06:00

ULUBIONE KOSMETYKI MIYA COSMETICS | 3-MINUTOWA MASECZKA WYGŁADZAJĄCA, MYBEAUTY ESSENCE, MYSTARLIGHTER


Minęły już bezpowrotnie ponure czasy świecących pustkami drogeryjnych półek. Przekomarzając się kolorowymi korytarzami wyściełanymi gładką, mozaikową płytą, coraz łatwiej natrafić na polskie kosmetyki stworzone z myślą o nas, kobietach i naszych codziennych, realnych potrzebach.

Miya Cosmetics szturmem zawojowała kosmetyczny skrawek internetu, utożsamiając się z wizerunkiem kobiety prawdziwej, spontanicznej i niezmanierowanej. Marka oferuje kosmetyki naturalnie skrojone na miarę dzisiejszych potrzeb, oferując wysoką jakość, prostotę stosowania i efektywność przy stosunkowo niewielkim wysiłku.

Marka mówi stanowcze nie składnikom owianym powszechnie złą sławą, uroczyście wyszczególniając brak parabenów, parafin, PEG-ów oraz sztucznych barwników. Jako całkowicie bezstronny recenzent, swoją końcową opinię kształtuję całkowicie na własnych odczuciach dotyczących formuły, jakości oferowanego produktu i równie ważnego stosunku ceny detalicznej do powyższych czynników. Nie neguję ani polityki, ani ideałów, za którymi stoją założycielki #JesteśGotowa z MIYA, jednak dla mnie tego typu kwestie nie mają przewodniego znaczenia, co oczywiście nie oznacza, że się z nimi nie identyfikuję.

Mimo że nie wszystkie produkty marki trafiają w moje bieżące potrzeby, wybrałam część z nich, które w moim mniemaniu zasługują na nieco dłuższą pauzę. I choć nie popadam w nadmierną egzaltację, muszę uczciwie przyznać sama przed sobą, że w tak niskiej cenie marka Miya, jako jedna z niewielu, oferuje konkretną i zadowalającą jakość.

BŁYSKAWICZNA PIELĘGNACJA. 3-MINUTOWA MASECZKA WYGŁADZAJĄCA Z WĘGLEM KOKOSOWYM.

Regulacja chemiczna nie jest już podstawą normalizacji mojej trądzikowej cery, od kilku miesięcy przeważa nad nią zdecydowanie regulacja mechaniczna, przez co nie wyobrażam sobie nagłej, stanowiącej swoisty trzon, rezygnacji z leczniczych okładów na bazie glinek, błot i węgla aktywnego. Rytuały w postaci masek prawdopodobnie podsyca ideologiczne jeziorko mojej wybujałej wyobraźni, jednak pomijając zupełnie aspekt psychologiczny, nawet kilkudniowe niechlujstwo podczas wyjazdów, pociągało za sobą katastrofalne w skutkach efekty skórne. Bardzo szybko zatem posypałam swą głowę popiołem i postanowiłam powrócić pokornie do uskuteczniania łazienkowych obrzędów. Nie będę kryć - nie było to na pewno ani łatwe, ani tym bardziej wygodne rozwiązanie w warunkach niestacjonarnych.

Błyskawiczna maseczka wygładzająca to cudownie kremowa, spójna i jednolita konsystencja o barwie głębokiej, grafitowej czerni, również po rozprowadzeniu (świadczy to o rzeczywiście wysokiej zawartości czołowego składnika aktywnego - węgla kokosowego). Zawartość nie ucieka z dłoni, nie spływa oraz nie jest problematycznie tępa, grudkowata, ciężka, komfort stosowania maski Miya jest zupełnie nieporównywalny do własnoręcznie wykonywanych oczyszczających maseczek. Czarna pasta jest właściwie zwarta i rozkosznie gładka w dotyku, z jednoczesnym, właściwie wyważonym poślizgiem, dzięki temu okład aplikuje się doprawdy błyskawicznie i równomiernie, nie nastręczając dodatkowych problemów. Konsystencja maski pozwala na co najmniej 7-9 bogatych aplikacji na twarz i cząstkowo na szyję. Uważam to za bardzo dobry wynik przy standardowej ilości 50 g słoiczka.

Już podczas rozprowadzania maski czuć błogie ukojenie - skóra pod kołderką czarnej pasty odczuwalnie rozluźnia się, uspokaja i chłonie aktywne składniki. Radzę jednak podchodzić do oferowanego produktu ostrożnie - zawartość rumianku pospolitego może wywołać zupełnie odwrotną reakcję.

Świadomie wydłużam czas trzymania węgielnego okładu - zalecane trzy, błyskawiczne minuty, to zdecydowanie za krótko dla mojej równie błyskawicznie zanieczyszczającej się skóry. Nie ukrywam, moje bezceremonialne przeciąganie maseczkowej przyjemności ma i swoje minusy, jednak finalnie i tak górują nad nimi zalety. Postępowanie zgodne z adnotacją na pastelowym słoiczku przynosiło jedynie niewielkie uczucie odświeżenia, a to jednak zdecydowanie zbyt mało dla mojej wiecznie nienasyconej oczyszczenia skóry.

Maski nie warto oszczędzać, gdy jest nałożona w zbyt skąpej ilości, wysycha znacznie szybciej, przez co zwiększa swój potencjał drażniący i wysuszający skórę. Gdybym trzymała się bezwzględnie producenckich zaleceń, problem uciekania wilgoci z okładu oraz narastającego sukcesywnie delikatnego podszczypywania skóry, z pewnością nie by nie istniał. Po około 5 minutach uchodzi beztroskie uczucie smyrania jedwabną satyną, a nastaje nieco mniej przyjemny, choć nieodpychający, moment. Maksymalny czas trzymania maski bez efektu zastygania to około 12 minut i jest to również mój optymalny czas, który przynosi na mojej skórze najlepsze efekty. Bezpośrednio po spłukaniu 3-minutowej maseczki wygładzającej obserwuję u siebie lekkie zaognienie skóry, sytuacja nie ma miejscu przy sztywnym trzymaniu się zaleceń producenta.

Maseczki na bazie węgla leczniczego mogą naprawdę uprzykrzyć życie, mam na myśli oczywiście ich pracochłonny proces zmywania. Kremowa formuła maski węglowej nie ułatwia tego zadania i daje sylwetkę nie studentki pielęgniarstwa, a absolwenta geologii górniczej. Mimo że skóra po bezpośrednim spłukaniu maski jest niezwykle miękka, wygładzona i niewysuszona, czarny nalot, który szczególnie nieestetycznie wypełnia pory, wymaga kolejnego mycia i tym samym powtórnego kontaktu z wodą. By przyspieszyć proces zmywania czarnej pasty oraz zatrzymać jak najwięcej pielęgnacyjnych właściwości okładu,  zmywam go za pomocą gąbeczki konjac sowicie zmiękczonej bardzo ciepłą wodą (ciepła woda odgrywa tutaj dość kluczową rolę, gdyż usprawnia cały proces, a okład nie brudzi ceramiki) i odrobiną, delikatnie pieniącego się żelu.

Pozostawianie osadu utrudnia szczególnie stosowanie maski w warunkach niestacjonarnych, jednak nie przekreśla finalnie jej pozytywnego oddziaływania na nawet sprawiającą sporo problemów, skórę. Miya to bardzo dobre, mobilne i szybkie rozwiązanie dla osób, których przeraża sporządzanie domowych okładów glinkowych. Nie jest to wprawdzie tak widoczny i agresywny efekt oczyszczający, jaki osiągam przy własnych recepturach, jednak regularne stosowanie maski Miya opartej na glince białej oraz węglu kokosowym, rzeczywiście niesamowicie wygładza naskórek, przeciwdziała skutecznie nadmiernej hiperkeratynizacji oraz ładnie wycisza i rozjaśnia problematyczną, trądzikową cerę. Widzę namacalne efekty i z pewnością niska cena, bardzo dobra wydajność oraz doskonała dostępność, przemawiają za uzupełnieniem domowych stanów magazynowych.

Kwestią dyskusyjną i zupełnie indywidualną jest towarzysząca produktom Miya woń. Mam zupełnie inne preferencje zapachowe i mnie osobiście drażnią tak trwałe, świdrujące w nozdrzach aromaty o charakterze spożywczo-kwiatowym.


INCI: Aqua (Water), Kaolin, Charcoal Powder, Isostearyl Isostearate, Cetearyl Alcohol, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Panthenol, Glyceryl Stearate Citrate, Glyceryl Stearate, Glycerin, Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Extract, Tocopheryl Acetate, Xanthan Gum, Methylpropanediol, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, Sodium Phytate, Alcohol, Parfum (Fragrance)

Cena: 34.99 zł / 50 g

NAWILŻENIE W SPRAYU. MYBEAUTY ESSENCE.

Lekka, warstwowa pielęgnacja już dawno wypadła z mojego obiegu. Lekkie serum, żelowe formuły, mgiełki... szybko spacyfikowałam tę część pielęgnacji i puściłam nieodwracalnie w próżnię. Nie sądziłam, że tak chętnie powrócę do tej formy pielęgnacji, jednak w zupełnie innej postaci niż dotychczas.

W ofercie Miya znajdują się dwie esencje w sprayu - FlowerBeautyPower oraz CocoBeautyJuice. Niestety, kwestie zapachowe pokryję ponownie nikczemnym milczeniem, gdyż zapach każdej mgiełki utrudnia mi użytkowanie, mimo że działanie kosmetyków zachęca do częstszego stosowania.

Formuła mgiełek jest niezwykle lekka, lecz pozostawia na skórze pewną, łagodną, niewymuszoną, pozbawioną nadmiernej lepkości okluzję, która albo komuś będzie odpowiadać, albo generować problemy pielęgnacyjne, na przykład wzmagając potencjalnie wysuszenie. Może przynosić doskonałe ukojenie i nawodnienie naskórkowi, który toleruje niewielką warstwę substancji powlekających, ale jednocześnie nie ma tendencji do błyskawicznego, nadmiernego uciekania wilgoci - w Miya warto ulokować pieniądze, gdy lekkie esencje i wodne toniki przynoszą pożądany efekt nawadniający, stanowiąc udaną formę pielęgnacji. Esencja nie pozostawia na skórze dziwnego i nieprzyjemnego osadu. Z pewnością forma mgiełek pozwala na ich wielokierunkowe wykorzystanie w pielęgnacji w roli toniku, mgiełki odświeżającej i podtrzymującej wilgotność okładów na bazie glinek, błot i alg lub pełnienia funkcji składnika aktywnego, etapu warstwowej pielęgnacji, redukcji za ciężkich konsystencji kremowych i wiele, wiele innych. Nie mniej, tego typu struktury zupełnie nie sprawdzają się aktualnie w mojej pielęgnacji i wymagają jednak jej rozbudowania, na co nie mam ani czasu, ani szczególnej chęci.

Nie oznacza to, że esencje w sprayu nie znajdują zastosowania w moich zasobach tak bogatych jak neseser pielęgniarski, otóż okazało się, że stały się jak dotąd najlepszym rozwiązaniem dla moich skomplikowanych relacji z makijażem. Nocami rzewnie płakałam nad swoją beznadziejną sytuacją - nieidealna skóra, postępujące odwodnienie, trądzik. Tego typu połączenie skutecznie zabierało mi jakąkolwiek radość płynącą z makijażu - suche, pudrowe formuły bezlitośnie wysuszały mój naskórek, generując potworny łojotok, kremowe zaś odznaczały się po stokroć lepszą trwałością, lecz pokutowałam większą ilością niedoskonałości skórnych.

Niecałkowicie wysychająca formuła mgiełek Miya oraz ich doskonały, sprawny aplikator, który rozpyla odpowiednią i równomierną ilość preparatu, doskonale scala makijaż mineralny, nadając mu dużej lekkości i pewne znamiona makijażu kremowego, jednak na tyle lekkiego i łagodnego dla skóry, by nie generować odwodnienia i łojotoku wywołanego. MyBeautyEssence w moim przypadku doskonale zwiększyły przyczepność makijażu mineralnego, zmniejszyły potencjalne wysuszenie sypkich kosmetyków mineralnych, i tym samym pozwoliły cieszyć się makijażem, który nie generuje już tylu problemów jak wcześniej oraz jest zdecydowanie bardziej trwały. Podoba mi się szczególnie świetliste wykończenie makijażu przy użyciu mgiełek Miya oraz brak jednoczesnej, przytłaczającej i często niekomfortowej tłustości. Chociaż nie tryskam entuzjazmem na hasło aplikacja makijażu mineralnego na mokro, przy użyciu mgiełek, jest to niezwykle proste, łatwe i satysfakcjonujące. Pigmenty pięknie chwytają się skóry, a jednocześnie nie tworzą plam, zacieków oraz nie podkreślają nadmiernie porów, a także nie odparowują z prędkością światła, pozostawiając na skórze bardziej suchego piekła niż wcześniej. Gdy skończę opakowania MyBeautyEssence, które posiadam, na pewno uposażę się w kolejne. 

INCI (MyBeautyEssence, Flower Beauty Power (Aktywna esencja w lekkiej mgiełce): Aqua (Water), Rosa Damascena Flower Water, Panthenol, Sodium Hyaluronate, Hyaluronic Acid, Glycerin, Hibiscus Sabdariffa Flower Extract, Paeonia Officinalis Flower Extract, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Aqua (Hot Spring Water), Niacinamide, Polyglyceryl-4 Laurate/Sebacate*, Polyglyceryl-6 Caprylate/Caprate*, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Sodium Phytate, Alcohol Parfum (Fragrance), Citronellol, Geraniol

Cena: 29.99 / 100 ml

INCI (MyBeautyEssence, Coco BeautyJuice (Aktywna esencja w lekkiej mgiełce)): Aqua (Water), Cocos Nucifera Fruit Extract, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Aqua (Hot Spring Water), Niacinamide, Sodium Hyaluronate, Hyaluronic Acid, Panthenol, Polyglyceryl-4 Laurate/Sebacate*, Polyglyceryl-6 Caprylate/Caprate*, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Sodium Phytate, Alcohol, Sodium Hydroxide, Citric Acid, Parfum (Fragrance), Benzyl Benzoate, Coumarin

Cena: 29.99 zł / 100 ml 

NATURALNY BLASK. MYSTARLIGHTER.

MyStarLighter, to iście szatańska nowość marki Miya, dająca natychmiastowy, ekspresowy i niezwykle naturalny efekt.

Warto już teraz napisać, że nie jest to z pewnością kosmetyk, który wkupi się w łaski każdej fanki rozświetlenia, daje on bowiem dość specyficzny, delikatny efekt końcowy. Jest tłusty i nieschnący, przy dłuższym, a nawet w jednostkowym stosowaniu, jak najbardziej może wykazywać pozytywny bądź też negatywny wpływ na kondycję cery. Nie mniej, taka struktura rozświetlaczy jest jednocześnie ich niezaprzeczalnym atutem, mianowicie świetnie współpracuje z każdym typem cery, a szczególnie ze skórą dojrzałą i suchą, na których klasyczne produkty rozświetlające w formie sypkiej lub prasowanej mogą dawać zbyt pudrowy, metaliczny efekt oraz podkreślać niekorzystnie strukturę skóry. Kremowa formuła lepiej wtapia się w naskórek, a zatopione w niej pigmenty wykazują lepszą przyczepność, przez co prezentują się jeszcze naturalniej oraz mogą wykazywać znacznie wyższą trwałość. W zależności od zastosowanego makijażu, rozświetlacz może migrować na inne rejony twarzy.

Konsystencja przyjemnie kremowa, choć grudkowata, topniejąca w dotyku, przypomina jąca organoleptycznie czyste masło awokado. Zwarta, transparentna struktura wypełniona jest barwiącą miką z zatopionymi obficie delikatnymi i drobno zmielonymi połyskującymi drobinkami. MyStarLighter topnieje pod wpływem ciepła, pozostawiając skórę nienachalnie i niesamowicie naturalnie rozświetloną. Nie jest to mocny, wieczorowy błysk, ujmie za serce wciąż poszukujących subtelnego, gładkiego, mokrego, choć widocznego wykończenia, takiego, które upiększa, ale jednocześnie nie krzyczy patrz na mnie. Skóra w MyStarLighter rzeczywiście promienieje w bardzo wyważony sposób. Nota bene, jest to mały trik światowych makijażystów - odrobina wazeliny lub naturalnego oleju nieschnącego aplikowana na szczyty kości jarzmowych to sekret pięknej, zdrowej cery prosto z czerwonego dywanu!

Rozświetlacz jest niezwykle prosty w użyciu, współpracuje zarówno z kosmetykami mineralnymi, jak i kremowymi. Na pochwałę zasługują jego wygładzające właściwości, nie wchodzi on bowiem w pory ani skórne niedoskonałości, a imituje naturalny poblask zadbanej cery.


Kwestią dyskusyjną jest trwałość, którą ciężko ocenić zupełnie obiektywnie w tego typu produktach. Na mojej skórze większość kosmetyków kremowych odznacza się znacznie lepszą przyczepnością i tym samym dłużej pozostaje na skórze, ale jednocześnie jestem świadoma, że akurat ten konkretny typ produktu wcale nie musi odznaczać się wybitną trwałością na innych typach skóry.

W MyStarLighter podoba mi się najbardziej wyważona gra światłem. Kosmetyk dzielnie współpracuje ze skórą problematyczną. Mimo obecności olejów i miki, rozświetlacz towarzyszy mi w stanie praktycznie niezmiennym (ma tendencję do lekkiego blednięcia) aż do momentu demakijażu, przy czym jest niezwykle komfortowy w noszeniu, bez kieratu porządnej warstwy makijażu i epizodów klejenia. Sprawdza się stosowany na większe powierzchnie ciała, choć jak to bywa przy tego typu produktach - niestety, ale może brudzić ubrania.

Wersja Rose Diamond, będąca jednocześnie moim zdecydowanym faworytem, pachnie malinową mambą, w pozostałych, trzech opcjach kolorystycznych można wyczuć lekkie cytrusy.

INCI: Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Cera Alba (Beeswax), Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, CI 77019 (Mica), CI 77891 (Titianum Dioxide), Aluminium Starch Octenylsuccinate, Isostearyl Isostereate, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil, Hydrogenated Vegetable Oil, Tocopheryl Acetate, Citral, Limonene, CI 77491 (Oxides). 

Cena: 39.99 zł / 4g

ARTYKUŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z MARKĄ MIYA COSMETICS. 

Pozdrawiam ciepło, 
Ewa, 

96 komentarzy:

  1. Cześć Ewo,pytanie totalnie nie w temacie,ale jestem w sytuacji podbramkowej-bedzie mi milo, jesli cos podpowiesz. zaczelam stosowac atrederm (0,005%) - w sobote wieczorem wystartowalam, 3 dni pod rzad, w poniedzialek ostatni raz. To byl moj pierwszy raz, dpiero,co go wlaczylam,a skora zareagowala wrecz histerycznie.na szczescie pracuje zdalnie, wiec malowac sie nie musze,ale nie do konca wiem, jak ja ukoic. delikatnie ja myje i osuszam recznikiem papierowym. Jest czerwona, zaogniona, poki co nie luszcze sie. Nigdy nie bylam na zabiegach laserowych,ale mam wrazenie,ze efekt buraka jest podobny, choc nie tak silny. Kazdy, nawet najdelikatniejszy dotyk, wywoluje pieczenie. Staralam sie wylewac na wacik naprawde zdziebko plynu - mozliwe, ze to zdziebko to dla mojej skory zbyt wiele? Wczoraj , w celu przywrocenia komfortu, nalozylam avene na parafinie wymieszana z zelem siarczkowym sulpfhur, a na to maske algowa z bielendy. dziś rano sebum, jak zawsze, a po odswiezeniu skory (mleczko z bielendy w formie splukiwanej) - czewien rubinu.

    Moja dermatolog na urlopie, wraca dopiero po Nowym Roku, a ja totalnie nie wiem, co zrobic. Oprocz atredermu mam rowniez epiduo forte, (do stosowania na noc w pzoostale dni), ale w tej sytuacji zrobie od niego przerwę. Pytanie tylko, czym koić skórę (aloes odpada), czy moze lepiej pozostawic ja sama sobie ? Czy wlansie takie wrazenia daje atrederm na poczatku stosowania? Uprzedzono mnie,ze moze byc ciezko, ale cholera-na to chyba nie bylam gotowa. Nie luszcze sie, jestem tylko czerwona.
    Pozdraiwam cieplo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak sobie jeszcze myślę - w ulotce jako jeden z efektów niepożądanych wymieniono właśnie rumień, podrażnienie skóry, które powinno ustąpić w miarę stosowania leku. Może niepotrzebnie panikuję już na starcie leczenia...

      Usuń
    2. Zakup sobie Avene Cicalfate Post Acte. Wszyscy, w tym Ewa, bardzo chwalą ten produkt.

      Usuń
    3. Mam zarówno emulsje jak i wersje na parafinie. Pierwsza bardzo lubię, ale niestety jest odrobinę za lekka, druga z kolei za ciezka-dlatego mieszam ja z żelem siateczkowym-wtefy pozbywam się ciężkości , ale dziękuję za odzew :*

      Usuń
    4. Jeśli nigdy wcześniej nie stosowałaś tretinoiny i wystartowałaś z tak częstym jej użytkowaniem, to nie dziwię się, że pojawił się tak błyskawicznie skutki uboczne o jakich piszę producent na ulotce załączonej do leku. Poczytaj o koncepcji peelingów tretinoinowych na moim blogu, ale przede wszystkim zachęcam Cię do zapoznania się z artykułem o tretinoinie oraz podstawach właściwej pielęgnacji. Obserwuj również bacznie skórę, czy kuracja przynosi pożądane rezultaty i rzeczywiście trafia w aktualne potrzeby Twojej cery, niwelując to, czego nie udało Ci się osiągnąć właściwą pielęgnacją. Unikałabym aloesu i naturalnych ekstraktów roślinnych (duże ryzyko zaognienia), skup się na bardzo delikatnym oczyszczaniu cery, jeśli nie stosujesz makijażu, uprość maksymalnie pielęgnację i ogranicz kontakt z wodą, polecam również emulsję pozabiegową avene post acte, a jeśli to zbyt mało, możesz spróbować ukoić cerę kapsułkami z witaminą E. Przede wszystkim jednak uzbrój się w cierpliwość i daj Twojej cerze ochłonąć, w ciągu trzech dni zafundowałaś jej 3 porządne peelingi chemiczne, to normalne, że Twoja cera zareagowała tak histerycznie na ten preparat - wymaga on większej rozsądności w stosowaniu.

      Usuń
  2. Ewo, chciałam dziś zapytać o Twój obecny sposób stosowania retinoidów.

    Z tego, co wiem, raz na miesiąc stosujesz Atrederm jako peeling retinoidowy.
    Przez ile dni go nakładasz na twarz? Czy to u każdego może się sprawdzić?
    A Epiduo Forte też się sprawdzi jako taki peeling?
    Do Atredermu nie mam dostępu.

    Ale do sedna: pytam, bo ja mam tak, że oblicze jest bez pryszczy wtedy, gdy jest przesuszone i najczęściej podrażnione oraz z rumieniem (albo po Epiduo Forte/TriAcneal, albo po różnych ziołach w postaci naparów, albo po oliwie magnezowej, albo po żelu aloesowym). Tak, wtedy raczej pryszczy nie ma. Za to rumień i podrażnienie.
    Jeśli uda mi się już zniwelować pieczenie i rumień i uzyskać ogólny komfort na twarzy - wówczas pojawiają się wypryski. Nieliczne ale jednak. I tak już zaobserwowałam przez ostatni rok. Próbowałam maseczek z jogurtem i kropelek z bakteriami - dają komfort ale i ,,wysypuje'' mnie po nich.
    Dodam jeszcze, że Cicalfate z Avene nie daje mi komfortu; mam wrażenie, że jest dla mnie za suchy.
    Co byś doradziła? Czy da się jakoś w ogóle pomóc tu w komentarzu, czy powinnam się zgłosić do Ciebie na konsultacje w tej sytuacji?
    Z góry dziękuję za odzew.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, odpowiedziałam na Twój komentarz pod poprzednim artykułem :)

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję, Ewo.
      Doczytałam jeszcze trochę Twoich rad, by jednak nie bać się tłustych, parafinowych konsystencji. Zwłaszcza, gdy buzia jest podrażniona, czerwona i - jak to trafnie kiedyś ujęłaś - rozwścieczona.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Ponieważ nadchodzą święta i trzeba ogarnąć trochę wokół, to pomyślałam, czy nie dobrze byłoby zrobić emulsję do mycia naczyń DIY.
    Miałaby ona składać się z nadmiarowego oleju ciekłego i zwykłego klarownego płynu do mycia naczyń o silnych właściwościach czyszczących.
    Jak myślisz, czy stworzenie takiego kosmetyku do czyszczenia zastawy nie kłóciłoby się z zasadami unikania wolnych rodników generowanych przez ciekły olej? I czy zrobienie go na zapas (ok 250 ml) nie stanowi niebezpieczeństwa skażenia bakteryjnego gotowego płynu?
    Wykorzystałabym w ten sposób te wszystkie ciekłe oleje, o których już kiedyś tu wspominałam. Przez Czarszkę i Agnieszkę Niedziałek uzbierało mi się ich całkiem sporo.
    A odkąd odkryłam Twojego bloga Ewo, oczy mi się otworzyły na świadomą pielęgnację i jestem już raczej głucha na wszelkie porady ekomaniaczek i w ogóle kupnoholiczek, bo to do tego się sprowadza właśnie.

    Pozdrawiam Cię i czekam na odzew, jeśli chodzi o ten pomysł z emulsją do mycia garów.
    Już teraz życzę Tobie Wesołych, Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, odpowiedziałam na Twój komentarz pod poprzednim postem :)

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo.

      Usuń
  4. Ewo, mam pytanie dotyczące prawdziwości zdania głoszącego, że wszelkie wcierki na skórę głowy należy stosować z przerwami. Na przykład wcierka z kozieradki 3-4 tygodnie potem jakaś inna. A następnie powrót do nasionek o zapachu rosołu, bo - jak to mówią - skóra się przyzwyczaja i efekt już nie ten.
    Czy jest sens robić sobie przerwy, jeśli polubiliśmy się z produktem/półproduktem?
    Z góry dziękuję za odpowiedź, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przerwy są zalecane z tego względu,że skóra się przyzwyczaja i z czasem dany produkt zwyczajnie nie przynosi żadnych efektów. Jeśli w Twoim przypadku dana wcierka nadal pozytywnie Cię zaskakuje to nie widzę powodu byś miała przestać jej używać.

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź. Chciałabym poznać jednak zdanie Ewy. Naprawdę mam ogromny szacunek dla Jej wiedzy.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. To nie jest żadna reguła i nie jest to z pewnością stwierdzenie zgodne z prawdą, wszystko zależy od tego jaki stosujesz preparat i na jaką warstwę skóry oddziałuje. Wcierki działają najefektywniej stosowane przez 2-4 tygodnie, dlatego, że mniej więcej tyle trwa faza katagenu, ale należy mieć na uwadze fakt, że każdy włos jest w innej fazie rozwoju, zatem wniosek jest taki, że najlepiej kurację stosować nieprzerywanie przez około 3 miesiące, jeśli ma on przynieść widoczne efekty pod względem zagęszczenie czupryny.

      Usuń
    4. Dziękuję bardzo za odpowiedź.
      Jeszcze przed dodaniem Twojej odpowiedzi Ewuniu, zaopatrzyłam się w kolejną porcję ,,rosołowych'' zmielonych nasionek. :-)
      Zapach kozieradki już mi nie przeszkadza. Skóra głowy jest nawilżona a włosów optycznie więcej.
      Dziękuję i życzę Wesołych, Pogodnych i Rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia. Wszystkiego najlepszego!

      Usuń
  5. Cześć Ewo :)
    Mam do Ciebie takie pytanie: co moge zrobić, żeby lepiej nawilżyć cerę? Stosuję się do Twoich rad, a mianowicie najpierw żel-krem, lub emulsję (w zależności czego moja cera potrzebuje) rozsmarowuję w dłoniach, ocieplam, a potem przykładam ręce do buzi i oklepuję, a mimo to gdzieniegdzie mam suche skórki, nie jest super skóra nawilżona. Myję buzię delikatnym żelem, nie odwadniam jej maseczkami, czy makijażem, bo go w ogóle nie nosze. Dodam jeszcze, że mam cerę mieszaną (czoło, nos i centralna część policzków w kierunku tłustej, a mimo to tam właśnie pojawiają sie te suche skórki), moja cera też jest naczynkowa.
    Z góry dziękuję Ci Ewo za odpowiedz i radę :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.ewaszalkowska.com/2017/01/zrob-to-sam-wspaniay-odzywczy-eliksir-z.html?m=1

      Ja zrobiłam ten eliksir bez olejków eterycznych ze względu na wrażliwą skórę. U mnie całkowicie pomógł na długotrwały problem odwodnienia, bez zapychania, efektu zanieczyszczonej cery jak po kosmetykach bogatych. I taka nawilżena cera przestała się przetłuszczać. Dodatkowo nawilża m się kwasami np. kwasem laktobionowym, glukolaktonem w bandi emulsji na naczynka. Ale proszę aby Ewa dodała dla Ciebie swój komentarz. Pozdrawiam

      Usuń
    2. W takim razie warto zastanowić się nad pielęgnacją specjalną, jeśli przyczyną odwodnienia jest również szybkie rogowacenie skóry, wówczas działania intensywnie nawilżające należy połączyć z działaniami zewnętrznymi (peeling gabinetowy + intensywna maska kremowa / peeling kremowy ziarnisty/ enzymatyczna maska kremowa), jeśli tego problemu nie ma, wystarczy dobrej jakości maska kremowa :)

      Usuń
    3. Dziękuję bardzo za odpowiedź! :)

      Usuń
    4. A mam jeszcze tylko takie pytanie, bo niestety moja skóra za bardzo nie toleruje peelingów ziarnistych, ani enzymatycznych. Czy w takim razie peeling może zastąpić mycie twarzy mydłem aleppo i pozostawienie piany na przykład na 2/3 minuty?

      Usuń
    5. A ja mam pytanie, jeśli odpowiedź będzie pozytywna, to znaczy, że mycie twarzy mydłem aleppo może zastąpić peelingi, to jak nazwać czy usystematyzować sam zabieg z tym mydłem? Regulacją czy może też jakimś peelingiem, np. zasadowym?
      Z góry dziękuję za odpowiedź, pozdrawiam.

      Usuń
    6. Jak najbardziej, rozwiązaniem są również peelingi gommage oraz peelingi porowatą, nierównomierną strukturą, zapoznaj się koniecznie z moim najnowszym artykułem :)

      Usuń
  6. Witam Ewo, a co sądzisz o olejku Myia INCI : Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Decyl Oleate, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Sorbitan Laurate, Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil, Rubus Idaeus (Raspberry) Seed Oil, Crambe Abyssinica Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Parfum (Fragrance), Limonene.
    Ja używałam go domywając żelem rumiankowym sylveco lub biolaven. Nie zauważyłam żebym takie zestawienie wpłynęło negtywnie na, stan cery. Czy jest to dobry produkt do kogo skierowany i jak należy go stosować? I czy warto?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cytat z Ewy:
      Proszę nie umieszczać analiz składu - w sieci istnieją specjalne narzędzia, które wykonają to za Ciebie, i za mnie.

      Usuń
    2. Nie analizuję składów kosmetyków na moim blogu - są specjalne urządzenia, które mogą to uczynić. Tego typu działania są zupełnie pozbawione sensu, dają jakiś tam oględny obraz tego, czego można się spodziewać, ale kluczową rolę i tak odgrywają testy produktu. Miya udostępnia testery swoich produktów, a do tego ma świetną dostępność - drogerie Rossmann, Hebe, weź próbkę i przetestuj kosmetyk na własnej skórze, na pewno po takich testach Twój komentarz wniesie wiele dobrego zarówno dla mnie, jak i dla całej społeczności :)

      Usuń
  7. Chyba zrezygnuję z testów z powodu silnych zapachów. Szkoda.

    Ewo, ze wszystkich pudrów mineralnych, które testowałaś który sprawdzi się najlepiej do utrwalenia makijażu skóra sucha na policzkach, lekko przetłuszczająca się na czole i skrzydełkach nosa. Nie chcę płaskiego matu, jedynie żeby podkład płynny utrzymał się lepiej w ciągu dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie Amilie Satin - nie podkreśla tak suchej struktury skóry oraz pięknie utrwala produkty kremowe, ewentualnie podkład prasowany Mineral Fusion, który również świetnie scala makijaż i daje ładne krycie. Pełną recenzję Amilie znajdziesz na moim blogu :)

      Usuń
  8. Wesołych Świąt Ewo! :) Takie pytanie mi przyszło do głowy, a mianowicie - na co najbardziej czekasz, jeśli chodzi o strawę? :D śledzie, pierogi, bigos, kapusta z grzybami, barszcz, sernik, karp, zupa rybna czy może coś zupełnie innego? :)

    Buziaki świąteczne! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,ja obstawiam, że Ewa czeka na prezenty.
      Wszystkiego najlepszego na Święta. Pozdrawiam. :*

      Usuń
    2. Uwielbiam polską kuchnię, ale w święta składam się głównie z pierogów z kapustą i grzybami :D

      Usuń
  9. Ewo, jak myślisz, czy taki produkt Wet N Wild z błyszczącymi drobinkami nadaje się do aplikacji na powieki i okolice oczu?:
    https://www.drogerienatura.pl/wnw-color-icon-cien-glitter-bleached.html
    Czy najlepiej podpytać producenta/dystrybutora?
    Znalazłam się w posiadaniu dwóch takich kosmetyków ale jakoś obawiam się je aplikować tam, gdzie właśnie dają super efekt. Tak przynajmniej mi się wydaje.

    Z góry dziękuję za odpowiedź.
    Życzę Spokojnych i Wesołych Świąt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konieczny jest kontakt z producentem/dystrybutorem, taki kosmetyk musi być dodatkowo przebadany pod kątem oftalmologicznym, by nie stanowił zagrożenia dla zdrowia oczu :)

      Usuń
    2. Dziękuję, Ewo.

      Usuń
  10. Ewo, czy myślisz że ponowna kuracja izotretynoiną ma sens, sama być się zdecydowała? Dodam, że robiłam podstawowe badani hormonalne i wszystko wyszło w normie. Zaczął mi się nawrót po ok 2 latach od zakończenia poprzedniej, nie jest tak źle jak przed kuracją, ale jednak w wieku 23 lat skóra nie powinna już tak wyglądać... Co myślisz? Ponoć po 2 kuracji ryzyko nawrotu jest znikome (no ale jest chyba zawsze), ale trochę przeraża mnie też branie tej "chemii" ponownie (w końcu to silny lek i wolę nie myśleć jak wpływa na cały organizm). A może są tu osoby które przeszły więcej niż jedną terapię izo?
    Pozdrawiam i życzę Ci Wesołych Świąt Ewo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli tę izotretinoinę przyjmowałaś doustnie, tak?
      Bo jeśli chodzi o zewnętrzne stosowanie, to po sobie mogę powiedzieć, że oczywiście wszystko nawraca.
      Piszesz, że ,,jednak w wieku 23 lat skóra nie powinna już tak wyglądać''. Czyli jak? Z wypryskami?
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Tak tak, chodziło mi o terapię doustną, gdzieś to zapodziałam ;) I tak, mam na myśli generalnie trądzik i to wcale nie mały - wydaje mi się (patrząc chociażby na moich rówieśników), że w tym wieku owszem można mieć jakies niedoskonałości, ale non stop jakieś zmiany na twarzy+trochę dekolt i plecy?d Mam gorszą cerę niż mój nastoletni brat...

      Usuń
    3. Ojej. Trzymaj się.
      Poczekajmy, co Ewcia doradzi.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    4. Anonimek pewnie nie zdaje sobie sprawy, że posiada trądzik osób dorosłych; a ten też potrafi dać w kość.
      Głowa do góry!

      Usuń
    5. Witaj, też jestem dwa lata po kuracji izotretynoiną (Izotek 20-30mg/dziennie, kuracja 14 miesięcy, pełna dawka na kg masy ciała). Kuracja pomogła mi w 100%. Po roku zauważyłam niewielki nawrót zmian. Poradziłam sobie specyfikiem ACNATAC. Teraz bardzo rzadko coś mi się pojawia na buzi. Gdyby jednak problem powrócił w większym stopniu, nie wahałabym się przed kolejną kuracją - niewielkie dawki i odpowiednia długość kuracji.

      Usuń
    6. To zależy, kuracja może tak samo pomóc, jak i istotnie zaszkodzić. Są przypadki, gdy izotretinoina jest jedynym rozsądnym rozwiązaniem, szczególnie gdy tradzik ma charakter łojotokowy, a jego przyczyna jest nieuchwytna lub uwarunkowana genetycznie.

      Usuń
  11. Droga Ewo,
    po tygodniach, jak nie miesiącach, przekonywania się do emulsji do skóry wrażliwej z SPF marki Lirene (tej w pomarańczowej tubie, bez opakowania zewnętrznego) stwierdzam, że spełnia ona moje oczekiwania, przynajmniej jeśli chodzi o wykończenie na skórze.
    Ale jest jedno ale. Zauważyłam, że wspaniale (choć zajmuje to około 10 minut) wsmarowywuje się ona w skórę twarzy. Ale wówczas, gdy coś jest pod filtrem, tzn. krem nawilżający.
    Mam dwa pytania:
    czy wsmarowywanie przepisowej ilości na 1cm2 skóry jest okej?
    czy ten podkład z kremu nie obniża ochrony przed promieniami?
    Z góry dziękuję za odpowiedź, choć mam przeczucie, że odpowiedzi będą jednak na ,,nie'', czyli nie po mojej myśli i że znowu pojawią się tzw. schody, zwłaszcza w kwestii aplikacji.
    Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt, mocy upragnionych prezentów i wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym wsmarowywaniem to chodziło mi o to, że może nie wolno wsmarowywać a jedynie nałożyć. Choć w przypadki tej Lirene jest to niemożliwe, bo strasznie smuży.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  12. Witaj Ewo,
    Trafiłam na Twojego bloga kilka miesięcy temu. Z trądzikiem acne tarda walczę świadomie już około rok.
    Chciałam zapytać, czy w niektórych schematach pielęgnacyjnych stosowanie maseczek na twarz to niezbędny element?
    Szczerze powiedziawszy to wzdrygam się na samą myśl, że codziennie miałabym z jakąś papką na twarzy przesiadywać. Latem to jeszcze próbowałam. Z jogurtem i z glinkami oraz kurkumą. Efekt - mierny. Jogurt zapychał a kurkuma podrażniała. Zarzuciłam więc tę zabawę.
    Obawiam się jednak, że stosowanie okładów na twarz jest u mnie brakującym elementem pielęgnacji.
    Jaką nawilżającą, niedrogą maseczkę do twarzy poleciłabyś? Tak na początek? Taką, która raczej nie zaszkodzi a może pomóc?
    Chciałabym zrobić kolejne podejście do tego elementu pielęgnacyjnej układanki.
    Dodam, że spirulina jakby mnie ,,zapychała''. A jogurt - jak już pisałam - też.
    Może wymagam zbyt wiele ale bardzo proszę o jakieś sugestie.
    Cera moja jest reaktywna, łatwo jej zaszkodzić. Ponadto są sporadycznie wypryski - muszę regulować. Mam wrażenie, że tłuszcz ją zapycha a jednocześnie otula i koi. Humektanty - odwadniają.

    Z góry dziękuję za odzew.
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego na Święta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy co powoduje problem trądziku, dla mnie maski oczyszczające to element regulacji mechanicznej, który stosuję naprzemiennie z innymi metodami w najlepszej dla siebie częstotliwości - tak, by skóry nie wysuszać i nie drażnić, a rzeczywiście normalizować.

      Niestety tutaj jest deficyt - nie znam taniej i dobrej maseczki nawilżającej.

      Może najlepszą formą regulacji nie są wcale u Ciebie maski - okłady glinkowo-algowe potencjalnie wysuszają, a kremowe obciążają. Może najlepszym sposobem są masaże twarzy i delikatny masaż akcesoriami, np. płatkiem silikonowym, ręcznikiem bawełnianym? Dobrym rozwiązaniem są również peelingi goomage, niedługo napiszę jak zrobić taki peeling samodzielnie w domu.

      Usuń
  13. Część Ewo:) nie wiem, czy będziesz w stanie cokolwiek podpowiedzieć, zasugerować, ale zaryzykuję pytanie. Otóż co może być powodem bolących, czerwonych (niekoniecznie ropnych) zmian, gęsto usianych na szyi. Żuchwa nie jest zmieniona chorobowo, reszta buzi też mało problematyczna. Pryszcze ulokowane są pod żuchwa, po lewej i prawej stronie, nie muszę podnosić szyi do góry , aby były widoczne. Zawsze uważałam,że trądzik hormonalny zlokalizowany jest właśnie na linii żuchwy, u mnie te zmiany są jakby nieswoiste? Po prostu szukajac informacji, przeglądając zdjęcia, nie widziałam jeszcze, aby zmiany pojawiały się w tym miejscu, w takiej ilości i nasileniu. Ale może jednak tez powinnam diagnozować je w taki sam sposób jak trądzik hormonalny? Być może będziesz mogła coś doradzić lub może spotkałaś się już u kogos z taką postacią zmian skórnych? Pozdrawiam Cię serdecznie i zyc Ci pogodnych,radosnych i pięknych Świąt-niech czas płynie wolno,rodzinnie i błogo :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, tak mi tylko przyszło do głowy, że może to uczulenie na szalik? Pewnie nie ale nie mogłam się powstrzymać, by nie umieścić wpisu.

      Usuń
    2. To zależy, a widzisz jakieś powiązania między nasileniami? Co zaostrza trądzik tam obecny, a co go uspokaja? Dużo też zależy od ilości i charakteru tychże zmian. Trądzik na szyi może mieć wiele różnych przyczyn, najczęściej jednak, jeśli są to zmiany głębokie, manifestuje zaburzenia hormonalne przedniego płata przysadki.

      Usuń
    3. No właśnie nie widze:( to nie jest tak, że np. raz jest lepiej, raz gorzrj. Tak jak ma to miejsce często w przypadku trądziku hormonalnego. Że np.po miesiączce stan skóry poprawia się, zmiany lagodnieja. U mnie są niezależnie od zmiany cyklu. Jestem naprawdę zdezorientowana, ponieważ miejsce nie wydaje się przypadkowe, ale nie mam pojęcia dlaczego właśnie yan-anonimku, zmiany pijawily się zanim zaczęłam nosić szalik,także odpada. Ale dziękuję za sugestie. Był taki moment, że mycie twarzy sprawiało mi ból lub mycie włosów z pochylona w dół glowa albo suszenie. Dramat jednym słowem. Ewo, jeśli to przysadka to jakie badania najpierw warto wykonać ? Czy są jakieś podstawy od których powinnam zacząć, a jeśli będą nieprawidłowości - diagnostykę poszerzyć? Być może to dobry trop, ostatnio widziałam,jak polecilae cxytelniczce, która pytała o nocny bruksizm badania przysadki. Ja sama zauważyłam u siebie szczeokoscik i zdarza mi się właśnie takie zgrzytanie zębami, zaciskanie ich nagle -zwlaszcza w momencie zasypiania. Jakie jeszcze są objawy zaburzeń przysadki Ewo?

      Usuń
    4. A co do ilości i charakteru-niw są to pojedyncze zmiany, ale gęsto usiane, naciekowe zmiany, bolące i wystające. Bomby takie.zdarzalo się jednak, że były tak wypełnione trescia (nie ropna),że po myciu twarzy z pojedynczych, sączyła sie krew, pozostawiając dziurke. Nie zaobserwowałam też, aby dieta miała wpływ na zaostrzenie zmian.

      Usuń
    5. Z dziwnych rzeczy, które obserwuje od pewnego czasu to obniżenie nastroju(wiem, to błędne kolo-zdaje sobie sprawę,jak duży wpływ na stan skóry ma nastawienie i myślenie), samoistnie pokazują się siniaki na moim ciele -ostatnio nawet nad obojczykiem, na szyi-w życiu się nigdzie nie uderzyłam. Pośladki, uda również. Wit c trochę pomogla. Mam też problem z pulsem - około 42 zazwyczaj. Przepraszam za ilość komentarzy, ale wszczepilas w mojej głowie jakiś zalążek nadziei , że może w końcu uda mi się rozwiązać tę zagadkę skórna. Ściskam Cię bardzo mocno. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo jestem Wdzięczna za czas, który poświęcasz:*

      Usuń
  14. Dzień dobry Ewo.
    Czy leczenie Luteiną może powodować przytycie?
    Albo estrogenami?
    Z góry dzięki za odzew.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Anonimku,

      Niestety tak, ja jestem przykładem z okresu nastoletniego. Nie będę się rozpisywać, bo Ewa lepiej wyjasni mechanizm działania :)

      Usuń
    2. Jak najbardziej może, między innymi przez zatrzymywanie wody oraz działanie antyandrogenne, czyli zwiększanie ilości estrogenu, powoduje przyrost właściwej masy ciała oraz wzrost płynów pozakomórkowych. Wszelkie preparaty estrogenowe działają podobnie, przewaga estrogenu zawsze prowadzi do zaburzeń gospodarki lipidowej oraz wodno-elektrolitowej, co w niedalekiej skutkuje nadmiarem tkanki tłuszczowej i obrzękami.

      Usuń
  15. Witaj kochana!!!! Jak zwykle uwielbiam i dziękuję za wiedzę ��! Ewuniu ciekawi mnie jaka obecnie jest twoja top 3 jeśli chodzi o podkłady mineralne i pędzle do ich nakładania? Zauważyłam ze mamy podobną cerę i preferencje, a zbliża się mój czas uzupełniania zapasów. Poza tym chciałabym byś poleciła mi jakiś hydrolat bądź emulsję do cery podobnej jak twoja. Mam już na wykończeniu esencję Benton Fermentation- i bardzo ja dobie chwałę, ale może po roku stosowania cera potrzebuje odmiany? Cos polecisz mi równie fajnego? Czekam z niecierpliwością na odp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie Ecolore Velvet Soft Touch, Satin Amilie oraz Mineral Fushion Pressed Mineral Powder. Jeśli chodzi o pędzle, nie lubię mocno zbitych pędzli. Moim hitem jest pędzel o zaokrąglonym kształcie Clare Blanc oraz niestety, już niedostępny, 107 z Glam Shopu :)

      Jeśli polubiłaś Benton Fermentation, prawdopodobnie polubisz i lekkie serum od Bielendy, np. wersję z zieloną herbatą oraz serum ava z opuncją i aloesem :)

      Usuń
  16. witaj Ewo! Co sądzisz o kosmetyczkach e-naturalne Lynia? Czy testowałaś jakiechś produkty? Jeśli tak - czy planujesz recenzje lub video na swoim FP? :)

    Mnie zaciekawil ich tonik żelowy z mocznikiem: Aqua, Urea, D-Panthenol, Niacynamide, Hyaluronic Acid, Althaea Officinalis Root Extract, Sodium PCA, Glucose, Glutamic Acid, Lysine, Glycine, Allantoin, Lactic Acid, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin - pomysllam,zeby zastosowac go jako lekki krem - myslisz, ze mozna go tak uzywac, zamykajac za pomoca wazeliny lub olejku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cytat z Ewy:
      Proszę nie umieszczać analiz składu - w sieci istnieją specjalne narzędzia, które wykonają to za Ciebie, i za mnie.

      Usuń
    2. Stosowałam jedynie krem z mocznikiem oraz krem śliwkowy - oba te produkty polecam. Nie analizuję składów produktów na łamach bloga.

      Usuń
  17. Hej, a stosowałaś tę druga maseczkę - 5-minutowa maseczka oczyszczająca z kompleksem [5% kwas azelainowy + glicyna]? Też jest taka dobra? Pozdrawiam, Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izo, maska nie przypadła mi do gustu - powodowała za duże pobudzenie skóry, nie przynosząc przy tym innych, widocznych efektów.

      Usuń
  18. Cześć, Ewo, życzę Ci i drogim Czytelnikom wszystkiego dobrego na Święta.

    Mam do Ciebie pytanie. Kiedyś pisałam Ci w komentarzach o tym, że gdy użyję pudru matującego Neauty na czy pod podkład mineralny, to po jakimś czasie pokazują mi się wtedy zaczerwienienia i ,,odkrywa'' rumień, choć się nie świecę, a gdy użyję sam podkład mineralny to szybciej się świecę, ale rumień i zaczerwienienia są nadal zakryte. Kiedy użyję zwykłej skrobii ziemniaczanej, to zaczerwienienia nie przebijają. Napisałaś mi wtedy, że widocznie puder matujący Neauty jest zbyt mocny dla mojej skóry. Czytałam Twoją recenzję pudru Clay Celights od Pixie i chciałabym Cię prosić o radę, czy byłby dobry dla mojej skóry, a nie zbyt mocny? Co sądzisz o jego składzie? Czym jest czarny turmalin? Proszę Cię o pomoc.
    Michalina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo, dodam jeszcze, że miałam puder z Amilie i po użyciu 2 dni pod rząd skóra piekła i były czerwone plamy, ale po posmarowaniu kojącym kremem z Avene zeszły. Nie wiem, czemu skóra mi się tak szybko wysusza, co prawda jest naczynkowa, ale też bardzo tłusta.
      Myślałam o pudrze Velvet HD Earthnicity, czy może on tez podrażnic skórę?

      Usuń
    2. Jeśli masz odwodnioną cerę, to niestety, ale każdy produkt w formie sypkiej będzie mniej lub też bardziej drażnił skórę - właśnie przez wyciąganie wilgoci z naskórka. Rozwiązaniem może być stosowanie baz kremowych pod makijaż mineralny lub utrwalanie makijażu technikami mokrymi z pewnym potencjałem okluzyjnym (między innymi dlatego tak polubiłam mgiełki miya, któe samodzielnie się nie sprawdziły na mojej skórze). Krzemionki będą dawać podobny efekt, więc to nie jest żadne rozwiązanie. Jeśli już, to celowałabym w pudry oparte wyłącznie na mice lub delikatnych pudrach - szafirowym, perłowym, ale każda sypka substancja posiada właściwości absorbujące, więc to w Twoim przypadku kreśli jedynie schemat błędnego koła. Czarny turmalin nawiązuje głównie do magicznej oprawy Pixie Cosmetics :)

      Usuń
  19. Witam. Dzieki za super blog - czytam cie chyba od zawsze :) mam pytanie odnosnie paznokci ? Co polecasz na kruchw i wiecznie rozdwojone paznokcie. Od dziecinstwa mam z tym problem i nie moge nawet w niewielkim stanie poprawic ich kondycji. Prosze o rade..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewcia pewnie podpyta o kondycję ogólną organizmu i towarzyszące choroby oraz badania.
      Chyba że to rzeczywiście może być ,,taka uroda''.

      Usuń
    2. To zależy co powoduje kruchość tych paznokci, jeśli było tak zawsze, to prawdopodobnie masz poważne niedobory aminokwasowe, a przyczyn jest wiele - skazy białkowe, stany zapalne organizmu, choroby autoimmunologiczne, zaburzenia wchłaniania lub niewłaściwa, uboga dieta. Nie mogę polecić niczego konkretnego, bo tak jak mogę Ci pomóc, mogę i równie mocno zaszkodzić. Natomiast na pewno warto zwiększyć ilość przyjmowanych minerałów w diecie, zwłaszcza krzemionki i siarki.

      Usuń
  20. Droga Ewo! Mam pewien problem,ponieważ nigdzie nie mogę doszukać się odpowiedzi, pisałam na forach medycznych niestety zero reakcji. Bardzo liczę na Ciebie.. Otóż chodzi mi o stosowanie maści na ból kręgosłupa którego skład prezentuje się tak: Aqua, Alcohol Denat. 30% vol., PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Glyceryl Polymethacrylate Propylene Glycol PVM/MA Copolymer, Menthol, Clove Extract, Dimethyl Isosorbide, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Vitamins Primasponge Orange SS, Triethanolamine, Camphor, Buxus Chinensis, Parfum, Phenoxyethanol, Methylparaben,Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Isobutylparaben, Cl 42090, Linalool, Citral, Eugenol, Cinnamal, d-Limonene.
    W związku z tym, czy alkohol denat w tym wypadku stosowany na plecy może być przyczyną swedzenia pleców oraz wysuszenia ich? Bardzo proszę o odpowiedź bo już nie wiem gdzie się poradzić. A chodzi o mojego dziadka któremu chce pomóc i nie wiem co może być przyczyną tak mocnego swedzenia. Julia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, to nie Ewa. Ale pozwolę sobie odpowiedzieć: tak.
      Ba, ja sama stosowałam maść i wcierkę z kamforą na skalp i za każdym razem pojawiał się świąd skóry. Więc może to nie alkohol ale kamfora. Albo jeszcze jakaś inna substancja zawarta w maści.
      Pozdrawiam Ciebie i Dziadka.

      Usuń
    2. Zapomniałam dodać, że na ten okropny świąd głowy pomógł mi emolium - emulsja do skóry podrażnionej i atopowej oraz oczywiście odstawienie ww. wcierek.

      Usuń
    3. Dziękuję. Podczas gdy będę sprawować opiekę nad dziadkiem, odstawie maści a zakupie krem nawilżający (dexeryl bądź cicaplast baume b5) oraz nawilzajaca emulsje myjąca. Dziś poszłam z chęcią doradzenia się do apteki, mowiac jaki jest problem no i wyszłam z mascia z ibuprofenem w której na pierwszym miejscu jest etanol....96%... zawiodłam się i mogłam spojrzeć na skład a nie słuchać Pani aptekarki. Ciężko znaleźć w Internecie coś na temat leków dlatego może się mylę i w każdej maści będzie jakiś wzruszający alkohol który rozpuści składniki? Nie chce pogorszyc stanu i czytam czytam, zglebian sie.
      Droga EWO o nawilzeniu skóry przeczytałam wszystkie posty po 5 razy... Mam nadzieję ze nie popelnie nigdzie błędu.

      Usuń
    4. Może w sklepie zielarskim mają jakieś łagodne dla skóry maści przeciwbólowe.

      Usuń
    5. Preparat zawiera alkohol (choć to najmniejszy problem), syntetyczne substancje zapachowe oraz silnie drażniący mentol i kamforę, jak najbardziej może powodować towarzyszące Ci skutki uboczne.

      Usuń
  21. Ewo, jakiś czas temu odżywiam się wg zasad diety paleo. Czuje się świetnie na tej diecie, ale martwi mnie duża ilość spożywanego białka. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Czy faktycznie należy trzymać się ilości 0.8g na 1kg masy ciała (jest to trudne na diecie paleo jeśli zakładamy że dziennie zjadamy jaja mięso plus warzywa, które też będą mieć jakąś ilość białka)? Czy przy podwyższonym ciśnieniu należy ograniczyć mięso ? Czy to jednak cukier i przetworzona żywność powodują nadciśnienie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przeliczałaś ilość białka? Bo na optymalnym paleo ilość białek pokrywa znakomicie zapotrzebowanie na nie. Poza tym niezwykle rzadko zdarzają się przypadki przebiałczenia, jeśli już, to przy produktach wysoce białkowych podawanych drogą pozajelitową. Większy problem jest raczej z niedożywieniem białkowym, to, że ktoś je dużo mięsa, wcale nie oznacza, że dostarcza sobie za dużej ilości białka. Objawy przebiałczenia to objawy kwasicy metabolicznej: oddech Kussmaula, cuchnący amoniakiem mocz i pot, obecność wolnych ketonów, niewydolnosć nerek, niewydolność serca, spadek ciśnienia i boleści jamy brzusznej.

      Usuń
    2. Poza tym normy białka są nieprawidłowe, im człowiek starszy, bardziej zestresowany (reakcje kataboliczne) i schorowany, tym ilość białka wzrasta, przy takiej wartości 0.8g na 1kg masy ciałą wprowadziłabym samą siebie do grobu :)

      Usuń
  22. Droga Ewo,
    powróciłam dzisiaj znów do Twojego artykułu nt. glinek kosmetycznych.
    Piszesz tam m.in. o jakości glinek. Tzn. że czasami może być wątpliwa - toksyczne dodatki, wypełniacze, które podrażniają skórę.
    Jak poznać, które glinki są w porządku?
    Czy Nacomi się nadadzą?
    Albo glinki z fito kosmetik (są dość tanie, więc obawiam się tej niskiej ceny).
    Z góry dziękuję za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej poprosić o specyfikację chemiczną, tak naprawdę każdy producent dystrybutor powinien umieszczać ją pod oferowanym surowcem, produktem, ale niestety często kończy się to żądaniem i unikowym stylem bycia, tylko nieliczni nie stawiają niewyjaśnionych oporów. Ja polecam od siebie mocno ecospa oraz mazidła - nikt mi nigdy nie odmówił otrzymania pełnej specyfikacji i jestem pewna jakości tych półproduktów, choć mogą wychodzić drożej od innych, są przynajmniej bezpieczne w stosowaniu, a ludzie pracują tam w sposób transparentny i uczciwy.

      Usuń
  23. Cześć, Ewo. Mam do Ciebie pytanie, czy krycie podkładu matującego Amilie jest dużo mniejsze od jego podkładu kryjącego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, matujący ma około 30-35% krycia wersji kryjącej, jest też bardziej suchy i przez to mniej przyczepny, więc na odwodnionych typach cery to krycie może być jeszcze słabsze.

      Usuń
  24. Ewo, czy azotek boru - boron nitride w składzie podkładu mineralnego może uczulic?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, raczej niestety wszystko może. A może to mika Cię uczula? Jest w składzie?

      Usuń
    2. Hej. Mica nie. A azotku boru jeszcze nie testowałam i chciałam spytać Ewy, czy jest to duza możliwość

      Usuń
    3. Jak najbardziej, ale może to nie uczulenie tylko reakcja na wysuszenie skóry?

      Usuń
  25. Cześć Ewo i czytelniczki! Mam pytanie dotyczące złuszczania naskórka w trakcie kuracji Atredermem. Jak radzicie sobie z suchymi skorkami? Wiem,że brak peelingow może poskutkować zapychaniem,a brak porządnego oczyczczenia wzmgać przetłuszczanie się. U mnie peelingi enzymatyczne (mialam firmy AVA oraz z e-naturalne) powoduja zaczerwienienie i wysuszają nadmiernie skorę. Gabeczka konjac/sciereczka nie spelniaja swojej roli i nadal borykam sie z suchymi skorkami. Jak mozna je skutecznie ale delikatnie usunac? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Peelingi olejowe, Ewa pisała o nich kiedyś. To taki masaż twarzy olejkami.

      Usuń
    2. A może korund? Jest ultradrobny,bardziej niż ten ze skały wulkanicznej,choć ja osobiście oba lubię. Korund rozproszony w oleju, żelu hialiuronowym? Albo może peeling mocznikowy? Choć nie wiem, czy znajdzie miejsce w trakcie kuracji-Ewa na pewno będzie wiedzieć. Wiem, że dziewczyny chwaliły cerkogel 40% (do stosowania na skórę głowy) - fajnie się sprawdzał w formie peelingu na twarz :)powodzenia i trwałych efektów życzę ! :)

      Usuń
    3. Najlepiej usunąć suche skórki nadając im poślizg - najprostszym rozwiązaniem są masaże olejkami, dobre efekty mogą również przynieść materiały chłonne takie jak gąbka/ręcznik. Suche formuły będą jedynie wzmagać podrażnienia, ponieważ wysuszają skórę, wiec utrudniają oderwanie martwych komórek naskórka i jeszcze istotnie nasilają rogowacenie, jest też duże ryzyko wywołania stanu zapalnego skóry.

      Usuń
  26. cześć Ewo,

    mam problem z rozszerzonymi porami wypełnionymi treścią (nie są to zaskórniki). Moja cera po umyciu wygląda całkiem nieźle... ile bym dała, żeby wyglądała tak cały czas, ale dosłownie po godzinie pory oksydują i "wypełnienie" ciemnieje, dając wrażenie nieświeżej i zanieczyszczonej skóry.
    Skóra jest trochę tłusta, ale znam osoby z tłustą skórą, które po prostu lekko się błyszczą, ale wyglądają w miarę... jednolicie. Nie mam jakiś dramatycznych problemów z cerą, ale nie mogę zrezygnować z makijażu właśnie przez to oksydowanie. Możesz coś polecić? Chciałabym móc nie nakładać podkładu, ale w takiej sytuacji to niemożliwe :(
    Pozdrawiam,
    Weronika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe czy pomogłaby tutaj odrobina jakiegoś antyoksydanta. :-/

      Usuń
    2. A czy to oczyszczanie nie jest w takim razie zbyt agresywne, przez co odwadnia skórę i wzmaga zanieczyszczanie się skory? Czy czujesz się komfortowo po oczyszczeniu? Jeśli problem tkwi w zbyt gęstej i szybko utleniającej się wydzielinie, to bardzo dobrze może zadziałać na Ciebie stosowanie ewakuujących treść masaży oraz obkurczenie porów i zwiększenie spoistości skóry np. zabieg dermapenem, czy laserem frakcyjnym. Pomocne mogą również okazać się antyoksydanty, ale w Twoim przypadku mogą jednak przynieść odwrotny skutek - mogą wręcz nasilać oksydację treści i je utwardzać, co dodatkowo poszerzy i uwidoczni pory. Szukałabym rozwiązania w substancjach, które będą zagęszczać skórę, gdy pory będą mniejsze, tym mniej treści będzie się w nich osadzać, a skóra da wrażenie bardziej jednolitej i czystej :)

      Usuń
  27. Dzień dobry Ewo - jaka jest roznica pomiedzy nawodnieniem a nawilzeniem skory? Czy nawodnienie tyczy sie glebszych warstw skory? Nie do konca wiem, czy mozna uzywac tych pojec wymiennie i czym kierowac sie przy wyborze produktow nawadniajacych - jakich skladnikow szukac? Ktore faktycznie sa w stanie napoic skore? Czytalam Twoj wpis nt nawilzania, potrafie wylapac humektanty, emolienty i zwiazki modyfikujace warstwe rogowa, ale nie do konca wiem, jak skore nawodnic. Kremy bardziej tresciwe, jak np. avene na parafinie sa dla mnie za ciezkie, z kolei emulsja post acte jest za lekki i wymaga tlustych dodatkow - np. devikapu lub odrobiny oleju roslinnego. Jednak wciaz mam wrazenie, ze tego nawilzenia brakuje gdzies glebiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są terminy wymienne, ale należy wiedzieć, że do prawidłowego nawodnienia skóry niezbędne są nie tylko substancje, które hamują nadmierną ucieczkę wody, ale również składniki wiążące wodę w naskórku oraz ułatwiające jej transport do głębszych warstw. Bazowanie albo na jednym, albo na drugiem pociąga za sobą katastrofalne skutki, dlatego tak ważne jest niewysuszanie skóry oraz stosowanie dopasowanych, mało problematycznych formuł. Może masz problem z dopasowaniem właściwej formuły dla siebie, bo popełniasz błędy w jakimś innym kroku? Czasami nawet dopasowane formuł nie przynoszą rezultatów, bo np. naskórek patologicznie rogowacieje i nie pozwala na prawidłowe nawodnienie naskórka, podobnie jest z łojotokiem.

      Usuń
  28. Część Ewo! Wybacz pytanie niezwiązane z tematem, ale watpie,aby w najbliższym czasie pojawił się zbliżony tematycznie do mojego pytania. Czy śluz w kale jest niepokojacym objawem, do tego ból żołądka, ból pleców w okolicy nerek, uniemożliwiający czasem leżenie na wznak. Zdarza mi się dużą opuchlizna zazwyczaj po jakimś obfitym w węglowodany dni-nq co dzień jem ich mało, ale zdarza mi się po nie sięgać w weekend. Często odczuwam niestrawnosc, wypróżnianie się regularnie (choć był czas, że miałam z tym problemy). Teraz z kolei zdarzają się luźne stolce, bez przyczyny. Odżywiam się zdrowo, jem warzywa, tłuszcze zwierzece, awokado, olej kokosowy w rozsądnych ilościach.z owocami różnie bywa - ostatnio dokuczał mi ból brzucha po zjedzeniu jablka, więc z nimi raczej ostrożnie. Pije siemię lniane, ostropest,kiszonki, q probiotyki w formie skrobi opornej. Martwia mnie jednak objawy i ta niestrawność, która mi ostatnio dokucza. Czy potrafisz je z czymś powiązać? Nie chcę panikować na zapas, lekarz rodzinny zlał mnie, twierdząc,że to pewnie wynik stresu. Nie neguje jego wpływu na kondycję organizmu(uważam,że jest wręcz niedoceniany), ale chciałabym wykonać szereg badań-morfologie,lipidogram. Czy cos jeszcze mogłabyś doradzić? Będę bardzo wdzięczna za Twoją odpowiedz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I czy na podstawie tych objawów masz jakieś przypuszczenia? Czy te objawy są specyficzne dla jakichś zaburzeń? Przepraszam za literowki.

      Usuń
    2. Luźne stolce - to znaczy jak luźne? Wystarczy, że unikasz ciężkich węglowodanów w postaci zbóż i stolec zawsze będzie mniej zbity oraz śluzowaty niż klasyczny stolec z wysoką zawartością resztek pokarmowych. Jeśli odczuwasz ból w okolicach nerek i dolnych partii pleców, to prawdopodobnie jest to silny ucisk części odźwiernikowej żołądka. Może jesz za dużo i za często? Żołądek jest wypełniony za dużą ilością pokarmu, nie wydziela prawidłowej ilości enzymów trawiennych, a potem niestety, następuje cała kaskada nieprzyjemnych zdarzeń. Spróbuj wypełniać żołądek większą ilością płynów, zarówno przed, jak i w trakcie posiłku, by mógł wydzielić prawidłową ilość enzymów oraz prawidłowo rozpuścić pokarm, a także unikać kiepskich połączeń takich jak tłuszcze i cukry, ponieważ w efekcie Twój organizm będzie trawił mnie bardzo długo, a one staną się źródłem problematycznej fermentacji. Poza tym chwilowo przystopowałabym z probotykami, zwłaszcza w otoczkach lipofilowych. Jeśli chodzi o badania, to warto wykonać testy wodorowy z laktulozą w kierunku nietolerancji cukrów oraz klasyczną gastroskopię, może to pierwszy znak wrzodów w obrębie opuszka dwunastnicy.

      Usuń

Super, że jesteś! 👍👍👍

Jeśli komentujesz - podpisz się. Zwracam się tak jak Ty, do konkretnej osoby. Postaram się odpowiedzieć na Twój komentarz w przeciągu kilku, najbliższych dni.

Jeśli tracisz wiarę i wymagasz kompleksowej pomocy i opieki - napisz do mnie (mademoiselleeve@wp.pl), oferuję najwyższą i najbardziej profesjonalną jakość usługi w zakresie prawidłowej pielęgnacji. Nie udzielam rozbudowanych porad ani nie polecam konkretnych produktów w sekcji komentarzy - obejmuje go zakres moich odpłatnych usług.

Proszę nie umieszczać analiz składu - w sieci istnieją specjalne narzędzia, które wykonają to zarówno za Ciebie, jak i za mnie.

Proszę o niereklamowanie się na moim blogu. Reklama w tym miejscu jest płatna oraz stosownie oznaczana, a każdy jej nieopłacony i nieskonsultowany przejaw będzie skrupulatnie moderowany.

Artykuły sponsorowane na moim blogu mają dokładne oznaczenia - jeżeli taka informacja nie znajduje się na końcu artykułu, produkty, testy kosmetyków, zdjęcia oraz opracowanie tekstu pochłonęły jedynie moje własne zasoby finansowe i czas.

Pamiętaj, że umieszczenie komentarza to świadoma akceptacja regulaminu - jeśli zostaje on naruszony - podlega moderacji administratora. Nie tłumaczę się dlaczego - bądźmy tutaj dla siebie ludzcy.

Cześć!