Kosmetyki naturalne nie bez przyczyny stały się nieodzownym elementem świadomej i skutecznej pielęgnacji skóry - składniki naturalne cechują się zróżnicowanym i bogatym składem chemicznym, przyjemnymi walorami użytkowymi i przede wszystkim przynoszą stosunkowo szybkie rezultaty terapeutyczne.
Należy jednak pamiętać, że tuż obok wysokiej jakości składników, stoi również przemyślana formuła, która tę skuteczność naturalnym surowcom zapewnia - udany produkt kosmetyczny nie jest połączeniem przypadkowych elementów o wysokiej aktywności, to projekt, który wymaga nie tylko wizjonerstwa, lecz ogromnej wiedzy, doświadczenia i trafnych obserwacji klinicznych, dlatego też marki, które to zrozumiały nie będą czuć się zagrożone na rynku, dlatego, że ich produkty będą działać, i to nie byle jak. KOI Cosmetics spełnia te standardy.
Dzisiejszy artykuł postanowiłam poświęcić kosmetykowi, który prawdopodobnie będzie wzbudzał w Was mieszane odczucia, szczególnie, jeśli macie już za sobą nieudane eksperymenty z olejami w pielęgnacji niespłukiwanej - serum dwufazowe KOI Cosmetics śliwka kakadu, rokitnik i olej z marchwi.
Złote lata tego bloga przypadają na dynamiczny rozwój polskich manufaktur, oferujących kosmetyki naturalne, siłą rzeczy nawet jeśli nie chciałam czytać i poznawać produktów pochodzenia naturalnego, rynek był nimi przesycony do takiego poziomu, że ich brak w pielęgnacji narażał mnie niemal na profanację ówczesnej, “świadomej” pielęgnacji. Nie ukrywam, że tamtejsze doświadczenia przysporzyły mojej skórze sporych problemów, z którymi walczyłam przez niemal pół dekady, lecz stały się równie intensywną i wzbogacającą lekcją - otóż uświadomiły mi, jak ogromną cnotą jest umiar.
Serum dwufazowe KOI Cosmetics jest z pewnością produktem, który tego umiaru, a momentami wręcz wstrzemięźliwości wymaga (a jest to trudne, gdyż konsystencja serum i jego apetyczny, orzechowy gourmand nęcą przy każdym użyciu), jednak na tle kosmetyków oleistych wyróżnia się mało tłustą strukturą, zrównoważonym działaniem oraz odczuwalnym uczuciem zmiękczenia. Serum bowiem składa się z dwóch faz - nawadniającej (wodnej) oraz natłuszczającej (tłuszczowej), które należy wzajemnie połączyć poprzez intensywne wstrząsanie przed użyciem. To, co jednak produkt KOI najbardziej charakteryzuje, to zastosowanie tłuszczów lekkich, które rzadko kiedy dają efekt pocenia, przeciążenia, zmęczenia skóry - estrów, MTC, z niewielką domieszką standardowych olejów, przez co kosmetyk mimo aż połowicznej zawartości tłuszczów, nie posiada silnych właściwości filmotwórczych, co więcej - staje się rozkosznym i efektywnym elementem pielęgnacji, dając cudowne, miękkie i puszyste wykończenie.
Podczas stosowania konsystencji skrajnych, w tym olejów i generalnie produktów bogatych w tłuszcze, należy pamiętać o zachowaniu równowagi - jej zachwianie jest równoznaczne z pogłębianiem odwodnienia głębokiego, zaburzeniami płaszcza hydrolipidowego oraz zaczopowaniem przydatków skóry (mieszków włosowych, gruczołów łojowych oraz gruczołów potowych), to właśnie brak umiaru, a niekoniecznie konkretne kosmetyki, doprowadzają do sytuacji, w których skóra staje się coraz bardziej problematyczna - przy braku harmonii w pielęgnacji, problemy trądzikowe zazwyczaj stają się wprost proporcjonalne do stopnia odwodnienia naskórka i przyczyny takiego stanu są zależne głównie od działań zewnętrznych. Marka KOI Cosmetics w serum dwufazowym właśnie pięknie tę równowagę zobrazowała - jak dwie, zupełnie przeciwstawne konsystencje dają dopiero pożądany efekt nawilżenia, gdy zostaną wzajemnie połączone. Oleje są fantastycznymi substancjami, pod warunkiem, że ich działanie powlekające i ochronne, jest zrównoważone odpowiednią ilością substancji, które są w stanie dostarczyć skórze odpowiedniej ilości wody.
Oczywiście zapotrzebowanie na składniki tłuste jest również indywidualne, stąd serum KOI Cosmetics, na niektórych typach cery może stać się codziennym, elementem pielęgnacyjnym, a na niektórych - jedynie okazjonalnym. Tak czy inaczej, jest to kosmetyk, którego nie należy się bać i zdecydowanie warto mieć, ponieważ możesz nim bezpiecznie i efektywnie zrównoważyć swoją pielęgnację, w której w obawie przed “zapchaniem”, zaczyna brakować niezbędnych składników lipidowych - a ich deficyt również doprowadza do nasilonej wymiany komórkowej, czy też reakcji wyrzutowych, typu łojotok reaktywny, czy potliwość reaktywna. W serum podoba mi się najbardziej to, że mogę nim zastąpić większość kremów, masek, emulsji i bazować na stosunkowo lekkich kosmetykach w pielęgnacji codziennej, dozując jedynie składniki okluzyjne w serum dwufazowym w wyważony sposób. U mnie ten sposób pielęgnacji “w ramach potrzeby” sprawdza się znacznie lepiej niż rutynowa pielęgnacja, która mimo lekkości, przy wzmożonej częstotliwości okazywała się mniej efektywna pod względem nawilżenia, a jeszcze dodatkowo jej potencjał komedogenny był znacznie wyższy niż przy stosowaniu bogatszych kosmetyków, ale rzadziej.
Serum dwufazowe KOI Cosmetics w zasadzie sprawdzi się niemal na każdym typie cery, kluczowe znaczenie odgrywa częstotliwość stosowania, która jest powiązana głównie z odwodnieniem przejściowym, czyli tym, jak szybko Twoja skóra się odwadnia i jak efektywnie (bądź nieefektywnie) przed odwodnieniem się broni, czyli jak szybko i czy w ogóle wytwarza naturalną powłokę ochronną. Jest to jeden z niewielu kosmetyków naturalnych o takiej konsystencji, którego używam z przyjemnością, mimo że moja głowa była pełna obaw przed zastosowaniem go na twarz z wieloletnią historią trądzikową. Serum dwufazowe jest przeze mnie używane w niestandardowy sposób, bowiem najczęściej stosuję je w połączeniu z pochodnymi witaminy A, bądź kwasami, by zminimalizować ich potencjał drażniący, zabezpieczyć skórę przed odwodnieniem, a jednocześnie wydobyć ich właściwości nawadniające, regenerujące i stymulujące skórę do odnowy. Nie jest to moje jedyne zastosowanie serum - wskazałam już wcześniej, że lubię nim dociążyć swoją pielęgnację - mimo że moja częstotliwość stosowania to raptem raz, góra dwa razy w skali tygodnia, to wystarczyło, by skutecznie i bez negatywnych objawów ograniczyć problem z powierzchownie odwodnioną skórą - czyli lekkim napięciem skóry, drobnymi suchymi skórkami, przejściową grudkowatością. Może to niewiele, ale musisz wiedzieć, że boję się jak diabeł święconej wody rozpulchnionej, zanieczyszczonej skóry, dlatego też widok skóry, która staje się z dnia na dzień znacznie bardziej promienna, gładka i miękka, ale bez wzmożonego zanieczyszczenia, jest dla mnie widokiem wyjątkowym i sprawia, że moja opinia o serum dwufazowym KOI Cosmetics nie może być negatywna - to bardzo dobry i efektywny kosmetyk, który absolutnie nie zastąpi rozsądnej pielęgnacji, lecz nada jej kolejnego wymiaru, jeśli mimo wyważonych czynności, zaczynasz zauważać niewielkie niedociągnięcia w przeprowadzanych działaniach pielęgnacyjnych.
Serum dwufazowe jest produktem naturalnym - mimo ogromnej ilości naturalnych składników i stosowania na potencjalnie drażniące składniki aktywne, nigdy nie zaobserwowałam ucieplenia skóry, podrażnienia, napięcia, dyskomfortu, a mam do tego wysoką tendencję. Mimo sporej zawartości składników barwiących (rokitnik, marchew, beta-karoten) i jasnej, porcelanowej skóry, serum nie barwi naskórka, zauważyłam jedynie efekt ogólnej poprawy kolorytu, ale nie poprzez zmianę jego tonu, a wzrost nawilżenia i jędrności.
INCI: Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Persea Gratissima Oil, Glycerin, Squalane, Sodium Hyaluronate, Daucus Carota Sativa Root Extract, Hydrolyzed Sodium Hyaluronate, Beta-Carotene, Terminalia Ferdinandiana Fruit Extract, Hippophae Rhamnoides Fruit Extract, Daucus Carota Sativa Seed Oil, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Vanilla Planifolia Fruit Extract, Dipteryx Odorata Seed Extract, Citrus Aurantium Bergamia Fruit Extract, Cinnamomum Zeylanicum Bark Extract, Thymus Vulgaris Flower/Leaf Extract, Eugenia Caryophyllus Flower Extract, Citrus Aurantifolia Peel Extract, Jasminum Officinale Flower/Leaf Extract, Rosa Damascena Flower Extract, Tocopheryl Acetate, Helianthus Annuus Seed Oil, Ascorbyl Palmitate, Gluconolactone, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Cinnamal, Coumarin, Eugenol, Limonene, Linalool
Cena/ pojemność: 129 zł/ 30ml
Ciekawy produkt, zdecydowanie dodam go do listy, bo Twoje polecenia są zawsze na wagę złota :) A zdjęcia ze śliwkami piękne estetycznie
OdpowiedzUsuńSwoją drogę widzę od jakiegoś czasu na rynku coraz więcej produktów z astaksantyną, które promują ją jako znacznie silniejszą w działaniu od tradycyjnych form witaminy C. Co myślisz o jej stosowaniu zewnętrznym, miałaś styczność?
Ewo, a ja tak trochę z innej beczki, czy byłabyś w stanie polecić nawilżające krople do oczu? Niestety próbowałam już wielu opcji, jedne były lepsze drugie gorsze, ale problem niestety dalej istnieje :( po kilku godzinach noszenia soczewek, muszę je ściągnąc, najgorsz jest to że dyskomfort pojawia się również przy noszeniu okularow. Jest on oczywiście mniejszy , ale nadal występuje :( picie dużej ilości wody również pomaga, ale tak jak noszenie okularów- nie eliminuje problemu..
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o serum, myślę że się w nie zaopatrzę ;)
Byłam wczoraj u dobrego okulisty, polecił hylo dual lub hylo comod):) pozdrawiam!
UsuńZ tego co pamiętam miałam już hylo Comod, krople były bardzo w porządku, ale jednak za małe nawilżenie :(
UsuńMimo wszystko dziękuję za rekomendacje ;)
Magdo,
UsuńCzy jesteś pewna, że to nie aby alergia oczna?
Tak tylko sugeruję, wspominając swoje przypadłości.
Pozdrawiam serdecznie
Nie ukrywam że coraz częściej się nad tym zastanawiam- że to jednak coś poważniejszego. Po powrocie do Polski planuje odwiedzić klinikę okulistyczną, póki co ratuje się kroplami :(
UsuńMiałam podobnie, przeszłam wiele kropel. Okulista zalecił mi ektin ( ektoina stabilizuje frakcje tłuszczowa filmu łzowego). Od razu miałam ulgę, a po czasie problem zniknął. Może warto spróbować.
UsuńCześć, czy możesz powiedzieć już coś więcej na temat depilacji laserowej (np. czy wybrałaś laser Vectus czy LightSheer) :) Widziałam komentarz, że zastanawiałaś się nad tymi zabiegami.
OdpowiedzUsuńEwo, chciałabym Ci podziękować za niegdysiejsze, wyczerpujące komentarze pod postami na blogu dotyczące diety lchf.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Po raz pierwszy słyszę o tym serum.
OdpowiedzUsuńInteresujący produkt i super skład, ale nie wiem czy sprawdziłby się przy cerze tłustej.
OdpowiedzUsuńDokładnie nad tym samym z koleżanką się zastanawiamy... Mamy obydwie cerę tłustą i nie chcemy wydać pieniędzy w błoto. Może autorka się wypowie?
UsuńProdukt wydaje się bardzo ciekawy i interesujący.
Testowałam. Doskonale sprawdza się przy cerze tłustej :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA czy używałaś może ich kremów, interesuje mnie ten do cery wrażliwej. Czy orientujesz się czy jest możliwość zakupienia u nich jakiś próbek? Bo nie wiem czy coś mnie tam nie uczuli.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEwo,
OdpowiedzUsuńkomentuję pod najnowszym postem, natomiast moje pytanie jest do jednego z postów o nawilżaniu skóry, gdzie piszesz, że pantenol jest substancją, która nie wchłania się w głąb skóry. Czy mogłabym prosić o komentarz odnośnie tej informacji? Na każdej ze stron z opisem substancji aktywnych informacje są inne - takie, że pantenol penetruje naskórek, docierając do skóry właściwej...
(http://www.ewaszalkowska.com/2016/04/nawilzanie-w-praktyce-niuanse-miedzy.html?m=1)
Pozdrawiam
Paulina
WOW, świetne znalezisko! Chyba muszę się skusić i wypróbować <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tutaj trafiłem. Rzetelny wpis
OdpowiedzUsuńOstatnio wszędzie widzę to serum, musi być naprawdę dobre. Niestety z uwagi na moją bardzo zajmującą pracę, czyli wykonywanie prezentacji dla firm nie mam zbyt wiele czasu na skomplikowaną pielęgnację. Muszę w końcu to zmienić.
OdpowiedzUsuń