Popijając nerwowo kolejną już dzisiaj małą czarną, wertujesz wzrokiem listę składników i poszukujesz bezskutecznie karcącym wzrokiem winowajcy, wydaje Ci się, że jesteś coraz bliżej celu i niebawem nastąpi nieuchronny triumf, mimo że cera z dnia na dzień jest coraz bardziej chwiejna, wymagająca, być może nawet i zmieniona zapalnie. Coś tu śmierdzi.
Podpowiem Ci co: kosmetyki lejące, schnące, wodniste, mimo że nie powlekają skóry w takim stopniu jak ciekłe oleje i gęste masła, nie są zupełnie obojętne dla skóry i jak najbardziej mogą generować równie nasilone problemy skórne. Wodnista formuła to także potencjalne źródło destruktywnych implikacji, a niebezpieczny trend warstwowej pielęgnacji ociera to dogmatyzm w najbardziej klarownej postaci.
I tutaj tkwi największy problem. Bo przy tych, konkretnych produktach nie wystarczy stosować czegoś bez większego pomyślunku i w życiowym pośpiechu, w stylu: nakładam i wychodzę. Wodna struktura zawsze będzie skórę potencjalnie wysuszać, podobnie zresztą jak kosmetyki mineralne [więcej tutaj], zatem na pewnych typach skóry przyniosą pożądany efekt, jednak na wielu będą celowo rozbudowywać i utrudniać właściwą pielęgnację skóry.
Im dalej brnę w lekkie produkty, tym przed oczyma mam coraz większą szarugę. Tutaj potrzebny jest konkretny schemat pielęgnacji, ciągła obserwacja skóry i doskonała znajomość własnej cery, która pozwoli na właściwą częstotliwość i formę stosowania. Jeśli nie wiesz co Cię trapi, z jakimi problemami pielęgnacyjnymi zmagasz się aktualnie bądź co je indukuje - oszczędź sobie nerwów i nie wprowadzaj takich formuł do swojej pielęgnacji. Zawsze bezpieczniej jest bazować na kosmetykach spłukiwanych, mających krótszy kontakt ze skórą bądź takich, których działanie można przewidzieć i szybko oraz trafnie ocenić. Wodne formuły do nich nie należą.
Przy wyborze lekkiego serum zawsze kieruję się następującymi czynnikami:
- konsystencją, czy jest wodnista, przelewająca się, żelowa, zwarta, z lepkością, poślizgiem, umożliwiająca aplikację, oceniam odczucia organoleptyczne, jakie towarzyszą mi w zetknięciu z formułą,
- możliwościami modyfikowalnymi, czyli czy dany produkt będę w stanie stosować w połączeniu z innymi posiadanymi aktualnie produktami bądź w razie negatywnej reakcji - samodzielnie zmodyfikować konsystencję nietrafionego kosmetyku,
- samodzielną współpracą z moją skórą, czy stosowany bez asekuracji wpływa pozytywnie na ogólną kondycję naskórka i przejawia terapeutyczne działanie, chodzi głównie o pokrywanie zapotrzebowania na okluzję i/lub nie zwiększanie na nią zapotrzebowania,
- właściwościami schnącymi, czyli jakie wykończenie pozostawia,
- korzyściami i negatywami jakie jestem w stanie dzięki niemu osiągnąć, czy dany produkt jest naprawdę niezbędny w mojej pielęgnacji, dlaczego jest aż tak wyjątkowy,
- czy pasuje do mojej strategii pielęgnacyjnej i nadmiernie nie rozbudowuje pielęgnacji,
Podstawowe błędne założenie jest w wielu przypadkach takie, że forma wodna jest bezpieczna, bo przecież bazuje na wodzie. No bo, co ta woda może zrobić, no nie? Zapchać pory? Obciążyć skórę? Pierwsza lekcja: w pielęgnacji, tak jak w życiu, nadmierna pewność bywa zgubna. Odrzuć obce poglądy, opieraj się na własnych obserwacjach.
Przytoczę tutaj pewną historię. Otóż pewna kobieta, prowadząca zresztą własną witrynę, wdrożyła do swojej pielęgnacji serum regulujące marki koncernu Dieciem, okrzykując je chałturą straszną - miało ono regulować nadmiar sebum oraz niwelować trądzik. Historia szybko zatoczyła koło i trądzik się nasilił, zamiast zniknąć. Kosmetyk sam w sobie nie jest zły, co więcej, ma rzeczywiście szansę zmniejszać trądzik i aktywność gruczołów łojowych, jednak dla mnie oczywiste było to, że prędzej czy później serum o aktywnej i schnącej formule będzie przyczyną całej kaskady niepożądanych reakcji, dlaczego? Bo zupełnie nie współgrało z przeprowadzanymi działaniami i jedynie zwielokrotniało potencjalnie drażniący charakter przeprowadzanych kroków, a autorka i tak już borykała się ze zniszczoną i uszkodzoną skórą. Zawinił zatem nie do końca produkt, ale inne czynniki - niewłaściwa grupa docelowa i nieodpowiednia pielęgnacja.
Sporym zagrożeniem są szczególnie takie formuły, które mają konkretnie działać na coś i są całkowicie schnące, czyli zawierają spore stężenie substancji aktywnej i pozostawiają zupełnie suche wykończenie. Już sama formuła wodna będzie wysuszać, ale dodatek aktywnego składnika - jeszcze bardziej, dołóżmy do tego zabiegi złuszczające i niewłaściwy etap oczyszczania. Włączenie serum, które będzie jedynie potencjalnie wysuszać, w takim modelu jest mało rozsądne, prawda? Mamy od razu narastające objawy dehydratacji, a więc rogowacenie, a na niektórych typach skóry nawet i łojotok.
Pójdźmy o jeden krok dalej i odpowiedzmy sobie na podstawowe pytanie: kiedy stosować wodne struktury? Kiedy nie będą wysuszać skóry lub będą robić to w znikomy sposób. Można to osiągnąć właściwie zbilansowaną pielęgnacją, jak najmniejszą ilością kroków lub mądrym wdrożeniem takich struktur w przeprowadzane kroki [więcej tutaj]. Przy niewielkim zapotrzebowaniu na okluzję - łagodną i niegruntownie schnącą formułą preparatu, która ma ogromne znaczenie w finalnym odbiorze produktu. Czasami jednak stosowanie wodnego serum jest całkowicie niemożliwe - na przykład przy głęboko uszkodzonej warstwie rogowej naskórka. Dlaczego? To potencjalne i trudne źródło odwodnienia, dlatego w tym konkretnym przypadku lepiej z niego zrezygnować, nie jest to bowiem krok konieczny i można sobie nawilżenie dostarczyć bezpieczniej i nawet efektywniej, nie rujnując przy tym pielęgnacji.
Wśród grupy osób, które powiedzą stanowcze nie, będzie i niewielka część ze swadą skandująca stanowcze tak. Szkopuł tkwi w tym, by opowiadać się za czymkolwiek z pełną świadomością.
Bądźmy szczerzy i konkretni, mam w nosie to, że ktoś chce sprzedać swój kiepski produkt, jest pazernym i wiecznie nienasyconym stworzeniem albo zatrzymał się na pewnym etapie intelektualnym i reprezentuje wszechobecne, panoszące się kołtuństwo. Chciałabym, by ludzie czytający tego bloga reflektowali nad treściami i byli oporni na obrzydliwą, nachalną reklamę nędznych produktów. To nieprawda, że wodnych kosmetyków potrzebuje absolutnie każdy osobnik rodzaju ludzkiego. Można doświadczyć spektakularnego upadku przy stosowaniu nawet wybitnych i ultra lekkich, pod względem opracowanej technologii i konsystencji, kosmetyków.
Głębszego sensu wciąż znaleźć nie mogę dla tonizacji koniecznie każdego rodzaju i typu skóry [tutaj], siedmiu chluśnięć wodą i pięciu serum na pięć różnych problemów skórnych. Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności osoby, które tak zapalczywie krzewią swe idee i z ogromnym pietyzmem przeprowadzają wieloetapowy schemat pielęgnacyjnej destrukcji, w zdecydowanej większości nie olśniewają królewską gładkością skóry lub też nigdy w życiu nie doświadczyły problemów z cerą, czyżby przypadek? Nie sądzę - chociaż pewnie to przez hormony, geny i latte z laktozą.
Radzę poważnie pomyśleć nad wdrożeniem wodnych struktur na skórze uszkodzonej, odwadniającej się i zmienionej zapalnie. Moim zdaniem ryzyko jest zbyt duże i rozsądniej wybierać takie konsystencje, które nie wysychają całkowicie (na przykład zawierają niewielką ilość emolientów) i nie są tak trudne w obyciu. A jeśli już - stawiać na fantastyczne produkty z unikalnymi substancjami aktywnymi - wówczas zalety zawsze będą ważyć nad ewentualnymi negatywami stosowania.
Kolejny świetny artykuł, dziękuję! I znów dajesz do myślenia. Osobiście używam wodne serum z Bentona (to fermentowane) - jest dobre dla skóry tłustej/trądzikowej, ale faktycznie nie nadaje się do samodzielnego stosowania, zawsze muszę na nie nałożyć jeszcze krem, bo inaczej wysusza i nici z pozytywnego działania serum. Nie wiem czy taka metoda jest dobra, ale nie widzę innego wyjścia z tej sytuacji. Oczywiście mogłabym zrezygnować z tego serum, jednak uważam, że pozytywnie wpływa na stan cery.
OdpowiedzUsuńRównież dziękuję serdecznie za podzielenie się swoją opinią, fajnie, że znalazłaś sposób na serum Benton - bardzo lubię tę wersję fermentowaną :)
UsuńDroga Ewo,
OdpowiedzUsuńczy na podstawie podlinkowanego tutaj składu proszku do mycia zębów, mogłabyś doradzić, czy jest to alternatywa dla niskościeralnych past do zębów?
Wklejam link:
https://www.google.com/search?q=eucryl+sklad&rlz=1C1GGGE_enPL466&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwjPzsWJvqngAhUJLlAKHWWFAiwQ_AUIDigB&biw=1280&bih=681#imgrc=jqenr8_5tyVQ1M:
Wiem, że prosiłaś nie umieszczać analiz składu ale to kosmetyk do mycia zębów, nie mazidło.
Z góry Ci dziękuję za odzew, pozdrawiam.
Już odczytałam Twoją odpowiedź pod poprzednim postem.
UsuńDzięki wielkie.
Nie ma problemu :)
UsuńMysle, że ten artykuł to bardzo istotny głos w kwestii "bezpiecznych" formuł wodnych. Sama na początku problemów z cerą błądziłam jak we mgle szukając produktów, które nie obciążą cery. Całe szczęście szybko trafiłam tutaj i chyba dzięki temu (i skłonnościach cery) uniknęłam większego odwodnienia skóry.
OdpowiedzUsuńDzięki, Ewo. Pozdrawiam, K
Ewuniu Droga,
OdpowiedzUsuńczy jeśli mieszanka stworzona z olejku cynamonowego i jakiegokolwiek bazowego nałożona na skórę głowy (w celu przyspieszenia porostu włosów) nie powoduje znacznego uczucia ocieplenia, to znaczy, że nie działa?
Że trzeba zwiększyć stężenie olejku eterycznego?
Niekoniecznie, a jaki olejek cynamonowy stosujesz? Z liści, czy z kory? Ten drugi powinien delikatnie rozgrzewać skórę, ale wszystko zależy od stężenia, z którym należy uważać, by nie doprowadzić do poparzenia chemicznego.
UsuńOlejek z kory cynamonowca cejlońskiego.
UsuńAle i tak chyba dam sobie spokój z tym surowcem, bo choć nie daje uczucia rozgrzania, podrażnia i sprawia, że skalp swędzi. :/
Dziękuję Ci bardzo za odzew.
Pozdrawiam.
Dlatego właśnie jest taka bieda na rynku, albo są produkty 100% wodne, albo ciężkie olejowe formuły.
OdpowiedzUsuńNie wiem jakie stężenie fazy tłuszczowej mają lekkie kremy, czy jest ona za duża, czy to emulatory sprawiają, że te kosmetyki też kiepsko sprawdzają się na skórze takiej jak moja, wymagającej minimalnej okluzji Tym sposobem kończę cały czas z tworzonymi własną ręką serami o fazie olejowej rzędu kilku procent..
Ps. Dzięki za odpowiedź pod poprzednim postem, odpisałam Ci byłoby super gdybyś zerknela :)
W zdecydowanej części to kwestia opracowanej formuły, ale należy wziąć pod uwagę również fakt, że dany kosmetyk może zachowywać się zupełnie inaczej w innym schemacie pielęgnacyjnym i przy innym rodzaju i stopniu odwodnienia. Przy lekkich kremach moim największym zarzutem są kiepskie emulgatory, które niweczą lekkość produktu lub pozwalają mu na zbyt szybkie schnięcie - a i jedno i drugie moze już generować problemy skórne.
UsuńEwo,
OdpowiedzUsuńZapytuję Ciebie jako eksperta od kosmetyków samorobionych.
Czy rodzaj stosowanego konserwanta zależy od pH kosmetyku?
Jakie Ty najczęściej stosujesz konserwanty?
Z góry dziękuję bardzo za odpowiedź.
Pozdrawiam
Jak najbardziej, dlatego w domowych formułąch wybieram FEOG, który ma najszerszy zakres pełnej ochrony na różnych poziomach pH. Sprawa nieco się komplikuje przy bardziej złożonych formułach, które wymagają mieszanek co najmniej kilku konserwantów, by nie stanowić niebezpieczeństwa mikrobiologicznego.
UsuńKiedyś właśnie miałam takie myślenie - że np. żel nie może przecież zapchać, więc na pewno nie ma jakiegoś negatywnego działania. Na szczęście potem dzięki Tobie, dowiedziałam się, że taka forma nie jest tak bezkompromisowo zbawienna jak sądziłam.
OdpowiedzUsuńMam też pytanie odnośnie toników, ale pod innym względem. Sprawdzają się u mnie napary np. z lipy. Jak jestem w domu to po prostu przechowuję taki napar do tygodnia w lodówce. Ale mam problem co zrobić w przypadków wyjazdów, kiedy nie mam możliwości przechowywania go w chłodniejszym miejscu. Czy mogę jakoś taki domowy napar z ziół zakonserwować? :)
Możesz, maksymalną dawką FEOG, czyli około 10 kropli konserwantu na 50 ml płynu. Płyn lipowy należy zużyć jak najszybciej, szczególnie, jeśli znajdują się w nim jakieś niewielkie (nawet mikroskopijne) części rośliny. Napary ziołowe to specyficzne roztwory, nie mają dobrej trwałości nawet po konserwacji.
UsuńDroga Ewo ,od dłuższego czasu borykam się nie tylko z trądzikiem na twarzy ,ale i na całym ciele.Nie wiem czy jest jakaś postać trądziku ,krostki pojawiają się wszędzie ,na szyi ,za uszami ,na skórze głowy , plecach i klatce piersiowej.Czytałam gdzieś ,że może mieć to związek ,z krwią ,że trzeba ją oczyścić. Może wiesz coś na ten temat.
OdpowiedzUsuńA niby na czym to czyszczenie ma polegać?
UsuńBardzo profesjonalne źródło wiedzy to musiało być.
UsuńPewnie Zięba albo Czerniak :)
Komentarz został usunięty za naruszenie regulaminu. Proszę o niereklamowanie treści, reklama w tym miejscu jest odpłatna i zawsze stosowanie oznaczana.
UsuńANONIMOWY11 lutego 2019 17:05 A jaki mają one charakter? Kiedy problem nagle się nasilił - jesteś go w stanie z czymś powiązać?
UsuńJeśli miałabym pomóc, musiałąbym dokładnie przeanalizować Twoją pielęgnację i historię, a to już wymaga z mojej strony dużego nakładu pracy...i czasu :) Jeśli jesteś zainteresowana, od 1 marca istnieje możliwość wykupienia prywatnych konsultacji - jeśli nie, zachęcam do lektury mojego bloga :)
Mam pytanie odnośnie starszego artykułu:
OdpowiedzUsuńhttp://www.ewaszalkowska.com/2016/04/nawilzanie-w-praktyce-niuanse-miedzy.html
Wspominasz tam, że przy leczeniu powierzchownego leczenie, mógłby się sprawdzić np. krem żel Dermedic, czy Leejiham Tea Tree 80 Cream.
Dermedic u mnie fajnie się sprawdzał i chciałam spytać czy stosowałaś kiedyś ten drugi krem? A jeśli tak, jaką masz opinię na jego temat?
To nie jest powierzchowne leczenie, tylko forma lekkiej pielęgnacji. Produkty mają podobną konsystencję, z tym że Leejiham wchłania się lepiej i nie pozostawia tak okluzyjnej, lepkiej warstwy jak Dermedic krem-żel :)
UsuńEwo, czy wypowiedziałabyś się o kosmetykach z volufiliną, czy jest w ogóle jakaś szansa, żeby choć troszeczkę dodały objętości policzkom? Miałaś z nimi kiedyś do czynienia?
OdpowiedzUsuńAniu, by dodać objętości skórze, należy albo zwiększyć masę mięśniową w tym miejscu (intensywne masaże) albo zastosować podskórne wypełniacze, ewentualnie koktajle pobudzające podawane głębiej. Żaden produkt kosmetyczny nie zwiększy objętości tkanki tłuszczowej, która znajduje się aż pod skórą głęboką właściwą, nawet biomimetyczne systemy transportujące nie zapewniają takiej efektywności produktu.
UsuńWitaj Ewo, witajcie dziewczyny :) Od dłuższego czasu poszukuję dobrego kremu do rąk. Mam bardzo wysuszone dłonie i trudno mi znaleźć specyfik, który naprawdę przyniesie poprawę. Czy możecie polecić coś skutecznego?
OdpowiedzUsuńPolecam używać kremowych mydeł w kostce do rąk (w miarę możliwości). Krem Pilarix z założenia ma pomóc w suchości. Do kupienia w aptece.
UsuńŁagodniejsze środki do mycia (do produktu myjącego do rąk można dodać 10-20% olejku myjącego, powstanie kremowy, łągodny środek do oczyszczania) i w zależności od wysuszenia: kąpiele parafinowe (dla mnie najlepsza opcja, nie znoszę nosić i używać kremów) lub natłuszczająco-nawilżający krem, z racji, że nie sięgam po tego typu kosmetyki, nie mam zbyt dużego oglądu, najbardziej odpowiadał mi walorami krem Anida z woskiem pszczelim.
UsuńEwo,
OdpowiedzUsuńchciałabym abyś zerknęła na poniższy link i napisała, czy afiszowanie się z nakładaniem kolorowych kosmetyków na świeżo zrolowaną skórę (tutaj: usta) to odpowiedzialne zachowanie.
Załączam link do kanału jednej z instagramowiczek; filmik ma podkład muzyczny. Jak przy większości takich instagramowych kawałków, muzyka jest trochę przygłośna. Warto wziąć to pod uwagę :/
Oto link:
https://www.instagram.com/p/BKHbyx8gty6/
Czy na drugi dzień po rolowaniu można się malować? Chodzi mi o usta właśnie.
Z góry dziękuję za odzew.
Sama odpowiedziałaś sobie na to pytanie - nie :) Zwłaszcza, że produkty do ust są największym siedliskiem patogennych szczepów i wirusów, a ich termin przydatności przy regularnym użytkowaniu to maksymalnie 3 miesiące, produkty nieotwarte nie dłużej niż 6 miesięcy, stałe - 12 M, choć z takimi się jeszcze nie spotkałam.
UsuńTo zależy, generalnie wszystko zależy od tego co to będzie za makijaż ust (a może on mieć dobre właściwości pielęgnująco-ochronne) oraz w jakiej kondycji jest czerwień wargowa. Na pewno zastygające formuły z dużą ilością pigmentów nie są najrozsądniejszym wyborem podczas procesu gojenia i stanowią duże zagrożenie mikrobiologiczne, jeśli są to produkty, których ktoś uzywa również na co dzień.
Ewo, bardzo proszę Cię o pomoc. Pisałam już do Ciebie wcześniej, ale nadal błądzę po omacku. Moim problemem jest broda: kiedyś pełna głównie zaskórników zamkniętych (teraz sądzę, że to nadmierne rogowacenie, nie typowe zaskórniki), aktualnie jest totalnie wydelikacona i podrażniona. Problemy zaczęły się, gdy zaczęłam stosować tretinoinę- na policzkowe zaskórniki zamknięte działała i działa wspaniale, na czoło, ale broda jest tak zbuntowana, że w tej chwili reaguje fatalnie na właściwie wszystko. Przestudiowałam przed chwilą kolejny raz Twój artykuł o chorobach mieszków i zdanie "chuchnięcie wywołuje stan zapalny"- określa jej stan:/ Po kolei: zmiany mniejsze, większe, zawsze z treścią ropną.Zostawiają przebarwienia i drobne blizny.Nasilają się pod wpływem kwasu azelainowego, salicylowego (ostatnia przygoda z żelem Sylveco zlikwidowała drobne krostki, a pojawiły się podskórne gule), tretinoiny... Gdy zasuszam glinką pojedyncze zmiany, ta wysuszona skóra za jakiś czas i tak się buntuje i znów mam te stany zapalne... Pojawiają się nie tylko po nocy, ale
OdpowiedzUsuńi w ciągu dnia. Teraz zdesperowana posmarowałam ją Dentoseptem A, już nie wiem co mam robić. Czym ją myć, czym to leczyć, czy zmienić podkład? Może mineralny jednak jej nie służy? Chcę zająć się bliznami, a nie mogę, bo ciągle walczę ze stanami zapalnymi. Niekończąca się opowieść. Bardzo proszę Cię o pomoc, ostatni dermatolog wpakował mnie tylko w tetrę, po odłożeniu której natychmiast wszystko wróciło. Jeśli uznasz, że to zbyt obszerne, chętnie wykupię konsultację.
Pozdrawiam ciepło i naprawdę dziękuję, że swoim blogiem rozjaśniasz mi te wszystkie zagmatwane kwestie.
Lu
Napisz do mnie proszę prywatny e-mail (mademoiselleeve@wp.pl), wymagasz całościowej opieki i wszystkie elementy jakie wymieniłaś, wymagają analizy i modyfikacji :) Nie piszę tego złośliwie, po prostu chcę pomóc, jednostkowa rada w tym przypadku niestety, ale lepszym tego dnia nie uczyni.
UsuńHej Ewo, jestem w trakcie kuracji retinoidami(atrederm i epiduo forte). widze spora poprawe ;) moja mama przerazona tym, jak sie luszcze, kupila mi koncentrat nawilzajacy z fitomed z liposomami ;) wklejam sklad, ale nie prosze Cie o analize, czy sie sprawdzi czy nie, ale o podpowiedz czy dobrze mysle:)
OdpowiedzUsuńAqua, Herb Extracts (25%): Aralia Nudicaulis, Linum Usitatissimum, Glycyrrhiza Glabra, Tropaeolum Majus, Glycerin, Lecithin (2%), D-panthenol (4%), Sorbitol, Glucose, Silkaminoacids, Trilaureth-4-phosphate, Lactic Acid, Sodium Hyaluronate, Diazolidynyl Urea, Magnesium Pca, Phenoxyethanol, Ethylhexyglycerin.
nie ma tu zadnych emolientow, wiec samodzielnie moze odwadniac skore, ale na duzy plus traktuje to,ze ma humektanty i mocznik, ktorego zawsze brakowalo w mojej pielegnacji i nigdy nie bylo mi dane przekonac sie o jego zmiekczajacych wlasciwosciach. pokladam w nim nadzieje tutaj ;) moja skora lubi zelowe konsystyencje, ale na pewno konieczne bedzie zabezpieczenie po aplikacji koncentratu. czy aplikujac ten kosmetyk pod avene cicalfate (na parafinie) albo pod krople oleju jojoba ma szanse faktycznie odzywic skore glebiej i odczuwalnie? :) slowem - jest to produkt, ktory moze odwonidnic skore, ale jesli odpowiednio sie go wlaczy do pielegnacji w towarzystwie emolientow - bedzie ok? :)
Jesli ktoras z was dziewczyny miala stycznosc z tym produktem i moze podzielic sie doswiadczeniami, to bardzo prosze o odzew :) sciskam :*
To zależy jaka jest formuła tych liposomów, jeśli są one zagęszczone i zwarte, to mogą również dostarczać okluzji i niekoniecznie muszą nasilać ucieczkę wody. Wszystko zależy od tego jak ta formuła zachowuje się na skórze, a przede wszystkim w jaki sposób schnie.
UsuńA nie lepiej dodać trochę oleju albo kremu parafinowego bezpośrednio do liposomów? Po co rozbijać te dwa etapy i finalnie nakładać ich więcej? Jeśli lubisz żelowe konsystencje i prawdopodobnie masz skłonności do zanieczyszczania się skóry, to korzystniej zoptymalizować ten krok do jednego etapu i aplikować na skórę pożądaną konsystencję w jak najmniej przytłaczającej ilości :)
Hej mam pytanie, do Ewy i czytelniczek bloga o opinie o kosmetykach neutrea szczególnie chodzi mi o krem z retinolem 0,5 i summer peel, obecnie używam liq CR ale mam wrażenie że to za słaby kaliber z kolei na chodzenie z łuszczącą, czerwoną twarzą po atredermie nie wchodzi w gre ze względu na prace z ludźmi. Ma 35 lat skóra tłusta, zanieczyszczona, zaskórniki otwarte, sporadyczne stany zapalne.
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki profesjonalnej, ale zapisuję sobie. Od siebie polecam retinole wzmocnione działaniem kwasu ferulowego od Dr Gennis Gross. Świetna opcja szczególnie dla osób z dojrzałą skórą, które nie mogą sobie pozwolić już na tak gruntowne i obciążające kuracje :)
UsuńDzięki za odpowiedź ale niestety krem za 570pln to nie na moją kieszeń😊, może coś z niższej półki, korci mnie ta neutrea ale ma triglicerydy w składzie i obawiam się zapychania
UsuńDroga Ewo,
OdpowiedzUsuńchciałam zapytać, dlaczego jak zaparzam mieszankę koszyczka nagietka z nasionkami lnu, to siemię puszcza śluzy a jak zaparzam w obecności kwiatu hibiskusa lub choćby kwiatu lawendy, to glutka prawie nie ma?
Czy chodzi o pH roztworu?
Nie, chodzi o to, że siemię lniane, a szczególnie jego nasiona jest bogate w śluzy, lawenda to zioło garbnikowo-kumarynowe z dużą ilością olejku eterycznegp, nagietek zaś w terpeny, flawnoidy i karotenoidy, które zapewniają mu unikalny kolor. Każda to roślina będzie tworzyć inny roztwór i uzasadnienie znajduje się w ich składzie chemicznym.
UsuńDzięki bardzo za odpowiedź.
Usuń:)
Dzień dobry :)
OdpowiedzUsuńChciałabym się zapytać jaka jest najlepsza witamina D dla cery tłustej, a także probiotyk?
Trądzik mam bardziej hormonalny (nasila się podczas i po okresie - bolące gule, rzadko ze stanami ropnymi). W dni bez okresu na buzi mam tylko przebarwienia po starych niespodziankach. Stosuje doustnie bratka (także pije), oraz cynk. Biorę je dopiero miesiąc, wiec ciężko oczekiwać jakiś spektakularnych efektów. Zrobiłam ostatnio tonik z kwasem salicylowym - jednak ewidentnie coś poszło źle - ponieważ kwas się do końca nie rozpuścił, aczkolwiek coś tam działa :D następnym razem spróbuje bez wody destylowanej. Chciałabym rozjaśnić te przebarwienia. Czytałam, ze probiotyki mogą pomoc, aczkolwiek nie wiem jakie będą najlepsze. O witaminie D nie mam pojęcia kompletnie - tyle co przeczytałam u Pani :D stad moja ciekawość - jaki będzie najlepszy. Dużo osób mówi, że witamina D w oleju nie pomoże cerze tłustej.
Ja już zgłupiałam z tego wszystkiego, dlatego bardzo proszę o rozwianie moich wątpliwości :) z góry pięknie dziekuje !
Ps. Dziekuje za odpowiedź ☺️☺️
Ewo, mam cerę tłustą trądzikową, ale odwodnioną, przesuszoną po licznych zabiegach z kwasami na twarz. Obecnie zarzuciłam zabiegi, chcąc dać skórze odpocząć i się zregenerować. Czy Twoim zdaniem mogę używać serum odbudowujące z BU https://www.biochemiaurody.com/sklep/serum-rebuild.html , a później na to krem regenerujący do codziennej pielęgnacji Avene Cicalfate, czy możesz mi polecić jakieś lepsze serum nawilżające. Dodam, że chciałbym serum stosować naprzemiennie z jeszcze jednym z BU - tym z witaminą C https://www.biochemiaurody.com/sklep/serumferulicCE.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Asia