Często czuję niedosyt. Zanurzam się w szaleńczych fantazjach, szkicując precyzyjnie w swych pogmatwanych myślach zarys produktu idealnego. Po setkach przetestowanych uczciwie produktów, dochodzę do wniosku, że wcale nie tak łatwo jest mnie zadowolić. Nie łaknę łechtającego ego rozpoznawalnego emblematu, ekologicznych deklaracji, maksymalnie uproszczonej listy składników. Pragnę skuteczności.
Wychodzę z założenia, że 90% sukcesu preparatu kosmetycznego to opatentowana, skuteczna technologia oraz współpracująca konsystencja, a pozostałe 10% - zastosowane substancje aktywne, identyczny stosunek powinien dotyczyć również i końcowej ceny. Stąd też moje uszczypliwości w stronę nędznych, naturalnych kosmetyków sprzedawanych za bajońską kwotę, gdy nie stoi za nimi żadna kreatywność, unikalna technologia i naukowe fakty, a jedynie niczym nieumotywowane przeświadczenie o własnej wyjątkowości. INCI bywa zwodniczym i mało kompetentnym narzędziem, szczególnie, gdy nie posiadasz tajnie strzeżonej specyfikacji chemicznej. Marka Sevenea bez reszty to potwierdza.
Inteligentny system transportujący to unikalne, zmodyfikowane cząsteczki liposomalne, posiadające wewnętrzne mikrostruktury, które ułatwiają oraz uefektywniają transport składników aktywnych, a także bezpośrednio wpływają na ich stabilność biochemiczną w zastosowanej formule. Dzięki IST, produkt działa szybciej, efektywniej i trwalej, pozwala to na zastosowanie niższego i mniej drażniącego stężenia substancji wiodącej z równie wysoką (a nawet i wyższą) skutecznością, co istotnie wpływa na szybkość rezultatów przy zdecydowanie mniejszym nakładzie cierpliwości. Ponadto, produkty z IST są nadzwyczaj dobrze tolerowane przez ludzki naskórek (pomniejszone stężenie potencjalnie drażniących składników, odpowiednie powleczenie zmienioną strukturalnie cząsteczką liposomalną, zmniejszony bezpośredni kontakt składników aktywnych z wierzchnią warstwą rogową naskórka) - stąd też są znakomitym rozwiązaniem dla skóry z uszkodzoną warstwą rogową, dermatozami toksycznymi, starzejącą się oraz pielęgnacji cery trądzikowej, gdzie tolerancja na produkty kosmetyczne drastycznie obniża się.
Strukturalnie lejąca, mniej zwarta i jednocześnie bardziej okluzyjna, lecz w przyjemny, specyficzny sposób, wersja In the Air marki Lush Botanicals [więcej tutaj]. Kosmetyk ma przyjemną, topniejącą konsystencję o dużym poślizgu, podczas aplikacji smuży, efekt ten całkowicie zanika podczas łagodnych ruchów oklepujących i technika ta sprawdza się najlepiej w przypadku trzech, testowanych formuł. Deficyt glicerynowej powłoczki (prawdopodobnie w składzie figuruje gliceryna o zmienionych strukturalnie właściwościach) i przytłaczającej lepkości. Pozostawia zdrowy, pożądany, mokry glow - w przypadku większego zapotrzebowania na emolienty - miękką satynę. Wzorowo współpracuje z sypkimi kosmetykami mineralnymi. Nie jest to wyjątkowo lekka, zastygająca struktura.
Kosmetyk nie jest całkowicie schnący oraz jest w pewnym stopniu wyczuwalny, jednak nie jest to koszmarna okluzja jak w przypadku większości mizernych kremów o mocniejszych właściwościach powlekających. Pozostawiona warstwa nie jest dla naskórka traumą - kosmetyk stanowi barierę przed nadmierną ucieczką wody, dostarczając zrównoważonej ilości składników każdego typu, co finalnie odbija się pozytywnie na nawilżeniu naskórka. Doskonale dociąża wysychający, chwiejny naskórek. Daje efekt spójnej, jędrnej, młodzieńczej cery. Na skórze typowo tłustej i z tendencją do łojotoku organicznego, krem może powodować wzmożone przetłuszczanie się i nasilać problemy skórne. Radzę zastanowić się nad zakupem.
Sevenea uderza w niszę, której jak dotąd nikomu nie udało się w pełni wypełnić - krem ma szansę zwalczać niedoskonałości, lecz skóry chwiejnej, uszkodzonej, zrogowaciałej, o patogenezie zapalnej. To jedno z najlepszych, gotowych rozwiązań dla cer, które wymagają okluzji, lecz z drugiej strony - mają problem z jej inteligentnym i niedestruktywnym dla kondycji skóry, wprowadzeniem. Stosuję bez szkód, gdy moja skóra ma poważne problemy z trzymaniem wilgoci.
Kosmetyk wsiąka w naskórek i stopniowo, powolnie go nawadnia - imituje działanie naturalnej bariery ochronnej, co dostrzegłam szczególnie przy silnym, niedawnym zresztą, podrażnieniu tretinoiną. Kosmetyk zdołał w przeciągu trzech dni zahamować nadzwyczaj skutecznie narastającą dehydratację i doprowadzić do ascetycznych kroków pielęgnacyjnych. Oczywiste jest również to, że przy niewielkim zapotrzebowaniu na emolienty (to nie jest wyjątkowo lekka struktura, mimo że odznacza się świetnymi walorami użytkowymi), krem generuje nieuchronnie problemy skórne, w moim przypadku jest to klasyczna dermatoza okołoustna, będąca wynikiem przenawilżenia i nadmiaru okluzji w pielęgnacji. Jestem jednak zupełnie obiektywna i doceniam lecznicze właściwości formuły podczas kuracji dermatologicznych - przynosi natychmiastową ulgę, redukuje świąd, chłodzi, zmniejsza toksyczny stan zapalny oraz zaczerwienienia i wspomaga regenerację zmaltretowanego naskórka. Mimo średnich właściwości powlekających, wyciąga z opresji znacznie efektywniej i szybciej niż klasyczne, ratunkowe i gęste kremy z aptecznej półki. Nie sięgam na co dzień, bo nie potrzebuję.
Efektu rozjaśnienia nie zauważyłam (chyba, że mówimy o ogólnym przygaszeniu, zrównoważeniu skóry). Przyjemny, łagodny, słodko-ziołowy zapach parzonego rumianu szlachetnego.
Cena: 299 zł / 50 ml
INCI: Aqua, Propanediol, Glycerin, Zea Mays Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Cetearyl Alcohol, Vaccinium Macrocarpon Seed Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Propanediol Dicaprylate, Glyceryl Stearate Citrate, Lecithin, Persea Gratissima Oil, Tocopherol, Ascorbyl Tetraisopalmitate, Rubus Idaeus Seed Oil, Boerhavia Diffusa Root Extract, Curcuma Longa Root Extract, Niacinamide, Sodium Hyaluronate, Tocopheryl Acetate, Bisabolol, Phytic Acid, Lysolecithin, Glyceryl Caprylate, Potassium Azeloyl Diglycinate, Hydrogenated Phosphatidylcholine, Xanthan Gum, Phenethyl Alcohol, Sodium Benzoate, Sodium Phytate, Caprylhydroxamic Acid, Potassium Sorbate, Caprylyl Glycol, 3-0-Ethyl Ascorbic Acid, Disodium EDTA, Citric Acid, Parfum, Benzyl Salicylate, Alpha-isomethyl Ionone
Od lewej: rozjaśniający krem pod oczy przeciw niedoskonałościom, wygładzający przeciwzmarszczkowy krem pod oczy, ochronny krem antysmogowy SPF 50+ |
Propozycja Sevenea jest stworzona dla osób, które widzą i pragną zadziałać szybko oraz skutecznie na pierwsze już objawy starzenia się skóry i narastające skutki dehydratacji naskórka. Formuła prawdopodobnie okaże się zbyt delikatna i łagodna dla cery dojrzałej i skóry z konkretnymi, zaawansowanymi problemami, jednakże może stanowić dobry produkt bazowy (na przykład w połączeniu z retinolem, kwasem ferulowym, witaminą C) lub produkt codziennej pielęgnacji przed makijażem - kosmetyk wspaniale utrzymuje produkty kolorowe oraz minimalizuje ich właściwości potencjalnie odwadniające i drażniące przez ciągle utrzymujące się uczucie przyjemnej, ochronnej warstewki.
Na mojej młodej cerze i kompletnie rozregulowanym cyklu dobowym, krem spełnił większość wymogów - przyniósł widoczne i utrzymujące się nawilżenie (stąd nie jestem w stanie stosować go regularnie, gdyż zauważam u siebie klasyczne objawy przenawilżenia skóry), tolerowaną przeze mnie postać okluzji (bez cieknącego tłuszczu i wstrętnego uczucia obciążenia, ściągania skóry ku dołowi) oraz zmniejszył objawy niewystarczającej ilości snu. Jestem realistką i nie wymagam od kosmetyki zachowawczej powalających rezultatów - dlatego będę zupełnie szczera, jeśli napiszę, że nie oniemiałam bacząc na wypracowane efekty z pomocą kremu Sevenea, lecz jak dotąd jest to zdecydowanie najlepszy i najprzyjemniejszy kosmetyk zalecany do pielęgnacji tej konkretnej i delikatnej okolicy.
Ogromnym atutem kremu jest zwartość produktu na skórze, co ogranicza jego migrację oraz optycznie wygładza skórę bez efektu przeciążenia, a także anielska łagodność i delikatność. Sevenea posiada jedynie delikatny, swoisty, łagodnie ziołowy zapach, który nie wywołuje migrenowych bólów głowy oraz jest neutralny dla okolic oczu - dla osoby, która non stop pociera wysuszające się powieki, to bardzo ważna informacja - kosmetyk nie wywołał żadnych reakcji niepożądanych, mimo wielokrotnej szansy dostania się bezpośrednio do oka.
Sevenea wygładzający przeciwzmarszczkowy krem pod oczy już przy pierwszym zastosowaniu przynosi niesamowitą ulgę i przyjemny efekt pobudzenia. Wyróżnia się na tle nędznej oferty pielęgnacyjnej okolic oczu. Używam z przyjemnością.
Cena: 199 zł / 15 ml
INCI: Aqua, Glycerin, Polyglyceryl-6 Distearate, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Ribes Nigrum Seed Oil, Isoamyl Laurate, Jojoba Esters / Helianthus Annuus Seed Wax / Acacia Decurrens Flower Wax / Polyglycerin-3, Tocopherol, Polyhydroxystearic Acid, Cetyl Alcohol, Jojoba Esters, Lecithin, Hydrogenated Phosphatidylcholine, Lysolecithin, Caffeine, Sodium Hyaluronate, Ruscus Aculeatus Root Extract, Citrus Limon Peel Extract, Solidago Virgaurea Extract, Cellulose Gum, Microcrystalline Cellulose, Sodium Stearoyl Glutamate, Biosaccharide Gum-1, Polyglyceryl-3 Beeswax, Xanthan Gum, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Sodium Phytate, Caprylyl Glycol, Phenethyl Alcohol, Tocopheryl Acetate, Caprylhydroxamic Acid, Titanium Dioxide (CI 77891), Mica, Disodium EDTA, Citric Acid, Parfum
Struktura kremu umożliwia zaaplikowanie właściwej i ściśle określonej ilości preparatu (to jest około 1.5 ml na samą twarz), co ma kluczowe znaczenie, jeśli ma on spełniać swą przewodnią, ochronną funkcję. Struktura smuży się okrutnie, lecz posiada doskonały poślizg, a przy nawet niedbałych ruchach oklepujących, wchłania się do normalnego wykończenia, zatem przy stosowaniu pozycji Sevenea mam dużą pewność, że kosmetyk jest zaaplikowany równomiernie oraz we właściwej ilości. Nie rozbiela skóry. Po wklepaniu przyjemnie gęstnieje i wsiąka w naskórek, tracąc początkową okluzyjność. Nie wymaga szybkiej pracy. Specyficzna konsystencja nie podkreśla suchych skórek. Nie jest to z krem z gatunku lekkich.
Mam duże trudności z jednoznacznym określeniem wykończenia formuły kremu antysmogowego, stąd też określiłam je jako normalne i niecałkowicie schnące. Naskórek nie jest wygładzony, stąd przy takiej ilości preparatu, szczególnie w okolicach rozszerzonych porów i na tłustej skórze, może być widoczny, z zastrzeżeniem: mimo zmiennego zapotrzebowania na okluzję i stosowaniu na różnych typach skóry, kosmetyk nie powodował nieestetycznego, aż nadto mokrego wykończenia, co zapewnia prawdopodobnie skrobi z tapioki (własciwości biochemiczne zbliżone do krzemionek i celulozy). Przy większym zapotrzebowaniu na okluzję produkt daje typowe satynowe, przyjemne i komfortowe wykończenie. Niezależnie od zmiennych potrzeb mojej trądzikowej i chwiejnej skóry, krem, mimo swej ciężkiej początkowo konsystencji, na skórze zachowuje się zupełnie inaczej - jest niemal niewyczuwalny i niesamowicie przyjemny w noszeniu, mimo że nie ma nic wspólnego z dotychczas lubianymi przeze mnie formułami preparatów promieniochronnych.
Ujęła mnie szczególnie łagodność ochronnego antysmogowego kremu SPF 50+ wobec mojej coraz bardziej wrażliwej i wymagającej skóry. Nieuchronnie przy stosowaniu filtrów chemicznych, walczyłam z miejscowym podrażnieniem, swędzeniem, reakcjami toksycznymi, a szczególnie w rejonie okolic oczu - albo przez specyficzną, drażniącą i migrującą formułę, albo przez nieznośne perfumowanie produktu. Z kolei z całkowicie mineralnymi filtrami za nic nie mogłam dojść do porozumienia. Sevenea pod tym względem okazała się zupełnie neutralna, mimo że zawiera jedynie stabilne filtry chemiczne. Dodatkowym atutem jest delikatna woń, całkowicie ulatniająca się podczas aplikacji.
Biomimetyczny system liposomalny i doskonała stabilizacja filtrów ochronnych typu chemicznego (Tinosorb S, Uvinul A Plus, Uvinul T150) jest gwarantem najwyższej ochrony przed słońcem (UVA na poziomie 20,2-21,8), co czyni krem antysmogowy Sevenea, biorąc pod uwagę jego łagodzące właściwości oraz wysoką tolerancję, doskonałym preparatem ochronnym dla osób po lub w trakcie silnych terapii dermatologicznych, zabiegach medycyny estetycznej lub/i z uszkodzoną warstwą rogową naskórka, gdzie większość preparatów promieniochronnych okazuje się za agresywna nawet w jednostkowym stosowaniu. Krem antysmogowy przynosi duży komfort odwadniającej się, łuszczącej skórze - ma bardzo dobre walory pielęgnujące. Odradzam osobom z klasyczną cerą tłustą, dużą tendencją do organicznego łojotoku oraz przy niskim pokryciu na emolienty.
Przyznaję, że system próżniowy w tym jedynym, konkretnym przypadku, okazał się dla mnie uciążliwy w stosowaniu - by wydobyć krztynę skoncentrowanego kremu, byłam przymuszona do wykonania ponad 200 intensywnych ruchów dociskających, a specyficzne opakowanie, uniemożliwiające efektywny ruch chwytny, wcale mi tej czynności nie ułatwiło. Nie mniej, jest to bezdyskusyjnie najlepsza forma dozująca dla produktu mającego zapewnić efektywną ochronę przed zanieczyszczeniami środowiska i negatywnymi skutkami ekspozycji słonecznej. Minusem, niestety, jest także brak dostępności miniaturek produktów - kosmetyki Sevenea odznaczają się wydajnością, specyficzną konsystencją i ceną, która jest zasada, lecz można już uznać ją w pewnym stopniu za zaporową.
Cena: 299 zł / 50 ml
INCI: Aqua, Ethylhexyl Triazone, Bis-Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine, Isoamyl Laurate, Tapioca Starch, Crambe Abyssinica Seed Oil, Diethyloamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate, Propanediol, Glycerin, Cetearyl Olivate, Cetyl Esters, Propanediol Dicaprylate, Coco-Caprylate/Caprate, Sorbitan Olivate, Cetearyl Alcohol, Hydrogenated Olive Oil, Ascorbyl Tetraisopalmitate, Olea Europaea Fruit Oil, Tocopherol, Glycine Soja Oil, Lecithin, Helianthus Annuus Seed Oil, Hydrogenated Phosphatidylcholine, Polyhydroxystearic Acid, Lysolecithin, Sodium Stearoyl Glutamate, Olea Europaea Oil Unsaponifiables, Tocopheryl Acetate, Daucus Carota Sativa Root Extract, Saccharide Isomerate, Biosaccharide Gum-4, Beta-Carotene, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Xanthan Gum, Caprylhydroxamic Acid, Caprylyl Glycol, Sodium Phytate, Disodium EDTA, Phenethyl Alcohol, Citric Acid, Parfum
ARTYKUŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z MARKĄ SEVENEA.
Wow! Bardzo ciekawa recenzja. Szkoda, że chyba żaden z nich (ew pod oczy) nie jest mojej cerze teraz potrzebny/odpowiedni dla niej, bo chętnie bym przetestowała :)
OdpowiedzUsuńRecenzja ciekawa, zdjęcia bardzo ciemne, mało widoczny produkt.
OdpowiedzUsuńPóki co mam w użyciu inne kremy, więc ten sobie odpuszczę
To zalezy od ustawien monitora, ja na swoich nośnikach widzę wszystko tak jak należy ☺ a ciemno miało być, taki był zamysł.
Usuń"Lejąca, mniej zwarta i nieco bardziej okluzyjna, lecz w przyjemny, specyficzny sposób, wersja In the Air", czy to oznacza, że rozjaśniający krem jest lżejszy, czy cięższy niż Lush? :)
OdpowiedzUsuńSama formuła jest bardziej lejaca, ale jednocześnie bardziej okluzyjna. Pod tym względem to bogatsza wersja LB.
Usuńszkoda, że nie ma w ofercie próbek albo mini produktów, chętnie wypróbowałabym ten pierwszy krem, ale raczej całego nagle nie kupię, mimo bardzo fajnego kodu rabatowego to dla mnie troszkę za drogo by kupować w ciemno... a kusi
OdpowiedzUsuńTo w zasadzie jedyny minus - warto napisać do producenta, przy wielu głosach może uda się rozważyć tę opcję :)
UsuńEwu dziękuję za odpowiedź po moim komentarzem w artykule o minerałach. Mam jeszcze takie pytanie, moja skora na brwiach i pod codziennie się łuszczy, do tego mam na skore pod brwiami i w brwiach mam w takich pęcherzykach które po naciśnięciu pękają i wylewa się z nich chyba łój. Brwi tez mi się przerzedziły. Czy powodem może być niewłaściwa pielęgnacja czy to wskazuje na coś innego, czy powinnam zrobi jakieś badania, jeżeli tak to doradz jakie. Pozdrawiam serdecznie Ewa
OdpowiedzUsuńEwo, to wygląda na klasyczne ŁZS, prawdopodobnie przyczyną jest odwodnienie skóry, ale nie znam dokładnie Twojej historii. Ciężko też ocenić, czy wystarczy jedynie właściwa pielęgnacja, wszystko zależy od tego, w jakiej kondycji aktualnie znajduje się Twoja cera i co te nadmierne złuszczanie wywołuje. Wiem, że nie napisałam nic konkretnego, ale potrzebuję więcej informacji i zebranego kierunkowo wywiadu. Zachęcam do przeczytania artykułów z etykietą rogowacenie oraz nawilżanie skóry odwodnionej, a już teraz ruszyła możliwość zapisów na prywatne konsultacje :)
UsuńA mi się zdjęcia bardzo podobają, takie nienachalne, klimatyczne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie!
UsuńDroga Ewo,
OdpowiedzUsuńCzy mogłabyś rozwinąć temat dermatozy w związku z "przenawilżeniem skóry"? Od dobrych kilku miesięcy mam mocną dermatozę wokół ust (leczona dermatologicznie bez żadnej poprawy); obecnie stosuje olej z czarnuszki i jest dużo dużo lepiej, ale wciąż nie idealnie i zastanawiam się co jeszcze może mi pomóc. Jako przyczynę obwiniałam pastę z fluorem lub jakiś kosmetyk, który mnie uczulił.
Będę bardzo wdzięczna za Twoją opinię :)
Pozdrawiam serdecznie,
Galia
Cześć, nie pisałam jeszcze o przenawilżaniu skóry, zazwyczaj problem jest odwrotny - wiele osób boryka się z dehydratacją naskórka i to doprowadza do rozwoju dermatoz toksycznych. Problem wynika zazwyczaj nie z zaniedbania, a z zagubienia, dużej ilości preparatów kosmetycznych i braku umiejętności ich obsługi. O dermatozie okołoustnej pisałam szerzej tutaj: http://www.ewaszalkowska.com/2018/01/dermatitis-perioralis-zapalenie.html
UsuńJeśli chodzi o samo przenawilżenie, na skutek rozmiękczenia wierzchniej warstwy rogowej naskórka, traci on znacząco swoje właściwości ochronne, łatwiej ulega uszkodzeniom i tym samym stanom zapalnym, które mogą imitować alergiczne i zapalne dermatozy. Skutki uboczne są identyczne jak w przypadku odwodnienia naskórka, do którego przenawilżenie również w dalszej konsekwencji prowadzi - jedyną różnicą jest postać trądziku - w początkowym przenawilżeniu zazwyczaj zmiany są nieswoiste, surowicze i drobne, a w odwodnieniu zazwyczaj mają albo suchy charakter albo od razu zapalny.
Są to oczywiście dość duże uogólnienia, najważniejszy w tym wszystkim jest tak naprawdę wywiad i określenie skłonności skóry do odwadniania się i toksycznych reakcji nieswoistych np. łojotoku wywołanego.
UsuńKuszą okropnie, tylko ta cena nieco zabija :(
OdpowiedzUsuńEwo, a jaka jest Twoja opinia na temat kosmetyków Bandi? Niedawno pojawiła się nowa seria, Ecofriendly Care. Stosowałaś może coś z tej serii? :)
Pozdrawiam, Marta
Marto, nie, nie stosowałam jeszcze tych produktów, mam je na swojej liście, ale na razie zużywam to co mam, a mam kilka ciekawych kosmetyków, o których nie jest zbyt głośno :)
UsuńEwo,
OdpowiedzUsuńczy skrobia ziemniaczana nałożona na włosy w celu zwiększenia ich objętości, może je przesuszyć i zniszczyć przy dłuższym stosowaniu?
Z góry dziękuję za odzew.Pozdrawiam.
To zależy z czym ją będziesz stosować, jak często oraz w jaki sposób, a także w jakiej kondycji znajduje się Twoja skóra głowy i włosy oraz jak będą tolerować ten składnik. Skrobia jak najbardziej może wysuszać włosy, co utrudni ich rozczesywnaie i właściwą pielęgnację, a więc negatywnie odbije się na ich kondycji.
UsuńEwo, a co w przypadku cer niekoniecznie tłustych, a z tendencją do szybkiego zanieczyszczania? Czy te kosmetyki mogą się sprawdzić, czy zapchane pory gwarantowane? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZapychanie to indywidualna kwestia, poczytaj bloga.
UsuńZależy co te zanieczyszczanie powoduje, jeśli jest to wzmożona hiperkeratynizacja przez odwodnienie skóry, to je ograniczy, jeśli nie istnieje zapotrzebowanie na związki powlekająco-nawilżające i przyczyna tkwi gdzieś indziej - prawdopodobnie sprowokuje problemy skórne :)
UsuńKolejna marka, która spaskudziła może fajny produkt dodatkiem substancji zapachowych... taka skóra alergiczna/z egzemą może tylko pomarzyć. Eh życie...
OdpowiedzUsuńA ja się tutaj wtrącę, bo też wszelkiej perfumy wolę unikać.
UsuńAle czy to nie jest tak, że jak kosmetyk nie jest testowany na zwierzętach, to można się spodziewać, że substancje zapachowe w nim zawarte są raczej z tych, które rzadziej uczulają?
Z góry dziękuję za odzew, Ewo.
Dlaczego tak twierdzisz? Wszystko zależy od stężenia substancji perfumowanej, jej jakości i pochodzenia. Nie upieram się przy swoich racjach, ale Sevenea stosowałam na uszkodzonej, zmaltretowanej skórze, w tym do testów przekazałam próbki kilku produktów osobie bezpośrednio po 30% TCA Peel i miejscowym frakcyjnym - w żadnym przypadku te produkty nie wywołały reakcji niepożądanych, a wręcz przynosiły natychmiastową ulgę i ukojenie, które nie trwały tylko podczas pięciu minut od zaaplikowania konsystencji. Zapach jest ledwo wyczuwalny, raczej swoisty, jedynie w balsamie do ciała jest nieco intensywniejszy, ale równie szybko ulatnia się ze skóry.
UsuńTo nie reguła, np. czyste związki chemiczne zapachowe, które są wyodrębnione z naturalnych surowców posiadają silne właściwości drażniące, np. eugenol. Każde perfumowanie produktu jest rzeczywiście pewnym i zupełnie zbędnym zagrożeniem dla wrażliwej, uszkodzonej skóry, jednak w przypadku tej konkretnej marki ani na sobie, ani na kilku innych, nie zauważyłam reakcji niepożądanych, a mam ogląd na skórę z głęboko sponiewieraną warstwą rogową i już warstwami głębokimi.
Dziękujemy Ewo.
UsuńEwo pytałam Cię dwa posty temu o poradę, i poleciłas mi olejek LHA. Będę wdzięczna za odpowiedź jeszcze na jedno pytanie :
OdpowiedzUsuńco do oliwki to kusisz... a da sie to dziadostwo rozpuscic bez mikrofali? bo z Twojego opisu na blogu wynika jakby bylo bardzo trudno.
Na stronie zsk jedna dziewczyna napisala "Kwas rozpuszcza się dość długo, dłużej niż jedną dobę, ale nie należy się tym zrażać, bo się rozpuści z czasem"
czy on naprawde moze sie rozpuscic z czasem sam, bez podgrzewania? Chyba wolalabym to zrobic w ten sposob - mniej nerwów i babrania :)
czy podane w Twoim przepisie 2ml wystarczy odmierzyc lyzeczka miarowa? :)
Powinien rozpuścić się sam, taka jest specyfika preparatów kwasowych, że wymagają zawsze "odstania" około 24-48 godzin przed użyciem, w domowych warunkach niemożliwa jest taka stabilizacja preparatów jak w laboratoriach.
UsuńTak, wszystko jest już wymierzone na ml objętościowe.
Cenowo trochę poszaleli
OdpowiedzUsuńCena akurat w tym przypadku jest zasadna - polski producent, opatentowana technologia, cruelty free, zastosowanie naturalnych składników wysokiej jakości - przy tak wysokich kosztach produkcji niemożliwe jest, by finalna cena produktów była od nich niższa. Poza tym jest to pułap cenowy marek luksusowych, które w zderzeniu z Sevenea mają pod tym względem niewiele do zaoferowania :)
UsuńDroga Ewo,
OdpowiedzUsuńczy masz pomysł, jak wykorzystać kompletnie nieudany zakup, jakim było różowe mleczko garniera?
Takie jak tutaj:
https://wizaz.pl/kosmetyki/produkt,53644,garnier-essentials-mleczko-do-demakijazu-do-skory-suchej-i-wrazliwej.html
Produkt obciąża mi skórę i w dodatku szczypie w oczy.
Nie wiem, może jako krem do rąk?
Możesz je wymieszać z olejkiem myjącym i będziesz mieć krem do oczyszczania ciała, ewentualnie wzbogacić niż żel i otrzymasz kremowy żel myjący. To produkt spłukujący, więc nie widzę go w roli kremu do rąk.
UsuńJesteś genialna, Ewo.
UsuńPo prostu niezastąpiona.
Dziękuję serdecznie.
<3
Cześć Ewo,
OdpowiedzUsuńod dawna śledzę Twojego bloga i jestem pod ogromnym wrażeniem. Dziękuję, że dzielisz się z nami swoją wiedzą. Pozwolę sobie zadać parę pytań: 1. Czy nadal używasz peelingi z witaminą C?(przepis jest na blogu) 2. Czy na blogu będziesz poruszać tematykę ochrony przed zmarszczkami? 3. Czy a blogu będziesz pisać o pielęgnacji ciała? 4. Co obecnie używasz do mycia ciała? Jakie produkty używasz? Żele? Mydła? A jakie? 5. Czy stosujesz balsam do ciała? A jeżeli tak to jak często?
Pozdrawiam, Iza
Doprawdy imponujący deszcz pytań.
UsuńBardzo mi miło, dziękuję :)
Usuń1) Nie, teraz witaminę C stosuję w formie okładów spłukiwanych, najcześciej w postaci maski żelowej lub maski na bazie glinki. Aktualnie nie stosuję tej substancji, ponieważ skupiam się na innym działaniu, wrócę do niej prawdopodobnie, uwzględniając ją ponownie w schemacie, przed rozpoczęciem sezonu letniego.
2) Ten temat jest cały czas poruszany - dobra taktyka przeciwtrądzikowa, to dobra taktyka przeciwzmarszczkowa. Każda recenzja, każdy wpis, dobrze zbilansowana pielęgnacja i brak przeładowania, to gwarant dobrej kondycji skóry po kilku latach.
3) Zastanowię się, ale produkty do ciała są dośc oklepane i nie przypisuję im wyjątkowej filozofii :)
4) Olejki myjące wg własnej receptury z olejkami eterycznymi :)
5) To zależy od potrzeb, bardzo lubię balsam na rozstępy Sylveco i masło do ciała Dermedic z serii Linum. Aktualnie stosuję również balsam do ciała Sevenea - jest fantastyczny i ma świetną konsystencję oraz mnóstwo, subtelnych drobinek. Będzie cudowny na letnie wieczory, gdzie można pokazać nieco więcej ciała.
Hej Ewo :)
OdpowiedzUsuńMam skórę mieszaną (czoło, nos i policzki w kierunku tłustej z tendecją do pojedynczych wyprysków i zaskórników, ale jednocześnie ta strefa jest bardzo wrażliwa i skłonna do wysuszania). Żele do mycia, jak i wszelkiego rodzaju kremowe myjadła z detergentem odwadniają moją skórę. Jedynie mleczka z emulgatorem się sprawdzają, jednak one z kolei powodują lekkie zapychanie porów. Co w takiej sytuacji mam zrobić? Mycie suchymi produktami odpada, gdyż moja cera źle znosi mycie bez emolientów.
Pozdrawiam serdecznie :)
A może dorzuć do kremowych mleczek z emulgatorem akcesorium - ściągnie nadmiar emolientów, a nie będzie wysuszać tak jak detergenty pieniące się. Polecam gąbeczkę konjac lub gładką ściereczkę z mikrofibry (bardzo dobrej jakości są na BiochemiiUrody).
UsuńBędę musiała spróbować! Dziękuję za odzew :)
UsuńEwo,nie wiem kogo się poradzić,więc pozwolę się Ciebie zapytać. Mam ogromny problem z wypadaniem włosów,od dwóch miesięcy strasznie się sypią. Na dzień dzisiejszy mam już spore przerzedzenia na głowie i szczerze- bardzo mnie to dobija. Zaczynam podejrzewać,że to hormony,zwłaszcza,że i na twarzy pojawiają cię co chwilę zmiany naciekowe-na brodzie, w centralnej części twarzy(bliżej nosa),skroniach czy nasadzie nosa. Naciekówki pojawiają się pod koniec 2 fazy bądź na początku 3 fazy cyklu(nie wiem czy to ma jakieś znaczenie,ale wolałam wspomnieć).
OdpowiedzUsuńMoże mogłabyś doradzić jakie badania hormonalne i w jakim czasie cyklu powinnam je wykonać?
Pozdrawiam,
Monika
Moniko, możliwe, że to hiperandrogenizm, w pierwszej kolejności należy zbadać poziom androstendionu, testosteronu, dhea-s oraz insulina i glukoza na czczo w drugiej fazie cyklu, niezbędny będzie również obraz usg jajników.
UsuńEwo,dziękuję Ci bardzo za odpowiedź. W takim razie muszę chwilę poczekać z badaniami,ale chociaż już wiem co i kiedy zrobić.
UsuńBardzo Ci dziękuję!!!
Monika
Ewo, ostatnio w internecie znalazłam pewien sposób polecany przez zielarza na wygładzenie cery, pozbycie się krost oraz zaskurników. Nakazuje on zaparzyć krwawnik, następnie przelać go do miski, nachylić się nad nią i zakryć się ręcznikiem (czyli zrobić tak zwaną parówkę). Po 5 minutach przetrzeć buzie gazą, żeby pozbyć się zanieczyszczeń, które powychodziły z porów. Po tej czynności zaleca kolejną parówkę, ale tym razem z jałowca, aby odkazić ewentualne ranki (również ma to trwać 5 minut). Na sam koniec należy ochlapać twarz zimną wodą i zostawić do wyschnięcia (nie wycierać).
OdpowiedzUsuńCo sądzisz Ewo o takim zabiegu? Może przynieść jakieś rezultaty? I czy można ten sposób wykorzystać przy skórze naczynkowej?
Witaj,
Usuńo parówkach na skórę naczynkową to już nawet ,,ultra naturalna'' Czarszka mówiła, że nie warto, bo się rozszerzają i robi się skórze źle. Tak samo jak gorące kąpiele i czerwone lampy.
Jeśli masz skłonność do nadmiernego poszerzania się naczynek, parówki nie są dobrym pomysłem, a w szczególności nagłe, drastyczne zmiany temperatury, które mogą problem wręcz zaognić. Jeśli pragniesz pozbyć się zaskórników, zapoznaj się z poniższymi artykułami, jest tam kilka skutecznych strategii działania:
Usuńhttp://www.ewaszalkowska.com/2018/12/jak-skutecznie-pozbyc-sie-wagrow.html
i
http://www.ewaszalkowska.com/2018/12/jak-skutecznie-pozbyc-sie-wagrow_29.html
Droga Ewo,
OdpowiedzUsuńtym razem chciałam zapytać, czy orientujesz się może w kwestii wodolecznictwa.
Tzn. chodzi mi o to, czy możliwe jest (i ewentualnie jak), by woda miała aż tyle zastosowań:
,,...woda lecznicza typu szczawa, unikalna w skali europejskiej o bardzo dużej mineralizacji (pow. 2,1 mg/dm3 lub pow.2,1 mg/l) i niezwykłej zawartości składników.
Jej unikalny charakter oraz struktura jonowa umożliwia wyrównanie niedoborów pierwiastków mających istotne znaczenie dla homeostazy (czyli zdolności utrzymywania stałości parametrów wewnętrznych organizmu), takich jak sód, potas, wapń, magnez czy nawet pierwiastki śladowe.
Surowiec stosowany w krenoterapi (kuracji pitnej), wzmaga metabolizm białkowo-tłuszczowo-węglanowy, przez co stosowany jest w leczeniu chorób przemiany materii: obniża poziom cukru we krwi, zwiększa spalanie tłuszczów i powoduje spadek wagi ciała. Powoduje wzrost wydalania kwasu moczowego.''
Cytat pochodzi z jednej ze stron internetowych producenta wód. Wody są ogólnodostępne a ich źródła biją od setek lat.
Najbardziej zaintrygowało mnie spalanie tłuszczów i działanie hipoglikemiczne.
Inne wody miały też opisane w swych zaletach, że działają przeciwmiażdżycowo.
Pytanie: jak to możliwe, że woda może tak działać. Zdaję sobie sprawę, że tu chodzi o działanie długofalowe. Ale jednak. O wodzie na zbicie cholesterolu nikt głośno nie mówił do tej pory. :-/
Z góry dziękuję za odzew, Ewo.
Pozdrawiam
Jeśli choroba wynika z zaburzeń elektrolitowych lub niedoborów pierwiastkowych, to jak najbardziej wypijanie odpwoiedniej ilości wody bogatej w minerały może działać leczniczo. Działanie spalające i wyrónujące poziom insuliny ma jedynie charaker wspomagający, bez odpowiedniej dawki ruchu i odpowiedniego jadłospisu z pewnością, nawet woda z arktycznego źródła nie zadziała uzdrawiająco. Cofnięcie zmian miażdżycowych nie jest mozliwe, można jedynie zmniejszyć stan zapalny tętnic i zapobiegać jego dalszej ekspansji, a rzeczywiście zdrowe pierwiastki wykazują potencjał antyoksydacyjny :)
UsuńZależy co rozumiesz jako nadmiar cholesterolu, hipercholesterolemia u osób dorosłych wiąże się ze stanem zapalnym, dlatego też poziom cholesterolu naturalnie wzrasta wraz z wiekiem, gdy organizm wchodzi w stan zaprogramowej śmierci i wykazuje on wówczas działanie ochronne na komórki. Patologią jest hipercholesterolemia miejscowa lub wywołująca już bezpośrednie implikacje zdrowotne :)
Hej Ewo! Mam do Ciebie dwa pytania. Chciałabym Cię zapytać o suplementacje magnezu i potasu - czy konieczne jest zbadanie ich poziomu z krwi przed suplementacja? I czy jestes w stanie wskazac produkt, ktory najlepiej pozwoli uzupelnic niedobory? Czytalam,ze najlepiej przyswajalny jest jabłczan magnezu-zgazasz sie z ta opinia? Co do potasu - czy woda z sola klodawska to dobry pomysl? z naturalnych produktow siegam po soki pomidorowe(takie 100%,nie z zageszczonego) i banany, ale nie daje rady ich pic w kolko. Z gory dziekuje za Twoj komentarz :*
OdpowiedzUsuńA o oliwie magnezowej czytałaś?
UsuńTak, oczywiście. Zrobiłam nawet, ale nie byłam w stanie znieść jej obecności na skórze. Powodowała świąd i pieczenie :(
UsuńJeśli mogę się wtrącić to ze swojego doświadczenia powiem,że moje początki z oliwą magnezową 50% były podobne - świąd i pieczenie,dodatkowo przesuszenie skóry i podrażnienie naskórka,ale po kilku aplikacjach skóra się przyzwyczaiła i od tamtej pory czyli już prawie 2 lata, nic się nie dzieje.
UsuńPoza tym oprócz używania oliwy możesz zwyczajne brać kąpiele czy po prostu moczyć nogi z dodatkiem chlorku magnezu(bardziej ekonomiczna wersja;)),a przynoszą tak samo pozytywne efekty.
Tak, jest konieczne, szczególnie potasu - nierozsądna suplementacja tych pierwiastków może być bezpośrednią przyczyną zgonu lub trwałego kalectwa.
UsuńMagnez najlepiej dostarczać transdermalnie (przez skórę), wówczas odpowiednio wysycha komórki i omija układ pokarmowy.
Ewus,stosuje atrederm i epiduo. Ostatnio w jednym miejscu na twarzy pojawil mi sie taki mega suchy placek, twardawy, przypominjaacy spieczona skorupke - obstawiama,ze po prostu za duzo epiduo uzylam na te partie twarzy. Posmarowalam to miejsce peelingiem mocznikowym (cerkogel do skory glowy) i fajnie zadzialal (wykonalam pozniej delikatny peeling olejowy w tym miejscu, a skorki sciagalam gabka konjac). uznalam, ze to chyba calkiem spoko opcja z tym mocznikiem,bo niby nawilzam skore i nie odwadniam jej, ale dopiero teraz uswiadomilam sobie,ze jej chyba nie brakuje tyle nawodnienia,co zmiekczenia (eureka). I tutaj pojawia sie pytanie - czy myslisz, ze balsam ceramidowy z mocznikiem pilarix moze sie spisac sie w rolu takiego kremu zmiekczajacego stosowanego pod maske algowa? Nie wiem jak sie spisze solo, bo cos czuje,ze bedzie niezlym tlusciochem, ale przyznam szczerze, ze wydaje mi sie najsensowniejsza propozycja sposrod dostepnych produktow na rynku z taka iloscia mocznika. Jesli masz swojego ulubienca w kategorii "zmiekczacza" to ja bardzo chetnie :* Sciskam!
OdpowiedzUsuńCześć, nie znam tego produktu, więc nie chcę się do końca wypowiadać o jego działaniu, ale bardzo dobre efekty może przynieść dobrej jakości maska hydrożelowa, polecam Whamisę oraz Skin79 Hydrogel z żeń-szeniem.
UsuńHej Ewo,
OdpowiedzUsuńuwielbiam czytać twoje wpisy ale te o produktach mają jeden mankament. Sprawiasz, że muszę je kupić!
I tutaj moje pytanko, z tego względu, że produkt są dość drogie, to jak myślisz ile ok. zajmie zużycie takiego 50 ml kremu przy codziennym oszczędnym używaniu na twarz? Wiem, że to dość głupie pytanie ale szczerze mówiąc nigdy nie miałam tak drogiego kremu i nie zwracałam na to uwagi.
Pozdrawiam,
Kasia
Myślę, że około 8-12 miesięcy :) Wszystko zależy jak często będziesz używać kosmetyku, w przypadku Sevenea - na pewno rzadziej niż tradycyjnych produktów, ze względu na głębokość i intensywność działania. Nie jestem w stanie tego sprawdzić wizualnie, ponieważ produkty posiadają system próżniowy, ale kremy o takiej konsystencji są z reguły wyjątkowo wydajne :)
UsuńWitaj Ewo, chciałam zapytać czy w ciąży można stosować PAESE DD? Ponieważ zawiera Ethylhexyl Methoxycinnamate, podobno nie zalecany w ciąży?
OdpowiedzUsuńNie wykazano negatywnego wpływu EM na płód, a sama przenikalność filtrów ochronnych jest bardzo niska i prawdopodobnie toksyczność można określić jako żadną w zetknięciu z barierami ochronnymi. O filtrach przenikających przeczytasz więcej tutaj: http://www.ewaszalkowska.com/2014/06/filtry-przenikajace-i-parabeny-w.html
UsuńDzień dobry, Ewo!
OdpowiedzUsuńPo konsultacji u Ciebie moja skóra była wręcz idealna, ale od jakiegoś czasu trądzik znowu nie daje mi żyć...
Jakoś od końcówki roku 2018 coś zaczęło się dziać - nie wiem czy pozmieniałam coś w pielęgnacji, czy co tak właściwie się stało. Starałam się jedak bardzo tym nie przejmować. Jednak w tym roku moja skóra - zarówno na twarzy jak i na plecach, to dramat.
Nie zmagam się już ze zmianami naciekowymi, ale z trądzikiem zaskórnikowo grudkowym. Od kilku miesięcy, nawet, gdy skóra wyglądała dobrze, pod palcami można było wyczuć dużo grudek na policzkach. Niestety zignorowałam to i po jakimś czasie zaczęły wychodzić na powierzchnię tworząc stan zapalny. Obecnie cała twarz (najbardziej policzki i czoło) jest pokryta tymi wyczuwalnymi pod palcami grudkami i zmianami, które "już wyszły". Na dodatek przebarwienia po tych zmianach goją się baaardzo długo.
W pielęgnacji pleców nie zmieniłam nic - używam nadal własnoręcznie przygotowany olejek myjący, wcześniej wykonuję masaż suchą szczotką, a raz na tydzień używam poleconego przez Ewę balsamu (kiedyś Linum, teraz Neutrogena). Jednak tam też wyczuwam grudki, a ostatnio sporo głęboko osadzonych zmian, które bolą.
Moja obecna pielęgnacja wygląda tak:
Rano:
- myję twarz mleczkiem do twarzy Fitomed z lukrecją lub glinką *to rzadziej*
Potem albo nie nakładam nic (praktycznie nic nie sprawdza się u mnie pod makijaż) lub nakładam esencję Bandi i czekam aż się wchłonie (u mnie zazwyczaj i tak pozostaje lepka, więc nie bardzo lubię ją rano).
Makijaż:
- podkład mineralny Annabelle Minerals
Wieczorem:
- mleczko Fitomed, czasem z dodatkiem kilku kropel oleju (różne do tego stosuję) lub (raz w tygodniu/rzadziej) czarne mydło afrykańskie
- często po tym stosuję jakąś maseczkę, najczęściej różne glinki, czasem z jogurtem, miodem, co jakiś czas peeling enzymatyczny z owoców egzotycznych (enaturalnie) lub enzym z dynii (oczywiście i to i to w maseczce)
- potem wybieram jedną z opcji:
1) nie nakładam nic
2) nakładam tylko punktowo na zmiany rozcieńczony olejek eteryczny
3) nakładam esencję Bandi
4) nakładam maskę żelową z siemienia lnianego (podkręconą olejkiem eterycznym, niacyniamidem, jakimś ekstraktem, np z lukrecji)
Ostatnio waham się, czy nie kupić polecanego przez Ciebie FitoMed nr 6.
Czekam też na przesyłkę z serum The Ordinary z wit B3 i cynkiem. Oczywiście wiem, że to wysuszające serum, dlatego zstanawiam się czy ten krem nie okazałby się dobrym wyborem stosowany raz na jakiś czas. (Serum TO też planuję stosować nie częściej niż raz w tygodniu, by przez wysuszenie nie pogorszyć stanu skóry.) Zastanawiam się, czy może lepszym rozwiązanie nie byłoby wprowadzenie nawilżenia w makijażu - np zamiast codziennie Annabelle Minerals od czasu do czasu stosować krem DD Paese? (Nie codziennie, ale wtedy, gdy potrzebuję nawilżenia).
Kwasy nie sprawdzają się u mnie w ogóle.
Atrederm też się nie sprawdza - zawsze następuje pogorszenie, bardzo duże, a potem skóra wygląda tylko gorzej - przebarwienia wchłaniają się tygodniami na mojej skórze.
Antybiotyk z klindamycyną też nie pomaga - wydaje się być zupełnie obojętny.
Biorę obecnie Dostinex (od jakichś 2-3 tyg), zażywam też tran, cynk, wit D. Moje hormony nadal są w opłakanym stanie, ale wcześniej też nie były w dobrym, a skóra jakoś się trzymała...
Pod koniec tamtego roku zakończyłam swoją kilkuletnią przygodę z wegetarianizmem - czy to może mieć jakiś związek?
Wiem, że to dosyć obszerna wiadomość i może uznasz, że bardziej nadaje się na konsultacje u Ciebie, ale mam małą nadzieję, że wystaczy tylko mała porada - że coś przeoczyłam, i moja skóra wróci do normy :c