HYDROKSYKWASY W PIELĘGNACJI
Jest duża szansa na to, że czytając niniejszy artykuł, znajdujesz się w jednej z dwóch grup: albo masz za sobą nieudane doświadczenia z kwasami i do tej pory z żalem wspominasz stan swojej skóry podczas ich stosowania albo nie chcesz próbować. I jest to zrozumiałe, ze względu na właściwości hydroksykwasów i potrzebę szybkich, widocznych i możliwych do oceny efektów, w kosmetologii zarówno gabinetowej, jak i domowej, promowane są głównie ich właściwości eksfoliacyjne. I przyznaję w tym miejscu rację wszystkim tym, którzy nie mają z nimi dobrych doświadczeń albo podskórnie obawiają się ich stosowania, a szczególnie na zasadach domowej ceramiki łazienkowej: jeśli kwas nie jest odpowiednio zbuforowany ani ustabilizowany, a dobór pod względem preparatu, jego mocy i stężenia jest przypadkowy, można wyrządzić sobie krzywdę albo co najwyżej nie promować tych cech i właściwości, które mogłyby rzeczywiście w sposób zadowalający poprawić stan Twojej skóry. Piszę o tym, ponieważ zniecierpliwieni, z reguły wybieramy te opcje, które są najbardziej ryzykowne i pociągają za sobą najwięcej skutków niepożądanych. Nie w każdym przypadku widoczne złuszczanie naskórka i gwałtowna ingerencja w procesy naskórkowe jest najbardziej optymalnym rozwiązaniem, choć ma to uzasadnienie kliniczne i może być niezbędnym elementem dobrze przeprowadzonej terapii kosmetologicznej lub być nawet i elementem procedury medycznej. Chcę jednak zwrócić uwagę na to, że wybierając powyższe, i często inwazyjne, rozwiązania, zamykamy się, czy to na skutek nieprzyjemnych doświadczeń, czy wizualizacji określonego (w domyśle intensywnego) efektu, na szeroki wachlarz innych właściwości hydroksykwasów, mówimy tutaj o działaniu delayed gratification, które wymaga jak sama nazwa sugeruje: czasu.
Dzisiaj skupiamy się wyłącznie na hydroksykwasach, i jeśli już o nich mówimy, to warto wiedzieć, że najistotniejszym czynnikiem przeważającym o właściwościach danego kwasu jest jego zdolność do dysocjacji. Na dysocjację wpływ ma szereg zróżnicowanych czynników, co sprawia, że hydroksykwasy mogą dawać różne efekty, zarówno na poziomie strukturalnym, jak i funkcjonalnym, w zależności od tego w jakiej formule, w jakich warunkach, w jaki sposób i w jakiej ilości, kwas został umieszczony. Tak, zmierzam do tego, że Twoje wcześniejsze doświadczenia z określonym kwasem… jest tylko i wyłącznie Twoim doświadczeniami z określoną formułą, która została zastosowana w określonym czasie i w określonych warunkach na Twojej skórze.
Powróćmy jednak do efektów, które określiłam opóźnioną gratyfikacją. Hydroksykwasy to substancje o wyjątkowo złożonym działaniu, bowiem znaczna część z nich wykazuje w obrębie skóry powinowactwo receptorowe bądź też naśladuje aktywne szlaki metaboliczne lub nawet jest ich niezbędną częścią, są zatem istotnym elementem prawidłowego funkcjonowania narządu jakim jest skóra. Potencjał kondycjonujący hydroksykwasów można zatem określić jako wysoki, a zarazem, w określonych warunkach, pardon, jako jeden z najbezpieczniejszych. Zasadniczo, analizując dostępne źródła, ciężko jest znaleźć tańszy, bardziej efektywny i przewidywalny w działaniu składnik w codziennej pielęgnacji niż hydroksykwasy, który realnie i długoterminowo podnosi możliwości retencyjne skóry, normalizuje procesy oksyredukcyjne oraz modeluje mikrośrodowisko, chociażby poprzez dostarczanie kolonizującym mikroorganizmom niezbędnych substratów lub tworzenie warunków, w których te procesy mogą zachodzić w bardziej zoptymalizowany sposób, wpływa to na absolutnie każdy, zachodzący proces autoregulacyjny, niezbędny dla zdrowego funkcjonowania. To też wyjaśnia czemu kwasom przypisuje się tak wiele właściwości, powyższe mogą przynieść realną poprawę w normalizacji pracy wydzielniczej jednostki włosowo-łojowej, ograniczać każdy typ i podtyp hiperpigmentacji, czy regulować procesy keratynizacyjne, czyli działać wielokierunkowo. Pragnę napisać, że włączając określony preparat z kwasami, wykorzystujemy jedynie część tych właściwości i jeśli zależy nam głównie na działaniu projakościowym, formuły typu tonik eeny meeny są jednym z najlepszych, możliwych wyborów.
W osiągnięciu powyższych rezultatów ogromne znacznie ma zastosowana substancja, jej stężenie, ale przede wszystkim jej formuła oraz proces wdrażania danego produktu do stosowanej pielęgnacji, który powinien być możliwie jak najbardziej spójny z fizjologią tego organu. Znaczenie odgrywa zatem nie tylko sam dobór odpowiedniego preparatu, ale i sposób jego użytkowania. Na podstawie peptydowego toniku kwasowego marki eeny meeny, który jest jednym z najlepszych produktów na rynku, postaram się ten temat możliwie jak najbardziej przybliżyć.
HALO, CO Z TYMI PEPTYDAMI
I to jest kolejne pytanie, które najpewniej się pojawi. Rzeczywiście status peptydów jest w kosmetologii stosowanej: niejasny. Faktycznie jest to temat trudny, w którym dowody naukowe są nierzadko sprzeczne, a najlepszą strategią przetrwania w gąszczu obecnych danych, jest czujna obserwacja tematu. W czym leży problem? Nie chcę przynudzać, dlatego postaram się napisać najprościej, jak jest to możliwe, albo przynajmniej, jak potrafię. Peptydy powstają w wyniku częściowej hydrolizy białek, peptydy kosmetyczne, to głównie peptydy o wysokim stopniu hydrolizacji, jednak nie są one aminokwasami, czyli produktem całkowitego rozpadu białek. Ma to swoje plusy, ale i potencjalne minusy. Częściowa hydrolizacja pozwala zachować responsywne i kompleksowe właściwości białek, a biorąc pod uwagę skórę, która jest pokryta receptorami jak majowa łąka kwieciem, peptydy mogą pełnić określone, korzystne funkcje zawiadowcze, począwszy od autoregulacji czynników homeostatycznych, odpornościowych, reprodukcyjnych, czy wzrostowych. Wchodząc jednak w głębszą neuroendoimmunologię tego narządu, istnieje pewne ryzyko, że efekt ten może być jednak niekorzystny oraz nie jest, co najgorsze, w pełni przewidywalny, i wpływ na to, mogą mieć różne czynniki od endogennych (nasilony katabolizm, stan zapalny skóry, zaburzony skład mikroflory), po czynniki egzogenne (zanieczyszczenia środowiska, szczególnie metale ciężkie oraz smog), aż formulacyjne (są wymagające pod względem formulacyjnym, wymagają stabilizacji, dlatego tak istotne jest, by kosmetyków z peptydami nie stosować po przekroczeniu terminu PAO oraz nie łączyć w tym samym czasie z innych formułami kosmetycznymi). Czy to oznacza, że lepiej takich składników nie wdrażać do codziennej pielęgnacji? I tutaj z kolei już się z tym stwierdzeniem już nie zgodzę, bowiem należy wybierać takie kompleksy, za którymi nie stoi dogmat, a nauka. Odetchnęłam z ulgą, gdy składnik, który wykorzystała marka eeny meeny, jest jednym z najlepiej przebadanych kompleksów biomimetycznych oraz co co istotne - wykazuje wysoką stabilność, również i przede wszystkim w środowisku kwaśnym. Zasadniczo, to jedna z najistotniejszych kwestii, bowiem pracujemy na żywym organie, który w zdrowych warunkach ma ten odczyn łagodnie obniżony, a warunkach patologicznych fluktuacje odczynu są znaczne, jak i mające z reguły przebieg gwałtowny. Dlaczego ma to znaczenie? Białka posiadają właściwości amfoteryczne, mają określony punkt izoelektryczny. W środowisku zasadowym, mogą tworzyć przykładowo związki z kationami metali ciężkich, a w kwaśnym, formować dodatnio naładowane grupy NH3+. Upraszczając, zmienia to ich właściwości fizykochemiczne, a biorąc pod uwagę kompatybilność ze strukturami białkowymi, w tym receptorowymi, może powodować na wielu poziomach potencjalne zapalenie, autozapalenie, pseudoalergię lub nasilać przykładowo niekorzystny wpływ czynników środowiskowych, np. poprzez tworzenie toksycznych kompleksów.
PEPTYDOWY TONIK KWASOWY: SPECYFIKACJA, WŁAŚCIWOŚCI I MOŻLIWOŚCI WYKORZYSTANIA W CODZIENNEJ PIELĘGNACJI
Tonik posiada lejącą, lecz wyczuwalnie miękką, poślizgową konsystencję. Jego stosowanie jest przyjemne, klarowny płyn nie jest suchy i tępy w odczuciach, jednocześnie nie pozostawia uczucia lepkości. Wchłania się w sposób stopniowy, pozostawiając wyczuwalnie wygładzoną powierzchnię. Zapach łagodny, przypominający zapach artykułów higienicznych, z pewnością nie jest kwaśny i wraz z czasem się to nie zmienia.
Podsumowując: właściwości organoleptyczne i komfort stosowania toniku peptydowego oceniam wysoko. Tonik to kompozycja biomimetycznego kompleksu peptydowego, kwasu migdałowego, kwasu mlekowego, glukonolaktonu, soku jabłkowego, mleczanu sodu oraz ekstraktu z trufli północnej i truskawki. Mile jest pisać o kosmetykach, które są przemyślane i przekłada się to na efektywne działanie. W składzie znajdziemy różne grupy hydroksykwasów, których działanie ma charakter uzupełniający, a składniki dodatkowych drzemie wysoki potencjał przeciwzapalny i antyoksydacyjny. W toniku przede wszystkim doszukuję się silnego działania proretencyjnego: zastosowane kwasy nie tylko pobudzają mechanizmy związane z odnową naskórkową (co sprzyja chociażby wzmocnionej syntezie kolagenu), ale także działają na mechanizmy głębokie (np. nasilają endogenną produkcję mukopolisacharydów), co w większości przypadków wykazuje również działanie regulujące, bowiem prawidłowa wilgotność i gęstość naskórka jest niezbędnym elementem funkcjonalnej bariery naskórkowej. Im głębsza i szybciej postępująca przeznaskórkowa utrata wody, tym potencjalnie skóra jest bardziej narażona na zwiększoną przepuszczalność, nieadekwatne reakcje kompensacyjne i z reguły, reakcje zapalne.
Dzięki wodnistej i delikatnej formule (pH kosmetyku wynosi: 4,35 +/- 0,15, nie jest tak drażniący jak większość preparatów w formie toniku kwasowego), tonik jest produktem prostym do wdrożenia oraz daje wiele możliwości wykorzystania w działaniach pielęgnacyjnych, można nim osiągnąć dość różnorodne rezultaty, w zależności od sposobu włączenia go w schemat pielęgnacyjny, dlatego nie kwestionuję właściwości, o których wspomina producent. Szczęśliwie, nie jest to inwazyjny produkt, lecz regularność i sumienność w stosowaniu, przynoszą widoczne rezultaty. Z perspektywy mojej własnej pielęgnacji, produkt świetnie wkomponował się w moją przewlekającą się już od lat terapię pochodnymi witaminy A. Odkąd go stosuję, zauważam przede wszystkim znaczący wzrost poprawy nawilżenia skóry, co przełożyło się finalnie na jej gładkość, jędrność, spoistość oraz znacznie lepszą tolerancją na czynniki drażniące, w tym występowanie zapaleń skóry.
Objętość 100ml/79zł, testowany dermatologicznie. Proste, estetyczne, szklane opakowanie z odkręcaną ręcznie nakrętką.
Lista składników: Aqua, Propanediol, Mandelic Acid, Lactic Acid, Sodium Lactate, Sodium Hydroxide, Gluconolactone, Pyrus Malus Juice, Fragaria Ananassa Fruit Juice, Cornus Mas Fruit Extract, Albatrellus Confluens Extract, Isomalt, Hexanoyl Dipeptide-3 Norleucine Acetate, Phenethyl Alcohol, Ethylhexylglycerin, Tocopherol, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Parfum, Citric Acid.
Sposoby stosowania toniku:
- produkt przez każdym użyciem należy wstrząsnąć;
- metoda tradycyjna: na skórę suchą. Metoda optymalna dla dobrze zmiękczonej skóry, bez objawów odwodnienia i bez tendencji do szybkiej utraty wody z naskórka. Technika sprawdzi się również w stosowaniu w warunkach wysokiej wilgotności;
- metoda odwrócona: na skórę zmiękczoną (warstwa kremu nawilżającego bądż innego produktu nawilżającego), technika dla skóry borykającej się z szybką i postępującą utratą wody, zasadniczo dotyczy to większości skór z objawami zapalnymi. Metoda sprawdza się w warunkach suchych, o niewystarczającej wilgotności;
- metoda stopniowania: polega na warstwowej aplikacji toniku. Taki sposób aplikacji zwiększa działanie eksfoliacyjne (złuszczające), co może dać lepszy efekt wygładzenia powierzchni naskórka; ze względu na obniżone pH produktu, powinien być on aplikowany w momencie pełnego wyrównania odczynu, na skórze zdrowej jest to około 15 minut po przeprowadzeniu w sposób prawidłowy etapu oczyszczania. Skóra chorobowa tego czasu wymaga więcej. Czas oczekiwania można skrócić poprzez zastosowanie metody (aplikacji) odwróconej;
- rekomenduję aplikację palcami, dodatkowe drażnienie mechaniczne skóry może znacząco obniżać tolerancję na produkt oraz zwiększać ryzyko działań niepożądanych takich jak podrażnienie, wrażliwość, rumień. Wpływa także na szybsze zużycie stosowanego toniku;
- pora dnia w tym preparacie jest umowna, rekomenduję jednak stosowanie peptydowego toniku kwasowego wieczorem.
Częstotliwość stosowania:
- wymaga autobserwacji, niepokojącym objawem są zauważalne, szybko postępujące zmiany i wzrost reaktywności naskórka oraz coraz większa trudność w pokryciu zapotrzebowania na nawilżenie. W zdrowych warunkach powinno być zupełnie odwrotnie - Twoja skóra jest stabilniejsza i bardziej odporna zarówno na czynniki fizyczne, jak i chemiczne;
- tonik może być stosowany zarówno w działaniach codziennych, jak i mieć charakter wzmacniający (1-2 razy w tygodniu), szczególnie, gdy w Twojej pielęgnacji znajdują się inne substancje o działaniu stymulacyjnym/ złuszczającym/ regulującym.
Bardzo dokładny i rzetelny opis, jak zwykle u Ciebie, Ewa. Marka EenyMeeny nie mogła wybrać lepszego Recenzenta!!! Tonik już zamówiony 😍 Skończyłam właśnie Babyface od Resibo, przeplatałam go z Retinalem PhDoctor więc wskoczy na jego miejsce. Pozdrawiam, Aneta
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja! Zamówię na pewno :)
OdpowiedzUsuńEwo, co sądzisz o codziennym łączeniu toniku eeny meeny ze skinorenem (krem) w przypadku skóry mocno skłonnej do zanieczyszczeń? Wiem, że każda skóra to wpadkowa wielu indywidualnych cech i działań, ale chodzi mi o sam zamysł.
OdpowiedzUsuńAsia
Ewo, co sądzisz o codziennym stosowaniu toniku eeny meeny w połączeniu ze Skinorenem (krem) w przypadku skóry mocno skłonnej do zanieczyszczeń z długą historią trądzikową? Wiem, że każda skóra to wypadkowa wielu działań i cech indywidualnych, ale chodzi mi o sam zamysł.
OdpowiedzUsuńAsia
Ewciu,
OdpowiedzUsuńWciąż i wciąż wracam do Twoich wpisów. Tych sprzed 9 lat nawet.
Po lekturze odczuwam jednak często niepokój.
Nie wiem, bierze się on chyba stąd, że uzmysławiasz nam, że skóra, w końcu nasz największy narząd, to nie zabawka.
Zaniepokoiła mnie tutaj konkretnie informacja o tym, że peptydy mogą powodować pseudoalergie i w ogóle oddziaływać z czasem niekorzystnie. Nie wiem jak to miało by się objawiać.
Jeżeli nakładam serum z peptydami a twarz wygląda na promienną (póki co), to jest się czym martwić?