- ogranicza reakcję zapalną na wielu poziomach;
- pobudza angio- i neurogenezę;
- wykazuje silne właściwości antybakteryjne, przeciwgrzybicze i przeciwpasożytnicze, uniemożliwiając rozwój niezbędnego do przetrwania i nabycia oporności bio-filmu;
- zwiększa naturalnie odporność skóry, poprawiając szczelność bariery hydro-lipidowej;
- wspomaga prawidłową proliferację naskórka;
- wykazuje silne działanie immunostymulujące;
- jest silnym antyoksydantem;
- hamuje nadaktywność enzymu 5-alfa-reduktaza oraz dba o prawidłowy profil lipidowy w gruczołach łojowych.
Olejek eteryczny kurkumowy zawiera do nawet 7% czystej kurkuminy, cechuje go woń świeża, ziołowa, podbita ostrością. Jest przyjemny i dość zaskakujący w odbiorze, bo choć olejek eteryczny z kurkumy kupiłam głównie w celach leczniczych, bardzo szybko i mimowolnie zaczęłam tworzyć z nim piękne obrazy w swojej głowie w towarzystwie innych aromatów. Olejek posiada intensywnie żółty kolor, ale poprzez oleistą postać nie przylega do skóry i tym samym jej nie odbarwia. Regularne stosowanie olejku eterycznego z kurkumy na mojej skórze stosunkowo szybko ograniczyło ilość pojawiających się zmian trądzikowych, poprawiło spoistość skóry oraz zauważalnie ujednoliciło jej koloryt przy dłuższym stosowaniu. By rozwiać wszelkie wątpliwości, w porównaniu do tradycyjnych masek na bazie kurkumy, olejek wykazuje lepsze właściwości przeciwzapalne oraz na moim przykładzie korzystniej wpłynął na ogólne wyciszenie skóry i zakotwiczone w niej oporne przebarwienia pozapalne - z dnia na dzień widziałam postępującą poprawę i osiągnięte rezultaty mogę przyrównać do działania efektywnej formy witaminy C. Forma olejku była również prostsza w obsłudze oraz mniej problematyczna w szarej codzienności, stąd mogłam sobie pozwolić na rutynowe użytkowanie kurkumy bez obaw o nieestetyczne zażółcenie skóry. Olejek dodawałam w ilości jednej kropli do spłukiwanych środków myjących, pozostawiając przez chwilę na skórze.
Okłady ze sproszkowanej kurkumy w moim odczuciu działają lepiej ściągająco oraz korzystniej wygładzają strukturę skóry, nie wiem też, czy czasem nie podziałały lepiej na zmiany głębsze naciekowe i drobne zrogowacenia, które przy regularnym stosowaniu żółtych kompresów wycofywały się z większym prawdopodobieństwem bez nabrzmiewania treścią ropowiczą. Nie ulega jednak wątpliwości, że przywołana forma stosowania kurkuminy bywała momentami odstręczająca, maski wymagały dopracowania efektywnej techniki zmywającej oraz jednocześnie zachowania dużej uwagi i roztropności - kurkuma trwale odbarwia materiały oraz zdefiniowane powierzchnie o chłonnej strukturze. W tym miejscu chciałabym się podzielić moim efektywnym sposobem na usunięcie żółtego nalotu z powierzchni skóry - kurkuma znakomicie przylega do substancji tłustych, tworząc z nimi trwałe połączenia: masaż olejkiem myjącym bądź też inną strukturą tłustą, a następnie usunięcie oleistej powłoki mechanicznie (płatkiem kosmetycznym, ściereczką z mikrofibry, bądź gąbeczką konjac) całkowicie i niezwykle delikatnie pozbywa się pozostałości żółtego pyłu. Detergenty oraz łagodne emulsje działają albo zbyt gruntownie lub też zbyt delikatnie - bowiem przyczyną silnego barwienia kurkumy nie jest tylko jej silny, żółty kolor (choć owszem, tak jest), lecz również zawiesinowa, chropowata, nierównomierna struktura, która łatwo osadza się na równie nierównych powierzchniach - odwadnianie i wysuszanie skóry jedynie utrudnia efektywne wypłukiwanie się kurkuminy i niweczy jej pozytywne działanie, generując całą kaskadę reakcji prozapalnych.
Tak jak już wyżej napisałam, sypka postać korzenia ostryżu daje rozliczne możliwości mniej bądź też bardziej konwencjonalnego wykorzystania, lecz ze względu na silnie barwiące właściwości, okazje do realnego zastosowania maleją niemal do zera - okład kurkumowy tworzyłam na bazie tłustego jogurtu oraz glinki białej, która wykazuje dobre właściwości emulgujące i ułatwiała efektywne wypłukiwanie się kompresu, chociaż i tak mimo dopracowanych proporcji, nie byłam w stanie wymigać się od olejowego masażu, który pozwalał mi wyjść w przyzwoitym stanie do ludzi. Sensownym rozwiązaniem może okazać się masaż maceratem kurkumowym, który może pełnić zarówno funkcję oczyszczającą, jak i regulacyjno-normalizującą. Oczywiście kurkumę można stosować w niższym stężeniu procentowym i traktować jak składnik aktywny, a nie główną bazę leczniczych okładów. Więcej możliwości z pewnością generuje olejek kurkumowy, który może pełnić funkcję pielęgnacyjną również w formie składnika aktywnego serum, kremów i innych produktów przywierających, jednak jego ilość w preparatach kosmetycznych, które nie są spłukiwane nie powinna finalnie przekraczać 5%. Na ten moment nie mogę napisać nic więcej i powiązać większej ilości faktów, ale potwierdzam, że wprowadzenie kurkuminy do moich codziennych działań widocznie poprawiło kondycję mojej skóry.
Wspólnym mianownikiem sypkiej kurkumy i olejku eterycznego jest z pewnością widoczne gołym okiem działanie przeciwzapalne, z tym że okład oddziałuje lepiej na problemy bardziej tłuste i powierzchowne, zaś olejek - suche i głębokie. Wydaje mi się, że razem mogą tworzyć bardzo zgrany duet i warto każdą z tych form uwzględnić w przeprowadzanych strategiach przeciwtrądzikowych i przeciwodbarwiennych.
Jeśli potrzebujesz pełnej i profesjonalnej pomocy w zakresie leczenia i pielęgnacji skóry, oferuję odpłatne usługi konsultacyjne - zarówno w formie spotkania w Warszawie, jak i w formie zdalnej. Kontakt: mademoiselleeve@wp.pl
Świetny, konkretny artykuł, Ewo! :) Zrobiłam kiedyś jedno podejście do maseczki z kurkumy. Wieczorem szłam na spotkanie, więc zaplanowałam sobie popołudniowe spa w domowym zaciszu. I to był ogromny błąd, że wybór padł na kurkumę ;) Ale mam nauczkę - żadnych eksperymentów, kiedy wiem, że muszę być w gotowości.
OdpowiedzUsuńEwo, mam pytanie spożywcze - czy to prawda, że do kurkumy należy dodać trochę pieprzu albo chili, aby aktywować jej dobroczynne właściwości? Bo jedni piszą, że tak, inni twierdzą, że to mit.
Cofam pytanie - przecież pisałaś o kapsaicynie <3
UsuńWitam, czy na blogu pisalas kiedys o kuracji retinolem ? Mam 30 lat i lekko zanieczyszczona cere ( glownie zaskorniki otwarte i zamkniete) w strefie T oraz pierwsze zmarszczki. Szukam czegos delikatnie regulujacego co nie bedzie podrazniac i zluszczac nadmiernie skory a pozwoli przrz sezon jesienno zimowy lekko skore oczyscic. Czy obralam dobry kierunek ?
OdpowiedzUsuńMoże bakuchiol?
UsuńNa blogu znajduje się szereg artykułów poświęconych pochodnym witaminy A, bezpośrednio o retinolu nie pisałam - moim zdaniem ma zbyt słabe działanie i zbyt wysoki potencjał odwadniający, o wiele korzystniej wychodzi stosowanie dobrze wiążącego wodę bakuchiolu albo intensywniej działające o podobnym potencjale odwadniającycm retinoidy dostępne na receptę (i jeden wyrób medyczny bez - Mediq Skin). Oczywiście duże znaczenie ma też formuła, nie znam wszystkich preparatów dostępnych z retinolem i wypowiadam się tylko znając jakąś tam część produktów, dlatego nie bierz mojego zdania za coś ostatecznego. Może kwasy PHA?
UsuńCzyli olejku z kurkumy nie można nałożyć bezpośrednio punktowo na zmiany trądzikowe? Ja używam maseczki z kurkumy z jogurtem/maślanką i miodem + czasem kilka kropli kwasu hialuronowego. Jak mam za dużo maseczki to przechowuję je w pudełku plastikowym w lodówce przez 2-3 dni. Mam nadzieję, że to nie szkodzi niczemu?
OdpowiedzUsuńMożna. Te 5% dotyczy dużych powierzchni skóry w przylegających produktach.
UsuńTo zależy co jest bazą i jakie są inne składowe okładu :)
Zobaczyłam artykuł rano, ale nie miałam czasu przeczytać, a wszystkie Twoje wpisy uwielbiam czytać na spokojnie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki z kurkumy i jogurtu naturalnego, robię tylko wieczorem ;)
Ewo, jakie domowe maseczki lubisz najbardziej? Takie rzadko robię, a chyba wrócę do tego, bo najfajniejsze efekty dawała mi np. maseczka z płatków owsianych i właśnie z kurkumy i jestem ciekawa Twoich faworytów :)
Clouse90 - mieliłaś płatki owsiane i mieszałaś powstałą mąkę z kurkumą? :) Jakie efekty odnotowałaś na skórze?
UsuńTo zależy od potrzeb, ale najbardziej cenię borowinę w połączeniu z chlorellą, bardzo dobrze wpływa na mnie również kalamina, ale moja skóra zaczyna powoli coraz gorzej znosić działanie glinek i sprawdzają się u mnie adekwatnie bardziej inne metody regulujące, które nie polegają na odtłuszczaniu naskórka.
UsuńAnonimku, nie nie hihi chodziło mi o to, że to są 2 osobne maski :)
UsuńMaseczka z namoczonych ciepłych płatków owsianych - taka papka, trochę problematyczna i na czas trzymania maseczki muszę zostać w łazience przy wannie albo umywalce, bo zanim bym doszła do pokoju już by wszystko zleciało na podłogę ;)
Ale efekt super, bardzo wycisza skórę i rozjaśnia. Buzia robi się taka milusia, bo maseczkę tylko ściągam chusteczką (już nie myję wodą).
A druga maseczka to z kurkumy i jogurtu naturalnego :)
Ale dałaś mi fajny pomysł Anonimku, żeby może jakoś to wymieszać - tzn. ciepłą papkę z płatków + kurkuma. Spróbuję ;)
I dziękuję Ci bardzo Ewo za odpowiedź, już dawno (po Twoim poście) chciałam wypróbować maseczkę z chlorelli no i chyba wreszcie spróbuję :)
Czyli takim olejkiem z kurkumy można wzbogacać wszelkie formuły np maseczki diy, a czy sprawdzi się w oliwce hydrofilnej ? (tej z Twojego przepisu) ? Uwielbiam kurkume, ale przyznaję, że jej problematyczność znacznie zniechęca do użytkowania. Będe zobowiązana za odpowiedż, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak :) Tak, też sprawdzi się w olejku myjącym.
UsuńFajnie, że przypomniałaś o tym składniku, faktycznie odpuściłam sobie go ze względu na to uporczywe barwienie twarzy.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie pomysł dodania trochę kurkumy do olejku myjącego? :)
I jeszcze pytanie, bo pokazywalas z jakiej firmy masz ten olejek kurkumowy, niestety nie zrobilam screena. Nie znalazlam go niestety na mazidlach, ecospa itd. Gdzie kupilas swoj egzemplarz?
Pozdrawiam
tzn moje pytanie dotyczy dodania kurkumy w proszku do olejku myjącego.
UsuńMożna, ale taki olejek będzie brudził dosyć mocno powierzchnie, moim zdaniem lepszym rozwiązaniem jest dodatek olejku eterycznego :)
UsuńKupiłam na magicznyogród :)
Ewo mam najbardziej nurtujące mnie pytanie - czy stosując te wszystkie sposoby na regulację, którymi hojnie się z nami dzielisz, można nie skłaniać się już ku kwasom i retinoidom??
OdpowiedzUsuńChodzi mi o to, czy Tobie - żonglującej sprawnie tymi wszystkimi dostępnymi sposobami - udało się zrezygnować z takiej regulacji, która wymaga stosowania filtrów UV?
Można, jak najbardziej, albo stosować zgodnie z unormowanym już cyklem komórkowym - całkowicie odstawienie środków normalizujących to bardzo optymistyczna, ale też i nader idealistyczna wizja dla osób, które mają za sobą długie leczenie dermatologiczne lub też ich skóra wyjątkowo źle znosi wszelkie metody normalizacyjne, nawet mimo skąpego scenariusza terapeutycznego. Skóra może nie wrócić już całkowicie na właściwe tory (i często tak, niestety, jest), ale będzie sobie na tyle dobrze radzić, że regulacja będzie miała jedynie wymiar podtrzymujący i na tyle rzadki, że nie będzie uprzykrzać codziennie życia rozbudowanymi działaniami. Dla mnie to już duży sukces.
UsuńFiltrów UV wymaga skóra odwodniona, zniszczona i rozregulowana, a także delikatna i uszkodzona, z naruszoną barierą ochronną i nasilonymi mechanizmami kompensacyjnymi. Ten stan nie musi wynikać ze stosowania środków regulujących, silnymi środkami myjącymi, ostrymi peelingami mechanicznymi czy silnymi ekstraktami ziołowymi można ten stan również wywołać - to nie jest jedynie domena kwasów i pochodnych witaminy A, chociaż ze względu na potężny potencjał odwadniający rzeczywiście łatwiej jest nimi wyrządzić sobie krzywdę. Jeśli chodzi natomiast o mnie - nie zrezygnowałam, ale nawet tego nie oczekuję - poświęciłam swoją skórę pracy i testuję zbyt wiele produktów i nowych rozwiązań, by cieszyć się idealną skórą :) Pomagam innym i wyciągam wnioski, moja problematyczna skóra to najlepszy miernik moich działań i efektywności kuracji i testów jakie przeprowadzam. Gdybym miała idealną cerę, to już mogłabym z miejsca zwijać swoją działalność :) Moja skóra jest tylko ładna i względnie ogarnięta - bardziej cieszy mnie piękna kondycja cery u moich klientów :)
Cześć, Ewo. Mam do Ciebie pytanie, czy znasz jakiś dobrze kryjący korektor mineralny na rumień?
OdpowiedzUsuńNie jestem Ewa, ale genialne krycie mają korektory z Annabelle Minerals. Poza trzema głównymi bohaterami tj. medium, dark i light mają jeszcze inne odcienie, dopasowane do podkładów mineralnych.
UsuńTylko teraz tak sobie jeszcze myślę, że w zależności od genezy tego rumienia, minerał może go nasilić ...
Pewnie Ewa więcej powie.
Annabelle Minerals, świetny też jest Neauty Minerals :)
UsuńEwo...uwielbiam lipikar surgras i jego najnowszy zamiennik...przy mojej suchej i odwadniającej się skórze naprawdę się sprawdzają. Jednak ostatnio postanowiłam troszkę przeorganizować toaletkę i stawiać na firmy nietestujące na zwierzętach. Może znasz produkt/firmę, która posiada w asortymencie mleczko/ żel myjący, który odpowiadałby mojemu tpowi skóry a jednocześnie wpisywałby się w politykę cruelty free?
OdpowiedzUsuńA czy nie można spróbować np. wziąć taki żel cruelty-free i dodać do niego odrobinę oleju? Powstanie emulsja. I kto wie czy nie lepsza od Lipikara?
UsuńPewnie nie ale można pokombinować.
Twoja postawa jest godna pochwały. Że myślisz o cierpieniu zwierzątek.
UsuńAle to że Ty czy ktoś inny nie kupi takich kosmetyków (testowanych na zwierzętach) i tak nie zmniejszy realnie ich cierpienia. Co najmniej kilkanaście tysięcy zwierząt rocznie ,, pracuje", byśmy mogli się miziać jakimś kremem z ultra nowoczesną czasteczką.
A lekarstwa i środki ochrony roślin? I
tak są testowane i - miejmy nadzieję- będą, chyba że wolelibyście aby to ludzie (więźniowie, imigranci, niechciane dzieci, opozycjoniści) szli w pierwszej kolejności na takie testy.
Proszę się nie oburzać bo nie o to mi chodzi, by kogoś obrażać. Ale też nie wiem, czy w ogóle są jakieś sposoby, by tak tych zwierząt nie męczyć (sztuczny organizm ze sztucznym metabolizmem?).
Może Ewa się ustosunkuje, pozdro.
Niby tak, ale jakby głębiej się pochylić nad tematem to skoro istnieją firmy, które nie testują na zwierzętach, czyli wykorzystują nowoczesne technologie typu sztuczne skóry itp to po co wspierać finansowo marki, które ida na łatwiznę? Nie mogą być to bardzo kosztowne procedury, skoro najtańsze firmy z rossmanna (Alterra, Isana, Tołpa) radzą sobie bez testów na zwierzętach. Świat idzie do przodu a my, napędzając ten szalony konsumpcjonizm, mamy wybór po jaki produkt lepiej sięgnąć i jakie marki wspierać.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńTesty na zwierzętach są zabronione i nielegalne, każdy produkt, zarówno produkowany, jak i dystrybuowany na terenie Unii Europejskiej zgodnie z prawem jest cruelty-free. Żaden producent nie może wykorzystać wyników klinicznych i wprowadzić go an rynek, jeśli obejmują one nielegalne testy na zwierzętach. Umieszczanie takich informacji na opakowaniu przez producentów, podobnie jak sformułowania no parabens, no SLS są również zabronione i nieuczciwe wobec innych producentów produkujących kosmetyki na terenie UE. Działania przeciwko testom na zwierzętach są również nielegalne i są w istocie pomówieniami, które są także karalne. Testy na zwierzętach to w praktyce testy in vivo na preparatach sekcyjnych (notabene, wykonywanych bardzo rzadko), większość produktów przechodzi "ludzką" fazę kliniczną, większość leków i substancji aktywnych testuje się na ochotnikach - badania kliniczne często obejmują placówki szpitalne. Wmawianie ludziom, że za drzwiami tych wszystkich ukrytych laboratoriów odbywają się dantejskie sceny, to kłamstwo (chociaż nie znam wszystkich placówek na tym świecie i nie wiem jak jest wszędzie, ale wiem jakie jest prawo i jakie są wymogi względem kosmetyków, leków i wyrobów medycznych) - pod żadnym względem nie opłaca się nawet takich testów wykonywać - pomijając etykę, są kosztowne, mało miarodajne i niemożliwe do uwzględnienia w fazie klinicznej w wielu regionach świata. Mija się to z logiką i naraża producenta na niepotrzebne problemy i straty.
UsuńDoprawdy nie wiem, czemu usunięto moją wypowiedź.
UsuńDla ciekawych podlinkowuję treść artykułu z... filmikiem o tym, jak to dobrze są traktowani nasi bracia mniejsi.
https://www.o2.pl/artykul/malpy-krzyczace-z-bolu-szokujace-nagrania-z-laboratorium-w-niemczech-obiegly-swiat-6435395918034561a
Z wyrazami szacunku
Podwójne oblicze firm
UsuńOd daty wprowadzenia całkowitego zakazu testowania na zwierzętach, firmy nie wprowadzają na rynek europejski gotowych produktów ze składnikami, które po tej dacie testowano na zwierzętach dla celów kosmetycznych. Jednak te same firmy jednocześnie wprowadzają swe produkty na inne rynki, gdzie testowanie na zwierzętach jest prawnie dozwolone lub nawet obowiązkowe. I tak przykładowo, dana firma na terenie Unii Europejskiej oferuje produkt nietestowany na zwierzętach i w tym samym czasie produkt ten wprowadzany jest na rynek chiński, gdzie takie testy są przeprowadzane. O takiej firmie nie można powiedzieć, że jest „cruelty free”, choć niejednokrotnie taka firma szczyci się, że jest przyjazna dla zwierząt.
Jak już napisałam - testy in vivo dotyczą wypreparowanych materiałów sekcyjnych, najczęściej o objętości 1-1.5 cm3. Badania in vivo należą do badań niezwykle miarodajnych oraz efektywnych, a dodatkowo są one badaniami sprzyjającymi środowisku - generują mniejsze koszty niż brak in vivo. Tego typu badaniami jesteśmy w stanie pozyskiwać w sposób syntetyczny substancje aktywne, które nie zaburzają ekosystemu, większość z nich jest również biodegradowalna. Nikt tych biednych zwierząt nie więzi i nie ukręca im karków - nie wiem co ktoś miałby takim postępowaniem osiągnąć i jakie rezultaty uzyskać, skoro jest w stanie osiągnąć lepsze wyniki przy małym preparacie sekcyjnym, który jest bardziej miarowy i nie potrzebuje opiekuna fizycznego.
UsuńRadzę pochylić się nad etycznością produktów cruelty-free, ponieważ poza brakiem fazy in-vivo, produkty te są szkodliwe dla środowiska naturalnego, szkodząc zarówno zwierzętom, jak i zastanej roślinności w danym terenie. Między innymi przez masowe, "ekologiczne" uprawy lasy w Amazonii zapłonęły jak pochodnia. W tych czasach przy takim przeludnieniu potrzebujemy rozwiązań najmniej kosztownych dla każdej ze stron oraz najbardziej efektywnych - to, że tej biednej małpce bezpośrednio nikt krzywdy nie uczynił podczas fazy klinicznej, wcale nie oznacza, że jej nie skrzywdził, pozyskując ekologicznie tłoczony olej z awokado.
Co nie oznacza, że wszystkie produkty cruelty-free są złe - część z nich pozostaje zgodna z etyką, która jest pojęciem niezwykle szerokim, ale etyczne mogą być również produkty z fazą in-vivo ze względu na mniejszą szkodliwość. Etyka jest pojęciem względnym, ja wybieram rozwiązania według mnie najbardziej optymalne.
UsuńDziękujemy Ewuniu za wyczerpującą wypowiedź.
UsuńZawsze można na Ciebie liczyć.
<3
Ewo,
OdpowiedzUsuńmialas stycznosc z olejkami eterycznymi etja? Możesz je polecić?
Tutaj nie Ewa ale zabiorę głos.
UsuńPodpytywałam kiedyś farmaceuty, to polecał właśnie. Obok Avicenny. Firmy są relatywnie długo na rynku.
A jeśli chodzi np. o olejek lawendowy, to są wyczuwalne olfaktorycznie różnice. Moim zdaniem Avicenna pachnie ładniej.
Zobaczymy co Ewuś powie.
Zależy które :) Jakość nie jest zła w przypadku olejków drzewnych i niektórych ziołowych (szałwia lekarska jest super), ale w podobnym segmencie (w zależności od rodzaju) znajdują się olejki z mazideł, które jakość mają co najmniej 3 poziomy wyżej :)
UsuńO, dobrze wiedzieć.
UsuńTylko że Etja i te inne wymienione dostępne są stacjonarnie. Dlatego zawsze w nie celowałam.
A na czym polega ta ,,lepszość'' olejków eterycznych z mazideł?
Czy chodzi o to że mają więcej tego destylatu w sobie, czy jak?
Pytam jako laik.
Z góry dziękuję za odzew.
Od wielu czynników - od jakości surowca, do samego procesu destylacji. Moim zdaniem można to wyczuć od razu :)
UsuńDzięki.
UsuńEwo kiedy lub czy będzie druga część posta o zero waste?
OdpowiedzUsuń...na artykuł o higienie jamy ustnej już, szczerze mówiąc, straciłam nadzieję. :(
W swoim czasie, nie będę podawać już żadnych terminów ani niczego nie obiecywać - blog nie jest na tym etapie moim głównym źródłem utrzymania (w zasadzie nie jest żadnym), dlatego nie mam aż tyle czasu, żeby publikować regularnie treści :)
UsuńDziękuję za odpowiedź, pozdrawiam
UsuńWitaj Ewo, chciałabym spróbować dwuetapowego oczyszczania cery, tylko największy problem leży kosmetykach, nie jestem pewna które będą ze sobą dobrze współpracować (za duży wybór) :D
OdpowiedzUsuńMyślę o olejeku z Annabelle Minerals, np. Stay Pure i odżywczym balsamie do mycia SVR który zakupiłam z twojego polecenia i narazie sprawdza się bardzo dobrze, jednak ciągle mam problem z głębokim oczyszczeniem mojej skóry. Myślisz ze użycie w pierwszym kroku olejku pomoże głębiej oczyścić pory? Czy może postawić na jakieś akcesoria, np. gąbeczke konjac?
Dodam ze mam cerę trądzikową, która zanieczyszcza się bardzo szybko, co skutkuje ciągłym nawracaniem zmian. Do tej pory stosowałam jedynie oczyszczanie jednoetapowe.
Z góry dziękuję za odpowiedź!
Pozdrawiam
Kamila
Niestety, Kamilo, nie wiem jakie jest Twoje zapotrzebowanie na okluzję - olejek Annabelle minerals nie ma żadnej sił spłukującej. Może bezpieczniej łącz ten olejek razem z balsamem SVR w jedną całość? Ciężko też mi ocenić adekwatność sił myjącej, ponieważ jest ona zależna od ilości zanieczyszczeń na skórze oraz skłonności do ucieczki wody - innym służy lepsze doczyszczanie skóry, a niektórym wręcz niedomywanie, nie wiem jak jest u Ciebie. Tak czy inaczej, zachowałabym dużą ostrożność w stosowaniu olejku AM :)
UsuńDoprawdy, ludzie zrozumcie, że Ewa nie będzie Wam ustawiać na odległość i bez wnikliwej analizy pielęgnacji.
OdpowiedzUsuńDajcie się kobiecie rozwijać.
Ewo,
OdpowiedzUsuńkiedyś zapytywałam Cię o to, czy poleciłabyś kiełki. I potwierdziłaś moje podejrzenia, że są one nie takie znowu zdrowe, jak się powszechnie mówi.
A co z tzw. microgreens? Nasionom pozwalamy rosnąć nieco dłużej i wytwarzają one młode soczystozielone listki, którymi najprawdopodobniej można się zajadać.
Gdzie należałoby się upewnić, że wtedy roślina też wytwarza (lub nie) substancje antywzrostowe i nie jest (lub jest) polecana do spożycia?
Chciałabym spróbować tych młodych listków ale odpycha mnie groźba istnienia tych substancji.
Czekam na odzew, choć wiem, że nie jest to w żaden sposób związane z tematyką bloga.
Z góry dziękuję za pomoc.
Pozdrawiam.
Ewuś co byś poleciła na przetłuszczającą się skórę głowy (choć nie tak bardzo, mycie konieczne co dwa dni) i na mnóstwo otwartych zaskórników w głowie. Włosy wychodzą (choć nie garściami) często z taką łojową, zbitą kulką przy cebulce.
OdpowiedzUsuńCo to za stan?
Mam to już od czasu dorastania ale irytuje mnie, że niewiele można zrobić; gdy masuję opuszkami palców skalp, to mam uczucie wiecznego brudu. Właśnie ze względu na te wągry (chyba to się tak nazywa). Jest ich w zasadzie mnóstwo.
Dodam, że nie używam odżywki na skórę głowy w zasadzie nigdy ani nie olejuję; nie farbuję włosów.
Zapytam przede wszystkim: CZY OLEJEK MYJĄDCY Z SLP MÓGŁBY TU POMÓC?
bylas z tym u dermatologa? Moze niech obejrzy te zmiany kamerką. I poczytaj grupę włosing na fejsie.
UsuńNie ma mnie na fejsie. Ale dzięki.
UsuńKurkuma to świetny i naturalny środek, który może przynieść nam wiele dobroci <3
OdpowiedzUsuń