łatwość zmycia łagodniejszymi środkami myjącymi.
Mgiełka nie wchodzi dziwnie w pory, nie podrażnia i nie szczypie w newralgicznych rejonach oczu, bruzd nosowo-wargowych oraz ust, ale pozostawia specyficzny nalot na skórze i włosach, podkreśla znacznie włoski na twarzy. Można jednak temu zaradzić przykładając delikatnie rękę do skóry i wklepując opuszkami nadmiar preparatu lub zdjąć go łagodnie chusteczką higieniczną. Minusem jest również specyficzny, kremowy zapach mgiełki, który przedostaje się intensywnie przez błony śluzowe i utrwala na włosach. Biorąc pod uwagę specyfikację kosmetyku, wygodę jego stosowania, niewielkie niedogodności oraz dobrą ochronę przed słońcem, daję mu czwórkę z plusem.
Grupa docelowa: skóra trądzikowa, wrażliwa, sucha, szybko zanieczyszczająca się, tłusta.
INCI: BUTANE, AQUA / WATER, HOMOSALATE, OCTOCRYLENE, GLYCERIN, DIMETHICONE, ETHYLHEXYL SALICYLATE, DICAPRYLYL CARBONATE, NYLON-12 DIISOPROPYL SEBACATE, BUTYL METHOXYDIBENZOYLMETHANE, STYRENE/ACRYLATES COPOLYMER, p-ANISIC ACID, CAPRYLYL GLYCOL, CARNOSINE, CYCLOHEXASILOXANE, DISODIUM EDTA, DROMETRIZOLE TRISILOXANE, ETHYLHEXYL TRIAZONE, METHYL METHACRYLATE CROSSPOLYMER, PEG-32, PEG-8 LAURATE, PHENOXYETHANOL, POLY C10-30 ALKYL ACRYLATE, POLYGLYCERYL-6 POLYRICINOLEATE, SODIUM CHLORIDE, SODIUM HYALURONATE, TOCOPHEROL, PARFUM / FRAGRANCE
Extreme Gel to nowość tego lata, równie ciekawa jak puszysta, barwiąca pianka wypuszczona w roku ubiegłym (pełna recenzja>). Silikonowo-żelowa, zagęszczona konsystencja, sprawnie wydobywająca się z poręcznej, 30 ml tubki, pod wpływem ciepła topnieje, do złudzenia przypomina transparentną, wygładzającą bazę. Znamiennie dla kompleksów silikonowych, czuć typowy, specyficzny, suchy, choć oleisty poślizg, niknący zupełnie tuż po rozprowadzeniu produktu.
Imponująco łatwo rozprowadza się, na drodze aplikacji nie pojawiają się choćby najmniejsze niedogodności z zaaplikowaniem właściwej ilości preparatu na skórę. Preparat całkowicie nie zastyga, a gwarantuje niezwykle przyjemne, komfortowe wykończenie, notabene świetnie sprawdzające się w roli bazy pod makijaż. Preparat nie wyświeca się, nie lepi ani intensywnie nie natłuszcza naskórka, choć jest przez cały czas wyczuwalny. Nie podkreśla suchych skórek i zrogowaceń, a zaryzykuję stwierdzeniem: po aplikacji żelu wszelkie suchości są mniej widoczne. Łagodnie nawilża naskórek oraz optycznie go wygładza. Absolutnie nie bieli, nie koloryzuje, nie osiada we włoskach i nie pozostawia żadnej poświaty, na skórze jest niewidoczny i spośród wszystkich dzisiaj wymienionych, na mojej trądzikowej cerze prezentuje się wizualnie najlepiej.
Nie podrażnia i nie wysusza skóry. Nie drażni okolic oczu.
Nie chcę zostać posądzona o malkontenctwo, ale już od samego początku spodziewałam się, że nie do końca przypadnie mi do gustu formuła, która mimo niesamowitych walorów użytkowych, nie należy do lekkich. Produkt fantastycznie wchłania się, nie podkreśla suchości, jest komfortowy w noszeniu, ale na mojej skórze jest wysoce komedogenny i zawsze po zastosowaniu produktu już tego samego dnia widzę w łazienkowym lustrze nowe, podskórne, potwornie bolące niedoskonałości. Żel czuć na twarzy oraz bardzo ciężko jest go zmyć z powierzchni naskórka. Minusem jest również intensywny, kremowy, mdlący zapach, który nieubłaganie ciągnie się aż do zmycia preparatu ze skóry i uniemożliwia jego regularne użytkowanie. Duży minus za niską ochronę (poparzenie na nosie po niespełna godzinnej ekspozycji słonecznej wraz z ochroną fizyczną), migrację do oczu, rejonu ust i relatywnie wysoką cenę jak na tak małą ilość preparatu. Ode mnie dostaje czwórkę z minusem.
Grupa docelowa: każdy typ cery z zapotrzebowaniem na okluzję i bez skłonności do szybkiego zanieczyszczania się naskórka.
INCI : ISODODECANE, DIETHYLAMINO HYDROXYBENZOYL HEXYL BENZOATE, HOMOSALATE, DIMETHICONE/BIS-ISOBUTYL PPG-20 CROSSPOLYMER, ETHYLHEXYL METHOXYCINNAMATE, ETHYLHEXYL SALICYLATE, DICAPRYLYL CARBONATE, ETHYLHEXYL TRIAZONE, BIS-ETHYLHEXYLOXYPHENOL METHOXYPHENYL TRIAZINE, BETA-CAROTENE, CAPRYLHYDROXAMIC ACID, DAUCUS CAROTA SATIVA (CARROT) ROOT EXTRACT, GLYCINE SOJA (SOYBEAN) OIL, HYDROGENATED PHOSPHATIDYLCHOLINE, LECITHIN, LEPIDIUM SATIVUM SPROUT EXTRACT, PHENETHYL ALCOHOL, TOCOPHEROL, TOCOPHERYL ACETATE, AQUA (PURIFIED WATER), CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, CAPRYLYL GLYCOL, DISODIUM EDTA, LYSOLECITHIN, SILICA DIMETHYL SILYLATE, PARFUM (FRAGRANCE)
SVR AK SECURE DM PROTECT SPF50+ (IPD 44, SPF 72)
Nie potrafię ukryć mojego pejoratywnego stosunku do wyrobów medycznych, nie cierpię krętactwa i pozoranctwa, dlatego też Avene ze swoim Sunsimedem dość mocno dało mi do wiwatu w uprzednim roku, zaś ulotki wyrobów Mediq Skin jedynie dolały oliwy do ognia, wyszarpując resztki mojej gdzieś tam głęboko skrytej beztroski konsumpcyjnej. Moją jątrzącą się ranę, jak opatrunek ze srebrem, opatrzono nowym wyrobem SVR, z pełną listą składników i ciekawymi właściwościami użytkowymi.
Plusem wyrobów medycznych, a szczególnie kremów ochronnych, jest na pewno dokładny opis użytkowania, w tym niezbędna ilość preparatu do uzyskania odpowiedniej ochrony przeciwsłonecznej. Tak jak w przypadku preparatu Mediq Skin informacje te okazały się pozbawione głębszego sensu, spełniając jedynie sztywne wymogi, tak akurat w przypadku SVR AK SECURE są to niezwykle pomocne i praktyczne dane, pozwalające prawidłowo użytkować nabyty preparat ochronny. Plus za dokładną deklarację ochrony o poszerzonym spektrum działania UVA oraz stojące za preparatem dokładne testy kliniczne.
Konsystencja śmietankowa, topniejąca pod palcami, przyjemna, ale nie jest to lekki, niewyczuwalny preparat o suchym wykończeniu. Zostawia mokrą warstewkę, co nie zawsze mi przeszkadza, ale nie wyobrażam sobie wykonać na AK SECURE makijażu, nawet mineralnego. Bez trudu rozprowadza się, choć miałabym trudności z nałożeniem ilości ponad deklarację producenta. Krem ochronny początkowo dość mocno rozbiela skórę i podkreśla suche skorki, ale po wklepaniu prezentuje się naturalnie, zrogowacenia i suche partie po wchłonięciu się wyrobu nie są nadmiernie podkreślone. Daje ładny, świetlisty glow. SVR do złudzenia przypomina mi Antheliosa w wersji ultra lekkiej - bardzo podobnie się go nosi, jest podobnie wyczuwalny oraz tak samo paskudnie osiada we brwiach i włoskach, skazując na klęskę ten rejon twarzy. Prawdopodobnie te osoby, które polubiły ultra lekki od La Roche Posay, polubią i wyrób SVR.
Formuła przyjemnie nawilżąjaco-natłuszczajaca. Czuć na twarzy oleistą powłokę, zdecydowanie za bogatą dla mojej skóry w okresie dobrego nawodnienia (co objawia się nadpotliwością i błyskawicznym zanieczyszczaniem się naskórka), ale idealną w czasie przejściowych przesuszeń. Kosmetyk nie generował problemów skórnych, jeśli był stosowany z rzeczywistym zapotrzebowaniem na okluzję, zupełnie odmiennie od Extreme Gel tej samej marki, którego testy zostały okupione ciężkim, bolesnym wysypem zmian trądzikowych. Wyczuwam bardzo delikatny, swoisty zapach, ale nie przeszkadza on w codziennym użytkowaniu wyrobu. Mimo że nie jest to moja ulubiona formuła kosmetyczna, ocenę preparatu podniosę zasłużenie za niesamowitą delikatność preparatu, wyciszające właściwości pielęgnacyjne oraz przede wszystkim za wysoką i stabilną ochronę przed słońcem. Daję dobrą czwórkę.
Grupa docelowa: dojrzałe, odwodnione, zrogowaciałe i suche typy cery wymagające natłuszczenia i ukojenia. Świetny preparat ochronny dla nadwrażliwej skóry.
INCI: AQUA (PURIFIED WATER), DICAPRYLYL CARBONATE, ETHYLHEXYL METHOXYCINNAMATE, METHYLENE BIS-BENZOTRIAZOLYL TETRAMETHYLBUTYLPHENOL [NANO], SILICA, DIMETHICONE, DIISOPROPYL ADIPATE, BUTYL METHOXYDIBENZOYLMETHANE, DIETHYLAMINO HYDROXYBENZOYL HEXYL BENZOATE, CETEARYL ALCOHOL, BIS-ETHYLHEXYLOXYPHENOL METHOXYPHENYL TRIAZINE, ETHYLHEXYL TRIAZONE, CETEARETH-20, NIACINAMIDE, PENTYLENE GLYCOL, POLYESTER-7, CETEARYL DIMETHICONE CROSSPOLYMER, ARABIDOPSIS THALIANA EXTRACT, BETA-CAROTENE, CAPRYLHYDROXAMIC ACID, DAUCUS CAROTA SATIVA (CARROT) ROOT EXTRACT, DECYL GLUCOSIDE, GLYCINE SOJA (SOYBEAN) OIL, HYDROGENATED PHOSPHATIDYLCHOLINE, LECITHIN, LEPIDIUM SATIVUM SPROUT EXTRACT, MICROCOCCUS LYSATE, PHENETHYL ALCOHOL, GLYCERIN, TOCOPHEROL, TOCOPHERYL ACETATE, 1,2-HEXANEDIOL, CAPRYLYL GLYCOL, CITRIC ACID, DISODIUM EDTA, HYDROXYETHYL ACRYLATE/SODIUM ACRYLOYLDIMETHYL TAURATE COPOLYMER, LYSOLECITHIN, NEOPENTYL GLYCOL DIHEPTANOATE, POLYSORBATE 60, SORBITAN ISOSTEARATE, XANTHAN GUM, PHENOXYETHANOL
AVENE CREME COMFORT KOMPLEKS ANTYOKSYDACYJNY SPF 50+ DO WRAŻLIWEJ SUCHEJ SKÓRY
Po krem sięgnęłam z myślą o dojrzałych, odwodnionych oraz typowo suchych typach cery, nie liczyłam, że krem trafi w moje indywidualne potrzeby, i tak też się stało. Avene posiada specjalny, unikalny kompleks antyoksydacyjny, wysoki stopień ochrony oraz według producenta, przyjemną konsystencję nie utrudniającą użytkowania preparatu promieniochronnego.
Bogata, kremowa, przyjemnie otulająca struktura o dobrych walorach nawilżająco-natłuszczających. Nie ma problemu w zaaplikowaniu właściwej ilości preparatu, ale są już pewne spore niedogodności w samych walorach wykończeniowych. Filtr widocznie skórę rozbiela, efekt bieli słabnie (choć nie niknie całkowicie) samoistnie po upływie kilku minut, intensywnie widoczny w oświetleniu sztucznym. Preparat wymaga dużej sprawności w aplikacji i na pewno nie jest to kosmetyk stworzony do wykonywania jakichkolwiek poprawek oraz makijażu. Wchodzi niekorzystnie w pory, dając efekt nieświeżej skóry, nawet na naskórku potrzebującym dużej porcji okluzji. Wykończenie typowo mokre, choć nieklejące i nie nadmiernie tłuste. Ku mojemu zaskoczeniu - komfortowy przy dłuższym noszeniu oraz relatywnie łatwy do zmycia (nie przylega mocno do skóry oraz nie zastyga - co utrudnia zmycie preparatu).
Przez kremową i bielącą konsystencję, krem zbiera suche skórki oraz mocno je podkreśla, wymaga łagodnego wklepania, inaczej powstałe białe smugi i pręgi zrolowanych suchych skórek są nie do przejęcia. Nie powinnam aż tak czepiać się, mając z tyłu głowy propozycje kremów ochronnych sprzed kilku lat, ale biorąc pod uwagę chociażby dzisiejsze produkty z zestawienia, "komfortowy" krem od Avene wychodzi przy nich i metaforycznie, i rzeczywiście: blado.
Mimo braku zaognienia skóry, niezwykle niepokoi mnie niesłabnące, intensywne pieczenie skóry podczas aplikacji preparatu. Początkowo zrzucałam niemiłe doznania na wysokie stężenie związków aktywnych o działaniu antyoksydacyjnym, pokładałam nadzieje w ich przejściowy charakter, ale zarzuciłam tę myśl, gdy negatywne objawy zaczęły nasilać się podczas ekspozycji słonecznej i na pewno nie uległy osłabieniu podczas dłuższego użytkowania kremu. Puszczam zatem w wątpliwość domniemaną delikatność produktu i docelową, wrażliwą grupę kliniczną. Nie mogę odmówić wysokiej ochrony kremu ochronnego, ale nieprzyjemne skutki uboczne stosowania oraz kiepska formuła zmusiły mnie do wystawienia słabej trójki z minusem.
INCI: AVENE THERMAL SPRING WATER (AVENE AQUA), C12-15 ALLKYL BENZOATE COCO-CAPRYLATE/CAPRATE METHYLENE BIS-BENZOTRIAZOLYL TETRAMETHYLBUTYLPHENOL (NANO), WATER (AQUA), CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLICERYDE, BIS-ETHYLHEXYLOXPHENOL, MRTHOPHENYL TRIAZINE, DIETHYLHEXYL BUTAMIDO TRIAZONE, GLYCERIN, SILICA, BUTYL METHOXYDIBENZOYMETHANE, POTASSIUM CETYL PHOSPHATE, DECYL GLUCOSIDE VP/EICOSENE COPOLYMER ACRYLATES/C10-3- ALKYL ACRYLATE CROSSPOLYMER, BENZOIC ACID, BUTYLENE GLYCOL, CAPRYLYL GLYCOL, CARBOMER, DISODIUM EDTS, FRAGNANCE (PARFUM), GLYCERYL BEHENATE, GLYCERYL DIBEHENATE, HELIANTHUS ANNUS (SUNFLOWER) SEED OIL, OXOTHIAZOLIDINE, PROPYLENE GLYCOL, SODIUM BENZOATE, SODIUM HYDROXINE, TOCOPHEROL, TOCOPHERYL GLUCOSIDE, TRIBEHENIN, XANTHAN GUM.
ARTYKUŁ NIE JEST SPONSOROWANY.
Pozdrawiam serdecznie,
Ewa
Droga Ewo,
OdpowiedzUsuńczy przy stosowaniu epiduo wieczorem warto rankiem następnego dnia zadbać o podaż antyutleniaczy?
Kiedy wówczas wpleść witaminę c?
Można w dzień nakładać na strefy twarzy objęte kuracją epiduo?
Czy np. witaminy D i E (krople olejowe) mają szansę zadziałać nakładane w spłukiwanych maseczkach? Trzymane przez kwadrans lub dwa kwadranse?
Może są jeszcze jakieś inne sposoby, by nie postarzeć twarzy przedwcześnie podczas stosowania ww. preparatu?
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam.
Karolina
Karolino, kopiuję moją odpowiedź:
Usuń"Karolino, wszystko zależy od tego jak reagujesz na lek oraz w jakiej formie chciałabyś wprowadzić witaminę C. Witaminy E i D również są wspaniałymi antyoksydantami, a łatwiej jest je wprowadzić do codziennej pielęgnacji niż np. kwas askorbinowy (chyba, że zdecydujesz się na olejową postać witaminy C). Ciężko mi powiedzieć jakie efekty przyniosą witaminy stosowane w formie spłukiwanej, ale jeśli będzie to maska o kremowej konsystencji, to na pewno część tej maski pozostanie na skórze nawet po spłukaniu jej wodą. Najważniejsze jest to, aby kuracja normalizowała skórę, a nie napędzała kolejne problemy - wówczas terapia nie przyspiesza, a może wręcz ograniczać starzenie się skóry (poprzez ograniczenie stanu zapalnego)."
Nie przejmuj się wolnymi rodnikami z nadtlenku benzoilu, nie przyspiesza starzenia skóry. Ludzie chyba często porównują nadtlenek benzoilu do nadtlenku wodoru i wkładają wszystkie wolne rodniki do jednego worka, a przecież są małe różnice w ich działaniu. Nie wszystkie wolne rodniki są złe, potrzebujemy ich np. żeby w ogóle żyć, albo np. podczas procesu gojenia ran.
UsuńProblem jest, kiedy stres oksydacyjny wymyka się spod kontroli. Najbardziej szkodliwy jest reaktywny rodnik hydroksylowy, bo reagują szybko i od razu sieją zniszczenia, które pozostają.
Rodniki hydroksylowe są produkowane przez nadtlenek wodoru, nadtlenek benzoilu NIE produkuje rodników hydroksylowych. Rodniki z nadtlenku benzoilu przekształcają się w rodniki fenylowe, które nie szkodzą skórze tak jak hydroksylowe. Nie szkodzą bardziej niż wolne rodniki, które otaczają nas na co dzień w powietrzu.
Co warto wspomnieć, nadtlenek benzoilu obniża poziom witaminy E w skórze, więc myślę, że warto używać na dzień kremu albo serum z dodatkiem tej witaminy + C.
https://www.facebook.com/PaulasChoice.Inc/posts/10150709577929004
(tłumaczone z ang.)
Ewo gdzieś umknęła mi informacja, którą tu dziś podajesz, o Twoim ambiwalentnym stosunku do kremów przeciwsłonecznych. Gdzieś już o tym pisałaś więcej
OdpowiedzUsuńCześć, jasne, tutaj: http://www.ewaszalkowska.com/2017/06/kremy-ochronne-jak-zmienio-sie-moje.html
UsuńWitaj Ewo, po pierwsze dziękuję za ogrom wiedzy jaką przekazujesz w każdym wpisie! Dzięki Tobie poznałam potrzeby mojej skóry i nauczyłam się jak z nią postępować.
OdpowiedzUsuńMam pytanie trochę z innej beczki, myślisz że mogę połączyć serum z BU azelo 10%- Azeloglicyna (10%), B3 5%, beta-glukan (5%), ekstrakt z liści drzewa oliwkowego, mleczan sodu i kwas hialuronowy-(rano) z acnatac (wieczorem)? Czy rano postawić jedynie na krem nawilżający w razie potrzeby :)
Ewo,
OdpowiedzUsuńodpowiesz jeszcze na pytania i komentarze pod poprzednim postem? Pytam dlatego, że nowy pojawił się zaskakująco szybko ;)
Pozdrawiam,
Wera
Tak, udzieliłam już wszystkich odpowiedzi :)
UsuńEwo,
OdpowiedzUsuńwłaśnie zaczęłam kurację Epiduo.
Jednak nie wiem, czy to dobry pomysł w zasadzie, by zacząć skórę regulować w tak zdecydowany sposób.
Nie ukrywam, że naczytałam się sporo Twojego bloga, zwłaszcza post o Rosacea, rumieniu i bardzo wzięłam sobie do serca fakt, że wiele osób wywołuje sobie taki stan cery właśnie przez regulację (nawet na polskim YT są kanały, z których jasno wynika, że ich właścicielki, fanatyczne wojowniczki o wiecznie młodą, gładką skórę doprowadziły się do opłakanego stanu i chorobliwych rumieńców).
Pamiętam moją pierwszą kurację Atredermem (niezupełnie chyba byłam świadoma skutków ubocznych itd.) - przesusz i inne nieprzyjemności.
Nawet ostatnio, jak nałożę choćby taki Skinoren na policzki lub Avene Ystheal (retinaldehyd), to pojawia się dyskomfort. Nie mówiąc już o nałożeniu potem na policzki filtra (co prawda starej generacji) - pieczenie też daje się we znaki (na razie kompletuję filtry i po prostu nimi żongluję; odkrywam dopiero rynek filtrów, można rzec).
Patrząc na skutki tej całej regulacji nie mogę się nie zastanawiać, czy to nie idzie w jednym kierunku - utrwalonego rumienia i trądziku różowatego.
Na razie jestem na początku jakiejkolwiek regulacji (wspomniany Atrederm to epizod sprzed kilkunastu lat).
Widzę jednak, że regulacja jest raczej niezbędna, zwłaszcza, że chciałabym stosować filtry (czytałam też u Ciebie o tzw. pętli trądzik-regulacja-filtry-trądzik; potwierdzam, że to nie mit, zwłaszcza, gdy używamy do regulacji dostępnych powszechnie dermokosmetyków - tylko ich na razie miałam okazję wypróbować ostatnimi czasy, nie wiem jak będzie po Epiduo).
Czy jednak jest szansa, że jeśli będziemy bardzo rozważni w tym, co robimy z cerą, słuchali jej potrzeb i traktowali jak przysłowiowe jajko, to , pomimo stosowania regulacji, nie skończymy z permanentnym rumieniem?
Dodam, że na dzień dzisiejszy nie mam dostępu do peelingów tretynoinowych na alkoholu raz na miesiąc, jedynie do stałej, codziennej regulacji lekiem na receptę. I tak nie wiadomo, jak długo tym preparatem zresztą.
Czy jednak dążyć wszystkimi siłami i środkami do regulacji raz na jakiś czas? ...Są też przecież kwasy z apteki, różne peelingi DIY. Czy skłaniać się ku temu właśnie? Raz na jakiś czas?
Z góry dziękuję za odzew, bardzo liczę na rady,
pozdrawiam serdecznie.
I dziękuję, że dzielisz się z nami wiedzą, dodajesz otuchy.
Bardzo dziękuję za komentarz :) Udzieliłam już odpowiedzi na Twoje zapytania pod poprzednim postem i kopiuję moją wypowiedź:
Usuń"A jak reagujesz na Epiduo? Jeśli dobrze tolerujesz ten lek, może należy jedynie pomanewrować częstotliwością stosowania, by skóry nie zaogniać, a normalizować? Czasami środki regulujące są niezbędne, to nie jest prawda, że każda skóra da sobie radę samodzielnie po danej kuracji (zwłaszcza, gdy przez lata była niewłaściwie leczona), sęk w tym, by stosować je jak najrzadziej i nie ograniczać swojego jestestwa do ich obecności. Jestem żywym przykładem - reguluję się tretinoiną, bez której nie wyobrażam sobie pielęgnacji, ale stosuję ją raz w miesiącu, optymalnie do moich potrzeb (odłożenie: ponowny nawrót trądziku grudkowego, rumień, ogólny stan zapalny) - trądzik trzymany pod kontrolą, bez grudek, zaskórników, bez podrażnień i rumienia. Moim zdaniem kluczowa jest przede wszystkim obserwacja skóry, właściwa, codzienna pielęgnacja, a jeśli to zbyt mało - regulacja chemiczna. Problemem jest skóra, która wiele przeszła - z jednej strony środki regulujące zapętlają problemy i sprawiają, że nie wygląda idealnie, ale z drugiej strony, ich całkowite odłożenie sprawia, że jest jeszcze gorzej niż bez całego arsenału kosmetyków."
Dziękuję stokrotnie Ewo,
Usuńza mną dopiero trzeci dzień przygody z regulacją z prawdziwego zdarzenia.
Jeszcze raz dziękuję.
Pozdrawiam.
Ewuniu,
OdpowiedzUsuńmam trzy wątpliwości:
1. jak bez silikonowej bazy pod sypkimi minerałami nie wyglądać staro (podkreślają wszystkie zmarszczki, tudzież bruzdy),
2. czy opuszczone żaluzje i zamknięte eliminują troszkę promieni UV, które do nas docierają przez szyby?
3. czym generalnie zmywa się minerały? Przepraszam, ale nigdzie nie znalazłam tej informacji.
Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedź.
Cześć, dziękuję za komentarz :) Kopiuję moją wypowiedź z poprzedniej dyskusji pod artykułem:
Usuń"1. Tutaj jest niestety problem, ponieważ pudrowe, sypkie produkty mniej lub też bardziej będą podkreślać fakturę skóry. Możliwe, że utrwalanie minerałów na mokro mgiełkami nawilżającymi zdjęłoby tę pudrowość, jeśli nie, może zamiast bazy silikonowej, sprawdziłby się bioferment z bambusa? Ma podobny, silikonowy poślizg oraz optycznie wygładza skórę, a nie jest tak ciężki jak bazy wygładzające.
2. Tak, fizycznie odbijają lub też pochłaniają część promieniowania (w zależności od tego z jakiego materiału są wykonane).
3. Środkami, które dokładnie spłukują się ze skóry, najlepiej żele kremowe, żele, pianki lub mydła, jednak tego typu srodki myjące zazwyczaj przy dłuższym stosowaniu wysuszają skórę, więc można połączyć ich właściwości z bardziej kremowymi środkami myjącymi lub ewentualnie usuwać kosmetyki mineralne akcesoriami (gąbeczki, szmatki)"
Jak Anthelios żel-krem wypada w porównaniu do fluidu ultralekkiego La Roche? Ultralekki jest oleisty i zbyt ciężki dla mnie, zwłaszcza na lato. Jeśli chodzi o ochronę przed słońcem, to był świetny (ani jednego piega mimo przebywania na słońcu). Mam jeszcze Synchroline Aknicare emulsję z SPF 30 i jej formuła niesamowicie mi odpowiada, ale ochrona mogłaby być lepsza zwłaszcza, że staram się uchronić swoje przebarwienia pozapalne przed utrwaleniem.
OdpowiedzUsuńNie jestem Ewą, ale odpisuję bo mam identyczne wrażenia z używania tych dwóch filtrów - synchroline sper ale zyt mała ochrona, a anthelios ultralekkijest trochę zbyt tłusty. Używałam tez przez chwilę Anthelios żel-krem i zaraz po aplikacji było super,ale po krótkim czasie strasznie pociła mi się pod nim skóra i ogólnie był mniej komfortowy niż jego kolega ultralekki. Od dzisiaj testuję Avene Cleanance spf 50 mat i narazie mogę powiedzieć że bardzo komfortowo się go nosi (prawie nie czuje się go na twarzy), nie było też nadmiernego pocenia się skóry. Tylko w przepisowej ilości dość mocno bieli. Nie wiem też czy zapycha, bo mam go na sobie pierwszy raz, ale zapowiada się obiecująco.
UsuńDzięki za odzew:) Jeśli pod żel-kremem skóra poci się bardziej niż pod ultralekkim to muszę go sobie odpuścić. A juz prawie zamówiłam. Poczytam o tej 50-ce Cleanance.
UsuńMoże i ja protestuję cleanance Avene, ciekawie go opisujecie :)
UsuńJa właśnie mam synchroline i zamiast małą ochroną martwię się zmianami zapalnymi następnego dnia. Zastanawiałam się czy któryś Anthelios nie będzie działał w ten sposób, bo właściwie chciałam kupić, a nie za bardzo mam jak dostać próbki w mojej okolicy :<
UsuńKochani,
Usuńczytaliście posta Ewy o filtrach z 2017? Jasno z niego wynika, że niezapychające filtry raczej nie istnieją.
Autorka, która zużyła setki opakowań kremów z filtrami pisze, że strasznie jej zbrzydły, bo pogarszały znacznie cerę. Wymienia tam też sytuacje, w których musi je używać. Zerknijcie sobie.
To prawda, że nowy filtr to nowe nadzieje, lecz raczej złudne.
Pozdrawiam wszystkich.
Hej, znam ten tekst. Bywam tu od kilku lat :) Latem, w trakcie kuracji przeciwtrądzikowej, filtr bywa niestety koniecznością. Jeśli o mnie chodzi, nie jestem filtromaniaczką. Ale mam sporo świeżych przebarwień i łatwiej mi będzie chronić się teraz przed słońcem i jednocześnie wybielać przebarwienia kwasem azelainowym. Zwłaszcza, że lubię się trochę opalić, poprzebywać na słońcu w tych nielicznych ciepłych miesiącach w roku. Nie ma filtrów idealnych, chociaż dla mnie ideałowi bliski jest Synchroline Aknicare, bo nie czuje go na twarzy :) Na rynku filtrów jest sporo, pojawiają się nowości, więc zawsze można znaleźć lepszą opcję.
UsuńUltra lekki to dla mnie takie serum olejowe, żel-krem jest bardziej kremowy i zastyga, nie daje tak świetlistego, mokrego wykończenia. U mnie ta formuła sprawdza się świetnie i jest najmniej komedogenna (wraz z Aknicare) na mojej trądzikowej, odwadniającej się skórze. Mam ochotę przetestować jeszcze 50 tkę od Sesdermy z linii Azelac, zbiera super opinie i podobno to stuningowana wersja Synchroline o wyższej ochronie :)
UsuńDziękuję Ewo serdecznie! :)
UsuńWitaj Ewo,
OdpowiedzUsuńja mam dwa pytanka:
o dezynfekcję kosmetyków prasowanych/wypiekanych (róże, cienie,rozświetlacze, bronzery itp.) oraz
o stosowanie makijażu pod filtry.
Zatem:
Czy Cleanser Ipa nadaje się do dezynfekcji tego typu kosmetyków bez szkody dla ich wykończenia i efektu, jaki mają pozostawiać na skórze?
Czy pod klasyczne kremy z filtrami chemicznymi lub fizyczno-chemicznymi możemy stosować minerały sypkie bądź korektor w kamieniu(celem zatuszowania punktowych niedoskonałości), lub róż? Bez szkody dla właściwości ochronnych dla filtra?
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na odpowiedź.
To nie jets proste pytanie i nie mogę na nie odpowiedzieć konkretnie - w przypadku kosmetyków, które nie zawierają substancji okluzyjnych, nie są sprasowane, a sypkie - alkohol powinien być obojętny dla formuły produktu, w przypadku regularnej dezynfekcji kosmetyków prasowanych, które zawierają zazwyczaj związki okluzyjne, łączące, możliwe, że produkt stanie się bardziej pylisty i suchy, ale większe ryzyko jest przy ponownym prasowaniu produktu niż biernej dezynfekcji bez naruszania ciągłości produktu.
UsuńPod czy na kremy ochronne? Nakładając kremy ochronne na makijaż na pewno go naruszysz, a przy stosowaniu filtrów wyłącznie chemicznych starszych generacji, może pojawić się problem zaniżenia ochrony UVA.
Bardzo dziękuję za odpowiedź.
UsuńPozdrawiam.
Witaj Ewo, ostatnio przesyłałam Ci w komentarzu moje wyniki badań androgenów i zaleciłaś mi dodatkowo zbadać prolaktynę i estradiol. Czy mogłabyś spojrzeć na te wyniki i zalecić jakieś zioła, które pomogłyby na zbyt wysokie androgeny?
OdpowiedzUsuńDHEA - 10,31 ng/ml (1,20 - 6,30)
DHEA SO4 - 267,00 (98,8-340)
Testosteron - 0,39 (0,08-0,48)
SHGB 109,30 (32,40-128)
Androstendion 3,08 (0,30-3,30)
Testosteron wolny 1,64 (0,00-2,85)
Prolaktyna 17,57 ng/ml (4,79-23,30)
Estradiol 181,30 pg/ml badania wykonane w 22 dc zakres dla fazy lutealnej (43,8 - 211)
Co sądzisz o tych wynikach? Mam problem z trądzikiem oraz z mocnym łojotokiem. Czy są jakieś zioła, które pomogłyby chociaż ograniczyć przetłuszczanie cery? Będę wdzięczna za odpowiedź. Pozdrawiam, Kasia
W pierwszej kolejności należy przebadać dokładnie nadnercza - USG, poziom kortyzolu w rytmie dobowym, ACTH, elektrolity, jeśli wykluczysz jakiekolwiek zmiany związane z nadnerczami, prawdopodobnie jest to klasyczny hiperandrogenizm nadnerczowy (warto dowiedzieć się jakiego typu), jak najbardziej może on powodować łojotok. Zalecam wizytę u specjalisty, dopiero później mogę cokolwiek zalecać do przyjmowania doustnego :)
UsuńDziękuje za odpowiedz, a czy badanie ACTH można robić w obojetnie jakim dniu i czy ACTH i elektrolity robi się na czczo? Jaka pora dnia będzie najlepsza? W tamtym roku wyszedł mi niski poziom potasu, czy moze mieć to związek z nadnerczami i czy to, ze jestem bardzo zestresowana osoba moze być przyczyna moich problemów hormonalnych? Będę wdzięczna za odpowiedzi
UsuńCiekawią mnie szczególnie filtry od la roche posay oraz svr ten biały, będę testować:) może znajdę w końcu coś co nie powoduje ropnych krostek i bolących pryszczy.
OdpowiedzUsuńEwuniu, ja trochę nie na temat, ale jak Ty to robisz że jesteś taka szczuplutka? :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że Ewa jest ,,taka szczuplutka", bo musi odpowiadać na wścibskie komentarze. W dodatku podsycone zazdrością.
UsuńTak, mierzenie się z tym, spala tkankę tłuszczową.
Boże gdzie Ty widzisz jakaś zazdrość? Dziewczyna tylko zapytała... Ewa jest szczuplutka i wygląda ślicznie, a to tylko pytanie :)
UsuńZawsze byłam szczupła, teraz nie robię nic konkretnego, jestem jedynie na niskowęglowodanówce, na której fizjologicznie bardzo ciężko jest przytyć - posiłki są tak sycące, że nigdy nie udało mi się jeść ponad bilans kaloryczny, abstrahuję już od małej ilości węglowodanów oraz białek, które na drodze wchłaniania odkładają się głównie w postaci tkanki tłuszczowej :)
UsuńEwo, a możesz podpowiedzieć, z czego może wynikać ciemniejszy kolor skóry twarzy? Wyglądam dosyć zabawanie - szyja biała, a twarz pomarańczowa :D w ostatnim czasie bardzo mocno ograniczyłam stosowanie wszelkich kwasów, retinoidów i innych drażniących metod złuszczających. Myślałam, że kolor skóry wynika z podrażnienia, aczkolwiek nie jestem już tego taka pewna, ponieważ kolor utrzymuje się przez cały czas :( Jakich substancje pomogły nieco 'wybielić' skórę? Będę ogromnie wdzięczna za pomoc :)
OdpowiedzUsuńIlona
Oczywiście nie jestem Ewą, ale w przeszłości miałam podobny problem. U mnie skóra była ciemniejsza tylko w okolicy podbródka i wokół ust. Skóra była wyraźnie jaśniejsza w miejscach, w których nie nakładałam retinoidu (nad górną wargą). Wydaje mi się, że to jednak może być spowodowane kwasami/retinoidami ponieważ napisałaś, że je ograniczyłaś, a nie że odstawiłaś. Zwłaszcza, że skórę masz ciemniejszą na całej twarzy. Może zrób skórze przerwę dopóki się nie zregeneruje i wtedy stopniowo wróć do złuszczania? Nie wiem czy stosujesz jakieś środki łagodzące i regenerujące, ale mnie pomogło min. colostrum:) Jeśli się mylę, to przepraszam :)
UsuńZRAKWLASNYCH dziękuję za pomoc :) kwasy, a dokładniej kwas azelainowy, stosuję dosłownie raz na 1-2 tygodnie. Co ciekawe, twarz ma ciemniejsze zabarwienie na całej powierzchni, a maść stosuję głównie w obszarze żuchwy...Sama nie wiem co robić. Macie jakieś sprawdzone maści łagodzące, które nadają się do skóry trądzikowej?
UsuńIlona
Jeśli skóra pociemniała, tam gdzie nie nakładasz kwasu to, możliwe, że się myliłam. Nie chcę Cię wprowadzić w błąd, nie zawsze mimo chęci człowiek jest w stanie pomóc. Chyba, że stosunkowo niedawno odstawiłaś retinoid lub coś mocniejszego niż kwas azelainowy. Pamiętam, że na blogu jest tekst o pielęgnacji cery podczas terapii kwasami/retinoidami. Jeśli o środki łagodzące chodzi, to kupowałam colostrum w proszku i kompleks ceramidowy w sklepie z surowcami kosmetycznymi, które dodawałam do jednorazowej porcji kremu, którego aktualnie używałam.
UsuńMoże to być hiperpigmentacja stała lub hiperpigmentacja przejściowa - czy obszar, który jest przebarwiony podczas podrażnienia jest jednocześnie zarumieniony? Czy koloryt ulega zmianie w ciągu dnia albo po wykonaniu pewnych zabiegów? Jeśli tak, to jest to hiperkeratoza wywołana uszkodzeniem ciągłości naskórka, przy właściwej pielęgnacji i ochronie anty UV, koloryt powinien się wyrównać.
UsuńTaak, cera jest zarumieniona :( chyba nigdy nie doprowadzę jej do ładu. Wrażliwość skóry to pamiątka po Izoteku (4 lata temu!). Trądzik wrócił, a cera jest tak wrażliwa, że nie mogę stosować ani kwasów, ani retinoidów. Obchodzę się z nią tak bardzo delikatnie, a wciąż nie mogę przywrócić jej do 'normalnego' stanu...błędne koło :(
UsuńDziękuję za odpowiedź dziewczyny :)
Ilona
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej Ewo,
OdpowiedzUsuńMam do Ciebie pytanie dotyczące filtrów. Który z opisanych przez Ciebie produktów oferuje najwyższą ochronę PPD? Wiesz może jak ma się ochrona przed UVA tego wyrobu medycznego SVR w stosunku do Antheliosa Ultralekkiego?
Pytam, bo używam aktualnie Antheliosa, ale nie jestem do końca zadowolony. Są dni, gdy wygląda on na skórze naprawdę fajnie, ale są i takie, że wstyd wyjść z domu :) . Nie pasuje mi też za bardzo jego konsystencja- przez nią na samą myśl o nałożeniu kremu na twarz, już mi się odechciewa. Szukam więc filtra z wysoką ochroną UVA, w miarę lekkiego i niewidocznego na skórze. Fajnie by było gdyby aplikacja była szybka, bo rano mam mało czasu (praca w korporacji :)).
Mogłabyś coś takiego polecić? Bo powiem szczerze, że myślałem nad kupnem tego żelu z SVR, ale po Twojej recenzji wolę nie ryzykować, bo moja cera jest bardzo podatna na zanieczyszczanie się.
Za odpowiedź z góry dziękuję :)
Oczywiście post jak zawsze jest świetny, ale do tego jestem już przyzwyczajony na Twoim blogu. Czytam Cię od dwóch lat i mogę powiedzieć, że jest to zdecydowanie najlepszy merytorycznie blog o pielęgnacji skóry. Mimo, że też mam dość dużą wiedzę na temat skóry, to marzę o tym by kiedyś była ona na poziomie Twojej. Widzę też dużą zmianę na plus pod względem oprawy wizualnej bloga. Chciałem się też odnieść do komentarzy osób, które czepiają się Twojego stylu pisania, długości postów, czy używanego słownictwa. Mam nadzieję, że się nimi nie przejmujesz, bo mimo, że czasami Twoje posty faktycznie są długie, to są także pełne wiedzy, a poprzez styl pisania i poprawną polszczyznę miło się je czyta. Liczę więc, że nie zmienisz tego w jaki sposób piszesz, bo niewątpliwie czyni to tego bloga wyjątkowym :).
Mam nadzieję, że nie zdenerwuja Cię moje "wywody", ale piszę komentarze tak rzadko, że chciałem Cię po prostu pochwalić i podziękować za ogrom pracy jaką wkładasz w to miejsce :).
Pozdrawiam,
Adam
Adamie, dziękuję serdecznie za komentarz. Najwyższą ochronę posiada wyrób medyczny SVR, nie otrzymałam jeszcze odpowiedzi na temat mgiełki LRP, Avene oraz Extreme Gel, ale biorąc pod uwagę ich skład oraz formułę, prawdopodobnie jest niższa. Posiada on o dwa wskaźniki wyższą ochronę UVA od Antheliosa ultra lekkiego.
UsuńA masz bardzo duży kontakt z nasłonecznieniem i potrzebujesz aż tak wysokiej ochrony? Aknicare ma bardzo dobre właściwości użytkowe i świetnie prezentuje się na skórze.
Bardzo dziękuję za miłe słowa :) Również serdecznie pozdrawiam.
Dziękuję za odpowiedź. Nie mam bardzo dużego kontaktu ze słońcem, ale mam wrażliwą skórę, która źle reaguje nawet na krótki kontakt z nasłonecznieniem. Niestety krem Aknicare podrażniał moje oczy i powodował odwodnienie skóry (był po prostu za lekki). W takim wypadku wypróbuję wyrób medyczny SVR :)
UsuńJestem bardzo zdziwiony tym, że SVR ma tak wysoką ochronę UVA, wydaje się być taką niepozorną marką, ale fajnie, że się rozwija :)
Jeszcze raz dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam :)
Zaskoczenie jest duże, ale widać SVR zainwestowało w dobrych biotechnologów - widzę ogromny progres od 2 lat :)
UsuńEwo, mam pytanie co sądzisz o spironolaktonie w leczeniu trądziku?
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad kupnem mgielki od La Roche spf 50, ale martwię się, że wywoła u mnie ropne i bolesne zmiany... ciężko dostać jego próbkę.
No, ja też nie wiem, skąd te próbki brać.
UsuńChyba specjalnie nie ma do nich dostępu, by od razu rzucać się na pełnowymiarowe opakowanie. :-(
Rzeczywiście spironolakton działa antyandrogenowo i to poprzez hamowanie syntezy kluczowej w przypadku androgenów 17-alfa-hydroksylazy, plusem jest na pewno neutralny stosunek na gospodarkę lipidową (chociaż osobiście puszczam w wątpliwość, drogą dedukcji: udowodniono, że androgeny zwiększają insulinowrażliwość, a naturalnie, lek ograniczający syntezę androgenów, będzie zmniejszał czułość insulinową oraz także bedzie działał estrogennie, a więc zwiększał ilość tkanki tłuszczowej, czyli miał już bezpośredni wpływ na metabolizm tłuszczów oraz cukrów, w tym także białek, któe również są konwertowane, w zależności od warunków w jakim %, do glukozy), ale jest to lek, stosowany głównie w leczeniu nadciśnienia tętniczego oraz przy obrzękach: zwiększa wydalanie sodu oraz prowadzi do wzrostu ilości potasu, co przy zdrowym osobniku może zupełnie rozregulować pracę nerek, doprowadzić do nierównowagi elektrolitowej (opłakanej w skutkach), np. wyrządzić nieodwracalne szkody w układzie przewodzącym regulującym pracę serca. Regularne i trwałe zażywanie spironolaktonu (bo jeśli kuracja miałaby przynieść pożądany skutek, niestety, musiałby być przyjmowany trwale) może wywoływać trwałe kalectwo, narażasz się również na mnóstwo innych, dodatkowych skutków niepożądanych - jest duży problem z łączeniem spironolaktonu z innymi lekami. Reasumując - zależy co jest przyczyną trądziku, takim spironolaktonem można sobie doszczętnie to zdrowie zniszczyć. Możliwe, że okaże się pomocny w leczeniu stwierdzonej androgenizacji z zaburzeniami elektrolitowymi (hipokaliemia i hipernatremia), ale może równie tak samo nasilić problemy skórne i zwiększyć ilość jednostek chorobowych. Niezbędna jest diagnostyka oraz poszukiwanie sedna problemu. Rozwaga jest niezbędna, zwłaszcza w zażywaniu leków, które regulują gospodarkę wodno-elektrolitową.
UsuńNiestety nie mogę rozwiać Twoich obaw, staram się jak najlepiej wyczerpywać temat w recenzjach, ale nie znam Twojej skóry i nie mam pojęcia jak Ty zareagujesz na dany preparat.
Cześć Ewo, czy zastosowanie skrobii ziemniaczanej jako pudru do bardzo tłustej skóry jest dobrym pomysłem? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak najbardziej skrobia może być stosowana w roli pudru matującego, ale polecam wypróbować pudrów kaolinowych oraz tradycyjną krzemionką - dają trwalszy i bardziej naturalny efekt :)
UsuńWitaj Ewo! Śledzę Cię biernie już od dłuższego czasu, ale zaintrygowała mnie Twoja ocena filtrów azjatyckich. Ja używam tylko ich + minerałów, dodam, że mam trądzik różowaty (wrodzony, nie nabyty), który dzięki wyważonej pielęgnacji utrzymuje się w Typie I. Ostatnio jest nawet tak dobrze, że przestałam używać jakichkolwiek kremów pielęgnacyjnych poza azelainą raz w tygodniu i oczywiście filtrami. Bardzo lubię filtry azjatyckie, ale też czekam na moment, aż na cały świat zacznie wysyłać kultowy Supergoop :) Skąd Twoja niska ocena? Wiadomo przecież, że Azjatki mocno walczą ze słońcem i to od lat. Może wiedzą coś, czego firmy francuskie jeszcze nie wiedzą. Przecież do niedawna we Francji modne było chodzenie saute na plażę, vide Bardot. Jestem ciekawa co myślisz :)
OdpowiedzUsuńWitaj Anonimku,
UsuńAzjatki chronią się przed słońcem, gdyż tylko to może pozwolić im na zachowanie jasnej, nieskazitelnej cery.
A blada twarz przez wieki była dla Azjatów jednym z kluczowych ideałów piękna.
Jeśli chodzi o ludzi Zachodu, to różnie bywało na przestrzeni wieków. Wiele zawdzięczamy Coco Chanel - to ona wprowadziła modę na opalone ciało.
Podlinkowuję tutaj kilka przykładów obrazów bądź ilustracji pochodzących ze Wschodu:
https://www.art.com/products/p36987199755-sa-i9609848/katsushika-hokusai-woman-reading-a-book-1822.htm
https://www.flickr.com/photos/cdevers/18717185143
https://sites.google.com/a/z.hdmisplitter.ga/a149/Darmowa-wysy-ka-klasyczny-Chi-ski-staro-ytny-kobiety-muzyka-obraz-olejny-na-p-tnie-malarstwo-wydruki-na-p-tnie-wall
Pozdrawiam
Nie używam filtrów azjatyckich, ponieważ preparaty promienioochronne to dla mnie kosmetyki specjalistyczne, stosowane w celu ochrony skóry przed szkodliwym promieniowaniem. Moja skóra nie toleruje fomuły filtrów, które niestety, w celu stabilizacji wymagają powlekania (często silikonem), nie stosuję ich zatem codziennie i ponad formułę preparatu przekładam stabilność preparatu, bezpieczeństwo oraz wymogi prawne, jakim podlegają. Filtry azjatyckie nie spełniają moich wszystkich norm, a zakres ochrony nie jest tak jasny jak na terenie UE.
UsuńDzień dobry Ewciu,
OdpowiedzUsuńchciałam zapytać a właściwie upewnić się w kolejnym źródle, czy jeśli byśmy dodali do olejów ciekłych roślinnych kropelki z witaminą E (pani w sklepie zielarskim powiedziała, że na dużą, jednak bliżej nieokreślonej pojemności, butelkę wystarczy łyżka stołowa witaminy E w kropelkach), to byłyby one bezpieczniejsze do spożycia?
Problem jest też taki, że większość spożywczych olejów stoi miesiącami (co prawda w ciemnym szkle)na półkach sklepowych w różnych warunkach i przy różnym oświetleniu. Więc, już zanim znajdą się u nas w domu, są jakby ,,po przejściach''. Nie wiem, co o tym myśleć. Nie każdego natomiast stać na tzw. 10-stopniowe oleje, trzymane w niskiej temperaturze.
Czym suplementować kwasy tłuszczowe znajdujące się w olejach roślinnych?
...A może spróbowałabyś napisać dla nas posta o olejach (stosowanych wewnętrznie), gatunkach, ich przechowywaniu, przedłużaniu trwałości; źródłach konkretnych kwasów tłuszczowych, ich wpływie na nasze zdrowie i miejsce w diecie.
Daję tylko pomysł, ale pewnie gdybyś miała pisać o tym, już dawno taki artykuł znalazłby się na Twoim blogu.
Bardzo proszę o odpowiedź, bo ta sprawa nurtuje mnie już od jakiegoś czasu a ze względu na obciążenia rodzinne powinnam raczej dbać o jakość tego, co znajdę na talerzu. Jednocześnie ustalono w badaniach, że mam niedobory poszczególnych kwasów tłuszczowych. Próbuję je uzupełniać ale nie wiem, czy robię to dobrze.
Z góry Ci dziękuję.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego.
Ten zabieg miałby sens, gdyby do oleju dodano witaminy E od razu po wytłoczeniu go na świeżo. Jeśli olej leżakował na półce (nie daj Boże naświetlanej) przez kilka miesięcy, to taka łyżka oleju i tak jest porządną dawką wolnych rodników, nawet pomimo dodanej łyżki witaminy E. Jeśli ktoś nie może pozwolić sobie na zakup świeżo tłoczonych olejów przewożonych w warunkach chłodniczych, to lepiej aby wykluczył tłuszcze roślinne ze swojej diety i bazował na regionalnych, świeżych, sezonowych pestkach i orzechach. Kwasów tłuszczowych omega-3 i omega-6 potrzebujemy naprawdę niewiele, zazwyczaj ich dodatkowa suplementacja sieje więcej spustoszenia niż rzeczywiście pomaga, właśnie biorąc pod uwagę wątpliwą jakość tłuszczów.
UsuńEwo, a jakie masz zdanie na temat filtru Vichy Capital Soleil? Dokladnie chodzi mi o wersje matujaca :) moze wy dziewczyny macie jakies doswiadczenia?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Marta :)
Miałam ten krem i u mnie powodował duże, bolesne gule:(
UsuńUżywałam go kilka lat temu, na mojej skórze był wysoce komedogenny i jeszcze zapewniał relatywnie słabą ochronę jak na tak wysoki faktor.
UsuńEwo, w dobie wszechobecnej propagandy konsumenckiej (czyt. szerokopojete współprace), koloryzacji życia za pomocą aplikacji, zamiany życia na półżycie z telefonem w ręku... Twój blog to miejsce, w którym czuję się bezpiecznie. Nie boję się, że ulegniesz jakiejś firmie, namowie i wciśniesz nam kit. :) Dziekuje,że już tyle czasu nam poświęcasz i robisz to pozostając soba i będąc tak prawdziwą i rzetelna jak tylko się da. Czekałam na ten post i po raz kolejny kupię antheliosa, bo nic innego nie bedsie lepsze. :) Serdeczności, Aneta
OdpowiedzUsuńAneto, bardzo dziękuję za miłe słowa, dobrego dnia!
UsuńEwuniu,
OdpowiedzUsuńchciałam zapytać, gdyż mam zresztą pewne podejrzenia, czy silikony, parafina i barwniki obecne w spłukiwanych kosmetykach do ciała mogą zwiększać ilość zaskórników, grudek i wyprysków na ciele?
Ciężko to wychwycić (mimo, że zazwyczaj zużywam jedno opakowanie produktu myjącego aż do wykończenia kosmetyku), ale chciałam zapytać, czy mimo, że to produkty spłukiwane, jest to możliwe, że pozostawiają jednak jakąś warstewkę, która ma właściwości komedo- i aknegenne?
Z góry dziękuję za odzew.
Pozdrawiam,
Karolina
Karolino, jak najbardziej, kosmetyki o kremowej strukturze, które nie spłukują się intensywnie, jak najbardziej mogą pozostawiać filmotwórczy woal na powierzchni skóry - któy może sprzyjać lub też pogarszać kondycję skóry.
UsuńDziękuję bardzo.
UsuńDzięki za ten ranking filtrów.Ten zeszłoroczny bardzo mi pomógl,ten aktualny również mi się bardzo przyda,bo akurat mam na wykonczeniu Avene Sunsimed i myslalem o zmianie:)
OdpowiedzUsuńDzięki za ogrom pracy jaki wkładasz w tego bloga.Muszę przyznać,że z uwagi na problemy z cerą,kiedyś czytałem sporo takich blogów,ale jedynie ten Ziemoliny oraz Twoj trzymają naprawdę wysoki poziom,więc od pewnego czasu zaglądam bardzo regularnie tylko na te dwa;)
Michał
Michał, bardzo dziękuję! Miło mi :) Blog Ziemoliny to kopalnia wiedzy, super, że go odwiedzasz :)
UsuńEwo, a stosowałaś może kosmetyki polskie calluna medica? Jestem ciekawa, co o nich sądzisz. Osobiście jestem zachwycona, w końcu coś stworzonego do mojej cery z przebarwieniami :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie, ale nieuniknione, że zapoznam się z nimi bliżej ;)
UsuńEwa, czy można stosować szczoteczki typu Foreo Luna do twarzy w ciąży?
OdpowiedzUsuńWitaj,
Usuńco prawda to nie Ewa, ale wydaje się, że tak.
Szczoteczka działa na zasadzie wibracji, jakie przenoszone są na silikonowe włoski, których zadaniem jest lekki masaż i usuwanie zanieczyszczeń ze skóry.
Podlinkowuję Tobie stronę z kontaktami konsumenta (bądź przyszłego konsumenta):
https://www.foreo.com/pl/support/contact
Dziękuję. Ewo, a Ty jakie masz zdanie? :)
UsuńTeoretycznie tak, ale da mnie szczoteczki soniczne nie są produktem do codziennego stosowania, zwłaszcza biorąc pod uwagę okres ciąży, gdy skóra jest bombardowana estrogenami i progesteronem i staje się bardziej wrażliwa, odwodniona, reaktywna i bardziej podatna na powstawanie hiperpigmentacji. Zachowałabym ostrożność i zachęcam do zapoznania się z moim artykułem na temat szczoteczek sonicznych:
Usuńhttp://www.ewaszalkowska.com/2017/01/tak-czy-nie-dla-technologii-w.html
Wyczerpałaś temat ! Dziękujemy bardzo <3 Jeśli miałabys wybrać jeden, najskuteczniejszy filtr pod względem ochrony, dla osoby z hiperpigmentacją. To celowałabyś w SVR AK SECURE DM PROTECT SPF50+ ? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie SVR, ewentualnie LRP, które mają podobny stopień ochrony w formie kremu.
UsuńCześć Ewo, apropo filtrów pod.makijaż mineralny, ktory Twoim zdaniem bylyby najlepszy? Mam z LR Posay sam w spbie fajny, ale wydaje mi się, że z minerałami się nie dogaduje. :( pozdrawiam Gosia
OdpowiedzUsuńZdecydowanie mgiełka LRP aplikowana NA GOTOWY makijaż ;) Nie narusza makijażu oraz jest aplikowana jako ostatni krok, co zapewnia jej wysoką skuteczność. Po makijaż mineralny polecam krem z filtrem Aknicare for Oily Skin SPF 30+ - dobrze dogaduje się z większością formuł mineralnych, choć należy opracować własną technikę aplikacyjną i mieć z tyłu głowy możliwość naruszenia powłoki ochronnej :)
UsuńWitaj Ewo, chciałam zapytać czy taki składnik jak fitosfingozyna działa bakteriostatycznie nawet na te pożyteczne bakterie bytujące na naszej skórze?
OdpowiedzUsuńPytam, gdyż jest ona składnikiem kremu Adamedu Qcera Rosa, który zamierzam używać. Producent obiecuje cuda na kiju ale jestem dopiero na początku opakowania, więc od siebie nic nie mogę dodać na razie.
Od czasu do czasu dodaję kropelki probiotyczne do maseczek (dzięki Twojemu pomysłowi), żeby wzmocnić skórę, więc to i tak nie robi różnicy wielkiej. Chciałam jednak zapytać, może coś o tej fitosfingozynie wiesz.
Czy olej kukurydziany, baza jednych takich kropelek, jest wysoce komedogenny? Nigdzie nie mogę tego znaleźć, jak duży jest ten jego potencjał, przepraszam.
Z góry dziękuję za odzew.
Pozdrawiam serdecznie.
Z piśmiennictwa wiem, że jest to składnik bakteriostatyczny, czyli regulujący prawidłowy mikrobiom, ma inny mechanizm działania niż antybiotyki, które wyjaławiają pożyteczne bakterie.
UsuńJeśli Twoja skóra nie wymaga okluzji, to olej kukurydziany może zadziałać komedogennie. Ciężko mi określić jego komedogenność, ponieważ jest ona kwestią osobniczą - wszystko co jest nakładane na skórę ponad zapotrzebowanie, może sprzyjać zanieczyszczaniu się naskórka.
Ewo,
OdpowiedzUsuńjakiś czas temu zobaczyłam u Ciebie na Instagramie fotkę chleba warzywnego lchf. Postanowiłam zrobić podobny, korzystałam z przepisu ze strony:
https://paleosmak.pl/chleb-paleo-z-warzyw-niskoweglowodanowy/
Chlebek jednak dwukrotnie mi nie wyszedł, był mokry w środku, mimo naprawdę dokładnego odciśnięcia soku z warzyw i zachowania temperatury pokojowej wszystkich składników.
Pieczony był nawet w wyższej niż zalecają tam temperaturę oraz dłużej.
Chciałam zapytać, czy może Ty korzystasz z jakichś przepisów online na chleb lchf, które Ci się sprawdziły; i czy ewentualnie mogłabyś je podlinkować?
Z góry dziękuję za odzew.
Pozdrawiam
Zazwyczaj robię wszystko na oko, spróbuj dodawać nasion babki jajowatej - jest niskowęglowodanowa i doskonale spaja warzywne chleby, które zawsze będą bardziej mokre i słabiej przylegające od zbożowych odpowiedników.
UsuńEwo, czesto piszesz o tzw lojotoku wywołanym nadmiernym wysuszaniem skóry. Szukalem info na pubmedzie i innych tego typu stronach na ten temat i w sumie znalazlwm tylko jedno zdanie mowiace bezposrednio o tym. Czy dysponujesz moze jakima źródłem?
OdpowiedzUsuńPoszukuj informacji pod frazą "dehydration seborrheic dermatitis" :)
UsuńZnalazlem tylko info o tym, ze w łzs skora jest odwodniona i, ze dzialanie bezposrednio na lzs redukuje tewl. Ale nigdzie zadnej informacji zeby np odbudowa epidermal permability barrier spowoduje redukcje lojotoku.
UsuńMyslisz, ze redujcja lzs moze ograniczyc lojotok?
Przykro mi, ale nie ma żadnych badań, ktore by potwierdziły.
UsuńBardziej prawdopodobne wydaje sie byc, ze nadmierna ilosc łoju na powierzchni skory nie wynika z nadmiernej produkcji ale z nadmiernego wydzielania na powierzchnie.
Ewo,
OdpowiedzUsuńChciałabym zapytać, czy nadal uważasz że dwutlenek tytanu jest bezpieczny dla skóry? I jak jest z tlenkiem cynku? Badania o ich szkodliwości na komórki pod wpływem promieniowania uv mnie odstraszają, a oba składniki często występują w filtrach...
Czy znasz może jakieś naturalne (lub w miarę naturalne) kremy z filtrem bez silikonów (lub z minimalną ilością), parafiny i aluminium (oraz bez filtrów przenikających i niestabilnych)?
I ostatnie pytanie. Słyszałam, że C12-15 Alkyl Benzoate jest mieszaniną syntetycznych składników uzyskiwanych między innymi z ropy naftowej. Czy w takim razie w kremach z filtrem i/lub produktach myjących (np. w Alphie-h balancing cleanserze) zostawia nieprzepuszczalną powłokę na skórze, która zaburza procesy wymiany gazowej oraz prowadzi do rozwoju bakterii beztlenowych, tak jak parafina? Czy też ma inne właściwości?
Pozdrawiam,
Julia
Zgodnie z tym, co piszą wiarygodne źródła i sama Ewa, tlenek cynku i dwutlenek tytanu są stabilizowane w medium silikonowo-tłuszczowym (klasyczne kremy z filtrem bądź mleczka).
UsuńCząsteczki, by nie wnikać pomiędzy i do wnętrza komórek też muszą mieć określoną średnicę (nie mogą być zbyt małe). Jak gdyby z tym nie dyskutuję, bo wierzę, że tak jest i producenci dbają o to.
Mnie jednak niepokoi ta domniemana niestabilność dwóch ww. tlenków ale w KOSMETYKACH SYPKICH, bez emolientowego lepiszcza.
Co wtedy? Już wówczas, pod wpływem promieni ultrafioletowych, elektrony wybijają się, bo nie są przecież stabilizowane. Czy tak?
Żeby cząsteczki nie dostawały się przez oskrzela, przy aplikacji warto pyłku nie wdychać, choć nie zawsze jest to łatwe.
Pamiętajmy też, że dwutlenek tytanu występuje w co drugiej kapsułce czy tabletce - lekarstwach i suplementach. Nie warto popadać w paranoję.
Jednak ciekawe, co z tym postarzaniem (bo jak to inaczej nazwać) skóry przez sypkie kosmetyki z TiO2 i ZnO.
Ale ja nigdy nie miałam kategorycznego zdania w tym zakresie, nie mogę powiedzieć, że coś jest na 100% pewne i bezpieczne, ponieważ tlenki mineralne mają różne stopnie mikronizacji, są w różny sposób powlekane i zabezpieczane, a na dodatek zupełnie inaczej zachowują się pod wpływem składników dodatkowych, sebum, potu, pH i składników formulacyjnych i wielu, wielu innych składowych.
UsuńChcę się również odnieść do "niestabilnych filtrów ochronnych", wszystkie filtry ochronne są wysoce niestabilne, dlatego wymagają specjalnej, formulacyjnej stabilizacji (bardzo często w postaci dimetikonu i pochodnych), ale pośród nich najwięcej problemów sprawiają właśnie "naturalne" (nie bez przyczyny umieszczam to słowo w cudzysłowie) filtry mineralne, które są wysoce niestabilne i bardzo trudne formulacyjnie.
Nie znam takich preparatów, ponieważ wytworzenie stabilnego kremu przeciwsłonecznego wymaga odpowiedniej stabilizacji i metod wysokociśnieniowych, zwiększających stopień mikronizacji tlenków mineralnych, skład takich produktów nigdy nie będzie naturalny, abstrahując już od niestabilności tłuszczów roślinnych, które w kontakcie z promieniowaniem słonecznym jak i podczas samego etapu produkcyjnego, stają się potężnym źródłem oksydantów, co mija się moim zdaniem z kluczowym przeznaczeniem preparatów mających zapewniać ochronę przed słońcem, poparzeniem i działającym "anti-ageing".
To składnik filmotwóczy, ale nie rozumiem tych obaw co do produktów ropopochodnych, w normalnym użytkowaniu, są to tłuszcze o bardzo wysokiej stabilności - znacznie bezpieczniejsze w długotrwałym stosowaniu niż roślinne, peroksydujące tłuszcze o wątpliwej jakości, które są trudne w formułowaniu, szybko utleniają się, przyspieszają psucie produktu, a ich film jest zdecydowanie bardziej obciążający niż ten parafinowy, pomijam już nawet stopień oczyszczenia parafin - nieporównywalnie wyższy od olejów naturalnych. Doceniam naturę, ale nie można cisnąć po składnikach, które są potrzebne i pozwalają tworzyć bezpieczne preparaty dla naprawdę wrażliwej, alergicznej, nadreaktywnej skóry.
Dziękujemy Ewo.
UsuńHej Ewuniu, czy apteczne testy wykrywające Helicobacter są wiarygodne? Czy tylko gastroskopia/badanie krwi jest w stanie zdiagnozować tę bakterię? Znasz może jakiś produkt apteczny, który jest sensowny? Jeśli nie - jakie badanie krwi należy wykonać?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kasia
Kasiu, jeśli już to badanie z kału. Albo w wydychanym powietrzu.
UsuńDzięki Anonimku :)
UsuńKasiu, najbardziej wiarygodne jest badanie po pobraniu wycinka przewodu podczas gastroskopii. Badanie kału zaleca się już po przeprowadzonej kuracji niszczącej Helicobacter. A na badanie wydychanego powietrza szkoda kasy..
UsuńKasiu, najbardziej wiarygodne jest pobranie wycinka podczas ezofagoduogastroskopii - wtedy można od razu część wycinka przeznaczyć na badanie histopatologiczne.
UsuńCześć Ewo,
OdpowiedzUsuńchcę Ci powiedzieć, że tworzysz wyjątkowe miejsce. Czytając Twoje wpisy i komentarze stwierdzam, że Twoi bliscy i przyjaciele powinni się cieszyć, że mają tak mądrą i inspirującą osobę obok. A do tego z dużym dystansem do siebie i otaczającego ją świata. Tak trzymaj! :)
Jestem Twoją stałą czytelniczką, ale nigdy wcześniej nie zostawiałam komentarza. Chciałabym Cię jednak prosić o poradę. Choć sprawa jest skomplikowana, postaram się ująć ją w dużym skrócie.
Ostatnią miesiączkę miałam 30.06. Od dwóch dni trzyma mnie paskudny ból brzucha (w dolnej partii), który promieniuje na lędźwie. Pojawiło się też krwawienie. Pojechałam do ginekologa, bo ból był nie do zniesienia. Lekarz zbadał mnie - faktycznie delikatne krwawienie było widać, żadnej nadżerki, nic. USG tez ok. Zlecił mi morfologię, badanie moczu oraz beta hcg (aby wykluczyć ciążę pozamaciczną - 2 miesiące wcześniej podejrzewałam, że jetem w ciąży, ale test wyszedł negatywny, a okres dostałam terminowo). Morfologia w porządku (neutrofile delikatnie poniżej normy). Mocz również. Lekarz stwierdził, że krawienie mokołowulacyjne nie jest niczym wyjątkowym. Zdarza się. W środku cyklu pobolewał mnie czasem brzuch, ale nigdy wcześniej ból nie był tak nasilony. Dostałam ketonal i mam zażywać nospę 3xdziennie po 2 tabletki. Jest lepiej, ból już mi nie dokucza, jednak wiem, że to zamiatanie sprawy pod dywan. I moje pytanie do Ciebie: - co może być powodem takich dolegliwości? Ból był naprawdę nie do zniesienia, nie mogłam zasnąć, a jak puszczały tabletki - wybudzał mnie ze snu. Brzuch był spuchnięty, obrzmiały. Nigdy wcześniej, nawet w trakcie menstruacji, nie zdarzyło mi się, aby 2 tabletki ibupromu max mi nie pomogły, tymczasem w dniu pojawienia się bólu dopiero po 4 mi pomogło i to ilość którą zażyłam w ciągu godziny późnym wieczorem,przed snem.
Czy mogłabyś mi podpowiedzieć co się może dziać, jakie badania wykonać,w czym szukać przyczyny?
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Życzę Ci wielu sukcesów!
Alicja
Alicjo, bardzo dziękuję za miłe słowa. Dziwi mnie postępowanie ginekologa, w trybie cito należy wykonać cytologię.
UsuńEwo, zakupiłam dość spontanicznie niacynamid.
OdpowiedzUsuńTeraz szukam możliwości jego zastosowania. Czy jeśli gotowy tonik będzie miał pH takie, w jakim witamina jest stabilna, to warto jej doń wsypać?
A co to za tonik, czy zawiera on jakieś dodatkowe substancje? Polecam zapoznać się z moim artykułem na temat witaminy b3: http://www.ewaszalkowska.com/2018/03/witamina-b3-w-leczeniu-zewnetrznym.html
UsuńEwo miałam próbkę pudru pixie cosmetics sun kissed I daje cudny efekt, ale zastanawiam się czy nie znajdę tańszej alternatywy w postaci jakiegoś bronzera? Polecasz Ewo jakiś bronzer który daje równie delikatny efekt?
OdpowiedzUsuńMineral Terracotta Powder 04 Golden Rose, ale zawiera sporo filmotwórczych substancji.
UsuńEwo, dziewczyny :-D
OdpowiedzUsuńkupiłam hydrolat szałwiowy ze strony ecospa i na opakowaniu jest informacja, że należy go zużyć w ciągu 2 miesięcy od momentu otwarcia, jednak zostało mi trochę tego produktu i szkoda jest mi go wyrzucić, stąd moje pytanie czy mogę go używać pomimo upływu tych 2 miesięcy? (dodam, że data ważności jest do kwietnia 2019). Z góry dziękuję za odpowiedź
W.
Ja zużywam hydrolat oczarowy, któremu kilka miesięcy temu minął termin ważności. Trochę to niepedagogiczne, że o tym wspominam.
UsuńZrobisz, jak zechcesz.
Hej,
Usuńspróbuj zrobić sobie maseczkę z glinki na bazie tego hydrolatu; szybciej zużyjesz. Szkoda wyrzucać jednak.
Ecospa nie konserwuje swoich hydrolatów, dlatego też sugerowałabym się nie tylko terminem przydatności sugerowanym przez producenta ale obserwowała surowiec organoleptycznie - może stracić swoje walory użytkowe nawet przed lub po upływie daty ważności. Teoretycznie takiego hydrolatu nie powinnaś już stosować - praktycznie: obserwuj jego konsystencję i zużyj go jak najszybciej, póki nie zmienił swojej barwy, zapachu, konsystencji, nie pojawił się nalot.
Usuńchcę zrobić proste serum z wit. c (woda + wit. c). czy twoim zdaniem witamina c musi koniecznie pochodzić ze sklepu z półproduktami? czy może ta z apteki też się nada? np. ta
OdpowiedzUsuńhttps://www.doz.pl/apteka/p128625-Singularis_Witamina_C_Powder_100_Pure_proszek_100_g
Anonimku, zadaj to pytanie pod najświeższym postem. Zawsze tak robimy.
UsuńJak najbardziej może, wówczas taka witamina posiada najwyższą czystość farmaceutyczną.
Usuńdziękuję ;)
UsuńEwo, a spotkałaś się może z tonikiem pixi glow tonic z kwasem glikolowym? Skład poniżej:
OdpowiedzUsuńWater/Aqua/Eau, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Glycolic Acid, Butylene Glycol, Glycerin, Sodium Hydroxide, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Leaf Extract, Aesculus Hippocastanum (Horse Chestnut) Seed Extract, Hexylene Glycol, Fructose, Glucose, Sucrose, Urea, Dextrin, Alanine, Glutamic Acid, Aspartic Acid, Hexyl Nicotinate, Panax Ginseng Root Extract, Ethylhexylglycerin, Disodium EDTA, Biotin, Panthenol, PPG-26-Buteth-26, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Phenoxyethanol, Fragrance (Parfum), Caramel, Red 4 (CI 14700).
W internecie ma bardzo dobre opinie. A może wy dziewczyny stosowałyście? Nadaje się do skóry wrażliwej, rogowaciejącej? :)
Kasia
Wydaje mi się, że Ewa już nie odpowiada na ppytania pod tym postem. Zadaj pod najnowszym. :)
UsuńPrzez swoją formułę i postać może odwadniać skórę, jeśli masz tendencję do odwodnienia lub Twoja skóra jest wysuszona, to ten preparat prawdopodobnie będzie nasilał zastane problemy. Może przynieść dobre efekty stosowany na nawilżonej skórze, bez problemów z odwodnieniem, z niewielkim rogowaceniem, na pewno nie dającym się znacznie we znaki. Na pewno to nie jest dobry produkt dla zaostrzonych i bardziej zintensyfikowanych problemów skórnych.
Usuń