22:00

PIGMENTY MINERALNE AMILIE MINERAL COSMETICS


Choć ciężko w to uwierzyć, długo wzbraniałam się przed skomplikowanym makijażem oczu. Rzutowałam irracjonalne projekcje, tworzące iluzoryczny obraz dla taszczącej się po podłodze pewności siebie. Iskrzące powieki nie były wówczas dla mnie priorytetem, wszelkimi możliwie dostępnymi sposobami próbowałam kamuflować piętrzące się problemy skórne.

Od kilku miesięcy wykonywanie makijażu nie jest już dla mnie przykrym obowiązkiem, a coraz mocniej doceniam kosmetyki, które oszczędzają mój czas oraz są po prostu przyjemne w użytkowaniu. Z pewnością do tej chlubnej grupy mogę zaliczyć z niewyszukaną dumą nowe pigmenty marki Amilie Mineral Cosmetics: bajecznie proste w obsłudze, oszałamiająco intensywne oraz... trwałe!

W dzisiejszym artykule pojawiają się linki afiliacyjne, będzie mi bardzo miło, jeśli zdecydujesz się na zakup kosmetyków mineralnych Amilie i dokonasz zakupów z moim patronatem > Otrzymasz 10% zniżkę na zakupy, korzystając z opcji zestawu dostępnej na stronie producenta!

KONSYSTENCJA I WŁAŚCIWOŚCI 

Rozkosznie kremowe. Ciężko uwierzyć w tak doskonałą przyczepność, aksamitność i niebywale imponujące właściwości użytkowe pigmentów, będących wynikiem mineralnej, minimalistycznej formuły domkniętej w otoczkach jojoby.

Nie zamierzam ciągnąć kolorowej nici z motka fantazji, lojalnie przyznaję już w przedprogach: nie ze wszystkich pigmentów jestem równie zadowolona, bowiem istnieje pewna rozbieżność w konsystencji i jakości nielicznych kolorów, które nie wpędzają mnie już w niekryty zachwyt. Mimo niewielkich potknięć, Amilie zawiesiło bardzo wysoką poprzeczkę konkurentom, warto przekonać się na własnej skórze jak doskonałe są cienie matowo-satynowe oraz nieliczne sztuki cieni połyskujących.

Wykończenie cieni jest kremowo-satynowe, aksamitne, delikatne, pozbawione pudrowego, brzydkiego woalu. Nawet przy nieokiełznanych ruchach pędzla, wykonany makijaż jest estetyczny, dbały i schludny. Osypywanie się cieni ograniczono do względnego minimum w cieniach matowo-satynowych oraz metalicznych (przylegających najmocniej), w przypadku cieni iskrzących oraz wyczuwalnie suchych, co jest zupełnie naturalne, problem ten jest zintensyfikowany, aczkolwiek nie eskaluje do takiego poziomu, by utrudniać w sposób znaczny codzienne stosowanie pigmentów. Co więcej, jest mniejszy niż w przypadku standardowych cieni sypkich.

Mimo wielu kiełkujących w mojej głowie obaw, cienie wzorowo rozcierają się, nie tworzą plam i zacieków, niezależnie od zastosowanych narzędzi (preferuję włosie naturalne, kozie) i umiejętności władającego pędzelkami. Nie dostrzegam większych trudności w budowaniu koloru, nie są to z pewnością (poza nielicznymi wyjątkami) cienie specjalnej troski.

Cienie mineralne Amilie posiadają różne wykończenia: matowe, satynowe, metaliczne oraz iskrzące. Nie wymagają specjalnych technik, by cieszyć oko swoją ponadprzeciętną urodą, choć zachęcam do eksperymentowania z wykończeniem cieni. Pigmenty odczuwalnie sypkie są intensywniejsze wówczas, gdy zostaną zaaplikowane na mokro, zazwyczaj zatracają swoje świetliste wykończenie oraz zdecydowanie mocniej przylegają do skóry, co podwyższa ich trwałość. Większość pigmentów bezproblemowo współpracuje z pędzlami, tradycyjnie na sucho (z włosiem naturalnym, jak i syntetycznym), szczególnie cienie matowo-satynowe, o niebiańsko masełkowatej strukturze, w moim odczuciu najprzyjemniejsze z całej, bardzo udanej, kolekcji, choć nie do końca dobrze zachowują się na mokrych bazach. Cienie metaliczne nie wymagają dodatkowej intensyfikacji metodami mokrymi, by wywoływać poruszenie w szarym tłumie, choć większość z nich przy dodatku wilgoci zyskuje intensywne, metaliczne wykończenie. W zależności od efektu jaki lubisz, dają bardziej dzienny lub też wieczorowy, intensywny efekt.

Pigmenty nie zbierają się w załamaniach, nie zatracają swojej intensywności w ciągu dnia oraz nie tworzą dziwnych, zawiłych historii w załamaniach powieki. Współpracują z innymi kosmetykami kolorowymi, niekoniecznie zawsze mineralnymi i naturalnymi. Oczywiście, moje tłuste powieki wymagają dodatkowego przygotowania (zastygająca kredka w kolorze cielistym), ale trwałość cieni jest na niezaprzeczalnie wysokim poziomie (6-8 godzin w stanie nietkniętym), podobnie jak ich sam, wysoki komfort noszenia.

Plusem jest prosty, nieprzekombinowany skład pigmentów, bezpieczeństwo stosowania na nawet najbardziej wrażliwych powiekach oraz mimo wysokiej trwałości i intensywności - bezproblemowy demakijaż. To szczególnie ważny aspekt dla osób stosujących łagodne środki myjące: cienie bardzo łatwo jest usunąć ze skóry.

O czym już wspomniałam, niektóre kolory z kolekcji odbiegają swoimi właściwościami od elitarnego grona, nie do końca trafiają w moje osobiste preferencje kolorystyczne i nie wpędzają w bezpruderyjny zachwyt: są bardziej suche, gorzej przyczepne, a budowanie koloru nie jest już tak łatwe i przyjemne. Nie zmienia to jednak faktu, że producent Amilie Mineral Cosmetics wypuścił na rynek jak dotąd najlepsze cienie mineralne dostępne w Polsce, które zdecydowanie warto posiadać. Płakałabym rzewnie, gdyby w jakiś sposób ta migocząca część kolekcji zniknęła z moich, nie ukrywam, obfitych zasobów.

DOSTĘPNE KOLORY

Kolekcja pigmentów Amilie Mineral Cosmetics jest perfekcyjnie spójna. Klasyczna, elegancka, ale z dystyngowaną nutą nonszalancji. Zamysł producenta, a szczególnie dobór estetyczno-kolorystyczny, zasługuje na pochwałę, bowiem wszystkie kolory doskonale ze sobą współgrają, a marce udało się uniknąć tak częstej i oczywistej monotematyczności i nudy. Cieszy mnie niepoliczalna ilość możliwości wykorzystania pigmentów, nie tylko w powściągliwych, ugrzecznionych, codziennych kompozycjach.

Dużym plusem jest mnogość kolorów (a szczególnie kremowych, matowych, dystyngowanych cieni), którymi można wykonać cały makijaż nawet w najbardziej niesprzyjających warunkach, to idealne rozwiązanie dla osób prowadzących aktywny tryb życia, wypełniony po brzegi obowiązkami i zajęciami dodatkowymi, gdzie makijaż odgrywa najmniejszą rolę i bardzo często brakuje na niego czasu.

[Zdjęcia możesz powiększyć, obserwując dokładne, najmniejsze szczegóły wykończenia cieni w trybie makro. Poniżej aplikacja na sucho (lewa strona) oraz na mokro (prawa strona). Fotografie zostały wykonane w naturalnym, dziennym oświetleniu]


Corn Silk. Jogurtowy beż. Kremowy, delikatny i subtelny. Bez drobinek, o srebrzystym, świetlistym wykończeniu. Pięknie prezentuje się w świetle dziennym. Nie podkreśla załamań i niedoskonałości. Może posłużyć w zastępstwie różu. Aplikacja pędzlami z włosia naturalnego (koziego) lub ewentualnie syntetycznymi. Moja ocena: 5 w skali 5. 


Ginger. Neutralny, brzoskwiniowy odcień, bez połysku. Bardziej suchy od poprzedników, ma gorszą przyczepność, trudniej rozciera się, może tworzyć nieestetyczne prześwity. Przy strudze światła można dostrzec pojedyncze, nieśmiało połyskujące drobinki. Najlepsza współpraca z pędzlami z włosiem syntetycznym. Moja ocena: 3 w skali 5. 



Memory of Summer. Klasyczne, dzienne, bogate złoto z mnóstwem, iskrzących drobinek. Pod wpływem wilgoci nabiera metalicznego charakteru. Zalecana aplikacja opuszkami, na mokro. Moja ocena: 4.5 w skali 5.


First Date. Przygaszony róż przełamany ciepłym, opalizującym złotem (różowe, szlachetne złoto). Nie osypuje się. Zyskuje podczas aplikacji na mokro. Najlepiej sprawdza się aplikacja palcami. Moja ocena: 4.5 w skali 5. 


Sugar Candy. Satynowy, urzekający, miękki cukierkowy róż. Pozbawiony drobinek. Cień, jak i uroczy róż. Przyjemnie rozprowadza się po skórze oraz wspaniale do niej przylega. Zalecane pędzle z włosia syntetycznego. Moja ocena: 4.5 w skali 5. 



Butter Rum. Bezbłędnie intensywna, metaliczna, czysta miedź pozbawiona iskrzących drobinek. Doskonale rozdrobniona, płynna, gładka, imponująco kryjąca. Perfekcyjnie przylegająca. Na mokro mocno metaliczna. Fenomenalna! Zalecana aplikacja palcami. Moja ocena: 5+ w skali 5. 


Espresso. Wielbłądzi, klasyczny, zgaszony brąz o świetlistym, srebrzystym wykończeniu. Doskonała przyczepność i współpraca ze skórą. Świetnie współgra z każdym podtonem skóry i rodzajem włosia. Moja ocena: 5+ w skali 5. 


Brioche. Puszysty, karmelowy, łagodnie ciepły, średni brąz. Wyzbyty nachalnych drobinek i przytłaczającej ilości ciepłych, rdzawych tonów. Doskonale przyczepny. Klasyczny i niewyszukany w dobrym tego słowa znaczeniu. Niezastąpiony do dziennych makijaży. Jeden z moich ulubieńców kolekcji. Moja ocena: 5+ w skali 5.


Nougat. Cudownie kremowy, matowy, dzienny, jasny brąz o neutralnej bazie. Uniwersalny. Świetne walory użytkowe, bardzo dobra trwałość. Moja ocena: 5+ w skali 5. 


Smokey Eye. Smolista i intensywna czerń. Nieziemsko kryjąca, z niewielką ilością dyskretnych, srebrnych drobinek, zanikającymi zupełnie po nałożeniu pigmentu na skórę. Niezbędna w makijażu. Znikomo osypuje się, rozciera bez zarzutu. Bez dwóch zdań najlepsza czerń na polskim rynku mineralnym. Moja ocena: 5+ w skali 5. 



Moulin Rouge. Ceglasta, paryska, stonowana, stłumiona czerwień o świetlistym, satynowym wykończeniu. Kremowa, elegancka, unikatowa. Zalecane pędzle z włosiem naturalnym i sztucznym. Moja ocena: 5 w skali 5. 


Hollywood Dream. Brudne bordo z obficie połyskującymi, iskrzącymi w słońcu złoto-turkusowymi drobinkami. Podczas rozcierania intensywność cienia znacznie łagodnieje. Subtelniejszy i bardziej połyskujący efekt osiągniesz poprzez nakładanie Hollywood Dream palcami na sucho. Moja ocena: 4.5 w skali 5. 


It's my party. Fiolet przełamany różem z połyskującą metaliczną poświatą w kolorze soczystej limonki i złota. Delikatnie osypuje się. Warto aplikować go technikami mokrymi lub palcami. Moja ocena: 4 w skali 5. 


Cote D'Azur. Zmrożony turkus zdobiony srebrzystymi, uroczymi drobinkami. Odstaje od reszty, jest zdecydowanie suchy, gorzej przylegający, trudny, choć zachwyca aplikowany palcami. Wymagana aplikacja na mokro. Moja ocena: 3 w skali 5. 


Friday Night. Intensywny, chłodny, ciemny brąz z mnóstwem dumnie iskrzących na srebrno, turkusowo, zielono i fioletowo drobinek. Istny kameleon! Najbardziej roziskrzony pigment z całej kolekcji Amilie. Może osypywać się. Warto nakładać go zwilżonym pędzelkiem. Aplikowany na sucho znacznie łagodnieje. Moja ocena: 4.5 w skali 5. 




Walking in The Moon. Żywa, chabrowa niebieskość ze srebrnym, nieśmiałym refleksem. Sucha, słabo przylegająca, mocno osypuje się. Trudność w zbudowaniu koloru. Zalecana aplikacja na mokro. Moja ocena: 2.5 w skali 5. 


Mallow. Liliowy, jasny, niewinny, uroczy fiolet. Przyjemna, kremowa konsystencja o klasycznym, satynowym, srebrnym połysku. Podczas aplikacji na mokro staje się bardziej chłodny (wrzosowy). Moja ocena: 4.5 w skali 5. 


Deep Purple. Średniej jasności fiolet o łagodnym, satynowym, miękkim, turkusowym wykończeniu. Średnio przylegający, ciemniejszy odpowiednik Mallow. Zalecana aplikacja na sucho, w celu waloryzacji koloru: na mokro. Moja ocena: 4 w skali 5.


Silver Ice. Subtelna, stonowana, elegancka szarość ze srebrnym refleksem. Moja ocena: 4 w skali 5. 


Golden Star. Roziskrzone, surowe, klasyczne złoto. Słaba przyczepność, duża ilość drobinek, podczas rozcierania zatraca swój piękny, nonszalancki charakter. Odkrywa swoje piękno podczas aplikacji na mokro. Moja ocena: 3.5 w skali 5. 




Best Friend. Transparentna, interferencyjna mika ze złotym, klasycznym połyskiem. Po roztarciu pozostawia świetlistą, subtelną, elegancką, złotą poświatę, wklepana palcem połyskuje mocniej, jest również bardziej drobinkowa. Doskonale rozdrobniona i kremowa w dotyku. Bardzo przyjemna i przydatna w codziennym, jak i wieczorowym makijażu. Moja ocena: 4.5 w skali 5. 


Cream. Klasyczna, mleczna, intensywna biel o satynowym, gładkim wykończeniu. Pozbawiona kredowości i suchego, pylistego wykończenia. Wielozdaniowa. Nie wchodzi w załamania oraz nie roluje się w strategicznych miejscach na powiece. Zalecana aplikacja pędzlami z włosiem syntetycznym. Moja ocena: 5 w skali 5.


OPAKOWANIA, CENA, WYDAJNOŚĆ

Odkręcane, zgrabne, plastikowe pojemniczki z emblematem marki z wewnętrzną zasuwką. Nieprzytłaczająca gramatura 2g. Cena: 29.90 zł. Dostępność w sklepie internetowym marki, on-line. Wydajność: wysoka.

INCI: Mica (CI 77019), Jojoba Esters „+/-”: Titanium Dioxide (CI 77891), Iron Oxide (CI 77491, CI 77492, CI 77499), Manganese Violet, Ultramarines (CI 77007).

Wszystkie pigmenty mineralne możesz kupić dokładnie tutaj > , decydując się na zestaw, cienie zakupisz dodatkowo z 10% rabatem. 

Szczerze polecam,

ARTYKUŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z MARKĄ MINERALNĄ AMILIE MINERAL COSMETICS. 

Pozdrawiam ciepło,
Ewa

53 komentarze:

  1. O rety, jakie to wszystko piękne!
    Ten Friday Night to chyba odpowiednik kultowej Nabli Alchemy.

    Dziękujemy Ewuniu za Twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolekcja bardzo udana, cieszę się, że Amilie stworzyło coś naprawdę wyjątkowego :)

      Usuń
  2. ajjj szkoda, połowa cieni jakie bym wzieła to ich nie ma ech :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie warto wziąć chociaż połowę - powiadam, warto :)

      Usuń
    2. to był chyba jeden odcień xD czekałam na zestaw :)

      Usuń
  3. Super trafiłaś z tym postem Ewo! :)

    Ja bardzo lubię podkłady matujące od Amilie, kilka dni temu dokupywałam podkład i zastanawiałam się właśnie nad cieniami...

    Nie kupiłam a teraz przekonałaś mnie :) na stronie podobał mi się cień First Date ale tutaj do mnie nie przemawia, namówiłaś mnie na piękne Its My Party i Friday Night... Są cudowne 😍

    Miłego Weekendu Ewuniu, ja też bardzo Ci Dziękuję za tego bloga, jesteś wspaniała pozdrawiam ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz. Cieszę się, że mogłam pomóc :) Kolekcja Amilie zachwyca!

      Usuń
  4. Włożyłaś w ten post masę swojej pracy :) jak kiedyś będę chciała kupić cień mineralny, to na pewno tu wrócę i kupię przez Twoje linki :) poza tym super z tymi zdjęciami makro zrobiłaś :) widać, że obiektyw się przydaje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Uwielbiam tryb makro, zwłaszcza portretówki.

      Usuń
  5. Ewuniu,
    chciałam zapytać, czy ferment z bambusa można spróbować zastosować jako bazę pod cienie? Chodzi mi o to, czy jest to na tyle bezpieczny składnik, by móc nakładać go na i pod powieki?
    Z góry dziękuję za odpowiedź,
    pozdrawiam,
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolino, tak, ale w stężeniu nie przekraczającym 10%, nie posiadam danych, czy jest to w pełni bezpieczny składnik aplikowany w koncentracji 100%. Może zachowywać się podobnie do silikonowej bazy.

      Usuń
  6. Korzystając z okazji, że akurat w poście mowa o cieniach, zapytam, czy jak zaaplikujemy je na mokro, to one trzymają się? Nie potrzeba żadnego Duraline ani innych kosmetyków pod spód?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy jakie wykończenia, metaliczne zaaplikowane na mokro nie tracą na intensywności i wytrzymują kilka godzin. Matowo-satynowe najlepiej sprawdzają się aplikowane na sucho lub zastygającą bazę. Wszystko zależy od tego jakie masz powieki, ja oceniam ich trwałość z perspektywy osoby posiadającej bardzo tłuste powieki i w moim przypadku nie przejdzie aplikowanie cieni bez żadnego przygotowania, ale za to moja siostra, która nie ma tego problemu aplikuje cienie na sucho (lubi bardziej dzienny efekt) i cienie trzymają się super aż do demakijażu.

      Usuń
  7. Ewo,
    Co myślisz o stosowaniu parasola z filtrem przeciwsłonecznym?
    Pozdrawiam,
    Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, to nie Ewa ale ja jestem na tak!
      To znaczy wydaje mi się, że filtra nie zastąpi jednak ale znacznie podbije jego działanie. Trzeba pamiętać, że parasol to takie ogromne rondo kapelusza - chroni nie tylko głowę, dekolt ale też dłonie.
      Raz w dużym mieście widziałam dziewczynę z parasolem w słoneczny dzień. Naprawdę szkoda żeśmy w Europie zapomnieli do czego pierwotnie parasole służyły... Uważam, że dziś warto to przypomnieć i nie bać się reakcji innych. Im więcej nas, chroniących się przed słońcem będzie, tym lepiej. :)

      Usuń
    2. JA TEŻ JESTEM NA TAK!!! :)
      Tylko nie wiem jak się przełamać... Ludzie patrzą się jak na dziwaka :(

      Usuń
    3. Teraz wpadłam na pomysł, że dobrze by było, gdyby z daleka takie parasolki miały napisane, że są przeciw UV. Żeby przechodnie mijani na ulicy nie traktowali gościa pod parasolką, jak chorego na umyśle, który wyszedł z domu tydzień temu, kiedy jeszcze padało, i zapomniał zamknąć parasola...
      My tutaj zwracamy uwagę na słońce, choćby ze względu na leczenie trądzika (w większości), jakoś nam ten temat jest bliski. Ale ogólnie ludzie rzadko kiedy zwracają uwagę, żeby chronić się przed słońcem, niestety. Raczej kupują przyspieszacze opalania i chętnie wystawiają twarze w kierunku zgubnych promyków...
      Tutaj potrzebna jest ogólnokrajowa akcja z jakąś gwiazdą typu Martyna Wojciechowska lub inną celebrytką lub choć modelką, która zapewniałaby, że dlatego jest taka piękna, że chroni się przed słońcem. Lub coś w tym stylu.

      Usuń
    4. PIĘKNY KOMENTARZ!!!
      Trafiony w sedno! :*

      Dokładnie - świetnym pomysłem byłoby jasne oznaczenie tych parasolek że są ! UV ! ...

      Bo swoją drogą bardzo rozbawiło mnie Twoje drugie zdanie :)))
      Ale taka właśnie jest prawda.

      I ta kampania społeczna właśnie z jakąś piękną modelką albo silnie oddziaływującą na społeczność kobietą - mogłaby być naprawdę przełomem w temacie ochrony UV...

      Usuń
    5. Clouse 90, dziękuję za miłe słowa.
      Pozdrawiam.
      :-*

      Usuń
    6. To doskonała ochrona fizyczna, sama z niej korzystam w bardzo słoneczne dni. Nie zastąpi preparatów ochronnych, ale wzmacnia ich działanie, zwłaszcza że większość preparatów bardzo skraca swoją żywotność pod wpływem intensywnej strugi światła oraz potu i sebum, wymagającej ponownej reaplikacji.

      Usuń
    7. Jak zwykle Ewciu, dodajesz nam otuchy. :-*
      Też się przełamię i chyba wezmę ze sobą parasol na słońce.

      To prawda, CZASEM można też spotkać bardzo leciwe osoby z parasolem w słoneczne dni. Ale to rzadkość, zwłaszcza, że w takie upały starsze osoby w ogóle nie powinny wychodzić z domu.
      Warto jednak się przełamać. W końcu parasol pierwotnie służył do ochrony przed słońcem.

      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  8. Droga Ewo,

    Mam do Ciebie pytanie odnośnie wpisu o stosowaniu tretynoiny na wypadanie włosów. Bardzo mnie to zainteresowało, bo choruję na łysienie plackowate i obecnie mam bardzo zaawansowane stadium, przy czym od roku nic mi nie pomaga i włosy nie chcą odrosnąć, a stosowałam już chyba wszystko co przepisał mi dermatolog. Próbowałam też medycyny alternatywnej - akupunktura i chińskie ziółka, również bez większego skutku. Jestem prawie pewna, że to schorzeniu w moim przypadku ma podłoże somatyczne, rozpoczęłam terapię i pracuję nad swoją psychiką, jednak posiadanie w 1/3 łysej głowy jest delikatnie mówiąc trudne do ukrycia. Dlatego tak wielkie nadzieje pokładam w Atredermie. Moje pytanie brzmi:
    - czy uważasz, że w czasie stosowania Atredermu nie stosować niczego innego na skóę głowy?
    - czy np. olejowanie co kilka dni byłoby wskazane?
    - czy mogłabym stosować równocześnie ten preparat? Ostatnio wyczytałam o nim wiele dobrego:
    http://www.laroche-posay.pl/produkty-do-zabieg%C3%B3w-piel%C4%99gnacyjnych/kerium/kerium-intensywna-kuracja-przeciw-wypadaniu-w%C5%82os%C3%B3w-p4073.aspx?gclid=CjwKCAjw1tDaBRAMEiwA0rYbSHmMIF38aZh28s-49JuPRqK1M_qlvAh3NRvysvDVshXe_vqlENHbThoC2RwQAvD_BwE&dclid=CMS7kaq4stwCFcGRGAod9PMGag

    Z jednej strony wiem, że tretynoina to bardzo drażniąca substancja i nie chciałabym przedobrzyć, ale z drugiej moje łysienie jest tak zaawansowane, że wiem że muszę działać natychmiast.

    Bardzo liczę na Twoją opinię, czytam Twojego bloga już od pewnego czasu i Twoja wiedza imponuje :) Będę bardzo bardzo wdzięczna za odpowiedź. :)

    Pozdrawiam serdecznie,
    Galia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno byłabym rozważna przy stosowaniu innych, dodatkowych, drażniących środków, tretinoina może podbić działanie Kerium, ale także może spowodować silny stan zapalny. Jak najbardziej można nakładać olej na skórę głowy, o ile Ci to służy. Przede wszystkim obserwuj siebie i szybko reaguj. Powodzenia :)

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo za odpowiedź :)
      Galia

      Usuń
  9. Ewo,
    mam pytanie dotyczące kosmetycznego zastosowania mączek.
    Czy w porządku wydaje się tworzenie maseczek na bazie mączek (akurat bezglutenowych, bo ,,gluta'' unikam od jakiegoś czasu) i jogurtu?
    Mąki miałyby zastąpić mi glinki, zagęszczałyby niejako papkę. Innych dobroci jak kropelki probiotyczne (wg Twojego pomysłu :-)) oraz ziół i olejków eterycznych dodawałabym w odpowiednich dla mojej skóry ilościach.
    Wydaje mi się, że gdzieś na blogu był wpis o mączkach ale nie mogę go znaleźć, lub nie umiem szukać.
    Bardzo proszę o jakieś wytyczne i rady.
    Z góry dziękuję, pozdrawiam.
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej, mączki świetnie sprawdzają się do łagodzenia właściwości glinek oraz alg, ale także sprawdzają się stosowane samodzielnie - w zależności od rodzaju łagodnie oczyszczają skórę (szczególnie podczas spłukiwania - łagodny peeling). Nie, nie było jeszcze artykuł€ na temat wykorzystania mączek gluten free, ale na pewno pojawi się jeszcze w tym roku ;)

      Usuń
  10. Piękne są te cienie ale mam już tyle palet że powiedziałam sobie dość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto zaznaczyć, że pigmenty mineralne nie mają określonej daty ważności - już dawno zrezygnowałam z gotowych palet (poza ulubioną Meet Matte Trimony The Balm) na rzecz cieni - warto skusić się na iskrzące sztuki Amilie, są wyjątkowe, mimo mojej zasobnej kolekcji praktycznie nic mi się nie powiela :)

      Usuń
  11. Dodałam komentarz pod poprzednim postem o filtrach, aczkolwiek tam już chyba nie odpowiadasz, więc spróbuję tutaj :)

    Ewo, a spotkałaś się może z tonikiem pixi glow tonic z kwasem glikolowym? Skład poniżej:

    Water/Aqua/Eau, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Glycolic Acid, Butylene Glycol, Glycerin, Sodium Hydroxide, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Leaf Extract, Aesculus Hippocastanum (Horse Chestnut) Seed Extract, Hexylene Glycol, Fructose, Glucose, Sucrose, Urea, Dextrin, Alanine, Glutamic Acid, Aspartic Acid, Hexyl Nicotinate, Panax Ginseng Root Extract, Ethylhexylglycerin, Disodium EDTA, Biotin, Panthenol, PPG-26-Buteth-26, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Phenoxyethanol, Fragrance (Parfum), Caramel, Red 4 (CI 14700).

    W internecie ma bardzo dobre opinie. A może wy dziewczyny stosowałyście? Nadaje się do skóry wrażliwej, rogowaciejącej? :)

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle nie wiem, czy kwasy to dobry pomysł dla wrażliwej skóry. Sama się zastanawiam. Ale czym te kwasy zastąpić?

      Usuń
    2. Cześć, odpowiedziałam już na Twój komentarz pod poprzednim artykułem, kopiuję zatem moją odpowiedź:

      "Przez swoją formułę i postać może odwadniać skórę, jeśli masz tendencję do odwodnienia lub Twoja skóra jest wysuszona, to ten preparat prawdopodobnie będzie nasilał zastane problemy. Może przynieść dobre efekty stosowany na nawilżonej skórze, bez problemów z odwodnieniem, z niewielkim rogowaceniem, na pewno nie dającym się znacznie we znaki. Na pewno to nie jest dobry produkt dla zaostrzonych i bardziej zintensyfikowanych problemów skórnych."

      Usuń
  12. Ewo co sądzisz o kosmetykach Bandi? Czy morski żel do mycia twarzy sprawdzilby się przy cerze tłustej z lekką potrzebą okluzji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, wklej tutaj skład albo podlinkuj ingrediencje tego żelu.

      Usuń
    2. https://www.bandi.pl/sklep/produkt/id/650_Morski_zel_oczyszczajacy_do_twarzy?gclid=CjwKCAjw1tDaBRAMEiwA0rYbSPRrITUhDxTxUD8V5LGnAzLs7QTiAA0ASL9KPGGiejbjVkKtiFC3PBoC7XQQAvD_BwE

      Usuń
    3. Nie znam właściwości tego produktu, nie wiem w jaki sposób się spłukuje, ale oceniając jego skład, bedzie to raczej produkt, który całkowicie usuwa się z naskórka - ani go nadmiernie nie powleka, ale też tragicznie nie wysusza.

      Usuń
  13. Ewo,
    dawno temu, jak jeszcze używałam z rozmachem kredek na tzw. linię wodną, przeczytałam w sieci, że ich składniki (domyślam się, że chodziło o wosk) mogą zatykać kanaliki łzowe.
    Czy spotkałaś się w piśmiennictwie z wiarygodną informacją na ten temat?
    Szczerze przyznam, że odstraszyły mnie takie doniesienia, niegdyś przeczytane; na dobre więc porzuciłam malowanie wewnętrznych części powiek.
    Zapytuję, bo ciekawam, czy moje obawy są słuszne.

    Z góry dziękuję za odzew.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mała szansa na zaczopowanie kanalików łzowych, rozwinąłby się wówczas stan zapalny. Jeśli kredka drażni kanaliki, to wtedy zauważyłabyś od razu objawy niepożądane: zaczerwienienie, świąd, łzawienie.

      Usuń
  14. Ewo, mam pytanie, czy używałas kiedyś pudru matującego Neauty? Jeśli tak, to co o nim myślisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie, ale ma bardzo podobny skład do pudru matującego Annabelle Minerals Pretty Matt, który również bazuje na pudrze bambusowym :)

      Usuń
  15. Droga Ewo, czy masz zdanie na temat EGF (czynnik wzrostu skóry) w kosmetykach ? Youtuberka i blogerka AzjatyckiCukier poleca go jako świetny składnik przeciwzmarszczkowy i regenerujący, ja natomiast znalazłam o nim różne opinie, między innymi takie, że może być nie do końca bezpieczny, co o tym sądzisz? Chodziły słuchy, że może powodować raka, ale z tego co ja rozumiem, kontrowersja wynika z tego, że on pobudza komórki do wzrostu, te zdrowe jak i te chore, więc może przyśpieszać raka, jeśli już go mamy. Masz może jakąś wiedzę na ten temat ?

    Interesuje mnie serum "Klairs midnight blue youth activating drop" właśnie z tym składnikiem.
    Skład: h-Oligopeptide-1, sh-Polypeptide-1, Butylene Glycol, Vaccinium Angustifolium Blueberry) Fruit Extract, Sorbitan Sesquioleate, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Chlorphenesin, Guaiazulene, Ethylhexylglycerin, Adenosine

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama Basia Włodkowska (Azjatycki Cukier) napisała na swoim blogu, że warto się skonsultować z lekarzem, zanim podejmie się terapię kosmetykami z EGF.

      http://azjatyckicukier.blogspot.com/2013/10/41-egf-fgf-igf-itd-itp.html

      Usuń
    2. O widzisz, dziękuję, nie trafiłam na ten post :) Ciekawa jestem jednak, co Ewa o tym myśli.

      Usuń
    3. Wybaczcie, że się wtrącę ale też jestem zainteresowana tematyką przeciwstarzeniową.

      Bardzo prosimy Ewo o jakiś artykuł o anti-aging. A najlepiej od razu cały cykl postów. :-D

      Usuń
    4. Szczerze wątpię w pozytywne działanie EGF w pielęgnacji zewnętrznej, receptory dla EGF znajdują się w warstwie podstawnej i skórze właściwej naskórka, a polipeptydowa budowa składnika umożliwia absorpcję przezskórną, raczej pozytywnych efektów spodziewałabym się przy podaniu iniekcyjnym aniżeli zewnętrznym w postaci kremu. EGF co najwyżej może nieznacznie napiąć naskórek i zadziałać toksycznie na warstwę rogową przez zbyt duże cząsteczki, chyba, że kompleks EGF zmieniono strukturalnie i umieszczono w specjalnych, lipofilowych otoczkach, wówczas mógłby dawać dobry efekt odżywienia i nawilżenia. Jeśli chodzi o właściwości karcynogenne również o nich słyszałam, ale lektura nie opowiada się kategorycznie za takim działaniem EGF, wiec wstrzymuję się od tego typu wypowiedzi

      Usuń
  16. Ewo,
    czy opisywane w Twoim poście z 2016 roku:
    http://www.ewaszalkowska.com/2016/05/filtry-przeciwsoneczne-co-stosowac-gdy.html
    zioła, a w szczególności kurkuma, uwrażliwia na słońce ale stosowana zewnętrznie? Czy chodzi też o wewnętrzne stosowanie?

    Od jakiegoś tygodnia raczę swoją skórę maseczkami z tego żółtego kłącza i postanowiłam zainteresować się w końcu, co z ewentualnymi skutkami ubocznymi jego stosowania.
    Czy jak używam filtrów, to nie muszę się jakoś szczególnie obawiać?

    Pozdrawiam Cię i z niecierpliwością czekam na odzew.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głównie o zewnętrzne stosowanie. Wszystko zależy jak tolerujesz kurkumę, czy nie wywołuje podrażnień oraz jak często stosujesz takie okłady. Jeśli doceniasz jej właściwości bez większych skutków ubocznych, to standardowa ochrona przed słońcem powinna okazać się wystarczająca, jeśli nie masz wysokiej tendencji do powstawania przebarwień.

      Usuń
  17. Ewuniu, czy takie czyste minerały, mogą po nałożeniu na skórę zmienić kolor? Utlenić się?
    Zapytuję, bo nie ma nic bardziej frustrującego niż np. fioletowa pomadka, która zamienia się po pół godzinie na ustach w różową.
    Z cieniami, co prawda prasowanymi, też zauważyłam podobne zjawisko.
    Czy można zapobiec temu w jakiś sposób? No i czy czyste minerały mają mniejsze tendencje do zmiany koloru, w sensie, że nie są niczym stabilizowane i kolor pierwotny jest kolorem ostatecznym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej mogą, nie tylko pod wpływem czynników chemicznych (pot, sebum, tłuszcz, alkohol), a kolorytu skóry. Proces ten można nieco ograniczyć stosując bazy silikonowe, ale następuje on czasami nieuchronnie - w zależności od ciepłoty skóry, pH, podtonów, itp. Moim zdaniem nie - dobra formuła płynna powinna mieć znacznie mniejszą tendencję do oksydacji niż czyste minerały, które jednak współpracują ze skórą bliżej i nie pozostawiają zadnego filmotwórczego, zastygającego filmu, który mógłby ograniczyć ten proces, są też formuły mokre, które utleniają się o wiele szybciej niż czyste minerały. Wszystko zależy tak naprawdę od skóry i wykończenia danego produktu, ciężko jednoznacznie stwierdzić co ulega bardziej procesom oksydacji - np. bardziej będzie oksydował podkład mineralny, który wysusza skórę i generuje łojotok, niż kremowy krem BB, który mocno przylega do skóry i jest komfortowy w noszeniu, z kolei ten sam produkt na skórze typowo tłustej może dawać zupełnie odwrotny efekt.

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo, pozdrawiam.

      Usuń
  18. Kochana Ewo,
    zdecydowałam się na kuracje Atredermem, mój trądzik to głównie zaskórniki zamknięte, których żaden kwas nie zdołał wytępić (a używałam ich od przeszło roku w dość dużych stężeniach, jedynie LHA coś tam ruszył). Używam go od trzech tygodni. Pierwsza aplikacja dwa dni pod rząd, faktycznie skóra była podrażniona zaczęła się łuszczyć trzy dni po. Myślałam, że mnie wysypuje po nim, jednak winowajczynią okazała się miesiączka. Użyłam go kolejny raz, również dwa dni pod rząd, skóra fajnie napięta, zaskórniki coraz mniej widoczne, ale łuszczenie znikome. W końcu nałożyłam go trzy dni z rzędu, skóra ładna w trakcie stosowanie, po trzech dniach zaczęła się delikatnie łuszczyć. Nie mam zaczerwienień, podrażnień, jedynie słabe łuszczenie. Widząc zdjęcia niektórych dziewczyn, nastawiłam się duże obłażenie ze skóry:), a tu zdziwienie, moja skóra chyba dobrze się z nim czuję, jest gładsza w dotyku, napięta, rozjaśniona. Nie będę przedłużać, moja pielęgnacja w trakcie kuracji opiera się na łagodnym oczyszczaniu, maskach z Nacomi tych algowych, Avene cicaflte, esencji Bentona i wodzie termalnej Uriage no i oczywiście filtr La Roche-Posey ANTHELIOS (w razie potrzeby dokraplam probiotyki lub wit D do bentona).Czy ten lek nie działa na mnie tak jak powinien? Stosować go częściej? Chciałabym się trochę złuszczyć, mam niewielkie wgłębienia na czole i skroniach. Doradź Ewo czy stosować go tak nadal, czy coś zmienić?
    Pozdrawiam
    Paulina:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ewo,
    a jakiej konkretnie kredki używasz na powieki, że cienie trzymają Ci się kilka godzin?
    Pozdrawiam,
    Weronika

    OdpowiedzUsuń
  20. Moja ulubiona marka jeśli chodzi o podkłady mineralne co najmniej od ok.dwóch lat.

    OdpowiedzUsuń

Super, że jesteś! 👍👍👍

Jeśli komentujesz - podpisz się. Zwracam się tak jak Ty, do konkretnej osoby. Postaram się odpowiedzieć na Twój komentarz w przeciągu kilku, najbliższych dni.

Jeśli tracisz wiarę i wymagasz kompleksowej pomocy i opieki - napisz do mnie (mademoiselleeve@wp.pl), oferuję najwyższą i najbardziej profesjonalną jakość usługi w zakresie prawidłowej pielęgnacji. Nie udzielam rozbudowanych porad ani nie polecam konkretnych produktów w sekcji komentarzy - obejmuje go zakres moich odpłatnych usług.

Proszę nie umieszczać analiz składu - w sieci istnieją specjalne narzędzia, które wykonają to zarówno za Ciebie, jak i za mnie.

Proszę o niereklamowanie się na moim blogu. Reklama w tym miejscu jest płatna oraz stosownie oznaczana, a każdy jej nieopłacony i nieskonsultowany przejaw będzie skrupulatnie moderowany.

Artykuły sponsorowane na moim blogu mają dokładne oznaczenia - jeżeli taka informacja nie znajduje się na końcu artykułu, produkty, testy kosmetyków, zdjęcia oraz opracowanie tekstu pochłonęły jedynie moje własne zasoby finansowe i czas.

Pamiętaj, że umieszczenie komentarza to świadoma akceptacja regulaminu - jeśli zostaje on naruszony - podlega moderacji administratora. Nie tłumaczę się dlaczego - bądźmy tutaj dla siebie ludzcy.

Cześć!